wiara.txt

(8 KB) Pobierz
WOKÓŁ WIARY I NIEWIARY

 Wiara jest w gruncie rzeczy smutnš koniecznociš. Gdybymy mogli mieć wiedzę, nie potrzebowalibymy mieć wiary. Rzecz w tym, że nie możemy mieć wiedzy. Sš rzeczy, które przerastajš możliwoci ludzkiego rozumu. Jest wiatło, które olepia. Tak jest z Bogiem.

 Sš dwa punkty otwarcia się na Boga: jedni potrzebujš do tego nieszczęcia, inni  przeciwnie  smaku szczęcia. Pierwsi szukajš Pana Boga, aby wyratował ich z opresji, drudzy  aby Go sławić, wyrazić Mu wdzięcznoć za wspaniałoć istnienia. Wielka teologia wyrasta z tego drugiego motywu  jest teologiš wdzięcznoci.

 W imię zachowania człowieczeństwa mamy obowišzek pytać: dlaczego? Matka Boska też spytała: Jak mi się to stanie?

 Jeli kto chce ufać lepo, znaczy to, że nie potrzebuje Objawienia. Ono adresowane jest przecież do naszej rozumnoci, owieca jš. Pan Bóg chce, bymy szli do Niego z otwartymi oczyma.

 Pobożnoć jest niezwykle ważna, ale rozumu nie zastšpi.

 Kto chce zrozumieć naturę wiary religijnej, niech będzie przygotowany na spotkanie z prostotš. Trudnoć rozumienia nie polega bowiem na tym, że wiara jest złożona, a my proci, ale na tym, że my powikłani, a wiara prosta.

 Bóg jest jak muzyka, która cię zaprasza do tańca. Nigdy nie musisz  zawsze możesz. Ale gdy możesz, wiesz, że możesz  wybierasz i zaczynasz rozumieć. Chrzecijaństwo bardzo wyranie mówi: szukaj Boga w sobie. On tam jest!

 Pan Bóg jest istotš absolutnie samodzielnš. Stwarza człowieka jako istotę absolutnie samodzielnš. (...) I między nimi pojawia się miłoć. Miłoć polega na tym, że istoty absolutnie samoistne nie mogš bez siebie żyć.

 W języku religii mowa z kim jest bardziej fundamentalna niż mowa o czym.

 Dialog wiary toczy się na poziomie wiernoci, a nie pewnoci. (...) Gdy poddaję krytyce pewnoć w religii, nie chcę nikomu podpalać nieba, co najwyżej kawałek słomy nad głowš.

 Stworzenie dokonało się bez woli człowieka, podobnie wybranie przez Boga, ale zbawienie nie może się dokonać bez wolnego wyboru. Jeli ludzie wybiorš Boga, Bóg będzie mieszkał między nimi, jeli nie wybiorš, to nie będzie. Obrazuje to tajemnica Eucharystii: Zbawiciel przychodzi, ponieważ wierni wcišż wybierajš Go na nowo.

 Sš takie momenty, kiedy się widzi, że ma się na swojej drodze kogo drugiego. I to kogo takiego, kto ten odcinek drogi przeszedł pierwszy. Jest o parę kroków do przodu. Na tym polega chrystianizm jako wię z Chrystusem. To jest bardzo swoiste przeżycie, niesłusznie zwane przeżyciem mistycznym. Moim zdaniem jest to po prostu szalenie ludzkie przeżycie. Mamy je wobec ojca, wobec matki, wobec najbliższych towarzyszy naszego dramatu. I nagle pojawia się towarzysz wszystkich towarzyszy, który kiedy, gdzie powiedział: nie bójcie się.

 W konfesjonale nie mówię: Dwa plus dwa jest cztery i to jest prawda. W konfesjonale mówię: Słuchaj, jest Kto, na kim możesz się oprzeć. I to jest twoja prawda. Co by było, gdyby Chrystus nie miał racji? Czy warto przegrać z Chrystusem, czy też wygrać z Wielkim Inkwizytorem? Konfesjonał służy przekonaniu człowieka, że warto być z Chrystusem, choćby to miało oznaczać porażkę.

 Jest jaka głęboka logika w czynach Jezusa: wszystko zaczyna się od cudu przemiany wody w wino, a potem uczynki rosnš, stajš się uzdrowieniami, wskrzeszeniami umarłych, odpuszczeniami win, ofiarš krzyżowš za wiat. Na poczštku uratowało się ubogš rodzinę przed zawstydzeniem. Na końcu ocaliło się ludzkoć przed zgubš.

 Kluczem do istoty Boga jest (...) akt umierania za grzeszników. Każde inne rozumienie tego, co absolutne, może prowadzić do totalitaryzmu, bo zachęca do postrzegania wiata jako maszyny, której zadaniem jest zmierzanie ku Absolutowi. Jeli się uwierzy, że społeczeństwo to maszyna składajšca się z tysięcy kółek i każde z nich ma marszowi do Absolutu służyć, łatwo uwierzyć, że te, które odpowiednio nie służš, trzeba w imię Absolutu wyrzucić. (...) chrzecijaństwo mówi, że popsutych kółek się nie wyrzuca, ale się je ratuje, tak jak ratował je Bóg, kiedy umierał za grzeszników. On przecież nie umierał za więtych i nie umierał za bezgrzesznych, ale włanie za grzeszników  za te popsute kółka.

 Bóg jest nieskończony i z natury nie cierpi. Ale jeżeli kto nieskończony nieskończenie kocha, to znaczy, że cierpi razem z tym, kogo ukochał.

