Osho - Zrodlo wszystkich problemow.pdf

(168 KB) Pobierz
Źródło wszystkich problemów
Pie ń Tilopy brzmi dalej takŚ
„Gdy patrząc się w przestrzeń nie widzi się nic; gdy tak, za pomocą umysłu obserwuje
się umysł, unicestwia się rozróżnianie i osiąga stan buddy.
Obłoki wędrujące po niebie nie mają swego źródła, nie mają domu; tak samo
rozróżniające myśli przepływające przez umysł. Gdy raz ujrzy się istotę umysłu,
rozróżnienie ustaje. W przestrzeni kształtują się formy i kolory, ale ani czarny, ani
biały nie zabarwiają przestrzeni. Wszystkie rzeczy wyłaniają się z istoty umysłu, ale
umysł nie jest splamiony przez cnoty czy przywary.”
ródłem wszystkich problemów jest sam umysł. Pierwszą rzeczą, którą trzeba
zrozumieć jest to, czym jest umysł, co go tworzy, czy jest jednostką czy procesem,
czy jest substancjalny czy
podobny do snu? A dopóki nie poznasz natury umysłu, nie
będziesz w stanie rozwiązać adnych yciowych problemów. Mo esz czynić wysiłki,
ale gdy będziesz próbował rozwiązywać pojedyncze problemy, będziesz musiał
ponie ć klęskę –
to pewne
– bo w rzeczywisto ci aden pojedynczy problem nie
istniejeŚ umysł jest problemem. Je li , rozwią esz ten czy inny problem, to nic nie
pomo e, bo ródło pozostanie nietknięte. To tak jakby obcinać drzewu gałęzie,
przycinać li cie nie wycinając go z korzeniami. Będą pączkować nowe li cie, będą
wyrastać nowe gałęzie – nawet gę ciejsze ni uprzednioś przycinanie pomaga drzewu
gęstnieć. Źopóki nie potrafisz wyciąć go z korzeniami, twojemu zmaganiu brak
fundamentu i jest ono głupotą. Zniszczysz siebie, a nie drzewo.
W walce roztrwonisz
energię, czas, ycie, a drzewo będzie coraz silniejsze, bujniejsze
i gęstsze. A ty będziesz czuł się zaskoczony tym, co się dziejeŚ wykonujesz tyle
cię kiej pracy próbując rozwiązać ten czy ów problem, a one rosną i rosną. Nawet,
gdy jeden problem jest
rozwiązany to nagle dziesięć zajmuje jego miejsce.
Nie próbuj oddzielnie rozwiązywać pojedynczych problemów – one nie istniejąŚ
umysł jest problemem. Ale umysł kryje się pod ziemiąś dlatego nazywam go ródłem,
korzeniami
nie jest widoczny. Kiedykolwiek natrafiasz na problem, problem
znajduje się ponad gruntem, dlatego nie mo esz go zobaczyć – i dlatego te dajesz się
mu zwie ć. Zawsze pamiętaj, e to, co widoczne nigdy nie jest ródłem czy
korzeniami. Korzenie zawsze pozostają niewidoczne, ródło jest
zawsze ukryte.
Nigdy nie walcz z tym co jest widoczne
– w przeciwnym razie będziesz walczył z
cieniami. Zmarnujesz siły, a w twoim yciu nigdy nie dokona się adna przemiana, te
same problemy będą się pleniły w nieskończono ć. Poobserwuj własne ycie a
zrozumiesz,
co mam na my li. Nie mówię o adnych teoriach dotyczących umysłu, a
tylko o tym, jaki on jest. Żaktem jest, e to umysł musi być rozwiązany.
1
Przychodzą do mnie ludzie i pytająŚ „Jak uspokoić umysł?” Odpowiadam imŚ „Nie
istnieje co takiego jak spokojny umysł. Nigdy o czym takim nie słyszałem.” Umysł
nigdy nie jest spokojny
nie-umysł
jest spokojem. Umysł sam z siebie nigdy nie
mo e być spokojny, cichy. W naturze umysłu le y napięcie, le y zamęt. Umysł nigdy
nie mo e być czysty, obca jest mu jasno ć, dlatego, e sam w sobie, umysł jest
pomieszaniem, zmąceniem. Jasno ć jest mo liwa, ale bez umysłu, spokój jest
mo liwy, ale bez umysłu, cisza jest mo liwa, ale bez umysłu – tak więc nigdy nie
próbuj osiągnąć spokoju umysłu. Je li będziesz próbował, od samego początku
będziesz próbował poruszać się w nieistniejącym kierunku. Tak więc, pierwszą rzeczą
jest zrozumienie natury umysłu. Tylko tak, cokolwiek da się zrobić.
żdy zaczniesz obserwować nigdy nie na trafisz na co takiego jak umysł. On nie jest
rzeczą, on jest tylko procesem. On nie jest rzeczą, umysł jest jak tłum. Istnieją
pojedyncze my li, ale poruszają się tak szybko, e nie zauwa asz przerw pomiędzy
nimi. Interwały nie są widoczne, bo nie jeste zbyt przytomny i uwa ny, potrzebny ci
jest głębszy wgląd. żdy twe oczy będą potrafiły zajrzeć w głąb, nagle spostrze esz
jedną my l, kolejną my l i kolejną my l – ale nie zobaczysz adnego umysłu. Ciąg
my li, milion my li, tworzy przed tobą iluzję istnienia umysłu. To tak jak z tłumem,
milion ludzi stoi
w tłumieŚ czy istnieje co takiego jak tłum? Czy mo esz znale ć
tłum, czy raczej tylko osoby tam stojące? Ale stoją razem, a ich połączenie stwarza ci
wra enie istnienia czego takiego jak tłum. Istnieją tylko osoby.
To jest początek wglądu w umysł. Obserwuj, a znajdziesz my liś nigdy nie natrafisz
na umysł. A gdy stanie się to twoim własnym do wiadczeniem – nie dlatego, e ja o
tym mówię, albo, e Tilopa o tym piewa, nie, bo to by niewiele pomogło –
gdy
do wiadczysz tego sam, gdy stanie się to dla ciebie
faktem, to wtedy nagle wiele
rzeczy zacznie się zmieniać. Źlatego, e zrozumiałe tak istotną rzecz dotyczącą
umysłu to za tym mo e podą yć wiele innych spraw.
Obserwuj umysł i zobacz gdzie się on mie ci, czym on jest? Zobaczysz płynące my li,
a pomiędzy nimi przerwy. A gdy będziesz długo obserwował to spostrze esz, e
przerw jest więcej ni my li, poniewa ka da my l musi być oddzielona od drugiej
my li, a tak naprawdę, to ka de słowo musi być oddzielone od drugiego słowa. Im
bardziej się zagłębisz, tym więcej będziesz znajdował przerw, coraz większe przerwy.
My l płynie, dalej nadchodzi przerwa, w której adna my l nie istnieje, potem kolejna
my l i kolejna przerwa. Je li jeste nie wiadomy to nie mo esz widzieć przerwś
przeskakujesz od jednej my li do
drugiej i nigdy nie dostrzegasz przerwy. Gdy
staniesz się wiadomy będziesz dostrzegał coraz więcej przerw. żdy staniesz się
doskonale wiadomy, to objawią ci się kilometry przerw.
A w takich przerwach przydarzają się
satori.
W czasie takich przerw prawda puka do
twych drzwi. W ich trakcie zjawia się go ć. W takich przerwach mo na zrealizować
2
Boga, czy jakkolwiek chciałby to wyrazić. A gdy wiadomo ć jest absolutna, to
wtedy istnieje tylko jedna, wielka, nie składająca się z niczego przerwa. To tak jak
z
obłokamiŚ obłoki się przesuwają. Mogą być tak gęste, e nie będziesz w stanie
zobaczyć zasłoniętego nimi nieba. Bezkres błękitu nieba zniknął, zakrywają cię
chmury. Ale ty obserwujesz dalejŚ jedna chmura się przesunęła, a w polu widzenia
jeszcze nie pojawiła
się następna – i nagle błękitny przebłysk ogromu nieba. To samo
dzieje się wewnątrzŚ ty jeste bezkresnym błękitem nieba, a my li są po prostu jak
obłoki unoszące się wokół ciebie, wypełniające cię. Ale przerwy istnieją, niebo
istnieje. Mieć przebłysk
nieba to
satori,
a stać się niebem to
samadhi.
Od
satori
do
samadhi,
cały ten proces, to nic innego jak głęboki wgląd w umysł. Umysł nie istnieje
jako jednostka
– to po pierwsze. Istnieją tylko my li.
Źruga rzeczŚ my li istnieją w oddzieleniu od ciebie, nie stanowią jedno ci z twoją
naturą, przychodzą i odchodzą – ty pozostajesz, ty trwasz. Jeste niczym nieboŚ ono
nigdy nie przychodzi ani nie odchodzi, jest zawsze. Obłoki przychodzą i odchodzą, są
chwilowymi zjawiskami, nie są wieczne. Nawet gdyby próbował uchwycić się
jakiej my li nie mo esz zatrzymać jej na dłu ejś ona musi odej ć, ma swoje
narodziny i swoją mierć. My li nie są twoje, nie nale ą do ciebie. Przychodzą jako
go cie – nie są gospodarzem. Zagłębiaj się w obserwacjiŚ ty staniesz się gospodarzem,
a my li staną się go ćmi. I jako go cie są one piękne. Ale w chwili, gdy kompletnie
zapominasz, e to ty jeste gospodarzem, a panować zaczynają my li, to jeste w
biedzie. To wła nie oznacza piekło. Ty jeste panem domu, dom jest twój, ale go cie
stali
się panami. Ugo ć ich, zatroszcz się o nich, ale się z nimi nie identyfikuj, w
przeciwnym razie to oni staną się panami.
Umysł staje się problemem, dlatego e tak do głębi przyjąłe my li, i całkowicie
zapomniałe o dystansie. One są go ćmi, przychodzą i odchodzą. Zawsze pamiętaj, e
to, co pozostaje jest istotą ciebie, twoim
tao.
Zawsze zwa aj na to, co nigdy nie
przychodzi i nigdy nie odchodzi, tak jak niebo. Zmień postawęŚ nie skupiaj się na
go ciach, nie przestawaj być gospodarzemś go cie przyjdą i pójdą. Oczywistym jest,
e są li go cie i dobrzy go cie, ale ty nie musisz się o nich martwić. Źobry
gospodarz traktuje go ci jednakowo, nie czyniąc ró nic. Źobry gospodarz to po
prostu dobry gospodarzŚ przychodzi zła my l, a on traktuje ją tak samo jak
traktuje
my l dobrą. To nie jego sprawa czy my l jest dobra, czy zła. Rozdzielając my li na
dobre i złe, có czynisz? Umieszczasz dobre my li bli ej siebie, a złe od siebie
odsuwasz. Wcze niej czy pó niej zidentyfikujesz się z dobrą my lą, dobra my l stanie
się gospodarzem. A ka da my l, która staje się gospodarzem rodzi nieszczę cie –
dlatego e nie jest prawdą. My l jest uzurpatorem, a ty się z nią uto samiasz.
Uto samienie jest chorobą.
żurd ijew mawiał, e potrzebne jest tylko jednoŚ nie identyfikowanie się z tym, co
przychodzi i odchodzi. Poranek przychodzi, przychodzi południe, nadchodzi wieczór
3
i wszystkie odchodzą. Nadchodzi noc i znów poranek. Ty trwasz. Nie jako ty, bo to
te jest tylko my l. Ty jako czysta wiadomo ćś nie twoje imię, bo ono te
jest tylko
my lą, nie jako forma, bo ona te jest tylko my lą, nie twoje ciało, bo pewnego dnia
stwierdzisz, e ono te jest tylko my lą. Po prostu czysta wiadomo ć, bez imienia,
bez kształtuś sama czysto ć, brak formy i bezimienno ć, tylko fenomen bycia
wiadomym – tylko to pozostaje. żdy się identyfikujesz, stajesz się umysłem. żdy się
identyfikujesz, stajesz się ciałem. żdy się identyfikujesz, stajesz się imieniem i formą.
adna my l nie jest twoją. One zawsze przychodzą z zewnątrz, ty jeste tylko
pasa
em. Ptak wlatuje do domu przez jedne drzwi i wyfruwa przez drugieŚ dokładnie
tak my l w ciebie wchodzi i wychodzi.
Stale uwa asz, e my li są twoje. Nie tylko to. Walczysz o swoje my li, mówiszŚ „Ta
my l jest moja i to jest prawda”. Źyskutujesz, debatujesz, kłócisz się o nią, próbujesz
dowie ć, e „to jest moja my l”. adna my l nie jest twoja, adna my l nie jest
oryginalna
– wszystkie my li są zapo yczone. I to nie z drugiej ręki, bo miliony ludzi
przed tobą przypisywało sobie tę samą my l. My l jest tak samo czym zewnętrznym
jak rzecz.
Wielki fizyk źddington, w którym miejscu powiedział, e im bardziej nauka zagłębia
się w materię, tym bardziej stwierdza, e rzeczy są my lami. Mo e i tak jest, nie
jestem fizykiem, ale patrząc z drugiej strony, chciałbym wam powiedzieć, e
źddington mo e mieć rację, i rzeczy tym bardziej przypominają my li, im bardziej
się w nie zagłębiać. Je li zagłębisz się w siebie samego my li będą wyglądać coraz
bardziej jak przedmioty. W rzeczy samej są to dwa aspekty tego samego
zjawiska:
rzecz jest my lą, my l jest rzeczą. Co mam na my li mówiąc, e my l jest rzeczą?
Mam na my li to, e mo esz rzucić my lą jak przedmiotem. My lą mo esz grzmotnąć
kogo w głowę jak przedmiotem. My lą mo esz kogo zabić – tak, jakby rzucił
sztyletem.
Swoją my lą mo esz kogo obdarować jak prezentem, albo kogo
zainfekować. My li są rzeczami, są mocami, ale nie nale ą do ciebie. Przychodzą do
ciebie, pozostają w tobie na chwilę i opuszczają cię. Cały wszech wiat wypełniony
jest my lami i rzeczami. Rzeczy są po prostu fizyczną stroną my li, a my li są
mentalną stroną rzeczy.
Na tym fakcie opiera się wiele cudów – dlatego e my li są rzeczami. Je li kto
nieustannie my li o twoim powodzeniu, ono przyjdzie – dlatego e on ciągle wysyła
w twoją stronę moc. Źlatego błogosławieństwa przynoszą tyle po ytku i pomocy.
Je li pobłogosławi cię kto , kto osiągnął stan nie-umysłu, błogosławieństwo staje się
rzeczywisto cią – dlatego e człowiek, który nigdy nie u ywa my li akumuluje ich
energię, tak, e cokolwiek powie staje się to prawdą.
We wszystkich tradycjach Wschodu, zanim rozpocznie się poznawanie nie-umysłu,
poznaje się odpowiednie techniki i kładziony jest nacisk na to, by zaprzestać bycia
4
negatywnym. Bo je li osiągniesz stan nie-umysłu, a będziesz miał
negatywne
tendencje, to mo esz stać się niebezpieczną siłą. Zanim osiągnie się stan nie-umysłu
powinno się stać absolutnie pozytywnym. To jest cała ró nica pomiędzy białą i czarną
magią. Czarna magia, to nic innego, jak zakumulowanie przez kogo energii my li
bez uprzedniego zaprzestania bycia negatywnym. A biała magia, to nic innego, jak
osiągnięcie przez kogo zbyt du ej ilo ci energii my li, przy czym, kto opiera cały
swój byt na pozytywnym nastawieniu. Ta sama energia, z nastawieniem negatywnym,
staje
się czarna i ta sama energia, z nastawieniem pozytywnym, staje się biała. My l
to wielka moc, to rzecz.
I trzecie spostrze enie, które nale y zrozumieć i w sobie obserwować. Czasem zdarza
się tak, e widzisz jak twoja my l funkcjonuje jak rzecz, ale z powodu
zbyt wielu
materialistycznych uwarunkowań my lisz, e to chyba przypadek. Zaprzeczasz
faktom, nie zwracasz na nie uwagi, pozostajesz obojętny, zapominasz o całej sprawie.
Wiesz jednak czasami, e zdarzyło ci się my leć o czyjej mierci i ten kto umarł.
Sądzisz, e to czysty przypadek. Czasami my lisz o przyjacielu i wzbierało w tobie
pragnienie zobaczenia go
– a on stoi pod twoimi drzwiami i puka. My lisz, e to
przypadek. To nie przypadek. W rzeczywisto ci nie ma czego takiego jak przypadek,
wszystko
ma swoją przyczynę. Twoje my li stale tworzą wiat wokół ciebie. Twoje
my li to rzeczy, a więc obchod się z nimi ostro nie. Bąd przezorny! Je li nie jeste
zbyt wiadomy to mo esz napytać biedy sobie i innym – i czyniłe to. A musisz
pamiętać, e sprowadzając na kogo nieszczę cie, w tym samym momencie,
nie wiadomie sprowadzasz je na siebie, bo my l jest mieczem obosiecznym. Tnie
równocze nie ciebie, gdy tnie kogo innego.
Pewien Izraelczyk, Uri żeller, który du o pracował z energią my li, przedstawiał
swój eksperyment w Anglii przed kamerami BBC. Potrafi on zgiąć cokolwiek tylko o
tym my ląc. Kto w odległo ci 3 metrów od żellera trzymał w ręce ły kę, a on tylko
pomy lał i ły ka wygięła się natychmiast. Nie potrafiłby zgiąć jej ręką, a on gnie ją
samą
my lą. Ale przed kamerami wydarzyło się jeszcze co bardziej niezwykłego.
Nawet żeller nie zdawał sobie sprawy, e co takiego jest mo liwe. Ten eksperyment
w swoich domach oglądało tysiące ludzi. A gdy żeller go wykonywał, wyginał
przedmioty, w wielu domach
pospadało mnóstwo rzeczy i się porozbijało. Tysiące
przedmiotów w całej Anglii. Tak jakby energia była transmitowana. żeller swój
eksperyment wykonywał na odległo ć 3 metrów, a w domach ludzi w promieniu 3
metrów od odbiorników wiele się wydarzałoŚ przedmioty się wyginały, spadały,
ulegały zniszczeniu. To było niesamowite! My li są rzeczami, a w dodatku pełnymi
mocy.
W Związku Radzieckim yła pewna kobieta o nazwisku Michajłowna. Potrafiła na
wiele sposobów, na odległo ć, wpływać na przedmioty. Potrafiła przyciągnąć co do
siebie tylko za pomocą my li. W Związku Radzieckim nie wierzy się w siły
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin