Odcinek 33 – Lizzy kontra Gorzka Zemsta
Rozległo się karczemne dzwonienie do drzwi. Podniosłem głowę i leniwie wstałam z kanapy. Jedną ręką poczochram sobie włosy i dopiero otworzyłam.
-Idę! - zawołałam, zwalniając zamek.
W drzwiach stała Din. Cała zapłakana. Zaprosiłam ją do środka, zamykając za nią drzwi.
-Co się stało? - zapytałam, prowadzać ją do kanapy.
-Rzucił mnie! - wyszlochała. - Jonathan. Rzucił mnie, rozumiesz?
Powtarzała tak bez końca. Jakimś cudem zdołałam ją usadzić i uspokoić na tyle, żeby zaczęła mówić coś innego, niż „Rzucił mnie”.
-Din, co się konkretnie stało? - zapytałam, siadając w fotelu naprzeciwko. - Wyjaśnij mi, bo jak na razie nic z tego nie rozumiem.
-Jonathan. - oznajmiła, ocierając łzy chusteczką z podajnika, który podsunęłam jej pod nos. - Powiedział, że z nami koniec. I nawet nie powiedział dlaczego.
-Din. - westchnęłam. - Przecież tyle razy Ci powtarzałyśmy, że to nie był chłopak dla siebie. Ale teraz... Możesz się umówić z kimś innym.
-Ciekawe... - wyszlochała. - Z kim...
-No pomyśl. - przysunęłam się bliżej. - Zaczyna się na „C”, a kończy na „s”.
Ona tylko spojrzała na mnie wciąż zaczerwienionymi oczami. Pokręciłam głową, pukając się w czoło. No jak można mieć tak dobre stopnie i tak nie kumać?
-Carlos. - powiedziałam, krzyżując ramiona. - Umów się z Carlosem. On Cię naprawdę lubi.
-Jest miły, to fakt, ale... - zaczęła, wciąż szlochając. - Nie wiem, czy mu się podobam.
-Oczywiście, że mu się podobasz! - zawołała. - Kiedy nie przyjęłaś jego zaproszenia na bal, na dwa dni wpadł w depresję. I Ty twierdzisz, że mu się nie podobasz.
-Wolę Jamesa. - powiedziała, chyba się uspokajając.
-Jamesa? - uniosłam brwi. - James Cię nigdy nie zaprosi. Z tego co wiem, jeszcze ani razu nie był z dziewczyną sam na sam dłużej niż pięć minut. Zasada randek Jamesa numer cztery. Zawsze miej przyzwoitkę.
-Tak? - wyszlochała. - W takim razie jaka jest pierwsza?
-Zawsze miej przy sobie odświeżacz do oddechu. - oznajmiłam, idąc do kuchni, chcąc nalać coś do picia. - Soku? - zaproponowałam.
-Chętnie! - zawołała. - Skąd wiesz o jego zasadach randkowych?
-Kendall mi wszystko wygadał. - wzruszyłam ramionami nalewając soku do dwóch szklanek. - Często zakrada się do mnie do pokoju i gadamy do późnej nocy. Raz nas Sarah przyłapała, ale co tam. - machnęłam ręką i zaniosłam szklanki soku na stolik.
-I co? - zapytała z ciekawością.
-Nic. - Wzruszyłam ramionami. W tym samym czasie usłyszałyśmy dzwonek do drzwi. - Otwarte! Nawet się ucieszyła, bo myślała, że Kendalla porwali.
Din tylko uniosła brwi i chyba już na dobre przestała płakać. Do mieszkania wszedł Logan, trzymając ręce w kieszeniach.
-Cześć Wam! - zawołał. - Potrzebuję babskiej... Din, co się stało?
-Jonathan o nazwisku nie do wymówienia mnie rzucił! - wykrzyczała, jakby już się znudziła powtarzaniem tego w kółko.
-Serio? - Logan uniósł brwi i odwrócił się do drzwi. - Idę go sprać.
-Stój! - zawołałam, przytrzymując go za kaptur. - Przemocą niczego nie rozwiążesz. Mów po co przyszedłeś.
-I powiedziała to laska, która pracuje dla CIA... - wymamrotał i w tym samym czasie zadzwonił telefon. - To coś osobistego.
-Czekajcie.
Odebrałam telefon nie spoglądając na wyświetlacz.
-Tak?
-Lizzy, poproś swojego kolegę, żeby nie odnosił się tak z faktem, że pracujesz dla rządu. - usłyszałam głoś Johna.
-Nie. - zmarszczyłam brwi. - Mam prośbę. Mógłbyś wyłączyć mikrofony na jakieś... - odłożyłam słuchawkę, odruchowo przytulając ją do ramienia. - Logan, wystarczy Ci kwadrans, żeby wszystko nam wyjaśnić?
-Z powodzeniem. - machnął ręką, pijąc sok z mojej szklanki.
-Jakieś piętnaście minut. - poprosiłam, przykładając słuchawkę z powrotem do ucha.
-Lizzy, czy ja kiedykolwiek wypaplałem jakąś tajemnicę?
-Nie... - zmarszczyłam drwi.
-Właśnie. Pracuję dla wywiadu. Dlatego nie wyłączę mikrofonów.
-Trudno. - wzruszyłam ramionami i odłożyłam słuchawkę. - Dobra, mów czego chcesz, bo już nie mam siły.
Podeszłam do nich i usiadłam na fotelu naprzeciwko Din i Logana.
-Mad mi się podoba. - odpowiedział. - Ale ona mnie nie lubi.
Pokręciłam głową, pukając się otwartą dłonią w czoło. Powinnam mu powiedzieć? Czy nie? Pewnie nie... Bo wiadomo. Nie powiem Loganowi, że Madison się w nim kocha od pierwszej klasy.
-A mi się podoba James i co? - Din wzruszyła ramionami i zakryła sobie usta dłonią. - Nie powiesz mu, prawda?
-Obiecuję. - odpowiedział, jedząc z puszki ciasteczka Chucka. - Masz tego więcej?
-W kuchni. - odpowiedziałam wstając i idąc do szafki.
Wyjęłam większą puszkę w Mikołaje i rzuciłam na stolik. Logan niemal natychmiast otworzył wieko i rzucił je na kanapę obok siebie.
-One są z czekoladą? - podniósł głowę ze zdziwieniem.
-Niektóre. - odpowiedziałam. - Nudziło nam się z Sarą. Polałyśmy kilka.
Logan nic nie odpowiedział. Zamiast tego wziął z puszki jedno z największych ciastek i beznamiętnie zaczął je jeść. Ja i Din gapiłyśmy się na niego bez ruchu, czekając, aż w końcu łaskawie przemówi.
-Mam pomysł, jak się zemścić na Jonathanie. - oznajmił. - To będzie gorzka zemsta. Gorzka dla niego. To mogę Wam obiecać.
-Jeśli chcesz go sprać... - zaczęłam, unosząc ręce w geście poddania.
-Tak, chcę go sprać, ale ja nie o tym. Ja i Chris ostatnio zapisaliśmy się razem na zapasy w miejskim ośrodku kultury... - zaczął, a ja natychmiast mu przerwałam.
-Oj, nawet mi nie przypominaj... - zmrużyłam oczy, bo bardzo mi się to nie podobało. Chris przez cały czas miał problemy z agresją, a świadomość, że na legalu może kopać cudze tyłki jeszcze pogarszało sprawę.
-Słuchaj dalej. - uniósł rękę, żeby mnie uciszyć. - Więc ja i Chris zakumulujemy się z Jonathanem i namówimy go, żeby zaczął z nami chodzić na te zajęcia.
-I on ma uwierzyć, że od tak w to uwierzy? - uniosłam brwi i w tym samym czasie przyszedł do mnie jakiś SMS. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i otworzyłam wiadomość.
Od: John
„Powiedz chłopakowi, że ten plan jeszcze bardziej do bani próba uwiedzenia Walker przez Showa.”
Pokręciłam głową i pokazałam wyświetlacz Loganowi.
-Bardziej niż próba czego? - zmarszczył brwi, a ja tylko pokręciłam głową.
No tak... Koniec tematu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiaj taka bździna, bo zaczynam nowy wątek. Już wiadomo jaki.
marcelinka3