 Musisz być sobš, bo jeli będziesz kim innym, to akurat zbawiš tego innego, a nie ciebie. Jeżeli będziesz dokładnie naladował Jana Vianneya, to ty jako ty nie będziesz zbawiony, tylko zbawiony będzie Jan Vianney.

 Potwierdzajšc chrzecijaństwo wyłšcznie jako etykę, a etykę wyłšcznie jako okrelonš technikę życia, de facto odchodzimy od chrzecijaństwa. Pomijamy w nim to, że jest religiš. Zapominamy, że jego zadaniem jest zbawienie. Wprawdzie potwierdzamy ideał, ale porzucamy łaskę. Grozi nam prezentacja chrzecijaństwa  bez łaski.

 Łaska to wdzięk, gracja. Człowiek działa pod jej wpływem dlatego, że pocišga go wdzięk dobra, a nie dlatego, że pcha go do działania jaka nieprzezwyciężalna siła. Kiedy przez drogę idzie wdzięk w postaci ładnej dziewczyny, jest to włanie metaforš łaski. Nie wiadomo, skšd się wzięła, nie wiadomo, dokšd idzie, a zmienia sens otaczajšcego jš wiata.

 Dla wiary istotne nie jest to, jakim koniecznociom tego wiata służy, lecz to, jakš wolnoć wyraża. (...) Do wiata wiary wkracza się tylko poprzez bramę wolnoci.

 Wolnoć chrzecijanina wyraża się nawróceniem.

 Wina ma sens dialogiczny, odpuszczenie również. Spowiednik pojawia się więc jako reprezentant ludzi przeze mnie skrzywdzonych. (...) A na to nakłada się tajemnica wiary, bo zarówno on, jak i ja zdajemy sobie sprawę, że pełne zadoćuczynienie jest niemożliwe. Kto im łzy zwróci? To idzie na Boga.

 Niewštpliwie religia nadaje sens cierpieniu. Ale nie cierpiętnictwu.

 Można tak pokochać krzyż, że się zrezygnuje z zejcia z krzyża w dniu zmartwychwstania.

 Kto krzyczał: Ukrzyżuj Go? W ogromnej większoci krzyczeli ludzie religijni  nie jacy tam sceptycy, ateici czy relatywici, ale ludzie religijni, nawet bardzo religijni. Ten, kto chciał odnowić religię, sam stał się ofiarš religii.

 Niebo nie przychodzi znikšd. Co z nieba mamy w sobie. Co z niego przekazujemy innym. Człowiek dla drugiego człowieka może być częciš nieba. Niestety, także może być częciš piekła.

 Gdy [Kociół] mówi (...), że wiara jest łaskš, to wyznacza granice urzędu. Podobnie, gdy powołuje się na głos sumienia. Nieczęsto się zdarza, by urzšd sam okrelał swe granice. Kociół ma odwagę to robić.

 Przypowieć o miłosiernym Samarytaninie pokazuje, co w chrzecijaństwie jest fundamentem, a co fundamentalizmem.

 Kociół obumiera nie tylko dlatego, że jest odrzucany, ale także dlatego, że jest realizowany, że co z nauki chrzecijaństwa urzeczywistnia się w życiu. Nie tylko wewnštrz Kocioła, ale też wokół niego.

 Kluczem do interpretacji wiata sš słowa Chrystusa: Ufajcie, jam zwyciężył wiat. wiat już jest zwyciężony. Nie mamy go zwyciężać ani z nim walczyć.

 Sensowna krytyka Kocioła to taka krytyka, która wczeniej czy póniej musi stać się afirmacjš Kocioła  musi przerodzić się w jego obronę.

 Bóg mówi do nas, wcielajšc się w głosy tego wiata  w szmery, szumy, wołania ludzkie. Na tym polega paradoks obecnoci Boga wród nas: głos, którym mówi Bóg, jest zarazem głosem, który przygłusza Boga. Taki jest Kociół: [jest] głosem i szumem, piewem i zgrzytem. Krytyka Kocioła polega na tym, że się rozróżnia szum od piewu.

 Człowiek czasem nie wie, co w nim samym jest wiarš.

 Ktokolwiek mi mówi, że jego wiara jest skończona i skończona jest jego niewiara, podejrzewam, że nie mówi o wierze, lecz o złudzeniu wiary.

 Wiara nie jest czym, co przychodzi  ona już jest, tylko my sobie tego nie uwiadamiamy. (...) Gdy Pan Bóg zwrócił się do Adama, zapytał go: Gdzie jeste? Niczego więcej od niego nie chciał, tylko żeby uwiadomił sobie, gdzie jest. (...) Co podobnego dzieje się w przypadku refleksji nad utratš wiary. Człowiek wštpišcy powinien z całš dociekliwociš, na jakš go stać, pytać siebie: gdzie jestem?

 Gdyby kto mi powiedział, że nie ma Boga, powiedziałbym, że też ma rację, bo Pan Bóg jest w innym sensie niż wszystko inne jest. A z drugiej strony mam głębokie przekonanie, że w tym wiecie sš zobowišzania absolutne. Jest takie Westerplatte, którego nie można opuszczać.

 Za ateizmem przemawia wiele argumentów. Więcej niż za religiš. W gruncie rzeczy to logiczne, żeby być ateistš. Tak jak logiczne i rozumne jest to, żeby się nie zakochać... A przecież ludzie nie sš w tym przypadku logiczni. Na szczęcie.

 Bardzo ładnie jest znaleć religię i wiarę między więtymi i mistykami. Ale naprawdę znaleć jš można między pijaczynami. Między tymi, co pijš, klnš i od czasu do czasu babę zbijš albo baba ich zbije.

Zgłoś jeśli naruszono regulamin