Ostatnia godzina.docx

(16 KB) Pobierz

Mr. Big – To Be With You

Był czas, gdy on strasznie mnie wkurzył i pragnęłam, aby się o mnie martwił, więc postanowiłam udać, iż się zabiłam. A później na poważnie zaczęłam myśleć o samobójstwie. W końcu on też tak robił… Nawet naprawdę próbował ze sobą skończyć. Niestety, jest osobą, która nie potrafi rozmawiać o swych uczuciach i takich przeżyciach. Rzadko to się zdarzało. Ja zawsze ukrywam przed światem swe uczucia i emocje, jednak on był mi najbliższym, najważniejszym człowiekiem na świecie, bardzo mu ufałam, opowiadałam o każdej głupocie z lekcji, a co dopiero o ważnych sprawach. Wie, że mój ojciec to alkoholik, że pobił mojego brata, który wcale nie jest jego synem, za jakąś głupotę, że masturbowałam się bodajże od dziewiątego roku życia. Że zawsze przed snem marzyłam, iż się do niego tulę, że trochę nie chciało mi się iść na naszą randkę w moje urodziny, lecz na szczęście się przemogłam. Widział, jaka jestem cicha, nieśmiała, wycofana, lecz poznał mnie też jako zabawną, roześmianą, czasem nieco sprośną dziewczynę. Nie obawiałam się jego dotyku, nie obawiałam się przyznać, jak dobrze mi z nim było ani prosić o więcej lub kierować jego dłonie na odpowiednie tereny.

Nie zmieniło się to nawet, gdy był już innym człowiekiem, czyli przede wszystkim właśnie wtedy, kiedy zaczęłam myśleć o śmierci.

Pamiętam nasz przedostatni dzień. Leżeliśmy na szczycie górki saneczkowej. Słońce grzało, choć właśnie zaczął się październik.

– Gdyby została nam godzina życia, co byś zrobił?

– Nie wiem… Przeżyłbym ją jakoś normalnie.

Normalnie. Ech! Byłam bardzo zawiedziona, iż nie podjął tego tematu, który mógł zaowocować ciekawą i życiową rozmową, jakie uwielbiam. Niestety, on właśnie taki jest. Nie lubi się wysilać i nic wiedzieć. Patrząc na to teraz, nie rozumiem absolutnie, czemu do mnie wracał. Jedynym powodem, jaki znam, jest fakt, iż nadal go wtedy kochałam i było mi to wszystko potrzebne, aby się zmienić i przestać darzyć go uczuciem. Poza tym niezrozumiałą kwestią jest, dlaczego nadal kochałam takiego człowieka jak on – lecz chyba każdy wie, że uczucia są bardzo irracjonalne.

A gdyby mnie teraz została godzina życia? Co bym zrobiła?

Czy powiedziałabym coś dobrego rodzicom, bratu, niespełna czteroletniej bratanicy? Przekazałabym jakieś mądre słowa koleżankom? Przyznałabym mu się do kłamstwa?

Tak. Powiedziałabym mu prawdę.

Jak mógłby zareagować? Pamiętam, jak w nasz ostatni dzień powiedział, iż dobrze, że nie zmiętoliłam jego szlug, to mnie nie uszkodzi. Nie przykuło to wtedy mojej uwagi, choć pamiętam, jak po sześciu tygodniach związku płakał przy mnie, przyznając się, iż był tak nerwowy, że brał leki uspokajające. Obawiał się, iż go zostawię, lecz ja tylko go przytuliłam i zapewniłam, że to nie zmienia moich uczuć do niego.

Nigdy mnie nie uderzył ani nie był wobec mnie agresywny – nie liczę momentów, gdy mnie kopnął albo pociągnął za włosy, kiedy narzekałam, nie wierząc w siebie;  to nie było w złej intencji. Lecz czy byłby zdolny mnie uderzyć, gdybym przyznała się, iż tak naprawdę nie chciałam się zabić? Czy zrozumiałby moje intencje? Wiedziałam, że to głupota i że pewnie się wścieknie, kiedy się o tym dowie.  Teraz to właściwie nieistotne, przecież nie jesteśmy razem i obyśmy już nigdy nie byli. Jednakże chciałabym pozostać wobec niego szczera, bo zawsze to była moja główna cecha i wartość. Wyznam mu prawdę, choć obawiam się jego reakcji.

Z drugiej strony, skoro wtedy już był od dawna kimś mi obcym, to dlaczego naprawdę się o mnie martwił? Koleżanki opowiadały mi, iż był prawdziwie zdruzgotany perspektywą mojego samobójstwa. Napisał mi parę rozpaczliwych SMS-ów, nawet prosił przyjaciółki, by do mnie dzwoniły. Mijając mój blok, patrzył za nekrologiem. Sama się nieco dziwiłam. Powiedział mi, iż wiedział, że gdybym się zabiła, byłby temu współwinny. Nie zaprzeczałam prawdzie. Byłby jednym z głównych powodów. Dlatego, iż nie odwzajemniał moich uczuć. I nawet żeby zrobić mu na złość, by cierpiał jak ja, gdy się nie odzywał i obawiałam się o jego życie.

Szkoda, że nie poprawiło to naszych relacji… Niecały miesiąc później skończyliśmy się, oby już na zawsze.

Gdyby pozostała mi ta jedna, ostatnia godzina, powiedziałabym mu o tym. I nawet nie mam aż tak bardzo nic przeciw temu, by był ostatnią osobą, którą widziałabym na ziemi. Choć teraz nie ma w nim już chyba nawet szczątek chłopaka, który mnie kochał, tak jak ja odesłałam dziewczynę zakochaną w nim. Choć unikam go i nie chcę widzieć. Gdyby nie pozostało mi nic innego, byłby ostatnią osobą, którą bym przytuliła. Może nawet pocałowała. W końcu mam w sobie moc wspomnień, a on był moim pierwszym chłopakiem i to z nim przeżyłam tyle wspaniałych chwil, to z nim dzieliłam bliskość, czułam narastające napięcie, nieopanowany żar, wybuchy namiętności.

Gdyby pozostała mi jedna, ostatnia minuta, wmówiłam sobie, iż jest człowiekiem, którego tak kochałam, wzięłabym jego twarz w dłonie, pocałowała z całą czułością i powiedziała cicho:

– Dobrze, że chociaż przez te trzy miesiące twoje uczucia były prawdziwe. A ja… Kochałam cię. Naprawdę.

 

Inspired: Smak Łez Rozdział 4 (written by Rose)

Zgłoś jeśli naruszono regulamin