Antoniewicz_Karol_ks_-_Kazania_misyjne_-_Tom_1 2xb.pdf

(6774 KB) Pobierz
K A Z A N IA
K
s.
korola
A
ntoniewicza
,
ZEBRAŁ
TOWARZYSTWA JEZUSOWEGO,
K s- J A N
B A D E N I T . J.
WYDANIE TRZECIE PRZEJRZANE I POMNOŻONE.
TOM
PIERW SZY
K A Z A N IA
M IS Y JN E .
KRAKÓW.
NAK
ŁADEM W
YDAW
NICTW
V.
JEZUSOW
EGO.
1906.
F a cu lta s R. P. P r o v in c ia lis.
Ego Wlodimirus Ledóchowski, Praepositiis Provincialis Prov. Oalicianae
Societatis Jesu, potestate ad hoc mihi facta ab A. R. P. N. Ludovico Martin Prae-
Ks. Karola Antoniewicza T. J. Wydanie trzecie przejrzane i pomnożone“ — a duobus
Przedmowa do drugiego wydania.
O ie rw sz y , jak na stosunki nasze, bardzo znaczny nakład
1 Kazań Ks. Karola Antoniewicza rozszedl się w przeciągu
dwóch lat; najlepszy dowód, jaki urok po dziś dzień wywiera
nazwisko świętobliwego kapłana, najznakomitszego bezwątpie-
nia kaznodziei-misyonarza w wieku bieżącym; najlepszy do­
wód, że jak żywe jego, natchnione słowo, porywało w swym
czasie umysły, kruszyło serca, tak i pisane znaleść sobie umie
drogę do serc, do wyobraźni, do rozumów.
Przystępując do powtórnego wydania tych ..Kazań" pra­
gnąłem uczynić je, o ile można najkompletniejszem. Poprze­
dnie wydanie zawierało około sto kazań i szkiców, które po
raz pierwszy ujrzały światło dzienne; obecne mieści nadto
znowu około 50 nowych, dotąd nigdy jeszcze nie drukowa­
nych i około 30, drukowanych już dawniejszemi laty, w części
za życia O . Antoniewicza, w części po jego śmierci. Ten tak
znaczy wzrost materyi a zarazem wzgląd na większą wygodę
czytelników spowodował ogłoszenie „Kazań" nie w dwóch,
jak poprzednio, ale w czterech tomach. Pierwszy zawiera
Kazania i nauki misyjne; drugi poświęcony jest wyłącznie
Najśw. Pannie; trzeci mieści w sobie Kazania świąteczne i kilka
niedzielnych; czwarty Kazania przygodne. Przed każdem kaza­
niem, podobnie jak w poprzedniem wydaniu, umieściliśmy dla
łatwiejszego zorjentowania się, krótką treść, wskazującą porzą­
dek myśli, logiczne uszeregowanie argumentów.
Cracoviae, 12 novembris 1905.
W lodimirus Ledóchowski S. J.
REIMPR1MATUR.
E curia Principis Episcopi
ie 16. Novembris 1905.
t J. Card. Puzyna
^O D 0 ^
:<V )
k
3 ° /^ c
Ktoby szukał tutaj — powtórzmy cośmy już dawniej
powiedzieli — wyszukanych działów i poddziałów; ktoby szu­
kał długo i mozolnie naprzód obmyślanych efektów, ten om y­
liłby się, i ostatecznie z niechęcią „Kazania" O. Antoniewicza
na bok odłożył. Nauka Chrystusowa z wielką ścisłością, ale
w całej ewangelicznej prostocie płynie tu ze serca miłością
Bożą rozpalonego i serca zapala; porównania proste, nieraz
z życia codziennego wzięte, naukę tę wyjaśniają; napomnienia
gorące w serce głęboko wchodzą i to oko ku niebu podnoszą,
to zbawienną bojaźnią pierś przenikają.
Kto chce się nauczyć, jak zwłaszcza do ludu polskiego
mówić, jak mu do wnętrza serca zaglądać, jakie i jak w sercu
sprężyny poruszać; kto nauczyć się pragnie, jak być w naj-
piękniejszem słowa tego znaczeniu kaznodzieją ludowym, a je­
dnocześnie i dla wyższych warstw słuchaczów pożytecznym
i miłym, ten w tych Kazaniach znajdzie przed sobą utartą,
wspaniałą, niechybnie do celu wiodącą drogę.
„Wszystko na większą chwałę Bożą, na cześć Najświę­
tszej Boga Rodzicy, na zbawienie dusz ludzkich, krwią Jezu­
sową odkupionych!" T e słowa, te hasła, które raz po raz
w pismach, listach, kazaniach Antoniewicza wracają, zamykają
je i otwierają, niech służą za m o t t o i temu ponownemu
wydaniu „K azań", jak za łaską Bożą, służyły pierwszemu!
5C».
°^an
c B a d e n i cT “J.
T)o trzeciego wydania.
f
Pragnąc zadośćuczynić licznym wezwaniom i żądaniom
Wielebn. Duchowieństwa, przystąpiliśmy do nowego wydania
Kazań Ks. Karola Antoniewicza, których pierwszy i drugi
nakład zupełnie już wyczerpany. W wydaniu tern trzymaliśmy
się w ogólności tekstu i porządku przekazanego przez ś. p.
ks. Badeniego, z uwzględnieniem warszawskiego wydania ka­
zań maryańskich z r. 1Q05. Równocześnie jednak pomnoży­
liśmy cały zbiór o kilkanaście nauk i przemówień, które w osta­
tnich czasach udało się nam odnaleść w papierach pośmier­
tnych znakomitego kaznodziei-misyonarza.
“S y v
'
Kraków, dnia 12. listopada 1905.
W 53 rocznicę zgonu
iw.
p. O. Karola.
M is y a w ie j s k a .
Potr/eba urządzania Misy] po wsiach. — Co lo jest .Misya? — Jej pożytki
i cel. — Przygotowanie parafian do Misyi. ■ Urządzenie zewnętrzne. - Zagajenie
Misyi. — Rozkład nabożeństw i nauk w poszczególnycli dniach trwania Misyi tygo­
dniowej, — Konkluzya i poświęcenie Krzyża misyjnego. — Nabożeństwo za zmar­
łych parafian. — Nieklóre uwagi dodatkowe: o pierwszej Komunii dzieci, o szpitalu
i szkółce parafialnej, o przyjmowaniu do bracłw.
Zakończenie,
Sm utny i bolesny obraz przedstawiaj.! nam z nielicznymi wyjąt­
kami wioski nasze! Zepsucie obyczajów wywiera skutki swoje nietylko
w zewnętrznych stosunkach ludu, ale nawet i w dotnowem, rodzin-
nem pożyciu. Wszystkie najświętsze związki są, jeśli nie zupełnie
zerwane, to przynajmniej bardzo nadwątlone, w stosunkach małżeń­
skich, rodzicielskich, gospodarskich i sąsiedzkich. Chciwość zysku,
nieużytość, lenistwo, pijaństwo, pokrzywdzenia drugich, to są te rany
otw arte ludu naszego, które codziennie bardziej się jątrzą, i które
zagoić jest powinnością i zadaniem wszystkich dobrze myślących,
a szczególniej nas o d Boga na to powołanych, abyśmy czuwali nad
życiem wewnętrznem tych, do których Bóg nas posłał i żąda i wy­
maga wedle możności i siły nam udzielonej, abyśmy pracowali dla
rozszerzenia chwały Jego na ziemi i nad zbawieniem dusz najświętszą
krwią Jego odkupionych. Pojedyncze tu i owdzie pojawiające się
zbrodnie i bezprawia, okazują potrzebę przyłożenia wszelkich możli­
wych usiłowań do zapobieżenia złemu, coraz dalej się szerzącemu.
Te pojedyncze objawy złego, nie tyle są zatrważające w sobie — bo
zbrodnia zawsze była i będzie na tej ziemi —ale są straszne, jeśli po­
znamy przyczynę i źródło z którego wypływają. A tą przyczyną, tern
źródłem wszystkiego złego po wioskach w kraju naszym, jest wiara
nie mówię wygasła, ale osłabiona, odrętwiała, rozchwiana. Cała praw ­
dziwa moralność ludu tak ogółowo, jak szczegółowo każdego z osobna
człowieka, jest oparta na wierze, jakby na węgielnym kamieniu; jeśli
kamień ten chwiać się będzie, cala budow a społeczna prędzej czy
później runąć musi. Kształt zewnętrzny, obrzędy wiary, jakby przez
tradycyę ojców, zachowały się między ludem, ale duch bardzo osłabł;
jest wiara w przyznaniu, za co jeszcze Bogu dziękujemy, ale niema
jej w życiu praktycznem, w życiu codziennem, domowem.
T ego ducha wiary obudzić, serce rozgrzać, myśl zbłąkaną
sprostować, wolę d o dobrego umocnić, jednem słowem z drogi
obłędu przeprowadzić n a drogę prawdy, oto jest wielkie zadanie dla
każdego, który jest gorliw y o rozszerzenie chwały Boskiej i o szczęście
nietylko wieczne ale i doczesne całego ludu. Aby obudzić takie nowe
zbawienne życie, trzeba obudzić wiarę, z której jedynie i wyłącznie
takie życie rozwinąć się może, trzeba działać i na myśl i na serce
i na wolę — wstrząść całym człowiekiem, aby g o z tego ospałego
ocucić stanu; bo jako w gwałtownej chorobie ułagadzające tylko
środki nie są dostateczne d o przywrócenia zdrowia choremu, tak
i w dzisiejszej gwałtownej moralnej ludu chorobie, trzeba energicz­
niejszych użyć sposobów d o wykorzenienia złego, d o zaszczepienia
dobrego. Pojedyncze, choćby najstosowniejsze i najgorliw sze kazania
niedzielne i świąteczne, toż samo i katechizacye najjaśniej wyłożone,
nie są dostatecznymi środkami d o dopięcia tego celu; są to albowiem
wrażenia chwilowe, przemijające, które o d niedzieli d o niedzieli zatrą
się w sercu i pamięci; serce rozgrzane prędko w ystyga i dobre
postanowienia nikną, nie wydawszy żadnego ow ocu; g d y tymczasem
teżsame nauki związane, złączone w jedną całość; i jakby jednem
nieprzerwanem siedmiodniowem pasmem wysnute, najzbawienniejsze
m ogą w ydać owoce. Taka mała siedmiodniowa
W iejska M isy a,
ile
dobrego zdziałać może, o tern każdy, który zechce tylko, łatw o prze­
konać się może. Czytamy o niesłychanych pożytkach takich Misyj
w kościelnych gazetach francuzkich i niemieckich, p o rozmaitych
katolickich i protestanckich (dla zamieszkałych tamże katolików) od­
ległych krajach.
Nie jest to bynajm niej w myśli mojej, chcieć nauczać albo rady '
dawać świątobliwym kapłanom w kraju naszym, lecz tylko udzielić
myśli niektórych, jakie mi się z doświadczenia własnego nasunęły, pod
sąd i d o dalszego rozwinięcia i zastosowania współpracownikom
w winnicy Pana naszego Jezusa Chrystusa. Jednym duchem ożywieni,
jeden zawsze cel mając przed oczyma, wspomagajm y się w jedności
i miłości: pracą, radą i spoiną modlitw ą, w dopełnieniu tak wielkich
i świętycli obowiązków pow ołania naszego!
C o t o j e s t M isya?
Samo słowo najlepiej oznacza istotę rze­
czy!
M issu s
posłany,
M isya
posłannictwo. Posiani jesteśmy od Boga
do ludów i narodów, do opow iadania prawdy bożej, zawartej w arty­
kułach i tajemnicach świętej w iary naszej, jaka nam jest podana przez
Kościół św. rzym sko-katolicko-apostolski; do okazania drogi, która
prowadzi d o żywota wiecznego, t. j. do wykładania nauki wiary
i obyczajów, co wierzyć i co czynić każdy człowiek powinien, aby
był zbawiony! Misya więc w ie js k a , o jakiej tu mowa, jest to nabo­
żeństwo dla ludu wiejskiego, ku dopięciu tego celu postanowione.
Ze złego pojęcia i nierozumienia, razi niektórych to słowo,
i m ów ią: „Naco nam M isyi?... wszakże my katolicy a nie poganie!" —
Prawda, ale cel Misyi jest dw ojaki: albo narodzenie do życia łaski
tych, którzy żyli w ciemnościach bałwochwalstwa, kacerstwa lub od-
szczepieństwa, dając im nieznaną od nich naukę Chrystusow ą; albo
odrodzenie n a utracone życie łaski tych, którzy urodzeni w Kościele,
odstąpili od Boga przez grzech. W pierwszym razie potrzeba obzna-
jom ić człowieka z praw dą jem u dotychczas zupełnie nieznaną i obcą;
zapalić ogień święty w głębi tej duszy, która dotychczas żyła w cie­
mnościach i nocy obłędu; rozgrzać do miłości serce, jakiej nigdy nie
pojmowało, do tej miłości, która kocha Boga nadewszystko, a bliźniego
jak siebie samego; nauczyć człowieka wierzyć i wedle tej wiary żyć,
kochać i wedle tej miłości działać, ufać i wedle tej nadziei życia
wiecznego ułożyć życie doczesne w dobrem i złem powodzeniu.
W drugim razie idzie o to, aby katolików nie po katolicku żyjących,
z martwych członków, przeistoczyć w członki żyjące Kościoła Chrystu­
sowego, aby tę iskrę wiary, która jeszcze tleje, ale dla swawoli ro­
zumu i ciała, bardzo już słabo i zupełnem zagaśnieniem grozi,
w płomień rozdmuchać; aby obudzić skrzepią w sercu miłość Boga
i bliźniego i umocnić nadzieję i dać jej dobry zwrot, strzegąc ją za­
rów no od rozpaczy, jak i od zgubnego zaufania w miłosierdziu bożem
przy niepopraw nem życiu. W pierwszym razie przeistoczenie człowieka
ze syna ciemności w syna światłości, dzieje się przez łaskę sakramentu
Chrztu św iętego; w drugim przez łaskę sakramentu Pokuty.
Są jeszcze i inne pożytki, które taka Misya czyni! Utwierdza
dobrych w dobrych postanowieniach, dodając im siły d o wytrwania.
Zachęca obojętnych do czynniejszego i zbawienniejszego życia, ucisza
niepokoje i skrupuły drażliwego sumienia, pociesza serca w utrapieniu
będące; sprawiedliwym łzy ociera, a grzeszników do łez pobudza.
Przypomina każdemu cel życia; wykłada każdemu wedle stanu, wieku
i pici obowiązki od Boga na niego włożone; daje mu uczuć ważność
Zgłoś jeśli naruszono regulamin