Matka Teresa: Myli wyszukane - Wprowadzenie Błędem byłoby poszukiwanie literackich pereł w wyborze myli Matki Teresy. Ona sama nigdy nie czuła się powołana do napisania dzieła literackiego - nie dlatego, żeby nie ceniła literatury lub nie potrafiła pisać - lecz ponieważ takie postępowanie pomniejszałoby naturalne piękno oraz intymnoć jej myli i przekonań. Natomiast ci sporód nas, którym bliskie jest przesłanie Ewangelii pojawiajšce się w Kazaniu na Górze (Mt 5, 1-12), mogš wyranie dojrzeć zwišzek pomiędzy Kazaniem a wypowiedziami Matki Teresy - szczególnie że w przesłaniu tym sš zakorzenione wszystkie jej codzienne działania. Któż z nas nie wie, że głównym celem Matki Teresy było czynienie tyle dobra, ile się da, na rzecz najmniejszych sporód sióstr i braci Jezusa? Jednak jej uczucia względem mniej obdarowanych przez życie nie były wynikiem abstrakcyjnego rozumowania. Wszystko, co czyniła, to - wedle jej własnych słów - "podšżanie za słowem Jezusa". Nie majšc skłonnoci do nadmiernego gadulstwa, Matka Teresa odzywa się tylko wtedy, gdy jest to konieczne. Dlatego jej słowa, nigdy nie opracowywane i nieliczne, sš przekonujšce. Anegdoty i powiedzenia zawarte w tej ksišżce to orędzie Matki Teresy do ludzi z niš pracujšcych: współpracowników, sióstr oraz ludzi dobrej woli, pragnšcych usłyszeć słowa osoby żyjšcej wedle zasad, które proponuje innym. Kiedy młoda Agnes Bojaxhiu (rodowe nazwisko Matki Teresy) poczuła powołanie do życia zakonnego, Kociół przenikał silny impuls misyjny, charakteryzujšcy pontyfikat papieża Piusa XI (1922-1939). Agnes, która samorzutnie dołšczyła do grupy młodzieży katolickiej przy jezuickiej parafii Najwiętszego Serca w Skopje (Macedonia), bardzo mocno odczuła powołanie misjonarskie. W 1928 roku, w wieku lat osiemnastu wyjechała do Irlandii, by wstšpić do zakonu Sióstr Matki Bożej z Loreto i zostać tym, kim miała nadzieję się stać - zakonnicš w zgromadzeniu, które powięciło się nauczaniu dziewczšt z bogatych i biednych rodzin. W Irlandii spędziła trzy miesišce. W 1929 roku młodš Agnes wysłano do Kalkuty w Indiach, dokšd dotarła w dniu 6 stycznia - w więto Trzech Króli, czyli Objawienia Pańskiego. Po tygodniu spędzonym w Kalkucie wyjechała do Dardżyling, w pobliże Himalajów, by tam rozpoczšć nowicjat. W 1937 roku złożyła luby wieczyste i przyjęła imię Teresa. Przy klasztorze Loretanek działała jedyna katolicka szkoła dla dziewczšt w Kalkucie, a większoć uczennic pochodziła z rodzin europejskich, którym różnie się wiodło. Jednak siostra Teresa zdawała sobie sprawę, że po drugiej stronie klasztornego muru wielu ludzi żyje w lepiankach. Mogła skryć się za grubymi murami klasztoru i wieć spokojne życie. Ale siostra Teresa należy do tych nielicznych, którzy biorš Jezusa dosłownie. Czyta Pismo więte przyzywajšce jš wręcz słowami tekstów, w których Jezus utożsamia się z najuboższymi z ubogich: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczynilicie jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mniecie uczynili" (Mt 25, 40)*. Kilka lat póniej usłyszała "wezwanie w wezwaniu" i wiedziała już, co chce robić przez resztę swojego życia. Pewnej nocy 1946 roku podczas podróży pocišgiem do Dardżyling siostra Teresa w chwili modlitwy poczuła się "wiadoma wezwania zawartego w moim powołaniu - musiałam opucić konwent (Loreto) i powięcić się pomocy ubogim, żyjšc poród nich". 16 sierpnia 1948 roku siostra Teresa stanęła twarzš w twarz z trudnš rzeczywistociš przedmieć - ze slumsami Kalkuty. "Porzucenie Loreto - mówi - było dla mnie nawet cięższš ofiarš niż wczeniejsze opuszczenie własnej rodziny, by podšżyć za moim powołaniem. Ale musiałam to zrobić. To było wezwanie. Wiedziałam, dokšd muszę pójć; nie wiedziałam, jak się tam dostać". Wkrótce po odejciu Matki Teresy z Loreto niektóre z jej dawnych uczennic zaoferowały się, że do niej dołšczš. Ta niewielka grupa stworzyła zaczštek przyszłego nowego zgromadzenia zakonnego. Matka Teresa zapewnia nas, że nie musiała zastanawiać się zbyt długo, aby wymylić nazwę: "misjonarki miłoci - innymi słowy posłanki miłoci Boga do ludzi z marginesu. Ludzie nie widzš, bymy robiły co innego". Siostra Teresa zaczęła pracować z tymi, których napotkała najpierw: z porzuconymi dziećmi. Zbierała je w parku, uczyła zasad higieny i pomagała zapoznać się z podstawami alfabetu. Skromnie przyznaje, że "przy wyznaczaniu pracy do wykonania nie było w ogóle żadnego planu. Kierowałam pracš wedle tego, jak przyzywały mnie ludzkie cierpienia. Bóg sprawiał, że widziałam, czego On ode mnie chce". Tu leży klucz do działalnoci sióstr misjonarek miłoci i celu, w który ich założycielka zaangażowała się całkowicie. Cele Matki Teresy sš bardzo jasne - kochać ubogich i służyć im, widzšc w nich Jezusa. Zawsze pozostawiała sposoby i rodki dojcia do tych celów w rękach Boga. Pewnego dnia Matka Teresa spotkała kobietę umierajšcš na chodniku. Ponieważ chciała ulżyć kobiecie w cierpieniu, oferujšc jej łóżko - spokojne i godne miejsce umierania, zabrała jš ze sobš. W sierpniu 1952 roku ten akt miłosierdzia doprowadził Matkę Teresę do otwarcia Domu Umierajšcych, zwanego Nirmal Hriday (Dom Czystego Serca). Póniej Matka Teresa spotykała porzucone dzieci, które były - w wielu przypadkach - synami i córkami umierajšcych przebywajšcych w Nirmal Hriday. By ulżyć doli dzieci, założyła Shishu Bhavan, pierwszy z wielu domów dziecka, jakie założyły misjonarki miłoci. Póniej siostry otworzyły domy dla trędowatych, ludzi dotkniętych AIDS i niezamężnych matek. Wynikiem pracy Matki Teresy - który zawsze przypisywała działaniu Boga - było powstanie innych grup, tak samo oddanych służbie ubogim. Jednš z nich sš bracia misjonarze miłoci. Kiedy coraz większa liczba ludzi wieckich zaczęła naladować oddanie się braci i sióstr pomocy najuboższym z ubogich, Matka Teresa pomodliła się o radę i założyła ruch nazwany Pomocnikami Matki Teresy. (Ona sama woli innš nazwę: Pomocnicy Chrystusa z Matkš Teresš). Grupa ta nie wspomaga misjonarek miłoci materialnie, jej celem jest raczej pomaganie najuboższym z ubogich, będšcym obrazem Chrystusa; równoczenie grupa proponuje swym członkom drogi osišgnięcia osobistego uwięcenia. Matce Teresie przyznano wiele nagród, a ich ukoronowaniem była Pokojowa Nagroda Nobla w 1979 roku. Wród innych wyróżnień sš doktoraty honoris causa rozlicznych uniwersytetów, a także wysokie nagrody pieniężne. Ona sama nigdy nie uważała ani jednych, ani drugich za swojš własnoć osobistš, przyjmowała je jedynie w imieniu ubogich i wydawała na nich każdego centa. Matka Teresa: Myli wyszukane - więtoć więtoć nie polega na czynieniu rzeczy nadzwyczajnych. Polega na przyjmowaniu z umiechem tego, co zsyła nam Jezus. Polega na przyjmowaniu woli Bożej i podšżaniu za niš. więtoć nie jest luksusem dla nielicznych. Jest obowišzkiem każdego: twoim i moim. Aby być więtymi, musicie na serio chcieć nimi być. w. Tomasz z Akwinu zapewnia nas, że więtoć "nie jest niczym innym, jak tylko podjętym postanowieniem, heroicznym aktem duszy poddajšcej się Bogu". I dodaje: "Kochamy Boga spontanicznie, biegniemy Mu naprzeciw, zbliżamy się do Niego, posiadamy Go". Nasze dobre chęci sš ważne, ponieważ zmieniajš nas na obraz Boga i upodabniajš nas do Niego! Decyzja, żeby być więtym, jest bardzo kosztowna. Wyrzeczenie, pokusy, zmagania, przeladowania i wszelkie powięcenia sš tym, co osacza duszę, która wybrała więtoć. Jeli pracujemy dla Boga i jego chwały, możemy się uwięcić. Powinnimy wyjć ludziom na spotkanie. Spotkać ludzi żyjšcych daleko i tych, którzy żyjš wokół nas. Spotkać ubogich materialnie i ubogich duchowo. mierć nie powinna nas zasmucać. Jedynš rzeczš, która powinna nas martwić, jest wiadomoć, że nie jestemy więci. Wstręt jest czym zupełnie naturalnym dla niektórych dowiadczeń. Cnota, która niekiedy ma wymiar heroiczny, polega na zdolnoci przezwyciężenia wstrętu z miłoci do Jezusa. To jest tajemnica, którš odkrywamy w życiu niektórych więtych - zdolnoć wyjcia poza to, co jest zaledwie naturalne. To włanie przydarzyło się w. Franciszkowi z Asyżu. Pewnego razu, gdy wpadł na trędowatego, który był zupełnie zniekształcony, cofnšł się instynktownie. Natychmiast przezwyciężył wstręt, który poczuł, i ucałował oszpeconš twarz. Cóż z tego wynikło? Franciszek poczuł się wypełniony ogromnš radociš. Poczuł, że w pełni nad sobš panuje. A trędowaty odszedł swojš drogš, wielbišc Boga. więtymi sš wszyscy ludzie żyjšcy wedle prawa danego nam przez Boga. Matka Teresa: Myli wyszukane - Modlitwa Modlitwa powiększa twoje serce, dopóki nie będzie ono zdolne do pomieszczenia daru samego Boga. Sšdzę, że politycy spędzajš zbyt mało czasu na kolanach. Jestem przekonana, że byliby lepszymi politykami, gdyby tak czynili. Sš ludzie, którzy - by się nie modlić - posługujš się wymówkš, że szalone tempo życia nie pozwala im się modlić. Tak być nie może. Modlitwa nie wymaga, abymy przerywali naszš pracę, lecz abymy jš kontynuowali w taki sposób, jakby to była modlitwa. Nie ma koniecznoci nieustannego medytowania ani odczuwania w sposób wiadomy, że rozmawiamy z Bogiem - bez względu na to, jak byłoby to przyjemne. To, co istotne, to być z Nim, żyć w Nim, żyć Jego wolš. To kochać czystym sercem, kochać każdego, a zwłaszcza kochać ubogiego - to jest dwudziestoczterogodzinna modlitwa. Modlitwa rodzi wiarę, wiara rodzi miłoć, a miłoć rodzi służbę na rzecz ubogich. w. Franciszek z Asyżu napisał następujšcš modlitwę, którš bardzo lubię. Misjonarki miłoci modlš się jej słowami codziennie: Panie, uczyń mnie narzędziem Twego pokoju: Pozwól mi zasiać miłoć w miejsce nienawici, Przebaczenie w miejsce krzywdy, Wiarę w miej...
Schowany