Wright Laura - Wieczne Pragnienie.pdf

(1391 KB) Pobierz
Laura Wright – Wieczne Pragnienie
Slonko259
Laura Wright – Wieczne Pragnienie
Synom i córom Rasowego Samca.
Obym zawsze potrafiła opowiadać Wasze historie
z pasją i zgodnie z prawdą.
Slonko259
2
Laura Wright – Wieczne Pragnienie
Rozdział 1
SoHo, 23.45
W mroźnym powietrzu unosiły się białe obłoczki ich oddechów, a cienie sylwetek
rozlewały się wielkimi plamami na wyszczerbionych kamiennych murach. Nicholas i Lucian
Romanowie szli tunelami wiodącymi pod cichymi ulicami Manhattanu, zdecydowani ratować
duszę brata, choć kaŜdy z nich miał inny pomysł, jak to osiągnąć.
On nie jest jeszcze gotowy – warknął Lucian.
Nicholas wydłuŜył krok, poniewaŜ akurat mijali stojących w tunelu straŜników –
wampiry nieczystej krwi – wbijających oczy w ziemię, byle tylko nie patrzeć na braci:
jednego o włosach białych jak śnieg, drugiego ciemnego niczym martwe serce.
Sam się o tym przekonam.
Zobaczysz tylko zwierzę, bracie – oświadczył Lucian, odsłaniając kły. – Głód znów
nim zawładnął. Tym razem niemal całkowicie.
Nie. Alexander z pewnością nad nim panuje. Zachował zdolność oceny. Spójrz, gdzie
się ukrył. – Nicholas zmarszczył czoło.
Klatkę o wymiarach metr osiemdziesiąt na dwa metry siedemdziesiąt pięć centymetrów
zbudowano pod ulicami Nowego Jorku dawno temu, Ŝeby zdusić wściekłość najstarszego
brata, zagłodzić jego ciało i namącić mu w głowie. Jednak ostatnie dwa dni Alexander
siedział w klatce, by nie zabijał wszystkiego, co mu stanie na drodze.
Tunel się poszerzył i Lucian mógł teraz iść obok brata.
Omal nie zamordował tej śmiertelnej kobiety, Nicky.
Nic jej nie jest. śyje.
Tylko dlatego, Ŝe interweniowałeś.
Nicholas nie odpowiedział, tylko zacisnął zęby i pięści.
Lucian ciągnął dalej:
Musi zostać w klatce, póki znów nie będzie sobą. Póki nie osłabnie w nim głód krwi. –
Ściszył głos. – Jeśli w ogóle kiedyś osłabnie...
Slonko259
3
Laura Wright – Wieczne Pragnienie
Chcesz go trzymać w klatce przez całą wieczność jak zwierzę? – oburzył się Nicholas.
– Tak jak gdy był
belesem?
– Starodawne określenie oznaczające „dziecko wampira” wyszło
z ust Nicholasa z gorzkim syknięciem.
Ale on tego chce – upierał się Lucian. – Alexander zbudował tę klatkę, poniewaŜ był
uzaleŜniony od bólu przeszłości. Teraz zamyka się w niej, Ŝeby zabezpieczyć swoją
przyszłość. Nie jestem tym łajdakiem, który zniszczył mu dzieciństwo, ale wiem, co trzeba
zrobić obecnie, i Alexander teŜ to wie. Rozumie, co mu grozi. Co grozi nam wszystkim.
Gdy skręcili za róg, Nicholas rzucił okiem na kolejną grupę straŜników, którą właśnie
mijali. Wampiry nieczystej krwi, pozbawione mocy dzieci człowieka i wampira, uciekły ze
swoich
credenti
– wampirycznych społeczności – dawno temu, w czasach gdy Zakon, władcy
rasy, pozbawili je potrzeb seksualnych. Teraz pracowały dla braci Romanów i były
traktowane przyzwoicie i z szacunkiem.
Domyślam się, Ŝe twoja reakcja – zwrócił się Nicholas do Luciana, gdy na końcu
tunelu dotarli do drzwi prowadzących do więzienia brata – twoje pragnienie, by trzymać
Alexandra w zamknięciu, wynikają ze strachu.
Lucian stanął przed cięŜkimi Ŝelaznymi drzwiami, zagradzając Nicholasowi drogę. Jego
orzechowe oczy płonęły gniewem.
Posłuchaj mnie. Jeśli Alexander kogoś zabije, Zakon Wieczności będzie mógł go
wytropić. Dobiorą nam się do skóry, nim zdąŜymy mrugnąć okiem.
Nicholas prychnął.
Od kiedy przejmujesz się Zakonem?
Hej, jeśli chcesz wywołać wojnę – a wiesz, Ŝe do tego dojdzie, jeśli Zakon nas
odnajdzie i będzie próbował wysłać z powrotem do naszych
credenti
– to juŜ po mnie. Wrócę
do mojej społeczności tylko martwy, więc trochę się ze mną nabiedzą. I pamiętaj, Ŝe jeśli nas
odnajdą, stracimy wszystko, co stworzyliśmy po ucieczce. – Lucian uniósł jasne brwi. – To
nie strach, lecz fakty.
Nicholas wpatrywał się w brata, przeraŜającego anioła z burzą białych włosów
zakrywających uszy. Prawda, Ŝe Lucian był wyjątkowo popędliwy, zawsze najpierw działał, a
dopiero potem myślał, w dodatku nigdy za nic nie przepraszał, ale w jego uporze, Ŝeby
trzymać Alexandra z dala od świata, był jakiś sens. A Nicholas nigdy nie lekcewaŜył
racjonalnych przesłanek. Dzięki temu – on jako
beles
i jego matka – mieli co jeść i w co się
ubrać. śyli. A co waŜniejsze, pozwalało im to trzymać się z dala od
credenti,
a później od
Zakonu Wieczności – dziesięciu czystej krwi wampirów, które przeniosły się do
Slonko259
4
Laura Wright – Wieczne Pragnienie
międzyświatów, lecz nadal ustanawiały prawa, karały tych, którzy je łamali, i rządziły
wszystkimi
credenti
na całej Ziemi.
Nicholas skinął głową.
W porządku. Alexander zostaje w klatce. Ale najpierw chcę z nim porozmawiać.
Zamierzasz go wyściskać? – zakpił Lucian. – Powiesz, Ŝe wszystko jakoś się ułoŜy? A
moŜe powiesz, Ŝe mu współczujesz?
Nicholas nie zareagował na te złośliwości. Potrafił panować nad emocjami. Dzięki temu
jeszcze nie zwariował pomimo wspomnień, które czaiły się w zakamarkach jego umysłu.
Dobra, skończmy z tym. Otwieraj drzwi, braciszku.
Lucian burknął coś z odrazą, odwrócił się i wystukał numer kodu. Kiedy pojawiło się
zielone światełko oznaczające wolny dostęp, pociągnął za masywną klamkę. Bracia weszli do
środka, a ich potęŜne ciała wypełniły niemal całą przestrzeń szczupłego pomieszczenia.
Nicholas rozejrzał się dokoła. Najpierw zobaczył starego słuŜącego Evansa, łysego mieszańca
o szczurzych oczach, który przed dziesięciu laty uciekł ze swojego
credenti
w Maine i
którego w Central Parku znalazł Alexander.
Evans krąŜył przed wpuszczoną w kamienną ścianę klatką, nie mającą Ŝadnych otworów
poza okienkiem z trzema grubymi prętami zatopionymi w Ŝelaznych drzwiach otwieranych za
pomocą trzech kluczy, kodu alarmowego oraz po zeskanowaniu siatkówki oka wchodzącego.
Otwieraj, Evans – rozkazał ostrym głosem Lucian.
Stary mieszaniec stanął przed dobrowolnym więzieniem Alexandra. Jak większość
wampirów, nie spoglądał w oczy braciom Romanom. Powodem był lęk przed ich ojcem,
Rasowym Samcem, przed tym, kim i czym był – strach nadal silny nawet u osobników, które
uciekły z
credenti.
Przykro mi, sir. On sobie nie Ŝyczy, Ŝeby mu przeszkadzano.
Lucian przechylił głowę na bok.
Naprawdę, nic mnie to nie obchodzi.
Spokojnie, Lucianie – wtrącił się łagodnym głosem Nicholas, rozumiejąc, Ŝe stary
wampir tylko ochrania swojego pana, który go przygarnął i dał mu nowe Ŝycie. A teraz się
odsuń, Evans.
Ale, sir...
Jestem dŜentelmenem, Evansie – ciągnął Nicholas tonem bardzo Ŝyczliwym – więc
wyssałbym z ciebie krew szybko i względnie bezboleśnie, ale Lucianowi, jak sam wiesz, brak
opanowania.
Slonko259
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin