Mike Shepherd - Buntowniczka.pdf

(2119 KB) Pobierz
Mi​ke She​pherd
Bun​tow​nicz​ka
Kris Longk​ni​fe 1
Prze​ło​żył Ju​styn Łyż​wa
R
OZDZIAŁ
1
Tam, na do​le, znaj​du​je się prze​ra​żo​ne
dziec​ko.
Ba​ry​ton ko​man​do​ra Thor​pea od​bi​jał się
od twar​dych me​ta​lo​wych ścian po​kła​du de​san​to​‐
we​go „Taj​fu​na”. Ma​ri​nes, któ​rzy jesz​cze przed
chwi​lą spraw​dza​li kom​bi​ne​zo​ny bo​jo​we, broń i
du​sze przed mi​sją ra​tun​ko​wą, za​mar​li za​słu​cha​ni.
Uwa​ga pod​po​rucz​nik ma​ry​nar​ki Kris
Longk​ni​fe by​ła po​dzie​lo​na – jed​na po​ło​wa spraw​‐
dza​ła uważ​nie, ja​ki wpływ wy​po​wie​dzia​ne sło​wa
wy​wie​ra​ją na ko​bie​ty i męż​czyzn, któ​ry​mi wkrót​‐
ce bę​dzie do​wo​dzić. W swym krót​kim, dwu​dzie​‐
sto​dwu​let​nim ży​ciu sły​sza​ła już wie​le pięk​nych
prze​mó​wień. Dru​ga część umy​słu po pro​stu wsłu​‐
cha​ła się w po​ry​wa​ją​ce wy​stą​pie​nie do​wód​cy. Od
daw​na czy​jeś sło​wa nie wy​war​ły na niej ta​kie​go
wra​że​nia: wło​sy je​ży​ły jej się na kar​ku i by​ła go​to​‐
wa ro​ze​rwać ja​kie​goś su​kin​sy​na na strzę​py.
– Cy​wi​le pró​bo​wa​li ją od​zy​skać. – Kris
mie​rzy​ła dłu​gość zro​bio​nej pau​zy. By​ła ide​al​nie
ob​li​czo​na. – Nie uda​ło im się. Te​raz po​pro​si​li o
„spusz​cze​nie psów”.
Ma​ri​nes, któ​rzy ją ota​cza​li, go​to​wi by​li ką​‐
sać na każ​de ski​nie​nie do​wód​cy. Tym​cza​sem ona
pra​co​wa​ła z ni​mi za​le​d​wie od czte​rech dni. Po​nie​‐
waż „Taj​fun” znaj​do​wał się w sta​nie dwu​go​dzin​‐
nej go​to​wo​ści, ko​man​dor Thor​pe zmu​szo​ny był
opu​ścić port ko​smicz​ny do​kład​nie dwie go​dzi​ny
po ogło​sze​niu alar​mu. I zro​bił to, nie zwa​ża​jąc na
brak po​ło​wy za​ło​gi, w tym po​rucz​ni​ka ma​ri​nes,
do​wód​cy plu​to​nu de​san​to​we​go.
A te​raz pod​po​rucz​nik ma​ry​nar​ki Longk​ni​‐
fe sta​ła w oto​cze​niu pie​cho​ciń​ców, któ​ry​mi mia​ła
do​wo​dzić w za​stęp​stwie nie​obec​ne​go ofi​ce​ra. Sta​‐
rzy wy​ja​da​cze, któ​rzy spę​dzi​li po trzy, a nie​któ​rzy
na​wet i dwa​na​ście lat w kor​pu​sie, aż się pa​li​li, by
wresz​cie zro​bić coś nie​bez​piecz​ne​go.
– Tre​no​wa​li​ście, wy​le​wa​li​ście li​try po​tu –
stac​ca​to słów ko​man​do​ra przy​po​mi​na​ło ka​ra​bin
ma​szy​no​wy – przy​go​to​wy​wa​li​ście się do tej chwi​li,
od​kąd wstą​pi​li​ście do kor​pu​su. Je​ste​ście w sta​nie
ura​to​wać tę po​rwa​ną dziew​czyn​kę z za​mknię​ty​mi
oczy​ma.
Mdłe świa​tło po​kła​du de​san​to​we​go nie by​‐
ło w sta​nie ukryć bla​sku w oczach, za​ci​śnię​tych
pię​ści. Tak, ci żoł​nie​rze by​li go​to​wi, wszy​scy z wy​‐
jąt​kiem jed​nej pa​ni pod​po​rucz​nik mo​dlą​cej się w
du​chu: „Bo​że, nie po​zwól mi te​go spie​przyć!”
– A te​raz, ma​ri​nes, przy​go​to​wać się do de​‐
san​tu! Skop​cie tył​ki kil​ku ter​ro​ry​stom i od​daj​cie
tę ma​łą dziew​czyn​kę w ra​mio​na mat​ki, gdzie jej
miej​sce.
– Ta​aaje​eeest! – od​po​wie​dział tu​zin na​krę​‐
co​nych ko​biet i męż​czyzn, gdy ko​man​dor po​wo​li
szedł w stro​nę wyj​ścia. No, je​de​na​ścio​ro mak​sy​‐
mal​nie zmo​ty​wo​wa​nych ma​ri​nes i jed​na wy​stra​‐
szo​na pod​po​rucz​nik. Kris wło​ży​ła w swój okrzyk
tę sa​mą wście​kłą pew​ność co po​zo​sta​li.
Tu nie by​ło miej​sca na spo​kój i wy​ci​sze​nie,
zna​ne z po​li​tycz​nych prze​mó​wień jej oj​ca. Tu by​ło
to coś, dla cze​go Kris wstą​pi​ła do ma​ry​nar​ki wo​‐
jen​nej. Coś rze​czy​wi​ste​go, cze​go mo​gła do​świad​‐
czyć oso​bi​ście. Dość już nie​koń​czą​cych się wy​stą​‐
pień bez żad​ne​go efek​tu. „Ta​to! Gdy​byś mógł
mnie zo​ba​czyć. Ma​mo! Po​wie​dzia​łaś, że ma​ry​nar​‐
ka wo​jen​na to stra​ta cza​su! Nie dziś!”
Kris ode​tchnę​ła głę​bo​ko, wi​dząc, jak jej
plu​ton po​wra​ca do przy​go​to​wań. Za​pach opo​rzą​‐
dze​nia, amu​ni​cji, sma​ru i uczci​we​go ludz​kie​go po​‐
tu po​dzia​łał na nią jak ostro​ga. To by​ło jej za​da​‐
nie i jej eki​pa. Zo​ba​czy dziś tę dziew​czyn​kę w do​‐
mu ca​łą i zdro​wą. Ten dzie​ciak bę​dzie żył!
W jej pa​mię​ci po​ja​wił się ob​raz in​ne​go
dziec​ka. Nie od​wa​ży​ła się na dal​sze wspo​mnie​nia.
Ko​man​dor Thor​pe za​trzy​mał się na wprost
niej. Spoj​rzał jej w oczy.
– Niech pa​ni nie pró​bu​je my​śleć, po​rucz​ni​‐
ku [W pol​skim sys​te​mie uży​wa​nia stop​ni woj​sko​‐
wych żoł​nierz, mó​wiąc o so​bie, przed​sta​wia​jąc
się, uży​wa peł​nej na​zwy stop​nia, np.: sier​żant
szta​bo​wy, pod​po​rucz​nik, ge​ne​rał bry​ga​dy itd. W
przy​pad​ku zwra​ca​nia się do żoł​nie​rza wy​ko​rzy​‐
Zgłoś jeśli naruszono regulamin