Pogrzeby w Grecji i Rzymie.odt

(50 KB) Pobierz

 

 

8EQQJ-EKEEJ-T4BQH-YAKKD-MU3NH

C3MTH-XC38Y-APV1G-A739R-P6QGG

 

 

 

 

 

  OSTATNIE POŻEGNANIE W GRECJI

 

 

Wiedz, że przeznaczeniem wszystkich jest umrzeć;

(Pitagoras)

Dlaczego człowiek umiera? I co potem? Co się kryje za zasłoną oddzielającą świat żywych od świata zmarłych, jeżeli taki świat w ogóle istnieje? Te i tym podobne pytania niepokoiły od wieków teologów, filozofów, biologów. Filozofia — każda szkoła na swój sposób — starała się rozwiązać te problemy i próbowała uczyć człowieka postępowania rozumnego zarówno w chwilach zetknięcia się ze śmiercią bliskich, jak i w momencie, gdy śmierć zbliży się do niego samego. Jedno było pewne, że jest to zjawisko nieuniknione a równocześnie osłonięte tajemnicą, tajemnicą istnienia i znikania czy zanikania. Spostrzeżenia i rozważania starożytnych myślicieli na ten temat wypełniłyby spory tom. Stosunek do śmierci pozostawał w ścisłym związku ze światopoglądem. Tradycyjne wierzenia zaciążyły u Greków nad formami obrzędów pogrzebowych, gdyż wszelkie teorie filozoficzne poprzedził animizm, wiara w istnienie duszy (śmiertelnej lub nieśmiertelnej), którą wyobrażano sobie w różnych postaciach i funkcjach: dusza— psyche, która uchodziła z ciała w momencie zgonu; dusza — obraz, eidolon, widoczna w źrenicy oka jako korę — laleczka, a znikająca w chwili zgonu (tłumaczenie to powstało w związku ze zmętnieniem źrenicy w chwili śmierci), i jeszcze dusza — cień — bezcielesna podobizna ciała, pozostająca przy życiu i mogąca nawet mieć wpływ na życie ludzi. Wszystkie trzy interpretacje zlały się potem w jedną; psyche opuszcza w chwili śmierci ciało jako korę i żyje własnym życiem jako cień-widmo. A stąd wiara w istnienie, niekiedy w nieśmiertelność duszy. Wieków trzeba było, żeby filozofia materialistyczna inaczej spojrzała na tę sprawę: „Staraj się oswoić z myślą, że śmierć jest dla nas niczym, albowiem wszelkie dobro i zło wiąże się z czuciem; a śmierć jest niczym innym jak właśnie  całkowitym  pozbawieniem czucia...

A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy, skoro bowiem my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a skoro tylko śmierć się pojawi, nas wtedy już nie ma" K Dalej jeszcze poszli cynicy w swym zobojętnieniu; jeżeli wierzyć anegdocie o Diogenesie — cyniku, to zapytany przez przyjaciół, jaki chce mieć pogrzeb, miał odpowiedzieć, że mogą ciało jego porzucić gdziekolwiek. „Na pastwę dzikich zwierząt i ptaków?" „Połóżcie więc kij, żebym się mógł od nich opędzać". „A po cóż ci kij — powiadają przyjaciele — przecież nie będziesz nic czuł" — „Otóż to — odrzekł Diogenes — ponieważ nie będę niczego odczuwać, jest mi obojętne, jak będę pochowany".

