Autorzy różni - Rakietowe szlaki 2 - Opowiadania.pdf

(838 KB) Pobierz
1170463907.010.png
Antologia
Rakietowe Szlaki 2
Antologia
Rakietowe szlaki
B. W. Aldiss. Człowiek ze swoim czasem -jest
P. Anderson. Eutopia (Eutopia)
B. Bayley. Rejs po promieniu
J. Brunner. Faktograf 6
A. D. Foster. Polacy to ludzie łagodni
U. K. Le Guin. Rękopis na ziarenkach akacji
S. Robinett. Piekłomiot 4
B. Shaw. Członek rzeczywisty
C. D. Simok. Barak budowlany ...
N. Spinard. Coś pięknego
T. Sturgeon. Powolna rzeźba
W. Tenn. Bemie Faust
R. Żelazny. Diabelski samochód
Poul Anderson Eutopia
- Gif thit nafn!
Duńskie słowa buchnęły nagle z głośnika radia umieszczonego w samochodzie, zanim mógł je
pochłonąć hałas śmigieł helikoptera, który zagłuszył odgłos motoru i opon. - Kim jesteś? - powtórzył
głos. Jazon Philippou spojrzał ku niebu poprzez przeźroczysty dach samochodu. Nad jego głową
ciągnął się pas błękitu między dwoma poszarpanymi zielonymi ścianami świerkowego lasu
rosnącego po obu stronach drogi. Promienie słońca odbijały się od ścian wojskowego helikoptera
unoszącego się nad szosą.
Jazon poczuł, jak zimny pot gromadzi mu się pod pachami i ścieka wzdłuż żeber. Nie wolno mi
wpaść w panikę, pomyślał odruchowo. Boże, dopomóż mi. Tym jednak, co przywoływał na pomoc,
był własny wieloletni trening. Psychosomatyka: Opanuj symptomy, oddychaj równomiernie, kaź
zwolnić tętnu, a usuniesz lęk przed śmiercią. Był młody, toteż miał wiele do stracenia. Ale
filozofowie z Eutopii dobrze kształcili dzieci oddane ich opiece. Będziesz męźczyzną, a więc
dojrzałym człowiekiem, mówili mu, istota człowieczeństwa zaś polega na niezależności od
instynktów i odruchów. Jesteśmy wolni, ponieważ możemy zapanować nad sobą. I to jest nasz powód
do dumy.
Nie mógł udać zwykłego obywatela Norlandii. (Nie, tu nazywano ich „mootmanomi”). Pomijając
JUŻ wszystko inne, jego helleński akcent był zbyt wyraźny. Ale mógłby zwieść pilota helikoptera -
choćby na kilka minut - udając, że jest przybyszem z jakiegoś Innego kraju tego świata. Pogrubił głos,
by choć częściowo zamaskować swą wymowę i zapytał ze stosowną wyniosłością:
- A ty kto jesteś? I czego chcesz?
- Jestem Runolf Einarsson, kapitan armii Ottara ThorkeIssona, Prawodawcy Norlandii. Ścigam
kogoś, kto ściągnął wendetę na swą głowę. Podaj swe imię.
Runolf, pomyślał Jazon. Dobrze cię pamiętam. Smukły mężczyzna, którego ciemne włosy
świadczyły o tym, że w jego żyłach płynie tyrkerska krew. Ale twoje błękitne oczy wskazują na to, że
inni twoi przodkowie przybyli z Thule. Refleksja wewnętrznego obserwatora: Nie, mieszam różne
znane mi historie. Ja bym nazwał autochtonów Erytrejczykami, a ty kraj swych europejskich
przodków nazywasz Danarik.
- Zwą mnie Xipec. Jestem kupcem z Meyaco - odparł nie zwalniając. Dzięki szalonej całonocnej
jeździe po ucieczce z zamku Prawodawcy już tylko niewiele stadiów dzieliło go od granicy. Nie miał
wielkiej nadziei, że uda mu się dotrzeć aż tak daleko, ale każdy obrót kół przybliżał ratunek. Drzewa
tylko migotały po obu stronach pędzącego wozu.
- Jeśli jest tak, jak mówisz, to muszę prosić się o wybaczenie, że cię zatrzymałem - głos Runolfa
zatrzeszczał w odbiorniku. - Zwróć się do Prawodawcy, a możesz być pewien, że szybko otrzymasz
odszkodowanie za naruszenie twych praw. Ale teraz zatrzymaj się i wysiądź z wozu, żebym mógł
zobaczyć twoją twarz.
- Ale właściwie o co chodzi? - Jeszcze kilka sekund zwłoki.
- Mieliśmy w Ernvik pewnego gościa ze Starej Ziemi. (Z Europy - pomyślał automatycznie Jazon).
Ottar Thorkelsson podejmował go niezwykle serdecznie, a ten nędznik dopuścił się postępku, który
tylko śmierć może zmazać. I zamiast przyjąć wyzwanie Ottara, skradł samochód - tej samej marki co
twój - i uciekł.
- Czy nie wystarczyłoby nazwać go wobec całego ludu nicponiem? (A jednak czegoś się
nauczyłem z ich barbarzyńskich obyczajów...)
- Dziwne słowa jak na Meyakańczyka! Natychmiast zatrzymaj się i wysiadaj, bo w przeciwnym
Zgłoś jeśli naruszono regulamin