Agamben - Co zostaje z Auschwitz.pdf

(38802 KB) Pobierz
Archiwum i świadek
(Homo sacer III)
Przełożył Sławomir Królak
Migi
PRZEDMOWA
Problem historycznych (materialnych, technicznych, biuro­
kratycznych i prawnych) okoliczności, w jakich doszło do Zagłady
Żydów, znalazł dostateczne objaśnienie dzięki szeregowi obszer­
nych i szczegółowych prac naukowych, pośród których poczesne
miejsce należy się dziełu Raula Hilberga
The Deatruction
o f the
European Jews.
Aczkolwiek przyszłe badania mogą rzucić nowe
światło na poszczególne aspekty wydarzeń rozgrywających się
w obozach koncentracyjnych, przyjąć można, iż ogólne ramy ca­
łości tej problematyki zostały już z grubsza zakreślone.
Całkowicie odmiennie niestety rysuje się kwestia etycznego
i politycznego znaczenia Zagłady czy choćby ludzkiego pojmowa­
nia tamtych wydarzeń, czyli, w ostatecznym rozrachunku, ich
znaczenia dla współczesności. Brakuje nam nie tylko jakiejkol­
wiek próby całościowego ich zrozumienia, niedocieczony pozosta­
je również sens zachowań samych oprawców i ofiar oraz kierują­
ce nimi motywy, do czego przyczynia się częstokroć niezgłębiona
zagadkowość ich wypowiedzi, co jeszcze bardziej utwierdza w po­
czuciu słuszności wszystkich tych, którzy pragną, aby Ausch­
witz pozostało na zawsze zdarzeniem niepojętym.
Znane są przykładowo wszelkie najdrobniejsze historyczne
szczegóły ostatecznej fazy Zagłady, jaka dokonała się w Ausch­
witz, sposoby, w jakie ofiary prowadzone były do komór gazo­
wych przez oddziały złożone z ich współwięźniów (tak zwane
Sonderkommandó),
których kolejnym zadaniem było usunięcie
zwłok, obmycie ich, wyrywanie złotych zębów i włosów, a na koń­
cu umieszczanie w piecach krematoryjnych. Choć wydarzenia
te można opisać i uszeregować w czasie, przy każdej próbie peł­
nego ich zrozumienia okazują się osobliwie niepojęte. Być może
nikt nie opisał owego bolesnego poczucia rozziewu, wynikające-
7
go z nieprzystawalności zdarzeń i ich opisu, w sposób bardziej
bezpośredni i dojmujący niźli Załm en Lewental, jeden z człon­
ków
Sonderkom m ando,
który powierzył swe świadectwo paru
kartkom papieru, pogrzebanym nieopodal krematorium III,
stronom, które ujrzały św iatło dzienne dopiero siedemnaście lat
po wyzwoleniu obozu Auschwitz.
Tak dokładnie, jak
[przebiegały] same wydarzenia - pisze w swej pro­
stej jidyszczyźnie
Lewental - tego nie może sobie żaden człowiek wy­
obrazić, bo nie
można sobie wyobrazić, by [móc] tak dokładnie [oddać]
nasze przeżycia.
1 [...] My jednak - mała grupa zapomnianych ludzi,
która nie przysporzy
historykom zbyt wielu zajęć [...]: .
Nie idzie tutaj rzecz jasna o trudności, jakie napotykamy,
podejmując próby przekazania innym naszych najintymniej­
szych przeżyć. Rozziew ten tkw i w samej strukturze świade­
ctwa. Z jednej strony to, co w ydarzyło się w obozach, w istocie
wydaje się ocalonym jedynym prawdziwym wydarzeniem , o któ­
rym bezwzględnie niepodobna zapomnieć, z drugiej zaś prawda
ta jest z tego samego powodu niewyobrażalna, a tym samym
niesprowadzalna do składających się na n ią rzeczywistych ele­
mentów. Fakty do tego stopnia realne, że w porównaniu z nimi
wszystko okazuje się mniej prawdziwe; rzeczyw istość, która
z konieczności przerasta tworzące ją fakty - na tym polega apo-
ria Auschwitz. Jak czytamy na kartkach zapisanych przez Le-
wentala, „Cała prawda jest o wiele bardziej tragiczna, jeszcze
1Z. Lewental,
[Komentarz],
z jidysz odczytał A. Wein, przeł. S. Datner, w: J.
Bezwińska, D. Czech,
Wśród koszmarnej zbrodni. Notatki więźniów Sonderkom­
mando.
wyd. II rozszerz., Państwowe Muzeum w Oświęcimiu, 1975, s. 185.
2 W polskim przekładzie, dokonanym bezpośrednio z oryginału w języku
jidysz i stanowiącym również podstawę przekładu niemieckiego (Inmitten
des
grauenoollen Verbrechens. Handschriften won Mitgliedern des Sonderkomman-
dos,
przeł. J. August, Verlag des Staatlichen Auschwitz-Birkenau Museums,
1996), zdanie to, przytaczane przez Agambena najprawdopodobniej za wło­
skim przekładem
Menschen in Auschwitz
H. Langbeina
(Uomini ad Ausch­
witz.
Murisa. Mila no 1984), przybiera znaczenie przeciwstawne: „My jednak
- mała grupa szarych ludzi, nad którymi historycy będą się mozolili
nie mniej
aniżeli nad jakimikolwiek [...] dziejami (...]”,
ibid.,
s. 184 (podkr. moje - SK,
przyp. tłum.).
8
bardziej zgrozą przejmująca f...]” 3. Bardziej tragiczna, bardziej
zgrozą przejmująca aniżeli co?
Lewental mylił się wszelako przynajmniej w jednym punk­
cie. Można być pewnym, że owa „mała grupa szarych ludzi”
(„szarych” należy tutaj rozumieć również w sensie „niewidzial­
nych”, „niezauważalnych”) nie przestanie zajmować historyków.
Aporia Auschwitz jest w istocie również aporią samej świado­
mości historycznej, wynikającą z rozbieżności między faktami
a prawdą, między możliwością ich stwierdzenia a możliwością
ich zrozumienia.
Jedyną dostępną drogą wydało mi się zatem zatrzymanie
się w pół drogi i zgłębienie tej szczeliny rozwierającej się między
chęcią zrozumienia nazbyt wiele i nazbyt pospiesznie, znalezie­
nia prostych i uniwersalnych wyjaśnień, a odmową zrozumie­
nia, prowadzącą do taniej sakralizacji. Do tej trudności dołącza
się kolejna, doskonale znana w szczególności tym, którzy zwy­
kli zajmować się tekstami literackimi i filozoficznymi. Autorami
wielu świadectw, zarówno oprawców jak i ofiar, byli zwykli, pro­
ści, „szarzy” ludzie, stanowiący przeważającą większość więź­
niów obozów koncentracyjnych. Jedną z nauk, jakich udziela
Auschwitz, jest to, że nieskończenie trudniej pojąć myśl proste­
go człowieka niż myśl Spinozy czy Dantego (ku temu zmierza
również, jakże często fałszywie pojmowana, postawiona przez
Hannah Arendt teza o „banalności zła”).
Czytelnicy będą być może zawiedzeni, znajdując w niniej­
szej książce niewiele nowego materiału dotyczącego samych
świadectw ocalałych. W swej formie książka ta jest, jeśli moż­
na tak powiedzieć, rodzajem niekończącego się komentarza
do świadectwa. Nie sądzę, by możliwe było jakieś inne podej­
ście do tych zagadnień. W pewnym momencie stało się jednak
dla mnie jasne, iż świadectwo zawiera jako swój nieodłączny
element pewną lukę; iż ocalali dają świadectwo czemuś, cze­
mu niepodobna dać świadectwa. Opatrywanie komentarzem
ich świadectw oznacza zatem z konieczności zgłębianie owej
luki, a raczej wsłuchiwanie się w nią. Nasłuchiwanie owej luki
nie okazało się jednak zadaniem daremnym. Przekonało mnie
przede wszystkim do pozbycia się nieomal wszystkich koncep-
Ibid.,
s. 186.
9
cji, które po Auschwitz rościły sobie pretensje do miana ety­
ki. Jak się przekonamy, niemal żadna z zasad etycznych, które
w naszej epoce wydawały się obowiązujące, nie przeszła decy­
dującej próby, próby
Ethica more Auschwitz demonstrata.
Jeśli,
podejmując próbę rozpoznania miejsca i przedmiotu świade­
ctwa, uda mi się ustawić choćby kilka drogowskazów ułatwia­
jących orientację przyszłym kartografom nowej ziemi etycznej,
mój trud nie pójdzie na marne. Będę usatysfakcjonowany nawet
wówczas, gdy za sprawą niniejszej książki uda się zrewidować
niektóre z terminów, za pomocą których utrwalona została naj­
ważniejsza lekcja ubiegłego wieku; gdy zdołam sprawić, że nie­
które z tych słów zostaną zarzucone, a inne nabiorą całkowicie
nowego znaczenia. To jeden z wielu, a być może jedyny możliwy
sposób na wsłuchanie się w to, co niewypowiedziane.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin