Ballada o Płocku
1. Raz w niedzielę po obiedzie , mąż do żony że jedzie , Interesy załatwiać do Płocka . A żoneczka wkurzona , jak nie wróci to skona , I powiada , jak świetnie się składa . x2
2. Mąż po Płocku grasuje , ładne panny całuje , z dziewczynkami się świetnie zabawia . A żoneczka wkurzona , jak nie wróci to skona , I powiada , jak świetnie się składa . x2
3. A żoneczka w mieszkanku , śpi spokojnie w ubranku , wtem się sąsiad do okna zakrada . Choć nie skradaj się draniu , sama jestem w mieszkaniu , i powiada , jak świetnie się składa . x2
4. Była ciemna już nocka , no i mąż wraca z Płocka , I zastaje w swym łóżku sąsiada . Wziął scyzoryk rozłożył , i z powrotem go złożył , i powiada , jak świetnie się składa . x2
5. Śpij żoneczko kochana , śpij z sąsiadem do rana , bo ja muszę powracać do Płocka . Tam dziewczyny czekają , i wódeczkę stawiają , i powiada , jak świetnie się składa . x2
C D F C G C F C G C
grzegorz.Qubek.muzyka