Morgan Vered - Zakazana miłość.pdf

(11039 KB) Pobierz
Poznaj praw dziw ą historię Szerin, piętnastoletniej
afgańskiej piękności, która podczas wojny
w ye m igrow ała ze sw oją ortod oksyjnie religijną
rodziną d o Em iratów Arabskich.
Dziewczyna przeżywa piekło, gdy zakochuje się w młodym
Hindusie, Amarze, który jest chrześcijaninem.
Szerin ma tylko jedno marzenie: chce żyć z miłością
swojego życia. Tymczasem jej rodzina jest gotowa
na wszystko, aby do tego nie dopuścić.
Miłość Szerin jest wystawiana na liczne próby
a ona sama narażona na przemoc, skazana na domowy :;
areszt, wywieziona z kraju i poddawana praktykom
czarnej magii.
IS N 978-33-7575-891-8
B
9 788 375 1 7 5 8 9 4 8
1
patron m edialny
H
hachette
POLSKA
•A'ww.harhettacDm.^
Tytuł ory£'nału:
Sheri» un<i Amar
Copyrigljf © Pattloch Vcrlag CimbH&Co. KG, München, 2010
Copyrig|1(
& for
the Polish edition by Hachcttc Polska sp, z
0
.
0
.,
Warszaxva 2011
All right* fcscrved
T łu m a c^ ic: Małgorzata Leszczyk
Redaktor prowadzący: Bożena Jagoszewska
Redakcja: £wa Hauzer
Konsultuj., merytoryczna: Marek Zajdlcr
Projekt okła^i: Paweł Pasternak
Zdjęcie na <^Łtdce; © India Piccurc/Corbis/Foco Channels
Skład i łam cie: Paweł Pasternak
Wydawca;
Książka
jest
poświęcona Ismaelowi z
Birmy
i Fatimie Al-Mucairi z Arabii Saudyjskiej
Hachett« Jblska sp. 2 0.0.
ul. Postępu 6,1)2-676 Warszawa
H fe W te
IS B N 9 7 8 -8 3 .‘5 75-894-8
^ o iA u d L p in w w f.
ty ty b a ,
m itó w
Opowieść Szerin
\ f
ak cień stoi pod drzew em figowym i spogląda w moje
«ęfjpokno. Ukochany Amar. Gdy go widzę, cała drżę. O dnala­
złam tego, którego kocham całym sercem, bez rozsądku, i nigdy
go nie opuszczę. Niech kosztuje mnie co życic.
Czy ryba m oże kochać ptaka? Ja , egzotyczny ptak w zło ­
tej klatce, i ty, mój A m arze, ryba, która pływa w bezkresnym
oceanie.
Pan B alton , dyrek tor szkoły, nazwał to niespełnioną
przyjaźnią.
- Niemożliwe, żeby ptak łączył się z rybą. To jest islamski
kraj - powiedział kiedyś.
Żyjem y w Em iratach Arabskich - ja, Afganka, i Am ar,
Hindus.
f
Geran, bo rak nazywam cię w swoim języku, mój ukochany,
hinduski przyjacielu. Powiedz, czy Indie aż tak różnij się od Afga­
nistanu? Czy chociiż raz zabierzesz mnie do swojego kraju?
„Umrę, gdy mr.ie wkrótce ze sobą nic zabierzesz" - piszę
na kawałku papieru, który później wtykam Alemu, służącemu
przechodzącemu pod moimi drzwiami.
- Idź szybko i mu zanieś - powiedziałam.
Ali stał się naszym powiernikiem. Musieliśmy zaryzykować4
i mu zaufać.
Wiele wieczorów tkwiłam przy oknie i niecierpliwie czeka­
łam na Amara, pełna obaw, że ktoś mógłby odkryć te nasze spo­
tkania na odległość.
Zawsze osoba z rodziny czuwała nade mną i nietykalnością
reputacji rodzinnej od czasu, gdy przyłapano nas trzymających
l \isztunwali4, kodeks honorowy Pasztunów, i gdzie przestrzega
się praw islamu. Postaraj się zrozumieć mnie i mojego ukocha­
nego Amara. Dziel z nami smutek i radość.
Pierwsze spotkanie z Amarem było zapisane w gwiazdach,
ló był jedyny w swoim rodzaju moment, w którym coś nie­
widzialnego związało nas żelazną wstęgą, jakiej nikt nie zdoła
przeciąć.
***
Gdy przyszłam na świat, był zimny, grudniowy dzień. Afga­
nistan, kraj moich narodzin, powitał mnie przeszywającym
chłodem. Niestety taka również była reakcja krewnych.
- Dziewczynka? - słychać było co chwila to samo pytanie.
- Jednak dziewczynka - stwierdziła z rozczarowaniem
przyjmująca poród starsza kobieta.
- Co z matką? - dopytywano z głębi sieni.
- A co ma być? T o ju ż ósme dziecko. Z aczęła rodzić
w kuchni, bo nic miała siły przejść do pokoju.
W ten sposób się urodziłam, a miało to miejsce w kuchni,
którą matka przed chwilą sprzątała. Zgrom adzone w izbic
kobiety, jej kuzynki i szwagierki, z przejęciem zareagował)'
na ten fakt. Jeszcze dzisiaj widzę w ich spojrzeniach wyrzuty,
gdy szepczą między sobą.
- Dlaczego tak się spieszyła z przyjściem na ten świat? -
pytały z rozgoryczeniem.
się za ręce.
- Ona przyniosła wstyd naszemu klanowi. Musi zostać uka­
rana. Zhańbiła Pasztunów. Zadała się z Hindusem, z kafircm1
,
z niewierzącym - mówili moi oburzeni krewni.
Od tamtego czasu zostałam uwięziona, a mój pokój stał
się celą. Ale nic potrafili zmusić mnie do tego, żebym wyrzu­
ciła z serca mojego ukochanego. Nawet mulic2 z Peszawaru1 się
to nic udało.
Droga przyjaciółka z dalekiego, wolnego kraju, opowiem
ci moją historię. O Pasztunce z Afganistanu, gdzie obowiązuje
1 W islamie niejednoznacznie rozumiany termin, tłumaczony najczęściej
jako „niewierny (przyp. tłu u.).
: Nauczyciel, interpretator praw religijnych i doktryn islamu (przyp. tłum.).
Miasto w północnym Pakistanie (przyp. tłum.).
- A macka?
1Zestaw norm regulujących relacje społeczne i jednostkowe. Złamanie zasad
jest równoznaczne z wykluczeniem ze wspólnoty (przyp. tłum.).
g
%a&am7ia m iłość
- Była zbyt przerażona, żeby się
cieszyć.
-
I
cło tego ca krew na świeżo umytej podłodze - powie­
działa jedna z kooiet i złapała się za głowę.
- C o na to wszystko babka Ad aj? - drożyła tem at jedna
Otyta,
i
i żyzne pola uprawne, któte do dziś należy do mojej rodziny.
Żyliśmy z tego, co dała nam ziemia. Uprawialiśmy pszenicę,jęcz­
mień i kukurydzę. Obszar, na którym rosły warzywa, prowincję
Deh Sabz, nazywaliśmy zielony krainy. Na plantacjach owoców
okalajycych noszy okolicę zbieraliśmy śliwki, jabłka, brzoskwinie,
morele i orzechy. Ziem ia była żyzna i dawała obfice plony.
Urodziłam się w bogatym klanie, w którym było dużo dzieci.
Mimo to nikogo nic obchodziły' moje narodziny. Moja matka
nie usłyszała ani jednego przyjaznego słowa na temat nowo naro­
dzonej córki. N ikt nic przychodził mnie obejrzeć. W szystko
to bardzo ję smuciło. Gdy skończyłam siedem lub osiem lat, zapy­
tałam jy o to, czy ucieszyła ;ię z mojego przyjścia na świat. Bar­
dzo się zdenerwowała, bo zadręczałam jy pytaniami, a w naszym
klanie jest co niezgodne z obowiązującymi obyczajami.
- W olę nie przypominać sobie twoich narodzin. Można
je porównać jedynie z rwącym potokiem. N a dodatek co prze­
rażenie zebranych w kuchni... To było coś okropnego. W szy ­
scy zachowywali się tak, jakby nic się nie wydarzyło. To dlatego,
żc jesteś dziewczynkę. Gdy powiedziano twojemu ojcu, żc ma
córkę, wrócił do swoich obowiązków i nie okazał nawet naj­
mniejszego zainteresowania - powiedziała to ze złościę, pacrzęc
mi prosto w twarz.
- Po co nam dziewczynka? Nawet nie zdoła utrzymać kara­
binu - zareagował z pogardę ojciec na wieść o cym, że ma córkę.
Były to czasy, gdy byliśmy zmuszeni walczyć w prowincji
Deh Sabz przeciwko Rosjanom. W każdym bogatszym domu
była ukryta broń, aby w razie niebezpieczeństwa móc ochronić
rodzinę. Każdy dumny Paszcun nosił wtedy broń.
z
kuzynek.
- Ach, szkoda słów. Patrzyła na zabrudzony krwię podłogę
w kuchni i zastanawiała się, czy zdąży ję zmyć przed przyjściem
gości zapowiedzianych na popołudnie.
Po
tych słowach na twarzach plotkujących
pojawiło
się
niedowierzanie.
- Aaa, zapomniałabym. C o powiedział ojciec?
- Miałyśmy go poinformować tylko wtedy, gdy urodzi się
chłopiec.
Ta odpowiedź zakończyła zagorzały dyskusję.
Jedynie w dzień narodzin syna świętuje się, szlachtujc owcę
i zaprasza wszystkich sysiadów. Moje narodziny nic były dobrym
powodem do ucztowania.
N asza wioska Kala liczyła sto pięćdziesiyt osób. Niczym
nie różniła się od innych wsi, z jednym wyjytkiem - wszyscy
mieszkańcy
byli ze sobą spokrewnieni. W moich wspomnie­
niach widzę rodzinny dom, w którym mimo dużej ilości pokoi,
dokładnie nic wiem ilu, cięgle dobudowywano nowe. Wszystkie
budynki były wykonane z gliny. Cały wioskę otaczał wysoki mur,
który miał chronić nas przed wrogami. N a noc każdy bramę
zamykano, co miała zapewnić bezpieczeństwo mieszkańcom.
Do mojej rodziny należał dwupiętrowy, duży dom, wokół którego
znajdowały się mniejsze budynki zamieszkane przez naszych
krewnych. Z a murein rozciygały
się
okoliczne plantacje owoców
Zgłoś jeśli naruszono regulamin