Walker Shiloh - Decyzja łowcy (Hunter's Choice).PDF

(506 KB) Pobierz
Shiloh Walker
Decyzja łowcy
„Cholera.”
Zimny wiatr przenikał przez jej ubrania, jakby nic nie miała na
sobie, rzucał jej włosy na twarz, wyciskał łzy z oczu – słowem,
czynił sprawę dwa razy cięŜszą do zrobienia niŜ normalnie.
Jednak nie odwróciła wzroku od pary widocznej na końcu
alejki i, rzucając pod nosem ciche przekleństwo, zastygła
w bezruchu.
W jednej ręce trzymała kuszę, w drugiej parę wojskowych
lornetek z noktowizorem i wbudowanym aparatem cyfrowym.
Częściej korzystała z kuszy niŜ z lornetki, choć jeszcze rok temu
strzelała z kuszy wyłącznie na strzelnicy.
Tak było w jej poprzednim Ŝyciu…
Przed dniem 22 lutego 2007 roku.
Tego dnia jej Ŝycie zmieniło się na zawsze.
Tego dnia jej bliźniaczy brat oraz jego ukochana Ŝona –
najlepsza przyjaciółka Sary – zostali znalezieni zamordowani
w hotelowym pokoju. To był ich miesiąc miodowy…
Joseph i Darla byli jedyną rodziną, jaką
Świadomość, Ŝe ich utraciła, była dla niej druzgocząca.
miała.
Pytanie „kto” ich zabił pozostawało bez odpowiedzi.
Jednak Sara wiedziała „co” ich zabiło.
Stworzenie, które nigdy nie powinno istnieć. Potwór, który
wyglądał, mówił, chodził i działał jak człowiek.
Śledziła go juŜ tydzień.
Teraz coś w jego sposobie poruszania się, sposobie
w jakim obserwował ludzi, uruchomiło alarm w jej głowie.
Przesunął się nieco, nadal trzymając swoją towarzyszkę
w ramionach.
Oświetlenie w alejce było cholernie słabe, ale Sara była do
tego przyzwyczajona. Przez noktowizor lornetki widziała, jak
kobieta rozpina męŜczyźnie koszulę, torując drogę swoim ustom
do jego nagiej klatki piersiowej.
Patrzyła jak
usta męŜczyzny powoli rozszerzają się
w uśmiechu, odsłaniając to co dokładnie podejrzewała.
Dwa ostre, niczym z kości słoniowej, kły.
„Mam cię.” mruknęła…
część druga
„Mam cię.” mruknęła Sara, wyostrzając kontury obrazu
lornetki, po czym odłoŜyła ją na bok i sięgnęła po kuszę.
Kobieta będąca blisko męŜczyzna zostanie brutalnie
zaskoczona, jednak z dwojga złego Sara wolała, by tamta widziała
jej strzał niŜ skończyła jako przekąska krwiopijcy.
Nagle za plecami usłyszała szelest, przytłumione dźwięki,
a następnie jakiś głos. Znajomy głos.
„To nie jest dobry pomysł Saro.”
Odwróciła się trzymając w pogotowiu kuszę gotową do
strzału. Nie widziała tego męŜczyzny od roku. Wyatt Cooper.
Krew uderzyła jej do twarzy i poczuła narastającą w
środku panikę. Oszołomiona, zamrugała i zerknęła na niego
przeklinając słabe światło, choć nawet w mroku nie mogłaby z
nikim innym pomylić tej twarzy.
Serce dalej mocno łomotało w jej piersi, gdy opuściła
kuszę w dół. „Wyatt?”
Nieznaczny uśmieszek zagościł na jego ustach. „Znów się
spotykamy.” Jego spojrzenie podąŜyło w dół w ślad za jej kuszą.
„Dziwne miejsce na ćwiczenie celności strzałów.”
„Ach…”
„Pamiętam, Ŝe kiedyś byłaś bardziej rozmowna niŜ teraz.”
WciąŜ patrzył na nią z rozbawieniem, z tym swoim słabym
uśmieszkiem na ustach.
„Ok, przyłapałeś mnie. Co tu robisz?”
Wyatt wzruszył ramionami. Zimny wiatr zdawał się w ogóle mu
nie przeszkadzać. Niesamowicie pasował do tego miejsca, choć
zawsze naleŜał do męŜczyzn, którzy wyróŜniają się z tłumu.
Spod rozpiętego prochowca wystawała ciemna koszula, lekko
błyszcząca w słabym świetle, oraz ciemne spodnie.
W ciągu jednego tygodnia, jaki razem spędzili, zawsze wyglądał
jakby zszedł z okładki GQ
1
. Oczywiście kiedy nie był nagi i nie
leŜał na niej. Albo pod nią…
„Co ty tu robisz?”
Przesunął wzrokiem oceniając jej wygląd, po czym zbliŜył
się do wysokiego muru z cegły, pod którym spędziła ostatnie dwie
godziny. „Szukałem cię.”
„Szukał mnie. Cholera!” dzwonki alarmowe rozdzwoniły
się w głowie Sary. Pora na ucieczkę. Jej lornetki oraz torba leŜały
niedaleko. Mogła je dosięgnąć i jak najszybciej wynosić się stąd.
„Dlaczego mnie szukasz?”
„Odpowiem na to pytanie, jeśli ty najpierw odpowiesz na
moje.”
ZałoŜył ręce na piersi i spojrzał w dół uliczki. Sara
podąŜyła za jego wzrokiem, przeklinając go Ŝe rozproszył ją w tak
waŜnym momencie.
W dole alejki ucztował wampir. Kobieta była bierna,
spoczywała w ramionach wampira z zachwytem na twarzy.
Cholera! Cholera! Niech to szlag!
Sara szarpnęła kuszę w
górę, celując szybko. Wiedziała, Ŝe zostało jej tylko kilka sekund.
MoŜe mniej. Strzeliłaby, gdyby Wyatt nie rzucił się do
przodu, wyrywając jej kuszę z rąk z niesamowitą siłą.
„Oddaj mi ją!” Sara próbowała odzyskać swoją broń, lecz
on wymknął się poza zasięg jej rąk.
„On zamierza ją zabić!”
Jeśli myślała, Ŝe jej słowa wpłyną w jakiś sposób na
niego, to się myliła. „Nie Saro. On nie skrzywdzi jej.”
„Nie wiesz o czym do diabła mówisz!”
1
Gentlemen's Quarterly (miesięcznik dla męŜczyzn)
Zgłoś jeśli naruszono regulamin