Pawlikowski Jan Gwalbert (red.) - Wierchy - R.12 [1934].pdf

(20661 KB) Pobierz
Z dziejów poezji tatrzanskiej.
Prehistorja.
Wokól Tatr owinal sie bujny wieniec poezji. W poezji lezy naj wy-
mowniejszy wyraz uczuc, jakie w sercach budza Tatry, wyraz, którym wy-
powiadaja sie przedewszystkiem sami poeci, natury szczególniej wrazliwe lub
szczególniej do wypowiedzenia sie uzdolnione, ale zarazem wyraz poddany
ogólowi, niby modlitewnik dany w rece tym, których usta pelni serc spro-
stac nie moga. A przy tern jest poezja dla tych serc nietylko wyrazem, ale
i nauczycielka. Ona uczy patrzec, odslania to, co dla zwyklych oczu bylo
zakryte, budzi piekno z martwych.... pomnaza Tatry. Jest wiec droga dla
wszystkich Tatry milujacych.
A jest takze cennym przedmiotem poznania dla badaczy. Najprzód dla
tatroznawców. Bo Tatry poznaje sie - poznawac powinno - nietylko od
strony materjalnej, ale i duchowej, to znaczy przedmiotem badania winien byc
takze ich stosunek do duszy ludzkiej, - geopsychika. Dla takiego badania jest
poezja jednym z najwazniejszych dokumentów. Wreszcie zajac sie nia musi
nauka literatury. [ zajmuje sie nia oczywiscie, ale z reguly w ramach ogól-
nego pismiennictwa. Tymczasem wydzielenie poezji tatrzanskiej w osobna
grupe dla celów badawczych, jest rzecza z róznych wzgledów wazna. Tak
np. przy badaniu wplywu przemian ducha czasu niewatpliwie waznym sklad-
nikiem jest tematyka, ale rozmaitosc tematów nie pozwala na zastosowanie
tak plodnej w skutki metody izolacyjnej; rozpatrzenie przemian stosowane
na jednym temacie moze dac szczególnie jasny obraz. Podobnie jasniej
wystapia róznice indywidualne, podstawa do porównan sie uprosci. Poezja
tatrzanska do tego rodzaju badan szczególnie sie nadaje. Czy gdzieindziej
poza Tatrami mozna znalezc taki np. wypadek, jak kilkanascie utworów
róznych twórców i z róznych czasów na temat Morskiego Oka lub Ko-
scielisk?
Tak wiec zainteresowania zwiazane z poezja tatrzanska sa wielo-
stronne i domagaja sie zaspokojenia. Potrzebnem jest zgromadzenie mate-
rjalu, bibljografja tatrzanska, w którejby sie i literatura piekna znalazla, po-
trzebna jest dla uzytku milosników antologja poetycka, któraby zastapila
dawno juz wyczerpana i wadliwie zreszta ulozona antologje Kantora, -
potrzebnem opracowanie historyczno-literackie. Dotad opracowania takiego
Wierchy,
t.
XII.
1
2
JAN GW. PAWLIKOWSKI
nie mamy. Krótki rzut oka, jaki dal na poezje tatrzanska K. Tetmajer
w swych «Notatkach literackich» (1916), oczywiscie wystarczyc nie moze.
Tutaj podejmuje na razie nieco ryzykowne zadanie przedstawienia
poezji tatrzanskiej w okresie... kiedy jej jeszcze nie bylo... T o paradoks -
ale ma swoja analogje; czyz prehistorja nie jest nauka historji czasu,
w którym nie bylo jeszcze historji? Za tym wzorem chce podac prehi-
storje tatrzanskiej poezji. fakt, ze czegos niema, jest przeciez takze faktem
godnym uwagi, a nieraz interesujacym. W jednym z kosciolów rzymskich
znajduje sie miejsce, na którem stanawszy nie widac ani jednej kolumny
podtrzymujacej sklepienie: Punto di niente. l niema ani jednego turysty,
któryby zaniedbal odwiedzic to miejsce. Moze wiec i podjete tu przeze-
mnie zadanie zdola zainteresowac. Zreszta, powolawszy sie na analogje,
nie bede go dalej usprawiedliwial, - niech tlómaczy sie samo. Pare slów
tylko nalezy sie metodzie.
Po pierwsze tedy, wychodzac z zalozenia ze poezja tatrzanska jest
dokumentem wrazen wywieranych przez Tatry, a jej historja swiadczy
o przemianach form tej wrazliwosci, czuje sie uprawnionym do zapelnienia
luk w tym materjale dokumentarnym przez inny materjal pomocniczy: gdy
milcza poeci, trzeba brac zkad sie da. A nadto, gdzie niema wypowiedzi
bezposrednich, trzeba je zastapic konjekturalnemi.
Po drugie zdarzy sie, ze trzeba bedzie wyjsc poza Tatry. Wynika to
ztad, ze w owej epoce nie zawsze wiedziano co to sa Tatry. Zwykle mó-
wiono tylko ogólnie o «Karpatach», albo scislej o «górach krakowskich»,
rozumiejac przez to tak Tatry, jak Beskidy, - przetoz, majac VI reku takie
wypowiedzenie, czesto nie mozemy wiedziec, do jakich gór ono sie od-
nosi. W r. 1802 Hugo Kollataj dzieli Karpaty na Babia Góre, Tatry, Kre-
pak i Biesciady.
pisze
w
«powitanie
tal ach
Tatr»,
ych
w
dzi
których
wi
nie
wspólczesny Goszczynskiemu i Pol
Kociesz
-
. A co dzi niejsze, jeszcze w trzydziest e- wietnastego eku
byl, a beskidzki
owi Edmund Wasi
lewski
opiewa jako szczyt tatrzanski. - Ale i w tych wypadkach, w których mo-
zemy rozpoznac o jakich górach jest mowa, wciagniemy utwór beskidzki
czy pienin
Po
w poezje tarzanska. Tak bajeczne dzi
w
eje Polski opowiadaja () Slowia
tatrzanskiej
sie
wchodzi
o ki
i
edys wyodrebni. .
ski
trzecie wreszcie - zakres poezji
nszczyznie, z której Polska dopier
lud
,góralski. Juz Ooszczynski powiedzial, ze kto chce poznac dusze Tatr, musi
spojrzec na nie oczyma zamieszkujacego je ludu. W tej zas prehistorji
,zdrzyc sie moze, ze lud góralski ukaze nam ,sie poza swoja ziem
A I wtedy w zakres dziejów poezji tatrzanskiej go wciagniemy.
.
.
-.
z DZIEJÓW POEZJI TATRZANSKIEJ
3
Najstarszemi dokumentami pisanemi, z których mozemy powziac wy-
obrazenie jak ongis patrzano na Tatry, sa tak zwane «s p i s k i» poszuki-
waczy skarbów. Przepaja je duch sredniowiecza.
«...Oznajmuje ci - czytamy w jednym z nich l) - ze bedziesz mial
rózne przesladowania w drodze i przychadzki ku tym górom, ale to wszystko
bedzie od duchów, lecz to przeminie; bedzie sie zdawalo w kilku miej-
scach juz sie nazad powrócic, ale to wszystko masz ofiarowac Panu Bogu...
Takze badz przesladowania rózne, niepogody, jako to deszcze, mgly, wiatry
i inne przeszkody, nie schodz z drógi az do naznaczonego miejsca».
«...Masz miec przygotowane rózne swiatobliwosci czyli swieto
jako to: swiece gromniczna, palme, wegiel do zapalania swiatla, dzwone
loretanski, wode swiecona SSS Trzech Królów i kryde swiecona
ziólka swiecone do kadzenia.... do tego powinienes miec szpagat nasma-
rowany wezowem sadlem, zmieszanym ze szczupakowa zólcia, bo o
tych dwóch tlustosci duchowie uciekaja»... Z takim przeto ekwipunkiem
trzeba sie w Tatry wybierac, a celem wyprawy jest zdobycie skarbów
które kryja.
«...obaczysz na poludniowa strone takowa dziure, przed która zara
pokleknij i mów z rozpamietywaniem powoli z uwaga Ewangielje Sw. Jana
In principio erat verbum, i po skonczeniu powstan zaraz. Jak wnijdziesz,
uczyn trzy krzyze przed soba, wlóz na ogien mirry, kadzidla i ziól
swieconych, a idz aze 15 kroków, bedzie jedno bardzo ciasne miejsce,
ale wnet wnijdziesz do przestronnego miejsca jako do wielkiej izby,
1) Z rekopisu w Bibljotece Im. Gwalberta Pawlikowskiego przy Ossolineum
we Lwowie (nr. rk. 40), wydanego przez Sf. Eljasza Radzikowskiego w Pam. Tow. Ta-
trzanskiego i osobno w r. 1905, p. t.: Michala Chroscinskiego opisanie ciekawe gór Tatrów.
Wydawca zupelnie dowolnie przechrzcil wymienionego w tytule tego spisku Hrosienskiego na
Chroscinskiego, motywujac to bledna jakoby pisownia rekopisu (?!). Cechy formalne
kopisu wskazuja na wiek XVlIl-ty, jednakowoz, jak wynika z bardzo obszernego tytulu,
sa w nim zlozone wiadomosci, zaczerpniete od «niektórych uczonych szkól matematycz- nych filozofów, osobliwie uczonego Michala Hrosienskiego». Zródla przeto tego spisku
siegac moga daleko wstecz. Zreszta rekopis jest niezawodnie kopja, na co wskazuje ju
to, ze nie jest pisany jedna reka, jak i niewatpliwe bledy, opuszczania slów i f. p. T
czy owak, sfera, w której powstal, tkwi gleboko jeszcze w sredniowieczu. - Eljasz Ra-
dzikowski w uwagach do swego wydania przytacza jeszcze inne podobne spiski. Do tego
dodam, ze w Biblj. lm. Gw. PawI. znajduje sie jeszcze jeden spisek (nr. rk. 37), którego
autor mieni sie Kazimierzem Goraczka, obywatelem myslenickim, przyczem kladzie date
1758. Uwagi godne sa liczne wspólnosci miedzy obu wymienionemi rekopisami, a gdy
Goraczka powoluje sie na zródlo niemieckie, nazwy niektórych miejscowosci podaje po
niemiecku, tekst zas miejscami jest wyraznie tlómaczeniem, przyczem autor widocznie nie
znal dobrze jezyka niemieckiego (np. «krzywe drzewo» - oczywiscie pochodzi od slowa
Krummholz, co oznacza kosodrzewine!), przeto jest bardzo prawdopodobnem, ze i wia-
domosci Hrosienskiego maja po czesci zródlo niemieckie.
1*
4
JAN OWo PAWLIKOWSKI
tu bedziesz wielkim strachem zdjety, ze sie ani sam ani tam nie bedziesz
mógl ruszyc, albowiem zobaczysz tam przedziwne i przecudowne dziela
boskie, które zaden jezyk ani zmysl ludzki tego wyrazic nie moze, jakie tam
Bóg Wszechmogacy dziela swoje dla swoich wiernych stworzyc raczyl, ale
sie nie bój ani lekaj, tylko sie ostroznie sprawuj. Obaczysz tam monstra, jak
osoby ludzkie ze samych szczerych drogich kamieni wyrosle i formowane,
w samym srodku obaczysz jakby najwyzsza osobe od nich pochodzacych,
która ma niby korone na glowie wyros ni ona z samych karbunkulów swie-
cacych, która wszystkim tym personom swoja jasnoscia swieci»...
«...Jak wynijdziesz, zobaczysz wielka taka mgle, ze ani przed soba ani
nigdzie nie obaczysz, zaraz tu wezmij zaklinania zamykajace, a na ostatek
mówic 4 Ewangelie na 4 czesci swiata, wschodu, poludnia, zachodu i pól-
nocy. Po skonczeniu tego zaraz juz mgla zginie, a dziury juz wszystkie
zamknione i niewidziane beda»...
Przytoczone ustepy charakteryzuja nastawienie psychiczne pierwotnego
zwiedzacza Tatr, tego, który te spiski ulozyl i tego, który z nich korzystal.
Nam dzisiejszym nielatwo sie wmyslec w psychologje tych spisków.
Do czego miala sluzyc ta mistyfikacja? Czy chodzilo autorom tylko o ko-
rzysci materjalne? Alez w takim razie powinnoby sie znajdowac wiecej ta-
kich spisków, wzglednie ich kopij... Mniemam, ze w duzej mierze trzeba
tu przypuscic motyw «sztuki dla sztuki». Jest to wiec cos pokrewnego
twórczosci poetyckiej. Pokrewienstwo to jest wielorakie. Kaszub okresla
twórczosc poety slowem: «zelgal», - Podhalaninowi lganie samo przez sie
nie dziwne, - kladzie on natomiast nacisk na forme, na to, jak lganie to
«uzdajal», to jest uksztaltowal. Otóz taki «spiskarz» nietylko ze «zelgal»
godnie, ale i «uzdajal» wcale niezgorzej. Przypatrzmy sie tylko blizej jego
robocie. Wiec podaje on zrazu topografje tak scisla, ze niektórzy chcieli
uwazac spiski za «pierwsze przewodniki po Tatrach»; - w pewnym zas
punkcie, nie porzucajac tonu drobiazgowego i sumiennego opisu, zanurza
konce w wodzie... Czlek, idacy za tym przewodnikiem, nie znalazlszy czego
szukal, bedzie wine przypisywal raczej sobie niz przewodnikowi... Takie
zatarcie granicy miedzy prawda a klamstwem wymaga kunsztu nielada.
Jak zagadkowa jest wlasciwa intencja «spisków», tak tez nielatwo
zrozumiec, dlaczego uwazano góry - i to nietylko u nas - za jakas sklad-
nice skarbów. Dzisiejsze, calkiem realistyczne stanowisko górali, uwazaja-
cych takie skarb
ze
sklady lupów zbójecki
je
je
tam
kom
Bóg,
nie
aby
Tu
niemi
sa
nagradzac
a
swoich wiernych.
y za
zachowal
ch, st spis zupel obce. te skarby wylacznie pochodzeni nadprzyrodzonego. Hrosienski po-
wiada,
Niewiadomo jednak, dlaczegoby mial to czynic tak okrezna droga. Chybaby
,przyjac, ze jest to nagroda za sam trud dojscia. ..Zmeczony odpusb, tak
nazywal Maciej Sieczka trudy górskiej wyprawy - wiodacej, jak mówi
z DZIEJÓW POEZJI T A TRZANSKIEj
5
poeta, «dalej ludzi, blizej Boga». «ZmeczOny odpust» - nagrodzony da-
rem duchowym zblizenia sie do Bóstwa... Bylby to piekny symboliczny
wyklad spisków poszukiwaczy skarbów... Ale oczywiscie mysl taka jest im
obca. - Goraczka z Myslenie jeszcze naiwniej od Hrosienskiego tlómaczy
obecnosc skarbów w górach:
«Jako wiec cesarzowie y królowie tego swiata zwyczajnie swoie skarby
w mocnych murach y obwarowaniu trzymaia y strzega, wiecej daleko Pan
Bóg nasz swoie sklepy sniegowemi gorami, turmami, puszczami y progami
obtoczyl y miedzy niemi zamknal». A wiec juz nie dla swoich wiernych Pan
Bóg w górach skarby pochowal, ale sam "dla siebie, jakkolwiek ze swego
cos niekiedy swym wiernym slugom udziela. - Niejasnem jest i to, dla-
czego tego skarbca Bozego strzega zle duchy, które swieconem zielem,
woda swiecona i rozmaitem zaklinaniem trzeba odpedzac. Czy moze z
zdroszcza czlowiekowi laski Bozej, czy moze Bóg sam taka straz postawil
aby nagrode zachowac dla wierzacych a meznych ?...
W tej sredniowiecznej psychologji dwa sa rysy zasadnicze, na pozór
sprzeczne: z jednej strony naiwny utylitaryzm, który sadzi, ze Bóg niczego
niemógl zrobic bez celu, a cel pojmuje czysto materjalnie, z drugiej równie
naiwny spirytualizm, z wiara w duchy i w ich interwencje w sprawy
ludzkie. Sa to rysy psychiki pierwotnej, które w dalszej ewolucji przybie-
raja formy wyzsze, subtelniejsze, i w rozmaitych fazach ewolucyjnych to
jeden to drugi góruja naprzemian. l tak rys utylitaryzmu odnajdujemy gó-
rujacym w epoce Oswiecenia, rys spirytualizmu w Romantyzmie, a i póz-
niejsze fazy rozwojowe bedzie mozna odniesc do tego prazródla i w nich
tez odnalezc ten rytm kolejnej przewagi to jednego, to drugiego pierwiastka.
Pierwsze - literature poprzedzajace - spojrzenie na Tatry, jakie z za-
mierzchlej przeszlosci przekazaly nam «spiskh, ukazuje je jako kraine zakleta,
gdzie w niedostepnych, przez ciemne sily strzezonych pustaciach, czai sie ta-
jemnica i groza. Czlowiek, który tu wchodzi, jest jakby intruzem w cudzem kró-
lestwie, jest tu obcy - i ma tez wewnetrzne poczucie obcosci. Z tern, co tu widzi,
nie zespala sie duchowo, bo to sa same martwe formy, do jadra dotrzec moze
jedynie czarodziejska sztuka. To tylko zamki i twierdze, w których sa skarby
ukryte, skarbów zas strzega duchy. Do wejscia w ich kraine potrzebne jest «za-
klinanie otwierajace» a jego formule podaly spiski snac niewiernie, braklo w niej
moze jednego tylko wyrazu, ale bez niego nie otwarla sie tajemnica... Spiski wiec
nie zostawily do niej klucza - zostawily nam tylko jej przeczucie. Taki jest glos
z przepasci wieków-i taki legat potomnym: odszukac «Zaklinanie otwierajace».
Poza spiskami nie zostawila nam odlegla przeszlosc zadnych doku-
mentów, któreby swiadczyly o duchowym stosunku ludzi ówczesnych
do Tatr. Chociaz nie mozna powiedziec, aby Tatry wogóle nie byly znane,
skoro juz w XV stuleciu kopano rudy w Tatrach Zachodnich, to przeciez
Zgłoś jeśli naruszono regulamin