nd201209_nm.pdf

(1950 KB) Pobierz
Wielki Post
dla odważanych?
Oswajanie wiary
4-5
Miłosne zawody
Między nami
7
Otworzył Pisma przed nimi
Naucz nas modlić się
nr
9 (49)
26 lutego 2012
niedziela
h
yc
8
ł od
m
(34) 369 43 70
facebook.com/NiedzielaMlodych
Chcesz być kimś?
On może być twoim
przewodnikiem!
2–3
@
mlodzi@niedziela.pl
www.mlodzi.niedziela.pl
NIEDZIELA NR 9 • 26 LutEgo 2012
1
ZDjęcIA: ARchIwum Ruchu śwIAtło-życIE, AgNIEsZkA moLus, pIotR NIEDZIELskI,
CZłowiek wiary
konsekwentn
27 lutego – 25. rocznica śmierci ks. Franciszka Blachnickiego –
twórcy ruchu Światło-Życie
ARchIwum Ruchu śwIAtło-życIE
Z
nasz pewnie widok starych grobów, usypa-
nych z ziemi, pozarastanych jakimiś krzewa-
mi, zapomnianych, a nieraz anonimowych.
Z jego nagrobkiem jest inaczej. Znajduje się
w kościele Dobrego Pasterza w Krościenku n. Du-
najcem. Zawsze zadbany, nawiedzany często przez
pielgrzymów. Na sarkofagu słowa:„Jeśli ziarno psze-
nicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo”
.
Z potężnej kamiennej płyty wyrasta drzewo z buj-
nymi gałęziami, po których ku górze wspinają się
ludzie. To uczestnicy Ruchu Światło-Życie, którego
był założycielem – dzieci, młodzież, studenci, dorośli,
w tym małżeństwa, kapłani, osoby konsekrowane...
z różnych części Polski i świata. Przez Ruch nauczeni
swoje decyzje, działania i codzienne życie podpo-
rządkowywać temu, co podpowiada rozum, sumie-
nie, Słowo Boże, Kościół i Jezus Chrystus (pięć źródeł
światła, które ma kształtować nasze życie). Stąd właś-
nie pośrodku korony znak Ruchu – dwie greckie litery
splecione w znaku krzyża, oznaczające światło (fos)
i życie (dzoe). Symbolika grobu pokazuje, że śmierć
ks. Franciszka Blachnickiego wydaje owoce. Jego
życie było tak bujne, że powstał ruch zwany oazowym,
przez który przeszło już blisko 2 mln ludzi, a w którym
dziś swoje chrześcijaństwo przeżywa kilkadziesiąt
tysięcy osób w ponad 20 krajach świata.
Stoję przed jego nagrobkiem. Za chwilę 25. rocz-
nica jego śmierci. Zastanawiam się, w czym mogę go
naśladować, co jego życie może mi podpowiedzieć.
Przychodzi mi więc na myśl jego młodość, która
przypadła na trudne lata międzywojenne, spędzone
na Śląsku, targanym w tym czasie powstaniami (uro-
dził się w Tarnowskich Górach w 1921 r.). Podobnie
jak ja, chciał być Kimś. Marzył, żeby być dyplomatą,
chciał bowiem pomagać ludziom, zmieniać świat.
W jego przypadku na marzeniach się nie kończyło.
Był bardzo konsekwentny w realizacji planów, krok
po kroku zbliżał się do celu, wiernie wypełniając
swoje postanowienia. Wstąpił do harcerstwa, bo
chciał kształtować w sobie dyscyplinę i odpowie-
dzialność, pogłębiał patriotyzm, rozwijał zdolności
przywódcze, uczył się współpracy w grupie i sza-
cunku do przełożonych. Wojna, która wybuchła
wkrótce po tym, jak zdał maturę, nie udaremniła
jego planów, wymusiła tylko ich zmianę. Zgłosił
się na ochotnika do wojska. Już wcześniej roz-
ważał karierę oficera, wiedział, że w ten sposób
też może służyć ludziom i swojej ojczyźnie. Po
przegranej bitwie pod Tomaszowem Lubelskim
dostał się do niewoli, ale udało mu się zbiec. Wrócił
do rodzinnej miejscowości, gdzie działał w kon-
spiracji. Wkrótce jednak został zdemaskowany,
aresztowany przez Gestapo i osadzony w obozie
koncentracyjnym Auschwitz; tam otrzymał nr 1201.
Młodzieńcze ideały i wychowanie harcerskie nie
dały jednak o sobie zapomnieć. Nawet w obozie
podjął niebezpieczną działalność konspiracyjną,
która skończyła się osadzeniem w bunkrze gło-
dowym, tym samym, w którym później zginął
o. Maksymilian Kolbe. Z Auschwitz trafił jednak
ostatecznie do Katowic, gdzie w więzieniu oczeki-
wał na wyrok śmierci przez powieszenie.
2
NIEDZIELA NR 9 • 26 LutEgo 2012
temat numeru
rekolekcji najpierw dla dzieci, potem młodzieży,
w końcu małżeństw czy innych grup stanowych
i wiekowych. Tu również pomocne okazały się lata
spędzone w harcerstwie, z którego przeniósł do oaz
wiele elementów, jak choćby pomysł, by formację
oazową oprzeć na małych grupach prowadzonych
przez animatorów.
Odkąd w katowickim więzieniu zyskał łaskę
wiary, działanie Opatrzności dostrzegał wszędzie.
Gdy w 1960 r. została zlikwidowana prowadzona
przez niego akcja trzeźwościowa (Krucjata Wstrze-
mięźliwości) i gdy wkrótce potem znowu trafił do
więzienia w Katowicach, tym razem osadzony przez
władze komunistyczne, wierzył, że wszystko to ma
być przygotowaniem do jeszcze większego dzieła.
I rzeczywiście, po wyborze na papieża KarolaWojtyły,
usłyszawszy słowa Jana Pawła II skierowane do Pola-
ków o przeciwstawianiu się wszystkiemu, co uwłacza
ludzkiej godności, założył KrucjatęWyzwolenia Czło-
wieka, której celem jest wyzwolenie pozostających
w sidłach uzależnień i lęku.
Również moment stanu wojennego zastał
w 1981 r. ks. Franciszka poza granicami Polski, co
prawdopodobnie uchroniło go od śmierci, był
bowiem przez ówczesne władze komunistyczne
traktowany jak wróg, podobnie jak ks. Jerzy Popie-
łuszko. Mimo wielu przeszkód i choroby odważnie
działał na rzecz wyzwolenia człowieka i narodów
Europy Wschodniej. Umierał w 1987 r. z dala od
kraju, w niemieckim Carlsbergu. Tym razem śmierć
go zabrała. Tym razem był już na nią gotowy.
Słowa z jego sarkofagu o ziarnie, które wyda-
je owoce, kiedy obumrze, w jego przypadku się
sprawdziły. Choć odszedł założyciel Ruchu Świat-
ło-Życie, Domowego Kościoła (rodzinnej gałęzi
Ruchu), Krucjaty Wyzwolenia Człowieka, Instytutu
Niepokalanej Matki Kościoła (żeńskiej wspólnoty
konsekrowanej), to dzieła te trwają nadal, rozwijają
się i przynoszą wielkie owoce. Kolejne pokolenia
oazowiczów kroczą ku świętości, wspinają się jak na
wspomnianym drzewie wyrastającym z jego sarko-
fagu. Idą tą drogą razem, spotykając się regularnie
w małych grupach na wspólnej modlitwie, czyta-
niu Słowa Bożego, dzieleniu życiowymi radościami
i problemami, podczas wspólnego wypoczynku czy
wakacyjnych rekolekcji. Droga, którą zaproponował
ks. Blachnicki, jest aktualna także dziś, każdy może
z niej skorzystać. Stworzył ją bowiem w oparciu
o własne doświadczenia, także te z okresu swojej
młodości, posłusznie poddając się natchnieniom
Ducha Świętego.
Niesamowite jest to, że jego marzenia o zro-
bieniu czegoś ważnego i wielkiego spełniły się
w tak nieoczekiwany sposób. Osobiście podzi-
wiam go najbardziej za jego konsekwentną wiarę,
do końca życia. Stojąc przed jego grobem, już wiem,
że 25. rocznicę jego śmierci chcę spędzić w duchu
wdzięczności Bogu za życie ks. Franciszka. Będę
dziękował Bożej Opatrzności, która tak pokierowała
moim życiem, że trafiłem do oazy, gdzie spotkałem
Boga i znalazłem wspólnotę.
Przemysław Wieczorek
NIEDZIELA NR 9 • 26 LutEgo 2012
nej
3
PIotR NIEDZIELskI
Ten moment w jego życiu jest dla mnie najbar-
dziej intrygujący. Wyobraź sobie, co musiał czuć
tak młody człowiek w obliczu czekającej go śmierci.
Miał przecież tyle ambitnych planów, chciał zmieniać
świat, zostać wielkim człowiekiem, aktywnie działać
dla dobra ojczyzny, pomagać ludziom... Ale zamiast
rezygnacji przyszła wiara. Było to 17 czerwca 1942 r.
Jak sam potem wspominał, została ona„wlana w jed-
nym momencie w owym pamiętnym dniu – jako
zupełnie nowe, nie ludzką mocą zapalone światło,
które świeci nawet wtedy, gdy nie pada jeszcze na
żaden przedmiot i trwa cicho, nieporuszenie jak
gwiazda, świecąc w ciemnościach i sama będąc ciem-
nością. Od tego wszystko się zaczęło na nowo”
.
Patrząc na losy ks. Franciszka Blachnickiego,
utwierdzam się w przekonaniu o Bożej Opatrzno-
ści, która czuwa nad nami, choć nie zawsze jeste-
śmy tego świadomi. W życiu tego Sługi Bożego nic
bowiem nie było przypadkiem. Bóg uratował go
nie tylko przed szubienicą w więzieniu czy śmiercią
głodową w obozie Auschwitz. Już gdy był mały,
wpadł do studzienki kanalizacyjnej, ale cudem oca-
lał, podobnie jak z pożaru domu. A gdyby nie obozy,
więzienie i czekanie na wyrok śmierci, kto wie, jak
potoczyłoby się jego życie. Jako młody człowiek
nie zaprzątał sobie głowy sprawami wiary. Do Boga
przyprowadziły go dopiero lata spędzone w nie-
woli i zbliżająca się śmierć. Pan Bóg wiedział, w jaki
sposób zadziałać, by w jego życiu zrealizowało się
większe dobro. Wstąpił do seminarium i zapocząt-
kował dzieło oaz przez organizowanie 15-dniowych
oswajanie wiary
– Nie, to nie d
la mnie, nie d
ałabym
rady – powie
działa Aneta,
z k t ó rą
zaczęłam roz
mawiać o Wie
lkim Poście.
– Ja chyba też
, chociaż pam
iętam taką
sytuację z gim
nazjum, gdzie
tam sobie od
c ze g o ś
mówiłem, pe
wnie były to
słodycze – do
d a ł d r u gi m ó
j rozmówca,
Kamil. Szybko
uzupełniając
, że
teraz to chyb
a „nie czuje” k
limatu,
aby pościć. N
o tak, pomyśla
łam,
czyżby Wielk
i Post był tylk
o dla ludzi
odważnych?
Wielki Post
dla
Z
Anetą i Kamilem umówiłam się w jednej
z tarnowskich kawiarni. Zamówiliśmy pyszną
kawę i szarlotkę z dużą ilością bitej śmietany.
Spotkaliśmy się, aby porozmawiać o okresie,
w którym można sobie pewnych rarytasów odmówić,
aby lepiej przygotować się do Świąt Wielkanocnych.
Szarlotka zjedzona. Można rozmawiać.
Magda: Czy kiedykolwiek któreś z was pościło?
AnetA:
No właśnie nie. Ja nie dałabym rady. Wiesz,
to chyba dla tych wszystkich, co mają silną wolę
i żelazną konsekwencję. Przyznam się szczerze, że
ja jej nie mam. Nie wyobrażam sobie np. przez te
40 dni nie jeść moich ulubionych słodyczy czy nie
oglądać telewizji. Nie da się.
Magda: Może właśnie dlatego powinnaś spró-
bować? Mówisz, że masz problem z konsekwen-
cją w swoim działaniu. Wielki Post byłby świetną
okazją, aby ją poćwiczyć.
AnetA:
Hmm... w sumie to masz rację. Jednak
nie umiem sobie tego jakoś wyobrazić. Zaczyna
się post i co...?
Magda: Mówisz sobie, że chcesz lepiej przygo-
tować się do świąt i od Środy Popielcowej, która
rozpoczyna ten okres, czy w jakimkolwiek innym
dniu postanawiam to a to. Możesz też ofiarować
swój post w czyjejś intencji. a ty, Kamil, pościłeś
kiedyś?
KAmil:
W gimnazjum, dawno temu, chyba właśnie
były to słodycze. Teraz to też chyba nie dałbym rady.
Chociaż pewnie byłoby mi teraz łatwiej, bo akurat
nie przepadam za słodkościami (śmiech). Chyba
jednak nie o to chodzi w poście, aby odmówić sobie
rzeczy, które są dla nas łatwe. Bardziej o te, które
są nam, powiedzmy, z naszego punktu widzenia
niezbędne lub sprawiają nam codziennie dużo
przyjemności czy rozrywki. No, nie?
Magda: dokładnie tak. Nie sztuką jest odmówić
sobie np. oglądania telewizji, gdy prawie w ogóle
jej nie oglądam. Masz może coś takiego, czego
mógłbyś sobie odmówić w poście?
KAmil:
W zasadzie to tak. Wstyd się trochę przy-
znać (śmiech), ale najlepsze imprezy u nas na
wydziale organizowane są w piątki. No wiesz,
przy herbacie i muzyce Chopina nie siedzimy!
(śmiech)
Magda: No tak, studenckie życie. I co, w tym roku
też będziesz imprezował, czy zdobędziesz się na
odwagę i powiesz kumplom, że w okresie Wielkie-
go Postu nie wychodzisz?
KAmil:
Powiem ci szczerze, że właśnie myślę o tym,
że chyba pora coś uporządkować w życiu. Będzie
to chyba dobra okazja, aby faktycznie trochę się
wyciszyć i przemyśleć parę spraw.
4
NIEDZIELA NR 9 • 26 LutEgo 2012
odważnych?
b. SZtAjNER/NIEDZIELA
AnetA:
Świetnie, podziwiam, mam nadzieję, że
kumple cię nie wyśmieją, że teraz to ty taki „święty”
jesteś… (śmiech)
KAmil:
No właśnie. Ale co tam, dzisiaj należy
być odważnym. Ja chcę być wolnym człowiekiem,
który nie ogląda się na innych, na siłę szukając
akceptacji.
MagDa: Świetnie! Zatem trzymam kciuki.
AnetA:
A ty, Magda, czegoś sobie odmawiasz?
MagDa: To ja miałam zadawać pytania (śmiech).
Mam problem z Internetem. godzinami siedzę
przy monitorze. Niby nic nie robię, a robię… nie
wiem, czy rozumiecie?
AnetA:
Buszujesz po Internecie i czas ci ucieka?
MagDa: No dokładnie, czytam jakieś bzdety,
częściej piję wirtualną kawę ze znajomi na fb niż
w realu. Muszę to jakoś uporządkować. Właśnie
teraz będzie świetna okazja. Nie chcę ciągle do
wszystkich mówić, że nie mam czasu!
AnetA:
Super! Wiecie co, tak was słucham i myślę
sobie, że faktycznie należy nad sobą cały czas pra-
cować i ten okres może nam wiele dać. Bo kiedy
indziej zdobędziemy się na odwagę i coś sobie
postanowimy... Dobra, ja też chcę.
MagDa: Słodycze i ćwiczenie silnej woli oraz kon-
sekwencji?
AnetA:
Tak.
MagDa: To co, spotykamy się po Wielkim Poście
przy kawie i szarlotce? Wymienimy się doświad-
czeniami?
Tak – potwierdzili moi rozmówcy. a wy dołącza-
cie się do grona odważnych, którzy podejmują
wyzwanie?
nauczyciel i działacz lokalny,
wspólnie z przyjaciółmi
założyła stronę propagującą
dzielnicę Tarnowa, Mościce,
członek tarnowskiego Sto-
warzyszania Kropla, koordynator wielu
projektów edukacyjnych skierowanych
do młodzieży
NIEDZIELA NR 9 • 26 LutEgo 2012
Magdalena Figas
5
Droga,
którą zaproponował ks. Blachnicki,
jest aktualna
także dziś.
Możesz z niej skorzystać!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin