Forster Suzanne - Szaleńcze porywy(2).pdf

(940 KB) Pobierz
SUZANNE FORSTER
Szaleńcze porywy
Tytuł oryginału
Private Dancer
0
Leslie Knowles,
która musi być wspaniałą nauczycielką.
Dziękuję za przenikliwą intuicję i subtelne rady.
S
R
1
Rozdział pierwszy
- Ciemne przeciwsłoneczne okulary, jednodniowy zarost i czarna
skórzana kurtka. - Bev Brewster pochyliła głowę i wyszeptała te słowa do
jedwabnego kwiatu w klapie. Wlepiła oczy w mężczyznę, który właśnie
wszedł do Herbacianego Pawilonu. Rozejrzała się po eleganckiej restauracji,
aby zorientować się, czy ktoś zauważył jej ukradkowy ruch. Na szczęście
ludzie, rezerwując stoliki, robili takie zamieszanie,
że
nikt nie zwrócił uwagi
na raczej przeciętnie wyglądającą brunetkę, nawet jeśli rozmawiała z
kwiatem.
Wydawało się,
że
cała restauracja podzielała zainteresowanie Bev
klientem, którego szef sali próbował delikatnie osaczyć. Mężczyzna
sprawiał wrażenie, jakby zabłądził tutaj z nowej wersji „Skłóconych z
życiem".
miejscu?"
„Oprych z ciemnej ulicy - pomyślała Bev. - Co on robi w takim
- A więc wszystko w porządku, prawda? - Oprych wskazał na swoją
skórzaną kurtkę, pstrykając w klapę. Stał przy wejściu, omiatając wnętrze
bystrym spojrzeniem.
Bev przyłapała się na tym,
że
obserwuje przybysza. Mężczyzna miał
długie, sięgające ramion włosy, co w połączeniu z nie ogoloną twarzą i
niedbałym ubiorem nadawało mu wygląd awanturnika. Liczył przynajmniej
metr dziewięćdziesiąt wzrostu i sprawiał wrażenie twardego faceta. Nie za-
zdrościła szefowi sali.
Oprych przeszedł przez pawilon, stawiając długie kroki. Odznaczał się
tą ciemną, chmurną urodą, dla której kobiety opuszczają swoich mężów.
S
R
2
Przechodząc rozejrzał się po restauracji wyzywającym spojrzeniem, pełnym
ledwie ukrywanej bezczelności.
Bev udała nagłe zainteresowanie kartą dań. Zrobiła to najzupełniej
odruchowo, nie dlatego, aby uniknąć jego spojrzenia. Nie wierzyła sobie;
obawiała się,
że
może zmarszczyć nos lub zrobić coś jeszcze bardziej
głupiego, jeśli mężczyzna spojrzy w jej stronę. Drażniła ją jego postawa,
mówiąca wszystkim: „odwalcie się".
Popijając herbatę, przyznała w duchu,
że
sprawiał wrażenie człowieka,
który panuje nad sytuacją. Jej samej brakowało zawsze poczucia
bezpieczeństwa, toteż tak jawne okazywanie pewności siebie wytrąciło ją z
równowagi.
Szczerze mówiąc, bała się,
że
nie podoła czekającemu ją zadaniu. Nie
była przecież prywatnym detektywem. Nie siedziałaby tu teraz, gdyby nie
to,
że
jej ojciec, będący właścicielem agencji detektywistycznej, w ubiegłym
miesiącu dostał ataku serca. Uparła się,
że
mu pomoże; a mogła przecież w
dalszym ciągu projektować materiały i wysyłać je ze swojego małego domu
w San Fernando Valley na listowne zamówienia.
- Czy mogę się przysiąść?
Chropowaty, ochrypły od alkoholu męski głos sprawił,
że
po jej
plecach przebiegł dreszcz. Otworzyła usta, podnosząc głowę znad karty dań.
- Słucham? - powiedziała, patrząc w pustą przestrzeń. Upłynęła
straszna sekunda, zanim zorientowała się,
że
mężczyzna nie mówił do niej.
Był kilka stolików dalej i zwracał się do...
Bev podskoczyła z wrażenia. Zwracał się do Elayne Greenaway -
kobiety, którą obserwowała już od dwóch tygodni.
Nie dziwiło jej,
że
pani Greenaway spotyka się z mężczyzną. Bev
została zaangażowana, ponieważ pan Greenaway domyślał się,
że
jego
żona
3
S
R
ma romans. Natomiast zdumiał ją wybór, jakiego dokonała jej
„podopieczna". Czego mogła oczekiwać kobieta pokroju Elayne od takiego
typka jak ten?
„To przecież oczywiste - pomyślała, czując,
że
przenika ją delikatny
niemiły dreszcz. - Szaleńcze porywy. Niektórym kobietom podobają się
takie rzeczy, szczególnie znudzonym bogatym kurom domowym".
Miała nadzieję,
że
obstawa restauracji wkroczy do sali i wywlecze
natręta na zewnątrz. Zobaczyła jednak,
że
wysuwa on krzesło i siada przy
stoliku pani Greenaway, jak gdyby został zaproszony. Chwilę później
odchylił się niedbale do tyłu i założył nogę na nogę.
Bev przypatrywała się zafascynowana. To zaczynało być interesujące.
Elegancka kobieta nie wyraziła sprzeciwu. Przeciwnie, uśmiechała się tak,
jak to często robią kobiety, gdy w duchu padają plackiem przed ołtarzem
męskiej zmysłowości. A facet miał tego mnóstwo, to trzeba było mu
przyznać. Blisko dwa metry czystego erotyzmu.
Oprych zamówił piwo. Kelner powrócił prawie natychmiast po
przyjęciu zamówienia, najwyraźniej nie chcąc go obrazić, ale gdy próbował
wlać napój do szklanki, mężczyzna przytrzymał jego rękę.
„ P i j e z b u t e l k i " - pomyślała Bev, patrząc, jak tamten odkręca
zakrętkę i pociąga długi
łyk.
Właściwie jej to nie zdziwiło. Prawdopodobnie
żuł
również wykałaczki i trzymał paczkę cameli w podwiniętym rękawie
podkoszulka. Zapewne nie zamykał nawet drzwi
łazienki.
Bev rozumiała,
że
najważniejszą sprawą w pracy detektywa jest
dystans emocjonalny, ale postanowiła sobie tym razem odpuścić. Odczuwała
niechęć do
łobuzowatego
faceta Elayne Greenaway, po prostu dla zasady.
„Cóż za zarozumiały i pewny siebie typ!". W ciągu paru następnych minut
powtórzyła w myślach to zdanie co najmniej kilkanaście razy. Gdy
4
S
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin