Odcinek 82 – Lizzy kontra Pierwszy partner.odt

(27 KB) Pobierz

Odcinek 82 – Lizzy kontra Pierwszy partner

-Na serio chcesz? - zapytał James, unosząc brwi. - Upadłaś na głowę, czy jak?

Wywróciłam oczami i opadłam na kanapę tuż obok Julie'ego. Kendall odwrócił głowę i spojrzał na drzwi. Zmarszczyłam czoło, patrząc na jego minę.

-Nie, nie żartuję. Na prawdę chcę odegrać na meczu rolę maskotki. - odpowiedziałam po raz pięćdziesiąty. - Zawsze tego chciałam. I zawsze wybierali jakiegoś chłopka zamiast mnie. Kendall, co ty widzisz w tych drzwiach?

-Zdawało mi się... - zaczął powoli. - Nie ważne...

I powrócił do poprzedniej pozy. Wtedy jak na zawołanie drzwi wejściowe otworzyły się z hukiem. Do mieszkania weszła Sarah, trzymając dwie teczki w dinozaury.

-Mam już te papiery. Ja już się zapoznałam, a teraz twoja kolej! - zawołała, przechodząc do kuchni. - O, cześć chłopaki! Mam nadzieję, że nie zjedliście wszystkich ciasteczek.

Powiedziała to ze swoją udawaną, żartobliwą naganą w głosie. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo często zwracała się tak do Chucka.

-Żartujesz? - James zaśmiał się, sięgając po pilota od konsolety muzycznej. - Pełnej jednostki wojskowej by tym nie wykarmił.

Sarah zachichotała, a Kendall oparł głowę o moje ramię. Uśmiechnęłam się, zakładając sobie kosmyk włosów za ucho.

-To ja już idę. - oznajmił James, wstając i żegnając się z Sarą. - O szóstej muszę być na kolacji. Na razie! Widzimy się jutro.

-A ja skoczę na górę odrabiać biologię i matmę. - oznajmił Julie, wchodząc na górę.

-A ja muszę wracać do jogurtowni. - odparła Sarah. - Alexz zastępuje mnie tylko na pół godziny. Przeczytaj to wszystko, a życiorysu Charlie'ego naucz się na pamięć.

-Dobra. - odparłam, kiwając głową, a ona wyszła z mieszkania.

I tak zostaliśmy sami. Wstałam z kanapy i zabrałam obie teczki ze stołu i rzuciłam je na ławę przed kanapą. Kendall spojrzał na mnie ze zdziwieniem, kiedy oparłam się o jego ramię, a on objął mnie lewą ręką. Wzięłam do rąk jedną teczkę i otworzyłam ją natychmiast.

-Będziesz to czytać teraz? - zapytał, unosząc brwi. - Przy mnie?

-Przecież Ci ufam. - powiedziałam delikatnie, wyjmując jedną z kartek.

Przebiegłam wzrokiem po tekście. Otworzyłam szeroko usta, zatrzymując spojrzenie na jednym zdaniu. Daniel Shaw, schwytany przez Agentkę Walker i Agenta Carmaichaela, zbiegł z rządowego więzienia. Podejrzewamy, że przebywa w Stolicy i zamierza włamać się do głównej jednostki Centralnej Agencji Wywiadowczej. Położyłam kartkę na kolanach i zamknęłam oczy, próbując to sobie jakoś poukładać.

-Coś nie tak? - zapytał Kendall, spoglądając mi w twarz. - Znasz tego uciekiniera?

-Niestety. - westchnęłam, bojąc się już teraz. - I wiem, że jest bardzo niebezpieczny.

-Co macie zrobić? - zapytał, a ja sięgnęłam do pozostałych papierów w teczce. Przeczytałam kilka następnych stron.

-Mamy dołączyć do Błyskawicznej jednostki ścigającej. - odpowiedziałam. - I znaleźć go. Firma nie wie, czego oczekuje. W zapiskach z sali niczego nie ma. Nic ciekawego. Tylko wyznania miłosne do Sary. Jak zwykle.

-Sarah nie wyglądała na przejętą. - wzruszył ramionami.

-Bo bardzo dobrze nauczyła się to ukrywać. - odpowiedziałam, sięgając po drugą teczkę. - Szczegóły jutro. A teraz zobaczymy tego... Łał, tego się nie spodziewałam.

Uniosłam brwi na widok zdjęcia nastoletniego chłopka na zdjęciu. Wyglądał tak... normalnie.

-Nie wierzę, że on jest szpiegiem. - powiedział, spoglądając na zdjęcie. - Co o nim piszą?

Wzięłam do ręki kartkę z jego prawdziwym życiorysem. Przejrzałam wzrokiem tekst i westchnęłam, próbując sobie to wszystko jakoś poukładać.

-Więc... Jego rodzice zginęli w wypadku lotniczym, kiedy miał dziewięć lat i osiemnastych urodzin wychowywała go ciotka. Potem uciekł z jej domu i namierzyła go Firma. - powiedziałam, starając się, jakoś streścić całą stronę w kilku zdaniach. - Początkowo miał być szkolony na mechanika i snajpera, ale okazało się, że jest na to zbyt bystry.

-Mechanika? - Kendall zmarszczył brwi.

-Zawodowego zabójcę. - wyjaśniłam. - Już Ci tłumaczyłam. Wykonał dwie egzekucje. Czerwony test i samodzielną misję. Miał już dwójkę partnerów. Jeden okazał się zdrajcą. Zlikwidowany przez szefa operacji, a drugi zginął i został pochowany z należytymi honorami. Zaczynam się bać. - jęknęłam. - Chłopak ma dziewiętnaście lat i już zabił dwie osoby.

-Nie będzie tak źle... - pocieszył mnie, całując mnie w czubek głowy. - Pamiętasz, co opowiadałaś mi o Sarze? Ona była wypraną z uczuć Agentką, a Twój brat nauczył ją kochać. Moim zdaniem to jest powód do zadowolenia. Może Ty będziesz dla niego... - zastanowił się na chwilę. - Młodszą siostrą. Nie wiem, coś podobnego.

-Nie uważasz, że mam już dosyć braci? - zapytałam, sięgając po pozostałe zdjęcia. Były wydrukowane na zwykłym papierze.

Patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz i widziałam kryty smutek w jego oczach. Robił tyle różnych rzeczy... Mały piesek na podjeździe domu, surfing na Florydzie, zabytkowy motocykl, gitara, jakaś dziewczyna, do której przytulał się z wysilonym uczuciem.

-Jest wszechstronny. - podsumowałam. - Tylko czemu na każdym ma smutne oczy?

-Możliwe, że czegoś mu brakuje. - odpowiedział, przytulając mnie do siebie.

~***~

Wieczorem byłam już spakowana. Wzięłam legitymację, którą musiałam schować w podwójnym dnie walizki i dwa komplety ubrań na zmianę plus jedno wystawne. W końcu mam iść do szefostwa.

-Gotowa? - zapytała Sarah, kiedy wyszłam z pokoju.

-Tak. - odparłam, stawiając walizkę i zakładając sobie torebkę na ramię. - Martwi mnie tylko Julie.

-Nie martw się Juliem. - powiedziała, jakby chciała dodać mi otuchy. - Ze strony wrogich agencji nic mu nie grozi. Dla pewności będziemy go obserwować. Agenci na bieżąco sprawdzają kto z nim rozmawia i się koło niego kręci. Przejrzałaś życiorys Charlie'ego?

-Tak. - kiwnęłam głową. - Jest dość zaskakujący.

-Ja Ci go wybrałam. - wyznała, a ja spojrzałam na nią ze zdziwieniem.

-Ty? - wyszeptałam ledwo słyszalnie. - Ale dlaczego właśnie on?

-Wiem, jak to jest być wypranym z uczuć szpiegiem, a on jeszcze ma nadzieję na normalną rodzinę. - odpowiedziała. - Z tym, ze szpiegowską. Ważne, żeby miał kogoś bliskiego. Też dałaby mu drugą szansę. Wierz mi.

Kiwnęłam głową i poszłam za nią na dół. Wciąż martwiłam się o sprawę Logana i Madison. Jutro mają być podane wyniki wyborów, a ja pewnie dowiem się w piątek.

W samolocie trasy turystycznej było dość spokojnie. Pod moją nieobecność Brad ma się zająć werbowanie Jacka do CIA, a mnie szczerze powiedziawszy nie za bardzo się to podobało, ale wiedziałam, że nie mam nic do gadania.

Na lotnisku odebrał nas... Charlie. Okazało się, ze jest nastolatkiem z pełnym prawem jazdy z datą urodzenia na trzy lata wstecz. Nieźle się zapowiada.

-Pojedziemy naokoło. - powiedział, kiedy przestawił się, podając imię bez nazwiska. - O tej porze roi się od korków na drogach. W ten sposób unikniemy większych tłumów i zaoszczędzimy trochę czasu.

Pomógł nam z bagażami i otworzył nam drzwi, żebyśmy mogły swobodnie wsiąść.

-Co wiesz o ucieczce Showa? - zapytała Sarah, kiedy odpalił silnik.

-Wiem, że ktoś zhakował więzienny system zabezpieczeń i przy okazji otworzył jego celę. - wyjaśnił, dołączając do ruchu drogowego. - Strażnicy zupełnie ogłupieli. Zrobiło się zamieszanie, a on spokojnie opuścił placówkę. Nie wiemy gdzie się udał.

-A nagrania z kamer? - zapytałam, kiedy wjechał na obrzeża miasta.

-Na nagraniach śnieżek sypie. - powiedział, kiwając głową. - Mamy za to zeznania innego zdrajcy, który robi wszystko, żeby cofnięto mu wyrok i odesłano do cywila. Znaleźliśmy za to zarejestrowany paszport na nazwisko Daniel Owens. Ze zdjęciem Show'a i biletem do Los Angeles na jutro rano.

-Jutro? - Sarah zmarszczyła brwi. - To dlaczego dzisiaj mnie tu ściągnęliście? Macie zamiar złapać go tutaj z moją pomocą?

-Nie. - pokręcił głową. - Pozwolimy mu pojechać do LA, ale mamy kilka spraw do omówienia i pewną przesyłkę do przetransportowania.

-Jaką przesyłkę? - zapytałam, podnosząc głowę na lusterko kierowcy. Spojrzałam w odbicie jego zielonych oczu. Przez chwilę nasze spojrzenia się spotkały.

-Trumnę. - odpowiedział krótko. - A teraz ja zadam pytanie Lizzy. Jakie jest moje nowe nazwisko?

-Casey. - powiedziałam krótko.

-W takim razie, obym został Charliem Casey'em na dłużej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~`

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin