Armentrout Jennifer L - Lux 01 - Obsydian.pdf

(1382 KB) Pobierz
JENNIFER L.
ARMENTROUT
Lux 01
OBSYDIAN
Przełożyła Sylwia Chojnacka
Oni nie są tacy jak my…
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w
szkole, musiłaam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rąwcego się łącza internetowego i
całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego,
wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach.Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie
inny kierunek...
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły,
arogancki i doprowadza mnie do słzua. Zupełnie nam nie po drodze. Zułpneie. Jednak
kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie
niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym
wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask… Jeśli oczywiście
sama go wcześniej nie zabiję.
Dla mojej rodziny i przyjaciół Kocham Was tak, jak kocham ciasto.
Rozdział 1
Popatrzyłam na stos pudeł w mojej nowej sypialni. Naprawdę chciałabym już mieć dostęp
do Internetu. Nie zrobiłam nic na moim recenzyjnym blogu od przeprowadzki i czułam się z tym
naprawdę fatalnie. Według mojej mamy Katys Krazy Obsession był całym moim światem.
Rzeczywiście był dla mnie ważny. Mama nie rozumiała książek tak jak ja. Westchnęłam.
Byłyśmy tu już od dwóch dni i zostało jeszcze tyle rzeczy do rozpakowania. Nie znosiłam
widoku tych pudeł. Nawet bardziej niż przebywania w tym miejscu.
Przynajmniej nie podskakiwałam już na każdy najmniejszy skrzypiący dźwięk, odkąd
przeprowadziłyśmy się do zapomnianej przez Boga Wirginii Zachodniej. Ten dom wyglądał jak
wyjęty prosto z horroru. Miał nawet wieżyczkę - cholerną wieżyczkę. Do czego niby nam ta
wieżyczka?
Ketterman nie miał praw miejskich, czyli nawet nie był prawdziwym miastem.
Najbliższym miastem był Petersburg - dwie lub trzy sygnalizacje świetlne dalej, blisko innych
miasteczek, które prawdopodobnie nie miały Starbucksa1.
Nawet nie dostarczano poczty do domu. Musiałyśmy jechać do Petersburga.
Barbarzyństwo.
Powróciła natrętna myśl. Florydy już nie było - została kilometry stąd, które
przejechałyśmy półciężarówką mamy, by zacząć wszystko od nowa. Nie tęskniłam za
Gainesville, za pogodą, starą szkołą czy nawet naszym mieszkaniem. Oparłam się o ścianę i
potarłam dłonią czoło. Tęskniłam za tatą.
A tata był na Florydzie. Tam się urodził, tam poznał mamę, tam wszystko było
wspaniałe... dopóki się nie rozpadło. Oczy zaczęły mnie szczypać, ale powstrzymałam łzy.
Płakanie nie zmieni przeszłości i tacie by się nie podobało, że po trzech latach ciągle chce mi się
płakać. Ale tęskniłam też za mamą. Zanim tata umarł, mama kładła się przy mnie na kanapie i
czytała swoje kiczowate romanse.
To było całe życie temu. A już na pewno pół kraju temu.
Odkąd umarł tata, mama zaczęła pracować coraz więcej i więcej.
Kiedyś chciała być w domu. Potem wydawało się, że chciała być od niego najdalej, jak
się dało. W końcu zrezygnowała z tego pomysłu i zdecydowała, że powinnyśmy wyjechać.
Przynajmniej odkąd tu dotarłyśmy, bardzo chciała być przy mnie częściej, mimo że dalej
harowała jak wół.
Zignorowałam wewnętrzny przymus i zostawiłam te przeklęte pudła na dzisiaj. Znajomy
zapach dotarł do moich nozdrzy. Mama gotowała.
Niedobrze.
Pognałam schodami na dół.
Stała przy kuchence w fartuchu w kropki. Tylko ona mogła się ubrać od stóp do głów w
kropki i ciągle wyglądać dobrze. Miała piękne blond włosy proste jak drut i błyszczące piwne
oczy. Nawet w fartuchu prezentowała się lepiej niż ja. Wyglądałam nijako z moimi szarymi
oczami i nudnymi brązowymi włosami. I jakimś cudem byłam... bardziej okrągła niż ona. Pełne
biodra i usta, duże oczy, które mama tak kochała, mimo że nadawały mi wygląd lalki bobasa.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin