Way.Out.West.1937.PL.SUB.DVDRIP.XVID-BODZiO.txt

(16 KB) Pobierz
00:00:18:"JEJ OBROŃCY"
00:00:23:Występujš:
00:00:31:Reżyseria:
00:02:06:Hej, ta kasa jest chyba zepsuta!
00:02:09:Dla mnie tam ona jest w porzšdku.
00:02:22:Mary! Mary Roberts!
00:02:24:Do roboty. Ten tu znowu idzie.
00:02:30:Co z tobš?|czemu nie pomagasz Loli?
00:02:34:Przepraszam, proszę pana, ale talerze...
00:02:36:Mniejsza o talerze.|Masz natychmiast ić pomóc Loli.
00:02:40:- Tak, proszę pana.|- No id już.
00:02:42:Popiesz się! Ruszaj się!
00:02:49:My chcemy  Loli! My chcemy Loli!
00:02:57:Panowie, moim celem jest
00:03:00:zapewnić wam najlepszš|rozrywkę wartš waszych pieniędzy.
00:03:03:Sprowadziłem tu nie szczędzšc kosztów...
00:03:06:Zabieraj się stšd!
00:03:08:Który to powiedział?
00:03:13:Dobra, będziecie mieli Lolę.
00:03:22:Popiesz się, zaczynajš się niecierpliwić.
00:03:24:- Muszę dobrze wyglšdać.|- Strzelali do mnie!
00:03:27:- Ach, przestań marudzić.|- Szybciej!
00:03:29:Jeli kiedykolwiek zarobimy doć pieniędzy,|wyjedziemy z tej dziury.
00:03:33:Chod już.
00:03:35:- Jak wyglšdam?|- Bosko. Idziemy.
00:04:25:Słuchaj Finn, szczęciarz z ciebie,|majšc takš babkę jak Lola.
00:04:30:No pewnie.
00:04:32:Co masz na myli?
00:04:33:To ona jest szczęciara,|że ma takiego faceta jak ja.
00:04:37:To o mnie.
00:04:47:Widziałe mojego męża?
00:04:49:Tak, jest tam.
00:04:59:Kelner, dużš butlę wina!
00:05:03:Idziemy stšd.
00:05:09:Skarbie!
00:05:18:Czeć, Charley. Czeć, chłopaki.
00:05:57:Uważaj jak łazisz!
00:08:37:Spójrz, Ollie.|Do miasta zostały dwie mile.
00:08:41:Ja nie dam rady.
00:08:42:Jestem już jednš nogš w grobie.
00:08:46:Zatrzymaj ich.|Może nas zabiorš.
00:08:49:Ja się ubiorę.|Popiesz się.
00:10:06:Dobra. Już wsiedlimy.|Chod, Dinah.
00:10:23:Jedzie pani do Brushwood Gulch?
00:10:28:My też.
00:10:38:Ładnš ostatnio mielimy pogodę.
00:10:47:Piękna.
00:10:50:A do Bożego Narodzenia|zostały tylko cztery miesišce.
00:10:56:Wierzy pani w więtego Mikołaja?
00:11:06:Nie będzie miała pani nic przeciwko|jeli położę tu mojš rękę?
00:11:35:Pierwszy jš zobaczyłem.
00:11:39:O tak.
00:11:41:Najdroższy!
00:11:45:Nie ty! Mam na myli mojego męża.
00:11:49:Dobrš miała podroż, kochanie?
00:11:51:Było miło...|aż nie dosiadło się tych dwóch.
00:11:54:Nie robili nic złego|ale całš drogę mnie denerwowali.
00:12:00:Id do domu.
00:12:02:Do widzenia.
00:12:09:Kombinatorzy?
00:12:13:Nie lubimy tu takich jak wy.
00:12:16:A napewno nie pozwolimy na jedno,
00:12:19:Na czepianie się naszych żon.
00:12:22:Jeli chcecie być cali i zdrowi,
00:12:24:złapcie następny dyliżans i wyjedcie z miasta.
00:12:26:Tak, proszę pana.|Na pewno tak zrobimy,
00:12:29:Jak tylko załatwimy tu jednš sprawę.
00:12:32:Jeli przegapicie ten dyliżans...
00:12:36:wyjedziecie stšd karawanem.
00:12:40:- Miłego dnia, nieznajomi.|- Miłego dnia, proszę pana.
00:12:43:Do widzenia.
00:12:45:Daj spokój.
00:15:45:Witam panów. Co podać?
00:15:47:Czy wie pan co|o kobiecie nazywajšcej się Mary Roberts?
00:15:51:Jasne.|Gdzie się tu kręci.
00:15:54:Jestem opiekunem panny Roberts.|Czemu jej szukacie?
00:15:59:Mamy dla niej pewne wiadomoci.
00:16:01:O czym?
00:16:03:Przykro mi, ale nie możemy powiedzieć.
00:16:07:To poufne. Zmarł jej ojciec|i zostawił jej kopalnię złota.
00:16:10:Mamy nie mówić tego nikomu.
00:16:13:Co nie, Ollie?
00:16:14:- Kopalnia złota?|- To największa...
00:16:17:Skoro już panu zaufalimy,
00:16:20:możemy powiedzieć panu resztę.
00:16:27:Mamy akt własnoci.
00:16:29:Musimy jej go przekazać osobicie.
00:16:33:Co?
00:16:34:Mówię, że mamy akt własnoci... Och!
00:16:39:Pokaż mu go.|Może nam nie wierzy.
00:16:44:To prawda.
00:16:47:Nie dawałem ci tego aktu?
00:16:50:Och, wiem gdzie on jest.|Proszę wybaczyć.
00:17:04:Widzisz? Mary Roberts.
00:17:08:Czy widzielicie już|kiedy tš Mary Roberts?
00:17:14:Dobrze. Pójdę jej poszukać.|Tylko nikomu ani słowa.
00:17:18:- Zgoda.|- Dziękuję.
00:17:21:Dobrze, że jš znalelimy.
00:17:34:Lola!
00:17:38:Lola, fortuna wpadła nam sama do ršk.
00:17:42:Co?
00:17:43:Na dole sš dwaj faceci|co szukajš Mary Roberts.
00:17:45:I co z tego?
00:17:46:Majš akt własnoci kopalni złota|którš zostawił jej zmarły ojciec.
00:17:50:Przyjechali jej go doręczyć.
00:17:52:Czy to nie wspaniałe?
00:17:54:Byłoby wspaniałe|jeli ty by była Mary Roberts.
00:17:58:Ale ja nie miałam z niš nigdy nic wspólnego.
00:18:00:Ale mogłaby!|Oni jej nigdy nie widzieli.
00:18:03:To się może udać.
00:18:44:Załóż ten but właciwie.
00:18:55:- Co nie tak?|- Tego się nie da zjeć.
00:18:58:Twarde jak podeszwa.
00:19:23:- Jak mylisz, uda się nam?|- Czy się uda?
00:19:26:Dla kopalni złota,|mogę być nawet Kleopatrš.
00:19:29:- Co za dziewczyna.|- Przyprowad ich tu.
00:19:38:Hej!
00:19:40:- Chodcie poznać Mary Roberts.|- Już idziemy.
00:19:43:Wołał mnie pan, panie Finn?
00:19:47:Wracaj do kuchni i nie zawracaj mi głowy.
00:19:51:Tędy panowie.
00:19:56:To tutaj.
00:20:00:Siadajcie a ja pójdę po Lolę... znaczy się, Mary.
00:20:04:Przekazałem jej nowinę|i teraz jest wstrzšnięta.
00:20:12:- Lola, sš już.|- Dobra, pysiu.
00:20:21:We te kwiaty.
00:20:32:Mary, to sš ci panowie|o których ci mówiłem.
00:20:50:Powiedzcie...|Powiedzcie o moim kochanym tatusiu.
00:20:55:Czy to prawda, że nie żyje?
00:20:57:Miejmy nadzieję, bo już go pochowali.
00:21:02:Jak umarł?
00:21:06:Umarł jako tak we wtorek.|A może to była roda? Co ty...?
00:21:12:Ja się tym zajmę.
00:21:15:Panienko, usłyszała już najgorsze.
00:21:17:Teraz czas na dobre wieci.
00:21:20:No, rozchmurz się.|Umiechnij się. Już dobrze.
00:21:23:Pamiętaj,|po każdej burzy wychodzi słońce.
00:21:29:Zgadza się.|A każdy ptak może zbudować gniazdo,
00:21:32:ale nie każdy zniesie jajko,|co nie, Ollie?
00:21:36:To prawda.
00:21:42:Czy wie pani, że stała się włacicielkš|największej na wiecie kopalni złota?
00:21:48:Pani ojciec przepisał pani cały majštek.
00:21:51:A ja mam zaszczyt doręczyć pani akt własnoci.
00:21:57:- Czy to nie wspaniale, wuju?|- Tak, moja droga.
00:22:12:Kto tam?
00:22:13:- Mary.|- Jaka Mary?
00:22:16:Mary... Merry Christmas.
00:22:20:Przepraszam, panie Finn.
00:22:22:Jeden z panów upucił to na schodach.
00:22:25:Dziękuję, panienko.|Jak dobrze, że to znalazła.
00:22:29:Już dobrze, już dobrze...
00:22:32:Oto akt.|Podpisany, wysłany i...
00:22:37:dostarczony.
00:22:39:- Jestem wam taka wdzięczna.|- Nie ma sprawy.
00:22:44:Chod, Stanley. Lepiej już pójdziemy.
00:22:46:Och, a co z medalionem?
00:22:48:- Rzeczywicie...|- Mamy co jeszcze.
00:22:51:Prawie zapomniałem.
00:22:54:Oprócz aktu...
00:22:57:Ojciec zostawił pani tš rodzinnš pamištkę.
00:23:00:Och, tak. Pamiętam.
00:23:02:Pomóż mi to zdjšć, Stanley.
00:23:29:Nie boli?
00:23:31:Nie. Chwileczkę...
00:23:33:Już niedługo.
00:23:40:Może lepiej spróbuję go odpišć.
00:23:43:Chyba tak.
00:23:54:Wyliznšł się.
00:24:00:Lepiej zdejmij płaszcz.
00:24:03:Przepraszam na minutkę.
00:25:21:Zaraz to znajdziemy.
00:25:39:Mamy to.
00:25:45:Pójdę się ubrać.|Przepraszam.
00:26:03:- Ollie?|- Co?
00:26:05:Skoro już się rozebrałe,|czemu się nie wykšpiesz?
00:26:08:Czy mógłby wyjć?|Mogę mieć chwilę prywatnoci?
00:26:13:To jakby próbować upiec dwie|pieczenie przy jednym ogniu.
00:26:18:Zajmę się tymi palantami.
00:26:21:Nie martw się. Zostaw to mnie.|Jak do tej pory idzie dobrze.
00:26:25:Masz rację.|Gdyby była na moim miejscu...
00:26:29:- Nie odmówi pan drinka?|- O, chętnie.
00:26:32:- Jak ubrałe się tak szybko?|- Nie twój interes.
00:26:36:Do widzenia i dziękuję za użyczenie buduaru.
00:26:39:- Proszę bardzo.|- Do widzenia.
00:26:41:Teraz jako włacicielka kopalnii,|będzie pani uroczym górnikiem.
00:26:45:Do widzenia.
00:26:50:Dlaczego ich zostawiłe?
00:26:52:Musi teraz przepisać prawo własnoci na nas.
00:26:55:Teraz wykop tych facetów z miasta!
00:26:57:Dobra.
00:27:00:Ale jazda.
00:27:01:Proszę obsłużyć tych panów należycie.
00:27:04:Tak jest.
00:29:23:Wracam za minutkę.
00:29:25:Panno Lolu, po co to pani?
00:29:28:Eee... Teraz cokolwiek zrobimy,|będzie zgodne z prawem.
00:29:31:Dziękuję bardzo.
00:29:33:Nie ma sprawy.|A teraz wracaj do pracy.
00:29:39:No to pomylnoci!
00:30:00:Sio!
00:30:10:- Na mnie już czas.|- Na nas też.
00:30:13:- Do widzenia, panie Finn.|- Do widzenia.
00:30:15:- Do widzenia.|- Do widzenia.
00:30:17:- Do widzenia.|- Do widzenia.
00:30:18:Miłego dnia.
00:30:20:Do widzenia, eee...? Panno...?
00:30:22:Roberts. Mary Roberts.
00:30:24:- Do widzenia, panno Roberts.|- Do widzenia.
00:30:29:Słyszałe jak się nazywa?
00:30:32:Jasne - Mary Roberts.
00:30:33:Jak to może być ona|skoro dalimy akt Mary Roberts?
00:30:37:Nie wiem.
00:30:43:- Wyczuwam podstęp.|- Ja też co czuję.
00:30:59:Chod.
00:31:09:Przepraszam.
00:31:11:Czy pani ojciec nazywał się Sy Roberts?
00:31:14:Tak. Zostawił mnie z tymi ludmi|i wyruszył na poszukiwanie złota.
00:31:18:Kim jest ta kobieta na górze?
00:31:20:Lola Marcel. Żona pana Finna.
00:31:23:Jest teraz moim legalnym opiekunem.
00:31:30:Możemy porozmawiać?
00:31:32:- Proszę wybaczyć.|- Zaraz wracamy.
00:31:45:- Wiesz co?|- Co?
00:31:47:Chyba przekazalimy dokument|niewłaciwej kobiecie.
00:31:50:Nasz pierwszy błšd od czasu jak|facet sprzedał nam most brooklyński.
00:31:54:To nie był błšd.|Kiedy będzie wart kupę forsy.
00:31:58:Może masz i rację.|Musimy odzyskać ten akt.
00:32:00:A jak nie będš chcieli nam go oddać?
00:32:03:O czym ty mówisz?
00:32:05:Odzyskam ten akt|albo zjem twój kapelusz.
00:32:07:Co za determinacja.
00:32:11:Idziemy.
00:32:15:Wspaniale!
00:32:17:Ona dała się na to nabrać.
00:32:20:Lola, jestemy ustawieni.
00:32:25:- Kto tam?|- Ja.
00:32:27:- Co za ja?|- "Co za ja"!
00:32:31:Czego chcesz?
00:32:32:Zejd mi z drogi ty podstępny gadzie!
00:32:36:Ty ropucho w dziurze.
00:32:41:Z jakiego ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin