Johansen Jorunn - Tajemnica Wodospadu 11 - Ofiary Złego.pdf

(805 KB) Pobierz
Jorunn Johansen
Ofiary Złego
Tytuł oryginału norweskiego:
Den kappekledes ofre
T
L
R
Rozdział 1
Amalie czołgała się w trawie. Ojciec jest mordercą! Nie mogła w to uwierzyć.
Ale przecież ma dowód!
Ten zakapturzony mężczyzna to jej ojciec. To on ukrywa twarz, to on niegdyś
cisnął Liisę w odmęty.
Nie, tylko nie ojciec, krzyczało coś w jej duszy. Nie ojciec... Tłumiła szloch i
ocierała
łzy
spływające po policzkach. I Ole nie
żyje. Śniło
jej się,
że
został za-
mordowany. Zamordowany przez ojca. Nie zniosę tego. Nie zniosę!
Ojcze, dlaczego? Dlaczego odebrałeś mu
życie?
Wciąż czołgała się przed siebie, nie mając odwagi odwrócić głowy. Słyszała za
sobą kroki, ciężkie, człapiące.
Kuliła się, by jej nie dostrzegł. Jeśli będzie leżeć bez ruchu, ojciec nie zobaczy
jej poprzez gęste zarośla. Bezradna, przytuliła twarz do wilgotnej ziemi i znowu
się rozpłakała. W przebłyskach pamięci widziała znowu Olego, tam gdzie leży, z
ziejącą raną na piersi. Mówił do niej. Słyszała jego słowa:
„Jestem tutaj, Amalie. Moja ukochana".
— Ole — prosiła cicho. — Pomóż mi. Jeśli tu jesteś, pomóż mi. Nie wiem, co
mam robić. To ojciec okazał się mordercą. To on przez cały czas mordował!
Głos Olego docierał do niej jak echo.
„Od dawna o tym wiedziałem. Ale on przyszedł... przyszedł".
Amalie uniosła wzrok.
— Gdzie ty jesteś, Ole? — wyszeptała.
T
L
R
Tym razem jednak nie dostała odpowiedzi. Wokół panowała kompletna cisza.
Amalie uniosła się ostrożnie, jej podbrzusze przeszył kłujący ból. Położyła tam
rękę i poczuła gwałtowne kopnięcie. Czy dziecko przejęło jej przerażenie? Powin-
na jak najszybciej wrócić do Tangen i ostrzec ludzi. Ale co z ojcem? Czy może na
niego donieść? Rozejrzała się wokół — czy on tu jeszcze gdzieś jest? Czy ją wi-
dział?
Amalie skradała się po
ścieżce,
kierując wzrok w stronę skały, gdzie niedawno
leżał Ole. Teraz nikogo tam nie zauważyła. Jest sama. Kompletnie sama z bólem i
bezradnością. Z oddali docierał huk wodospadu. Ale przecież tutaj
żadnego
wodo-
spadu nie ma!
Idąc w stronę skalnego nawisu czuła jakąś dziwną pustkę w duszy. Teraz wie-
działa, gdzie jest. Przed nią leżał
Żleb
Trolli, w tej okolicy często znajdowano ko-
ści
martwych zwierząt. Tutaj na dnie
żlebu
zobaczyła męża. Ciało było dziwnie
wygięte, jasne włosy pokrywały twarz, z ust sączył się strumyk krwi, twarz była
sina.
— Ole! Nie! To nie możesz być ty!
— Amalie!
— Ole, kochany Ole. To niemożliwe, byś ty leżał u podnóża skały. To nie... —
Wtedy poczuła rękę na ramieniu.
— Amalie. Co się z tobą dzieje?
Poprzez
łzy
dostrzegła zatroskaną twarz Juliusa.
— Tam jest Ole. Martwy.
Potem patrzyła, jak niosą ciało Olego na górę. Nikomu jeszcze nie powiedzia-
ła,
czego była
świadkiem.
Jak mogłaby to zrobić? W ogóle nie była w stanie wy-
krztusić ani słowa. Gardło miała zaciśnięte, ledwo mogła oddychać. Nie widziała
T
Podskoczyła na dźwięk tego głosu i lekko uniosła głowę, zanim znowu padła w
trawę. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa.
L
R
drogi przed sobą, nogi jej się trzęsły. Julius ją podpierał i cicho powtarzał,
że
to
straszne,
że
to wielka strata i
że
on nie potrafi zrozumieć.
Bo to nie jest możliwe do zrozumienia. Ole był chory, w jednej ze swoich wizji
ujrzała go zawiniętego w całun. Wtedy pojęła,
że
mąż umrze. Ale
że
zostanie wy-
rwany z
życia
tak gwałtownie i brutalnie i
że
mordercą okaże się jej własny oj-
ciec? Wszystko to było ponurym koszmarem.
Potykając się, szła obok Juliusa jak we mgle. Jakby to nie ona. Jakby ona też
była martwa.
— Może chwilę odpoczniesz? — spytał stary.
Popatrzyła w jego zatroskane oczy, ale pokręciła
Znowu zakręciło jej się w głowie, nic nie widziała poprzez
łzy.
W Tangen dym unosił się z kominów w domu mieszkalnym i w pralni. Zwie-
rzęta cicho porykiwały w oborze. Wszystko było jak zawsze,
życie
toczyło się
swoim torem. Ale tam, w lesie, Amalie widziała
śmierć.
Widziała, jak Ole umiera,
widziała jak brutalnie ojciec potraktował jego ciało, pamiętała chłód w jego
oczach.
Zaczęła szlochać jeszcze głośniej, Julius podtrzymywał ją mocno.
— Czy ty widziałaś, co się stało, Amalie?
W końcu musi zacząć mówić, tylko co miałaby powiedzieć? Czy to,
że
ojciec
zamordował Olego? Wyznać im,
że
to on jest zakapturzonym?
Nie, nie byłaby w stanie, jeszcze nie teraz. Najpierw musi zebrać myśli, zro-
zumieć dlaczego.
Teraz chciała tylko spać, uciec od tego okrucieństwa. Och, jak pragnęła,
żeby
wszystko było jak dawniej.
Żeby
mogła, beztroska, chodzić po
łąkach
jak w cza-
sach, kiedy
życie
wydawało się po prostu piękne.
T
L
R
przecząco głową. Szli więc wolno dalej. Raz po raz oglądała się, by spojrzeć na
ciało Olego. Jego ręce zwisały ku ziemi, nogi miał połamane.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin