skanuj0009.pdf

(8912 KB) Pobierz
ANEKS
Ze wspomnien zolnierzy Polskich Sil Zbrojnych
na Zachodzie dotyczacych wykorzystania
pojazdów mechanicznych
grudnia 1941
roku. Wczoraj wieczorem nasza piechota
wziela na bagnety pierwsza linie »makaro-
niarska« po brawurowym,
ciezkim natar-
ciu. Teraz wlasnie siedzimy w pospiesznie,
ale dokladnie zbudowanych, wloskich oko-
pach. [ ... Chlopaki smaruja Carriery, uzu-
pelniaja amunicje, szczególnie granaty; wie-
my, jak »makaroniarze« sa na nie wrazliwi.
Pluton to juz tylko cztery Carriery, ale
za to pod wodza bohaterskiego
kpt. K.,
prawdziwego szalenca na polu walki. Ob-
slugi - szatany uzbrojeni w co kto mógl:
jakies »Spandau'y«, »Soloturny« ze zestrze-
lonych »Messerschmittów«
i »Junkersów«,
ze szwabskich czolgów lub zdobyte na pa-
trolach.
J
J
,J..
Gazala. Siedemnasty
Pluton rusza zaraz po poludniu na alarm,
nie dokonczywszy nawet przyzwoicie obia-
du. Wódz na czele. »Rozwiniety!«. »Gaz!«.
Na licznikach 20 mil. .. , 25 ... ,30 ... ,35 ...
Wiatr gwizdze w uszach, gasienice trza-
skaja o pancerz. Strzelcy przyczajeni przy
broni tylko czekaja okazji.
Linie wloskie zblizaja sie. Juz sa blisko.
Jakies póltora kilometra.
Zrecznym manewrem
pluton okraza
wykryte wczoraj pola minowe i w blyska-
wicznym tempie zbliza sie do umocnien.
»Makarony« zaczynaja »grzac«. [ ...
J
»Le-
woskrzydlowy« sierzant S. spostrzega nagle
dzialo strzelajace wprost do niego. »Och
ty draniu!«. »W niego!«. »Gaz!«. I kilka se-
rii ze »Spandau'a«. Wtem blysk ... , huk ... ,
trzask ... , jek ... O Boze! Mlodziutki kierow-
ca Julek J. nie widzi nic, czuje tylko walace
sie cialo dowódcy, czuje zamet w glowie.
Bierze gwaltowny skret i calym pedem wali
wprost na dzialo. Przymyka oczy. Jeszcze
tylko kilka metrów. Caly impetem wali na
smiercionosne, z jadowicie wyszczerzona
lufa, dzialo.
Przez ulamek sekundy widzi dzwigajace-
go sie dowódce, widzi, jak odbezpiecza gra-
nat za granatem i rzuca w okop. [... ] Szyb-
kim ruchem wyprowadza Carriera, przeska-
kuje okop [ ...
J.
»Makarony« poddaja sie·
Inne Carriery zajezdzaja z prawego skrzy-
dla linii wloskiej. Przerazeni »szpagaciarze«
strzelaja coraz bezladniej przezornie cho-
waja glowy. Wódz, wychylony do polowy
z Carriera, wali granat za granatem. Nagle
z boku dostaje silny ogien cekaemów. Zale-
dwie z kilkudziesieciu metrów zamaskowa-
ny »Fiat« grzeje, az z pancerza »pióra leca«.
Cholera!. »Zietal (kierowca wodza) w le-
wo!«. »Na nich!«. Skret w miejscu i gaz.
Cekaem gra dalej. Wreszcie przed samym
Carrierem Wlosi wyskakuja z rekami do
góry".
Pchor. Mieczyslaw Bialkiewicz,
Z pa-
mietnika Ramzesa,
"Jednodniówka
Pod-
chorazych Broni Pancernej", Irak 1943.
,,[ ... ] Przysla ne przez 1. Kanadyjska
Armie kompanie czolgowych transporte-
rów zaopiekowaly sie naszymi Shermana-
mi i Cromwellami,
przenoszac je na swo-
ich grzbietach o 200 kilometrów dalej na
wschód, gdzie czekala na nie powazna ro-
bota. Nie obylo sie bez trudnosci, bo przy
okazji tej podrózy wyszlo na jaw, ze cyfry
brytyjskich etatów odbiegaja nieco od stanu
ilosciowego czolgów Dywizji. Niektórzy za-
pobiegliwi dowódcy potrafili, w przerwach
miedzy jedna a druga bitwa, uciulac po kil-
ka - na wszelki wypadek zaoszczedzonych
- czolgów, organizujac z nich prywatne,
.1
u_
t:-:..
~przyboczne
plutony. Idac do akcji, nie moz-
.,.~!'" na bylo przeciez zostawic tych oszczedno-
'~~~sci
w Bredzie. [ ...
prostu superwozy
- trwale
i niezawodne .
I~
Lo
J
Nigdy jeszcze Dywizja w tak krótkim
czasie nie spalila tyle benzyny, co podczas
r
r;;;,,;;:':••
,:,.)tego
~~
wlasnie przemarszu.
Pluton benzynowy Kompanii Zaopat-
!rzenia, który poszedl w pierwszej kolejno-
,"Uisci wraz z oddzialami wydzielonymi,
za-
, bral na swoich 3-tonowych samochodach
~24 000 galonów
benzyny. Zostaly one
wprost rozchwytane. Punkt benzynowy cie-
szyl sie fantastycznym powodzeniem. Wy-
dawana benzyna byla natychmiast uzupel-
niana ze skladów korpusnych i w ten spo-
sób w ciagu 30 godzin wydano oddzialom
136 000 galonów. Poniewaz jeden galon
zawiera w sobie 4,54 litra, latwo obliczyc,
ze byla to ilosc 607 440 litrów, wydanych
na pokrycie dokonanego przez silniki dywi-
zyjne w ciagu dwóch dni zuzycia".
7. Dywizja Pancerna
w
walce,
Praca zbio-
rowa, Bruksela 1947.
W czasie II wojny, jako szef kom-
pani naprawczej, zajmowalem sie repera-
cja samochodów w polowych warsztatach,
niedaleko linii frontu. Po kazdej naprawie
objezdzalismy pojazdy, wiec wiedzielismy
tez, jak sie nimi jezdzi. Po pewnym czasie
mielismy wyrobione
zdanie o wiekszosci
pojazdów, które sluzyly w naszych jednost-
kach. Nasze oceny w wiekszosci pokrywaly
sie z ocenami zolnierzy liniowych.
W Syrii mielismy dosc duzo - osobo-
wych i ciezarowych - francuskich Citroenów
i Peugeotów. Byly one bardzo slabe, zawod-
ne i nietrwale. Takie samo zdanie mielismy
o pojazdach wloskich, zdobycznych. Wbrew
pozorom niemieckie auta tez nie mialy zbyt
dobrej opinii. Angielskie samochody byly
zupelnie przyzwoite. W zaleznosci od mo-
"[
...
J
W Kampanii Wloskiej 1944 roku bylo ich
tak duzo, ze prawie kazdy zolnierz polski
mial z nimi, w ten czy inny sposób, stycz-
nosc[ ... ]".
Kpt. Antoni Lipko, przed wrzesniem
1939 roku podoficer 4. Batalionu Pancer-
nego. W czasie II wojny swiatowej sier-
zant, szef kompanii naprawczej, kolejno
w: Brygadzie Strzelców Karpackich, Samo-
dzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich,
2. Korpusie Polskim. Fragment rozmowy
z autorami, Warszawa, 20 sierpnia 2007
roku.
,,[ ... ] Z mojej
nii Transportowej
sluzby w 316 Kompa-
we Wloszech najmilej
I
'I
!
l
wspomin'am
ciezarowe samochody
Do-
dge. Byly to auta proste w obsludze, lek-
kie w prowadzeniu, niezawodne i trwale".
Danuta Gradosieiska, w czasie II wojny
szeregowiec w 316. Kompanii Transporto-
wej. Korespondencja z red. Maciejem Re-
plewiczem z 2007 roku udostepniona au-
torom.
W 1946 roku, we Wloszech, wy-
szlam za maz za porucznika Kwasnickie-
go. W nasza podróz poslubna wybralismy
,,[
...
J
sie Jeepem Willysem. Wojna sie skonczyla
i wspaniale wojskowe Willysy zaczely spel-
niac rózne funkcje ... , nawet limuzyn we-
selnych".
Bronislawa Sanej-Kwiasnicka,
w cza-
sie II wojny szeregowiec w 316. Kompanii
Transportowej.
Fragment korespondencji
z red. Maciejem Replewiczem z 2007 roku,
udostepniony autorom.
"Na terenie Bliskiego Wschodu (Palesty-
na, Egipt, Irak) nasza Kompania posiadala
- jako podstawowe wyposazenie - 3-tono-
we samochody ciezarowe DODGE, pomalo-
wane na ochronna barwe pustynna - zólta·
W tym okresie glównym towarem wozo-
nym przez nas byl sprzet, zwiazany z obo-
zowaniem namiotowym w warunkach pu-
stynnych, przy - w okresie letnim - bardzo
wysokiej temperaturze w ciagu dnia. Dlate-
go zajecia przy samochodach i wyjazdy ce-
lem wykonania zadan transportowych byly
delu mialy swoje male mankamenty, ale
opinia o nich byla ogólnie dobra.
Najlepsze byly samochody amerykan-
skie. Te stanowily klase same dla siebie.
Ciezkie ciezarówki Mack byly po prostu nie
do zarzniecia. Ciezarowe Dodge - proste
w obsludze, niezawodne,
trwale; nawet
w warunkach pustynnych nie zawodzily.
Jeepy Willysy MB i Fordy GPW byly to po
-::: e.
=
::
::
'ch
s
I
::::z-
-2m
=
':!f-
=?-
godzinowo ograniczone. Pracowalismy od
godz. 5 do 9 rano i od 16 do 20 po polu-
dniu. Podczas przerwy obiadowej lekarz pil-
nowal, aby kazdy wypil galon wody (4.5 I.)
dziennie i odpoczywal na lózku pod moski-
tiera·
Samochody »Dodge« prowadzily sie la-
two, szoferka byla wygodna, a drewniana
»drabiniasta« paka obszerna
i
latwa do la-
dowania. Warto dodac, ze podczas stacjo-
nowania naszych wojsk na Bliskim Wscho-
dzie, nasza kompania obslugiwala równiez
oddzialy alianckie oraz zaliczyla siedmio-
krotnie wielodniowa
trase Bagdad-Kair
wzdluz rurociagu naftowego do Haify, ce-
lem przewiezienia do Iraku zaopatrzenia
z glównych baz w Egipcie.
Po przyjezdzie do Wloch nasza Kom-
pania, w zwiazku z zupelnie odmiennymi
zadaniami i przewidywanymi
zmiennymi
warunkami terenowymi, otrzymala znacz-
nie ciezsze, wysoko zawieszone 4-tonowe
samochody marki »FWD« (skrót od »Four
Wheel Drive« - naped na cztery kola), wy-
posazone ponadto w wyciagarke
z lina
stalowa, umocowana w przednim zderza-
ku. Okazaly sie one pomocne, podobnie
jak mozliwosc blokady dyferencjalów i sp-
rzezenia wszystkich czterech kól pojazdu,
zwlaszcza podczas walk w górach, gdy
ulewne deszcze przeksztalcaly
niekiedy
drogi w bagniste rozlewiska. Ponadto zale-
ta tych samochodów byla dosyc duza i wy-
godna szoferka, pozwalajaca - zwlaszcza
osobie niskiej jak ja (160 cm wzrostu) - na
nocowanie w niej podczas chlodnych nocy.
Samochody FWD, przystosowane byly
glównie do przewozenia amunicji, ponie-
waz zadaniem naszej Kompanii podczas
kampanii wloskiej bylo zaopatrywanie
pul-
ków 2. Grupy Artylerii
naszego Korpusu -
glównie 9. i 10. Pulku Artylerii Ciezkiej.
Prowadzily sie one stosunkowo latwo
jak na ich ciezar i byly dosyc zwrotne. Bylo
to bardzo wazne, zwlaszcza podczas walk
2. Korpusu Polskiego w masywie Monte
Cassino - Monte Cairo. Górzysta droga za-
opatrzenia wspomnianych pulków z Vena-
fro przez Pozzili, Casalcassinese i Acquafon-
data do stanowisk ich dzial w rejonie na SW
od Vallerotonda byla bowiem bardzo kre-
ta, a ponadto wyboista, wskutek ostrzalu
niemieckiej artylerii. Jednak przy zakretach,
majacych czesto niemal 180 stopni, zacho-
dzila koniecznosc cofania pojazdu.
Natomiast podczas kampanii adriatyc-
kiej bardzo wazna zaleta samochodów
FWD bylo wspomniane wysokie zawiesze-
nie, umozliwiajace
przejazd przez brody,
Zdarzalo sie to bardzo czesto wskutek sys-
tematycznego
niszczenia przez Niemców
mostów na wszystkich wazniejszych dro-
gach. Jak wynika z relacji kolegów (ja bylem
w tym okresie odkomenderowany
do szko-
ly podchorazych), nasze FWD spisywaly sie
równiez dobrze podczas bardzo trudnych
walk jesiennych 1944 roku w blotnistym
i niemal bezdroznym Apeninie Emilianskim.
Podsumowujac,
moge stwierdzic,
ze
sprzet samochodowy
naszej 22 Kompanii
Zaopatrywania Artylerii spisywal sie bardzo
dobrze zarówno na Bliskim Wschodzie, jak
i podczas kampanii wloskiej 1944-1945
roku" .
Prof. dr Wojciech Zarebski, w czasie
II wojny zolnierz 22. Kompanii Zaopatrze-
nia Artylerii,
Moje wspomnienie jako kie-
rowcy pojazdów
22
Kompanii Zaopatry-
wania Artylerii.
Kraków 2007. Maszynopis
w posiadaniu autorów.
I
'I
.j
,.
Rozmowa z Kazimierzem Krajewskim,
historykiem z Instytutu Pamieci Narodowej,
na temat pojazdów wykorzystywanych
przez partyzanckie oddzialy Armii Krajowej
Tomasz Szczerbicki, Andrzej Kaminski:
Od wielu lat zajmuje sie Pan tematyka
dzialan partyzanckich w latach 1942-
1956. Panskie najwazniejsze publika-
cje wskazuja, ze oddzialy Armii Krajo-
wej z Kresów pólnocno-wschodnich,
a zwlaszcza oddzialy wilenskie, sa Panu
najblizsze.
Pisal Pan jednak równiez
o innych formacjach zbrojnego ruchu
niepodleglosciowego,
zlokalizowanych
blizej centrum Polski: Konfederacji Na-
rodu, Narodowych
Sil Zbrojnych, Na-
rodowego Zjednoczenia Wojskowego.
Prosze powiedziec, jakie jest spektrum
Panskich zainteresowan?
Kazimierz Krajewski:
Swa wielka przygo-
de z historia zaczynalem jeszcze w la-
tach osiemdziesiatych od formacji nie-
typowej - Uderzeniowych
Batalionów
Kadrowych, scalonych z Armia Krajowa
(AK), oddzialów partyzanckich Konfe-
deracji Narodu, które swój szlak bojowy
rozpoczely jesienia 1942 roku na Pod-
lasiu i kontynuowaly go poprzez Bialo-
stocczyzne, Prusy Wschodnie, Litwe, No-
wogródczyzne, by zakonczyc go wope-
racji "Ostra Brama" w Wilnie. Kolejnym
tematem byla monografia Nowogródz-
kiego Okregu Armii Krajowej. Nastep-
nym, napisana wspólnie z dr. Tomaszem
Labuszewskim, monografia Bialostockie-
go Okregu Armii Krajowej - Armii Kra-
jowej Obywateli (AK-AKO) obejmujaca
okres 1944-1945. Kolejnym, realizowa-
nym w tym samym skladzie autorskim,
monografia
powojennych
oddzialów
majora Zygmunta Szendzielarza "Lu-
paszki", czyli 5. i 6. Brygady Wilenskiej
AK 1944-1952.
W miedzyczasie wraz
z dr. Labuszewskim wydalismy tom do-
kumentów dotyczacych obu wspomnia-
nych powyzej jednostek, uczestniczyli-
smy w PAN-owskiej edycji dokumentów
NKWD poswieconych zwalczaniu pol-
skiego podziemia na Grodzienszczyznie
i Nowogródczyznie.
Wydalismy takze
prace "Kryptonim
»Orzel«" poswieco-
na Warszawskiemu Okregowi Narodo-
wego Zjednoczenia Wojskowego
(za-
praszajac do wspólpracy J. Pawlowicza
i L. Zebrowskiego).
Po drodze byl tez
udzial w "Zolnierzach Wykletych" i sze-
regu pomniejszych
publikacji zbioro-
wych, dotyczacych podziemia. Wyni-
kiem naszych ostatnich prac nad dzie-
jami zwalczajacego podziemie niepod-
leglosciowe komunistycznego
aparatu
bezpieczenstwa jest tom zatytulowany
"Zwyczajny
resort. Studia o aparacie
bezpieczenstwa 1944-1956".
W wiekszosci wspomnianych tematów
przewijal sie motyw "motoryzacyjny",
zwiazany z wykorzystywaniem
przez
zolnierzy podziemia pojazdów mecha-
nicznych w warunkach walki partyzanc-
kiej - samochodów i motocykli. W naj-
wiekszym stopniu zjawisko to mialo
miejsce juz wokresie
powojennym,
zwlaszcza w oddzialach odtworzonej
5. i 6. Brygady Wilenskiej AK. Podod-
dzialy tych jednostek w pewnych okre-
sach stawaly sie swego rodzaju "zmoto-
ryzowanymi oddzialami partyzanckimi".
Autorzy:
Zacznijmy jednak od okresu oku-
pacji niemieckiej. Juz wówczas na nie-
których terenach oddzialy dywersyjne
i partyzanckie AK i innych organizacji
niepodleglosciowych,
przeprowadzajac
(~~\li·;2j
0i~1-(
,114()~~
.. i!~.
"%~.•
;~'!'< .'.'~
(,;:i
.
.•...
'····1·
~,
:.
'
operacje bojowe lub zlozone dzialania
organizacyjne (przerzuty ludzi i wypo-
sazenia), korzystaly ze zmotoryzowa-
nego taboru.
K.K.:
Tak bylo w istocie. Zanim oddzialy
dyspozycyjne Kedywu Komendy Glów-
nej AK wykonaly spektakularne opera-
cje, w których zarówno podczas samej
akcji, jak i przy "odskoku" poslugiwaly
sie samochodami, szereg mniej znanych
jednostek bojowych podziemia uzywa-
lo z powodzeniem
aut w podobnych
dzialaniach. Dwie pierwsze akcje odbi-
cia wiezniów majace miejsce na terenie
Warszawy jeszcze w 1942 roku, wyko-
nane zostaly wlasnie z uzyciem samo-
chodów. Pierwsza, to odbicie pieciu zol-
nierzy Konfederacji Narodu z wiezienia
przy ul. Danilowiczowskiej, w lipcu 1942
roku. Zespól wykonawczy
Konfedera-
cji Narodu, wystepujacy w mundurach
niemieckich i poslugujacy sie sfalszowa-
nymi niemieckimi dokumentami, przyje-
chal samochodem na niemieckiej reje-
stracji i wywiózl nim z wiezienia swych
towarzyszy broni. Druga akcja, majaca
charakter "uliczny", polegala na zaje-
chaniu drogi przez patrol Narodowych
Sil Zbrojnych (NSZ) karetce wiezien-
nej, z której przy uzyciu sily uwolniono
kolege bojowców (nawiasem mówiac
- Zyda, który zostal potem oficerem
do zadan specjalnych w Warszawskim
Okregu NSZ).
Autorzy:
Czy w terenie, na tzw. prowincji,
mialy miejsce w tym czasie podobne
przypadki wykorzystania sprzetu moto-
rowego?
KK.:
W mniejszym stopniu i mniej znane
niz na terenie Warszawy, ale nie sposób
ich pominac w naszej dzisiejszej rozmo-
wie. Niektóre przypadki dotyczyly zda-
rzen bardzo istotnych. Samochodów,
jako srodka transportowego
do akcji
dywersyjnych na wschodzie,
uzywaly
patrole samodzielnej organizacji sabo-
tazowo-dywersyjnej "Wachlarz", powo-
lanej w ramach Armii Krajowej do dzia-
lan dywersyjnych na szlakach komuni-
kacyjnych na front wschodni. Tak bylo
m.in. podczas operacji "Targi Minskie",
polegajacej na wysadzeniu torów kole-
jowych na liniach wokól Minska Litew-
skiego (dzis Bialoruskiego) w maju 1942
roku. Zespól wykonawczy
przemiesz-
czal sie wówczas za pomoca auta (za-
legalizowanego na papierach pomocni-
czych sluzb budowlanych). Takze w naj-
slynniejszej akcji "Wachlarza" - rozbiciu
wiezienia w Pinsku, w styczniu 1943
roku, wykonawcy przyjechali do Pinska
i ewakuowali sie z niego za pomoca sa-
mochodów: osobowego Opla oraz cie-
zarowego Forda i Chevroleta.
Podczas akcji na bank w Czestochowie
w kwietniu 1943 roku, przeprowadza-
jacy ja oddzial Narodowej Organizacji
Wojskowej (NOW) korzystal ze zdobycz-
nego samochodu. Innym znanym, acz-
kolwiek tragicznie zakonczonym, przy-
kladem uzywania do dzialan dywersyj-
nych auta, bylo wykonanie akcji "Kos-
ba" przez oddzial dyspozycyjny Kedywu
inspektoratu AK Jaslo w czerwcu 1943
roku. Grupa dowodzona przez Zenona
Sobote "Korczaka" ruszyla zdobycznym
samochodem w objazd terenu, podczas
którego miala likwidowac agentów Ge-
stapo i niszczyc dokumentacje
w pla-
cówkach administracji. Po zastrzeleniu
w Bialobrzegach agenta Gestapo (który
rok wczesniej zadenuncjowal Komende
miejscowego Obwodu AK), grupa po-
jechala w kierunku Brzozowa z zamia-
rem wykonania dalszych akcji. Niestety,
awaria samochodu sprawila, iz pomie-
dzy Izdebkami i Przysietnica trzeba bylo
zatrzymac sie na postój przeznaczony
na remont. Tu akowcy zostali zaskoczeni
przez oddzial zandarmerii (na furman-
kach!). W wyniku walki poleglo dwóch
zolnierzy AK, w tym kpt. Franciszek
Plonka "Kubacki", znany i popularny na
Podkarpaciu dowódca.
Znaczna czesc powaznych operacji Ar-
mii Krajowej polegajacych na przerzu-
cie ludzi i sprzetu na znaczne odleglo-
sci wiazala sie takze z wykorzystaniem
samochodów (np. przerzut "Kompanii
Warszawskiej"
na Wolyn zima 1944
roku czy niektóre operacje Centrali Zao-
patrzenia Terenu Komendy Glównej AK
Zgłoś jeśli naruszono regulamin