Ale jednak Epikur nazywa śmierć „najstraszniejszym z nieszczęść"— nie dla tych, którzy odchodzą, lecz dla tych, którzy, pozostają. I tym się tłumaczy fakt, że niezależnie od tego, kto jaki miał pogląd na życie i śmierć, czy widział w tym zjawisku tylko proces biologiczny czy wyroki bogów, przestrzegał ogólnie przyjętych form. i rytuałów pogrzebowych, które mogły ulegać pewnym zmianom zależnie od położenia społecznego i majątkowego rodziny zmarłego. Bo przecież i ci, którzy zdawali sobie sprawę z krótkotrwałości życia, i z tego, że śmierć niweluje wszelkie różnice między ludźmi, i ci, którzy głosili wzniosłe hasła o konieczności pogodzenia się z wyrokami bogów czy bezlitosnego fatum, kiedy zostali dotknięci stratą osoby bliskiej, tym „najstraszniejszym z nieszczęść", zapominając o hasłach, jakie wyznawali, po-' padali niekiedy w bezkresną rozpacz. Przykładem chociażby Cy-ceron, dla którego strata córki była największym ciosem w jego życiu osobistym. Wspaniały i wystawny pogrzeb, płacz i zawodzenia nie zawsze były wyrazem bólu rodziny i jej uczuć dla zmarłego, lecz mogły być dostosowaniem się do zwyczajów i tradycji. Poglądy na istotę człowieka, na życie i śmierć, ulegały zmianom dzięki myślicielom, obrzędy jednak utrzymywały się, czy to jako szczery wyraz pamięci o bliskich, czy też pod wpływem wierzeń w życie pozagrobowe, które .nakładały na rodzinę ten obowiązek, a może działał też lęk przed nieznanym, jak mówi stary Kefalos u Platona: „Kiedy do człowieka zbliża się śmierć, odczuwa on strach i troskę, których dawniej nie doznawał. Opowieści o przybytku Hadesa, że kto tu zawinił, tam ponosi karę, opowieści z których śmiał się dawniej, teraz niepokoją jego duszę: a jeśli to prawda?" 2 Niewątpliwie często w tych, którzy mieli żegnać zmarłego, budziła się owa niepewność: „a jeśli to prawda?"; lepiej nie narażać się na gniew bogów, a raczej pozyskać ich względy dla zmarłego, dla jego duszy. Wielki satyryk grecki Lukian z Samosa-ty (ok. 123 -190), będąc pod wpływem filozofii epikurejskiej, negując opatrzność negował i wiarę w życie pozagrobowe, a w związku z tym atakował ostrzem swej satyry wierzenia w państwo Plutonowe oraz obrzędy pogrzebowe, ofiary, z których dla bogów pozostaje dym i zapach, dla ludzi — mięsiwo. W traktacie O opłakiwaniu umarłych opisuje obrzędy pogrzebowe, poprzedzając ten opis przypomnieniem, jak wyobrażano sobie świat zmarłych; „Tłum, który mędrcy prostactwem zowią, idąc za Homerem, Hez-jodem i innymi bajarzami, i utwory ich za miarodajne uważając, przyjmuje istnienie w głębinach ziemi krainy, Hadesem zwanej, wielkiej, rozległej, mrocznej, bezsłonecznej, a jednak — nie wiedzieć, jakim cudem — tak widnej, iż doskonale wszystko, co się tam znajduje, rozpoznać można. Królem tej otchłani jest brat Zeusa, Plutonem zwany. ...Władają tedy i moc dzierżą najwyższą Pluton i Persefona. Wspiera ich i posiłkuje przy sprawowaniu rzędów potężny personel pomocniczy: Strzygi, Kary, Trwogi i Her-mes — ten jednak nie przebywa tutaj stale. Jako sędziowie zasiadają dwaj namiestnicy i gubernatorowie: Kreteńczyk Minos i Ra-damantys. Ci dobrych i sprawiedliwych, którzy drogą cnoty kroczyli, gdy się ich więcej zbierze, ślą niby na kolonie na Pola Elizejskie, by tam błogi nad wyraz wiedli żywot.

Gdy zaś jakichś bezbożników dopadną, strzygom ich wydają i do Krainy Bezbożnych wyprawiają, by kaźń win swoich godną ponosili. ...Ci zasię, co zwyczajny wiedli żywot, a których jest mnóstwo, snują się jako cienie z ciała obrane, za dotknięciem znikające, jak dym po owej murawie. Żywią się oni libacjami i obiadami, które na ich grobach składamy. Toteż jeśli który nie zostawił na ziemi przyjaciela lub krewnego, to takiemu obywatelowi nieboszczykowi dobrze się z braku pożywienia głód da we znaki!"

Wyobrażenie więc o podziemnym państwie Plutona—Hadesa stało się powszechnym i trwałym (Lukian pisze w II wieku n.e.!), i utrzymywało się wśród wierzących w ów świat i niewierzących. Hermesa rola polegać miała na tym, iż po śmierci człowieka ujmował za rękę (!) duszę zmarłego i wiódł nad rzekę, przez którą Charon — przewoźnik przeprawiał czółnem czekające dusze na drugi brzeg — do państwa zmarłych, pobierając od nich opłatę. w wysokości jednego obola, który wkładano zmarłemu do ust (naulon). Pierwsza wzmianka zachowana w literaturze o prze-^ woźnym dla Charona jest u Arystofanesa w komedii Żaby (w. 270 nn.): Dionizos ze swoim niewolnikiem przeprawia się do świata zmarłych; Charon przewozi ich i po dobiciu do brzegu żąda zapłaty: „Masz tu swoje dwa obole" — mówi Dionizos uiszczając opłatę za.siebie i niewolnika. Na ogół utrzymuje się pogląd, że zwyczaj ten sięga czasów przedhistorycznych, jako jeden z zaliczanych do tzw.  „prawa zmarłych"; było to prawo nie spisane,

nie narzucone przez żadną ustawę, lecz tradycyjne, obowiązujące i szanowane przez całe wieki. Zwyczaj ten przejęli potem od Greków Rzymianie3. Istnieje też pogląd, mniej rozpowszechniony, że obol nie był przeznaczony na opłacenie Charona, lecz był to symbol sumy potrzebnej zmarłemu na wydatki. Lukian, w wymienionym wyżej traktacie, przyjmuje bardziej znaną wersję i pisze: „...zmarłemu wkładają do ust obola, żeby miał czym zapłacić przewoźnikowi za jazdę" — ale satyryk nie rezygnuje z odpowiedniego komentarza: „nie badają przedtem, jaka tam w podziemiu obowiązuje i kursuje moneta, czy tam attycki uznają obol, czy makedoński, czy eginecki4 i czy nie byłoby o wiele lepiej nie mieć się za co przewieźć, gdyż w takim razie nie przyjmowałby ich przewoźnik; a nie przyjęci na świat by do życia wracali". Tutaj przemilcza satyryk wierzenia, iż jeżeli Charon duszy na, łódkę swą nie przyjął, błąkała się ona bezradna nad brzegami rzeki, czekając, aż żywi na ziemi urządzą chociażby symboliczny pogrzeb. Motyw też prastary, występujący już w mitach. Przecież jednym z przestępstw Syzyfa, za które cierpiał kary wieczyste w Tartarze, było i to, że podstępnie wrócił na ziemię: umierając bowiem, nakazał żonie, żeby mu pogrzebu nie urządzała, a Plutona uprosił, by mu pozwolił wrócić na ziemię, żeby mógł przypomnieć żonie o spełnieniu świętego obowiązku: był to podstęp ze strony Syzyfa, gdyż nie miał zamiaru do podziemia wracać, sprowadził go dopiero ponownie w ramach swych obowiązków — Hermes. „Przy bramie stalowej — opowiada dalej Lukian, zgodnie z wierzeniami — stoi na straży... pies trójgłowy, Cerber, srodze zajadły, który na przychodzących przyjaźnie i pogodnie spogląda, ale gdy ktoś zbiec usiłuje, szczeka i paszczą go swą trwoży". Jednak nie dawano wiary, że Cerber na wchodzących zawsze „przyjaźnie i pogodnie spogląda" i dla ułagodzenia go wkładano do ręki zmarłemu placek na miodzie — melitutta.

Dwie formy pogrzebów były stosowane u. Greków: złożenie ciała w ziemi czy w grobie lub palenie na stosie i złożenie szczątków w urnie, którą; także potem składano w ziemi lub w grobowcu. Lukian wspomina, że same ceremonie pogrzebowe, połączone z lamentem, zawodzeniem, były wspólne wszystkim ludom, „różnice zachodzą pomiędzy poszczególnymi plemionami tylko co do sposobu chowania zmarłych. Hellen pali ich, Pers grzebie, Hindus osłania masą przezroczystą, Skyta zjada, Egipcjanin — balsamuje". Lukian mówi tu o Hellenach sobie współczesnych, jednak zwyczaje się zmieniały: w okresie kultury mykeńskiej ciała grzebano, w czasach homerowych — palono, ale tłumaczyć to można warunkami wojennymi — na obcej ziemi była to dla Greków forma naj-wygodnięjsza. Potem stosowano obie formy, a w sytuacjach, kiedy nie można było ciała ani pochować w ziemi ani spalić, wystarczał, by zapewnić zmarłemu prawo wejścia do podziemia, pogrzeb symboliczny: posypanie ciała ziemią. Antygona przecież została uznana winną, ponieważ nie usłuchawszy zarządzenia Kreona „pogrzebała brata", a był to tylko pogrzeb symboliczny, rzuciła na ciało brata grudki ziemi.

Od czasów najdawniejszych przy zmarłym pozostawiano najmilsze mu przedmioty, mężczyznom broń, kobietom — cenne ozdoby. Zabijano także zwierzęta: konie, psy, a w czasach opisywanych przez Homera — nawet ludzi. Z oburzeniem mówi o tych 1 zwyczajach Lukian: „Ileż to koni i nałożnic nieboszczyków, ilu nawet podczaszych na grobach ich zabito, szaty i kosztowności wraz z nimi spalono lub zakopano, jak by tam, w Podziemiu, użyć tego, zakosztować mieli!"

Dzięki Homerowi, który w Iliadzie dał szczegółowy opis pogrzebu Patroklosa, możemy poznać tamtych czasów zwyczaje.

Przygotowania zaczynają się od znoszenia drew na stos pogrzebowy:                                                                                      

...król Agamemnon Atryda

Posłał ludzi ze wszystkich namiotów z mułami, by drzewa Znieśli; ich zaś nadzorcą uczynił rycerza znacznego, Merionesa, giermka mężnego Idomeneja. ...

Kiedy już więc złożyli ogromny drzewa ładunek, Siedli gromadnie na miejscu, czekając. A wówczas Achilles Rozkaz wydał natychmiast swym Mirmidonom walecznym Zbroje przywdziewać spiżowe i wraz do rydwanów zaprzęgać Konie. Tedy powstali, rynsztunek jęli nakładać I na wozy wstąpili rycerze, a obok woźnice. Przodem jechały rydwany, za nimi szła  chmura piechoty Nieprzeliczonej, a w środku Patrokla nieśli druhowie. Zwłoki pokryli własnymi włosami, które zestrzygli. A za druhami szedł -boski Achilles, głowę Patrokla sam podtrzymując, bo przyjaciela onego bez skazy Odprowadzał na drogę w zaświaty, w krainę Hadesa.

Gdy już stanęli na miejscu wskazanym im przez Achillesa, Trupa złożyli i żwawo stos drzewa spiętrzali. Wtedy zaś nową myśl szybkonogi powziął Achilles: Z dala od stosu stanąwszy, swych płowych kosmyk kędziorów Odciął, .....

i kędzior w miłego dłonie Patrokla

Złożył, a wokół rycerzom na płacz się wszystkim zebrało... I żałobnicy zostali na miejscu i dalej wznosili Stos całopalny długości stu stóp i tyleż szeroki, Za czym na jego szczycie złożyli ciało, bolejąc. U podnóża moc owiec dorodnych zarżnęli i wołów Ociężałych, sprawili je, zaś wielkoduszny Achilles Ściągnął z nich wszystkich tłuszcz i przykrył nim zwłoki Patrokla Całe od stóp do głów, a w krąg nagromadził kadłuby Zwierząt, odartych ze skóry. Dwuuszne dzbany z oliwą I z miodem oparł o mary i, jęcząc boleśnie, rumaki Cztery  o  szyjach  potężnych,  na  wierzch  pchnął  stosu  skwapliwie. Dziewięć psów, które karmił u stołu, miał władca Patroklos; Dwa z nich Achilles cisnął na stos, poderżnąwszy im gardła. Wreszcie spiżem uśmiercił dwunastu synów szlachetnych Trojan rycerskich...6

Stos poległego Patrokla atoli nie chciał się palić. Nową więc powziął myśl szybkonogi boski Achilles: Odszedł od stosu, przystanął i jął do dwu wiatrów się modlić.

Do Boreasza z północy i do Zefira z zachodu,

Dary im piękne ślubując w ofierze złożyć i wino

Ze złocistego pucharu im lejąc, zanosił błagania,

By nadciągnęły i ogień rozgorzał w kłodach i szybko

W popiół trupy obrócił...

... I wraz się zerwały

Wiatry z szumem okrutnym, przed sobą chmur gnając zwały...

Wpadły na stos, a ogień rozgorzał i srogo zahuczał.

Całą noc uderzały, dując od społu

Z wyciem — i całą noc szybkonogi Pelida Achilles

Ze złocistego dzbana dwuusznym czerpał pucharem

Wino i ziemię nim zlewał w ofierze i duszę Patrokla

Wzywał wciąż nieszczęsnego.

O świcie dopiero zaczęto gasić ogień.

Najpierw skrzącym się winem zgasili stosu płomienie

Wszędzie, gdzie sięgała moc ognia i grubo osiadły popioły.

Za czym wśród łez białe kości miłego druha zebrali "W urnie złocistej i dwoma płatami ją tłuszczu okrywszy, W jego namiocie złożyli i w miękki całun spowili. Miejsce na grób wytyczyli głazami, podstawą mogiły, Wokół stosu, a potem sypali ziemię na kopiec. Kiedy już był gotowy, rozchodzić się jęli. Lecz Achilles Rzesze zatrzymał6.

Achilles zatrzymał rzesze, gdyż dla uczczenia pamięci przyjaciela urządził wspaniałe zawody, z różnymi konkurencjami sportowymi, a cenne poprzydzielał nagrody dla zwycięzców; trójnogi, kotły pięknie kowane, artystycznie wykonane naczynia, pancerze i miecze zdobyczne, topory i — branki; dla zwycięzców w wyścigach rydwanów dał niewiastę do robót sposobną... były i nagrody w złocie". Kosztowne były uroczystości pogrzebowe a zawody urządzane dla uczczenia pamięci zmarłego zasługują na uwagę, gdyż z nich się zrodziły późniejsze igrzyska'.

W epoce klasycznej nie mniejszą przywiązywano wagę do podniosłych uroczystości pogrzebowych, jakkolwiek forma ich ulegała pewnym zmianom; nie urządzano zawodów, które wymagały kosztownych nagród, ale opłacenie śpiewaków, płaczek, cała masa olejków, wina, pochłaniała niekiedy ogromne sumy. Zdarzało się, że pieniądze, które zostawiali ludzie, znani, zasłużeni, lecz nie gromadzący bogactw, z trudem starczały na pokrycie ich pogrzebu; przykładem Arystydes, o którym Nepos pisze: „Jak wielką uczciwością odznaczał się Arystydes, najpewniejszym dowodem jest to, że chociaż zarządzał. tak wielkimi sumami, umarł w takim ubóstwie, że pieniądze, które pozostawił, zaledwie starczyły na jego pogrzeb". W niektórych państwach — w Atenach, w Mi-tylenie, Syrakuzach, nawet w Sparcie, znanej z oszczędnego życia, wydawano ustawy, mające na celu ograniczenie wydatków na pogrzeby.

Niezależnie od tego, czy ciało miało być złożone w ziemi czy spalone na stosie, wstępne ceremonie były takie same. Kiedy stwierdzono zgon, ktoś z najbliższych krewnych zamykał zmarłemu oczy i usta, po czym przykrywano mu głowę; prawdopodobnie podwiązywano też brodę, gdyż Lukian mówi o „obandażowaniu szczęk płachtami i chustami". Kobiety myły ciało i namaszczały wonnymi olejkami, o których to czynnościach Lukian też mówi z przymrużeniem oka i interpretując je na swój sposób: „Następnie myją ciało, jakby jezioro podziemne nie miało dosyć wody do obymcia nieboszczyka, namaszczają olejkami najwonniejszymi, gdyż zaczyna się zwolna rozkładać, kwiatami wieńczą cudnymi, w strój wdziewają wspaniały — widocznie żeby w drodze do Hadesu nie było mu zimno, i żeby go Cerber nagiego nie zobaczył, po czym wystawiają na widok publiczny (prothesis)". Owe kwiaty czy raczej krzewy, którymi zdobiono łoże żałobne to była gałązka winnej latorośli, mirt, majeranek, o którym mówi także Arystofanes. Umieszczano też przy zwłokach owiniętych w białą tkaninę lekity z oliwą. Rodzina, przyjaciele, znajomi gromadzili się przy łożu zmarłego, któremu do ust włożono obol a do ręki placek miodowy, i zaczynały się lamenty, w których przewodziły wynajęte płaczki — karinai zawodzące przy tonach aulosu i śpiewacy — threnodoi, którzy śpiewali treny żałobne.

„Niebawem" — pisze dalej Lukian —„dają się słyszeć jęki i zawodzenia kobiet. Wszystko płacze, bije się w piersi, rwie włos, drapie lica, ten i ów szaty rozdziera, popiół sypie na głowę — żyjący żałośliwszy od zmarłego przedstawiają widok. Ci bowiem wielokrotnie po ziemi się tarzają i głową po podłodze tłuką, podczas gdy on, dostojny, piękny, w wieńców powodzi tonący, wysoko na marach leży, jakby na pochód jaki uroczysty ustrojony". Zetknięcie się ze zmarłym ściągało zmazę, więc też przed domem stało naczynie z wodą dla odwiedzających dom żałoby, ażeby na miejscu mogli dokonać oczyszczenia.

Właściwy pogrzeb odbywał się następnego dnia, na co składało się wyprowadzenie, eksportacja — ekphora i złożenie do grobu — tąphe, względnie spalenie na stosie. Eksportacja musiała odbyć się przed wschodem słońca, by widokiem żałoby nie obrażać promienistego Apollina — Słońce.

W Atenach do pokoju, skąd wyniesiono zmarłego, nie mogła przed oczyszczeniem domu wejść żadna kobieta nie mająca 60 lat, z wyjątkiem najbliższych krewnych; miało to jakoby zapewnić pozostanie duszy zmarłego, wyzwolonej z ciała, w gronie członków rodziny. Podobnie tłumaczono zwyczaj, zgodnie z którym tuż za marami szli najbliżsi krewni, ażeby dusza, o ile by chciała, odejść, pozostała wśród swoich. Ciało złożone na marach wieziono na wozie albo nieśli je przyjaciele zmarłego. W orszaku pogrzebowym szła rodzina, znajomi, przyjaciele, trenodowie i płaczki. Ciało umieszczano w trumnie 7— soros, lenos, wykonanej z drzewa, często cyprysowego, gliny lub z kamienia. W grobie umieszczano naczynia z winem i z oliwą, krewni i przyjaciele wrzucali do grobu naczynia, broń, kobietom biżuterię, nie tyle przez pamięć o zmarłym, ile znowu w tej obawie przed nieznanym, utrwalonej przez tradycyjne wierzenia, iż zmarły może wrócić, by upomnieć się o swoją własność.

Jeżeli zwłoki miały być spalone, przygotowywano stos, na którym składano ciało zmarłego i te same akcesoria, które w wypadku grzebania umieszczano w grobie. Kiedy płomienie ogarnęły wszystko, gaszono je wodą i winem (stąd ta wielka ilość wina zużywana przy pogrzebach); kości i popioły zbierano do urny — ostotheke zrobionej z gliny lub brązu; czynność tę nazywano ostologia, zbieranie kości. Urny z materiału mniej trwałego wkładano do naczyń marmurowych, o ile urna była z ołowiu umieszczano ją w globie, składając obok niej lekity z winem i z oliwą oraz przedmioty miłe zmarłemu za życia. Ciała małych dzieci chowano w amforach ceramicznych lub naczyniach używanych do mycia, w rodzaju wanienek. Dzieciom wkładano do trumny zabawki, lalki czy inne przedmioty, do których się przywiązały.

Po złożeniu trumny do grobu i usypaniu kopca z ziemi, względnie po ostologii, zebraniu kości i popiołów, i złożeniu urny w grobie wszyscy rozchodzili się, żegnając zmarłego trzykrotnym wezwaniem go po imieniu. Pierwsze odchodziły kobiety, za nimi mężczyźni; płaczki odnosiły mary do domu żałoby, w którym rodzina zmarłego urządzała przyjęcie, stypę pogrzebową — peri-deipnon, na którą krewni przychodzili w wieńcach na głowach. W ich obecności wygłaszano na cześć zmarłego mowę pochwalną, która zawierała jedynie prawdę, gdyż kłamstwo uważano za rzecz niegodziwą. Na tym też kończyły się przepisane obrzędy pogrzebowe. Lukian nie oszczędził w swoich spostrzeżeniach i tego zwyczaju:  „Rzecz kończy się stypą.  Schodzą się krewni, pocieszają rodziców nieboszczyka i namawiają ich, żeby coś przekąsili. Ci — boże drogi — nie dają się wiele prosić, gdyż wygłodzeni przez trzy z rzędu dni zupełnie już z sił opadli. Ktoś się odzywa: „I dokądże ty, niebożę, lamentować myślisz? Pozwól, że spoczną cienie naszego drogiego. Jeśliś zaś już postanowił koniecznie płakać, to właśnie dlatego nie powinieneś się powstrzymywać od jedzenia', byś ogrom bólu znieść zdołał". I nuż cytować wszyscy dwa wiersze

Homera: „I Niobe wyciągnęła do pokarmu rękę..." oraz .....Czyż

Grecy mają pamięć zmarłego czcić postem?"8. Żałobnicy, aczkolwiek z początku ze wstydem i obawą, żeby się nie wydawało, że mimo śmierci najdroższych ludzkim dają folgę namiętnościom, zabierają się wreszcie do jedzenia"".

O przemówieniach, mowach pożegnalnych nad,grobem nie mamy żadnych przekazów, natomiast wiadomo, że dla uczczenia poległych iia polu bitwy, którym państwo urządzało pogrzeb, wygłaszano mowę, która miała wyrazić uznanie dla ich męstwa i być wyrazem współczucia dla ich rodzin. Historykowi Tukidydesowi zawdzięczamy opis zbiorowego pogrzebu bohaterów ateńskich, którzy zginęli pierwsi podczas wojny peloponeskiej:  „Oto w jaki sposób pogrzeb taki się odbywa: na trzy dni przed pogrzebem wystawia się w namiocie zwłoki poległych na widok publiczny i każdy przynosi swoim bliskim dary; kiedy zaś nadejdzie dzień pogrzebu, wiezie się na' 'wozie trumny z drzewa cyprysowego, po jednej dla każdej fylilc; znajdują się w nich kości zmarłych, podzielonych według fyli. Na cześć zaginionych, których zwłok nie dało się odszukać i wspólnie pochować, niesie się puste i zasłoną, okryte mary. W orszaku pogrzebowym może każdy brać udział, czy to obywatel, czy cudzoziemiec. Kobiety, które mają krewnych wśród poległych, zawodzą żałośnie nad grobem. Kości składa się do grobowca wystawionego  przez państwo ria najpiękniejszym przedmieściu ateńskim, gdzie stale chowa się poległych na wojnie. Wyjątek  stanowili polegli  pod Maratonem,  gdyż  dzielność  ich uznano za szczególną i pogrzebano ich na polu bitwy. Kiedy zaś kości pochowają, obywatel wyznaczony przez państwo, ogólnie poważany i o wielkim rozumie, wygłasza odpowiednią mowę pochwalną ku czci poległych. Potem wszyscy się rozchodzą"u.

W omawianej sytuacji tym wyznaczonym przez państwo obywatelem był Perykles. We wstępie wyraził swoją opinię o zwyczaju wygłaszania mowy pochwalnej, uważając, że mówca nigdy nie da pełnej satysfakcji słuchaczom: zdaniem jednych — słowa pochwały będą przesadne,  zdaniem innych — zbyt oszczędne,  nie oddające w pełni zasług poległych. Oto jak rozpoczyna swoje przemówienie: „Wielu z tych, którzy z tego miejsca przede mną przemawiali, chwaliło tego, kto wprowadził zwyczaj wygłaszania mów na pogrzebie, gdyż piękną jest rzeczą czcić słowem poległych na wojnie. Mnie zaś wydawałoby się rzeczą wystarczającą, żeby ludziom, którzy dzielność czynem okazali, również czynem cześć wyrażać, tak jak to widzicie na tym na koszt państwa urządzonym pogrzebie, a nie uzależniać zasług wielu bohaterów od talentu lepszego czy gorszego mówcy. Trudno jest bowiem zachować umiar w takim przedmiocie, gdzie z trudem tylko można przekonać o prawdzie swoich słów... Skoro jednak przodkowie nasi uznali ten zwyczaj za piękny, muszę i ja, idąc za tradycją, postarać się jak najlepiej  odpowiedzieć życzeniom i oczekiwaniom każdego z was"12 (II, 36). Podkreślając wartość i ważność tego opisu jako cennego wkładu do poznania zwyczajów epoki należy też zwrócić uwagę, że jest to nie mniej cenny przyczynek do charakterystyki Peryklesa, który lekceważąc pozory i formę, ma odwagę wyrazić swą, opinię publicznie i stwierdzić, że przemawia wbrew swemu przekonaniu, szanuje jednak tradycję i zwyczaje... Na ogół w Grecji w okresie żałoby noszono ubrania czarne lub ciemne, w Argos — białe. W Atenach i w Argos żałoba trwała dni trzydzieści, w innych państwach krócej, w Sparcie na przykład tylko dni dwanaście. Pamięć o zmarłym trwała jednak nadal, czego dowodem było składanie ofiar w ustalonych terminach i podczas świąt zmarłych.   Ofiary  przy  grobie — enagismata  składano   w   dniu trzecim — trita i w dziewiątym — enata po pogrzebie, pamiętano o rocznicach urodzin i śmierci, kiedy to składano ofiary przy grobie, na które składały się placki ofiarne, wino, miód, mleko, owoce, a w niektórych państwach, do których nie zaliczały się Ateny, także ofiary krwawe. Szczególnie uroczyście czczono pamięć zmarłych podczas Antesteriów — Świąt zmarłych obchodzonych w miesiącu Antesterionie 1S.

 

 

 

 

OSTATNIE POŻEGNANIE W RZYMIE

 

Nic więc śmierć nie ma do .nas. Cóż moc jej może wskórać, kiedy ducha naszego śmiertelna jest natura.

(Lukrecjusz.  III  831)

Niczyja śmierć nie jest większa lub mniejsza. Bo względem wszystkich stosuje jednakie prawidło: kładzie kres ich życiu.

(Seneka, Listy 66, 43)

Śmierć... tylko jest prawem w równej mierze obowiązującym cały rodzaj ludzki.

(Seneka, Listy 123, 16)

Filozoficzna myśl grecka przenika do Rzymu dopiero w wieku II p.n.e., by w wieku następnym wzbogacić literaturę rzymską w głęboki w treści poemat filozoficzny Lukrecjusza oraz w szereg traktatów i rozpraw filozoficznych, w których autorzy, przede wszystkim ten, któremu Rzym zawdzięczał przedstawienie poglądów   różnych^ kierunków   filozoficznych — Cyceron,   roztrząsali problemy życiowe; sporo miejsca poświęcono także zagadnieniu śmierci. Do tego okresu o formach kultów, a więc i obrzędów pogrzebowych, decydowały tradycje miejscowe latyńskie, etruskie i dawne wierzenia, rozszerzane z biegiem czasu o elementy greckie. Formą pogrzebów stosowaną w Italii,  było,  podobnie  jak w innych krajach śródziemnomorskich, grzebanie ciała; Prawa XII tablic z r. 450 p.n.e. mówią już i o grzebaniu ciał i o paleniu; w epoce klasycznej utrzymywały się obie formy, ale przewagę zyskało palenie. Cyceron, nawiązując do zwyczajów greckich, uważa, że najdawniejszą formą pogrzebu było przekazanie ciała ziemi: umieszczone w ziemi czy złożone do niej ciało powlekane jest jak gdyby matczynym okryciem. „Wedle tego obrządku został podobno pochowany Numa... Jak wiemy, także ród Korneliuszów grzebany był tym sposobem aż do naszych czasów. Ale zwycięski Sulla pod wpływem nienawiści, której nie odczuwałby tak silnie, gdyby był równie mądry jak porywczy, kazał rozproszyć złożone nad Anienerh szczątki Gajusza Mariusza i bojąc się zapewne, by to samo nie zdarzyło się później z własnym jego ciałem, pierwszy z patrycjuszowskiej rodziny Korneliuszów polecił, aby spalono go na stosie"

Wiara w życie pozagrobowe, w istnienie podziemnego świata zmarłych oraz duchów, tych dobrych, opiekuńczych — Manów, oraz złych, mściwych — Lemurów, zobowiązywała Rzymian do przestrzegania tradycyjnych obrzędów pogrzebowych. Zauważyć w nich można wiele form podobnych do stosowanych przez Greków, bo też do miejscowych zwyczajów i ceremonii dołączały się wierzenia i zwyczaje greckie, żeby wymienić wkładanie monety do ust zmarłego2.

Kiedy rodzina orientowała się, że zbliża się moment zgonu, ktoś z najbliższych krewnych zbliżał usta do ust konającego, przejmując niejako jego ostatnie tchnienie, a reszta obecnych podnosiła głośny lament, wzywając po imieniu tego, który odcho-' dził od nich na zawsze (conclamatio, clamor swgremus), by, jak chciały wierzenia, odwołać odchodzącą duszę, a istotnie, żeby upewnić się, że człowiek ten już nie żyje; conclamatio przechodziło wśr,ód lamentów w ostatnie pożegnanie — żegnaj, extremum vale. Ciało układano na podłodze, by zmarły nie tracił kontaktu z matką-ziemią i wygaszano ogień na ognisku domowym.

Rzymianie, przejęci zawsze duchem prawa, wprowadzali we wszystkich dziedzinach życia formy prawne; rodzina miała więc obowiązek zgłosić zgon w urzędzie — nazwijmy go pogrzebowym, który mieścił się przy świątyni Wenus Libitina — bogini pogrzebów (utożsamianej z czasem z Prozęrpiną, żoną Plutona, pana świata zmarłych). Przy zgłaszaniu zgonu wpłacano do kasy urzędu pewną sumę zwaną lucar Libitinae — fundusz Libitiny, który nie pokrywał się z opłatą za urządzenie pogrzebu. Urzędnik, libi-tinarius, wciągał nazwisko zgłoszonego na listę zmarłych i przyjmował zlecenie zajęcia się pogrzebem. Z usług libitinariusa korzystali tylko ludzie zamożni, gdyż były one bardzo kosztowne. Opłacić trzeba było u libitinariusa tzw. pollinctores, ludzi, którzy namaszczali obmyte ciało zmarłego; oni też nakładali wieniec i ubierali ciało; od libitinariusa wynajmowano płaczki — praeficae, muzykantów grających na aulosach — tibicines, oraz ludzi, którzy nieśli trumnę (niekiedy robili to przyjaciele) na miejsce ostatniego spoczynku i składali ją w ziemi lub na stosie; byli to tzw. vespil-lones.

Ciało ubrane w togę, odpowiednią do godności i stanowiska zmarłego, przyozdobione odznakami za zasługi (mogły to być wieńce) "' układano na łożu żałobnym — lectus funebris; czynność tę nazywano collocatio. Pamiętano też o włożeniu zmarłemu monety do ust, która miała stanowić opłatę dla Charona za przewiezienie przez Styks. Zwyczaj utrzymywał się, jakkolwiek przestano już wierzyć w stare opowieści o świecie podziemnym:

Że pod ziemią cesarstwo jest i jakieś duchy,

Wiosło,  że  w  błotach   Styksu  są   czarne  ropuchy,

Że przeprawia tysiące dusz łódka zaklętą^                       •

Nawet dzieci nie wierzą, chyba niemowlęta4.

Łoże ustawiano w atrium, nogami do drzwi wejściowych; przy łożu były lampki oliwne albo stali niewolnicy z płonącymi pochodniami, a dokoła rodzina, wyzwoleńcy, przyjaciele.

Umieszczone przed domem gałązki drzewa poświęconego bogom podziemia, cyprysu lub sosny, były znakiem dla przechodzących, że mijają dom żałoby, gdyż zetknięcie się ze zmarłym wymagało sakralnego oczyszczenia.

Zwłoki były wystawione przez kilka dni, od trzech do siedmiu. Pogrzeb mógł być skromny i cichy, po prostu zwykły — funus translaticium, albo gdy chowano osobę znaną czy też z bogatej rodziny,'był to pogrzeb uroczysty, zapowiedziany — funus indictivum, herold bowiem zapowiadał termin pogrzebu, stosując ustaloną formułkę: Zmarł znany obywatel rzymski. Kto ma chęć, to pora już iść na pogrzeb (tutaj wymieniano imię i nazwisko zmarłego). Wyprowadzenie z domu. Ollus Quiris leto datus. Exe-quias ire ąuibus est commodum iam tempus; ollus ex aedibus ef-fertur5.

Jeszcze był trzeci rodzaj pogrzebów — biedoty. Ludzi ubogich chowano bez tych ceremonii wstępnych, zaraz po zgonie, nocą; ' zwyczaj wyprowadzania ciała przed wschodem słońca do III wieku p.n.e. obowiązywał wszystkich, podobnie jak w Grecji; jeżeli rodzina nie miała pieniędzy nawet na opłacenie miejsca, zrzucano ciało do wspólnych grobów, albo palono równocześnie na jednym wspólnym stosie więcej ciał. Ilustracją tego zwyczaju jest epigram Marcjalisa, który opisuje wypadek cudzoziemca, przybysza z Galii, który złamawszy w nocy nogę, skorzystał z pomocy niewolników niosących ciało biedaka przeznaczone na spalenie:

Wracał nocą z ulicy Flamińskiej i Krytej ° Do gospody najętej Lingon 7 rodowity. Wtem,  potknąwszy  się  szpetnie,  w kostce  skręcił  nogę, I runąwszy jak długi zwalił się na drogę.           .

Co robić? jak się ruszyć? myśli o sposobie — A miał, sam tęgiej tuszy, chłopaczka przy sobie *      Tak wątłego, że ledwie mógł nosić latarkę.

Traf wybawił z kłopotu wreszcie naszą parkę:

Patrzą: czterech nie wolnych niesie umarłego —

Z tych, co to na stos zwala się mnóstwo, nie jednego;

Ich chłopczyna prosić się pokornie ośmieli,

Mówiąc, by marne ciało gdziekolwiek podzieli.

Ci ciężar zamieniają i żywe cetnary

Podniósłszy z ziemi, z trudem ładują na mary8.

Orszak pogrzebowy, exsequiae, przemieniał się niekiedy, przy wielkiej wystawności, w barwne widowisko i mimo ustaw mających na celu ograniczenie kosztów pogrzebu, wydawano na ten cel ogromne sumy; jedni robili to kierowani uczuciem do osoby zmarłej, inni — chęcią popisania się.

W Rzymie było wiele ustaw ograniczających zbytek, lecz pierwsze ograniczenia wydatków dotyczyły właśnie obrzędów pogrzebowych. Może pozostawało to w związku z bardzo wczesnymi zwyczajami, kiedy to, podobnie jak w czasach homerowych w Grecji, dla uczczenia zmarłego urządzano wspaniałe igrzyska i wyznaczano dla zwycięzców cenne nagrody. Pierwsze ograniczenia pojawiły się już w prawach XII tablic. Nakazywały one zmniejszyć koszta pogrzebu, ograniczały użycie żałobnego stroju kobiet zwanego ricinium do trzech  sztuk,  liczbę  aulistów ograniczono  do dziesięciu, która to liczba utrzymała się i w czasach późniejszych, oraz ograniczono liczbę wynajętych płaczek. Nie jest jasna uwaga co do trzech szat żałobnych: niektórzy uważają, że chodzi o szaty, które palono na stosie, inni, że o ilość uczestniczek, które mogły w takim, prawdopodobnie kosztownym, stroju wystąpić na pogrzebie; ponieważ ricinium było częścią stroju żałobnego i specjalnie je na pogrzeb sprawiano, druga interpretacja wydaje mi się bliższą prawdy. Ograniczono także ilość wieńców i kadzielnic, nakazywano oszczędne namaszczanie ciała, a niewolnikom w ogóle odebrano prawo do tej usługi; nie było wolno skrapiać stosu — oczywiście winem, co potwierdza uwaga Pliniusza Starszego w Historii Naturalnej 14, 88: „niechaj stosu nie-skraplają winem"; zniesiono też tzw. circumpotatio, kolejne wychylanie pucharu wina, i nie wolno było chować ciał z ozdobami złotymi, np. w pierścieniach... „były w Prawie" — mówi Cyceron — słowa: „Niechaj nikt nie przydaje zmarłemu złota", ale zwróćcie uwagę, jak rozsądny wyjątek czyni co do tego inny przepis: „Jeśli zmarły ma zęby umocnione złotem, a jednak pogrzebie go się lub spali z tym złotem, niechaj nie będzie to występkiem”. A więc zasadniczo należało i to złoto z ust. zmarłego wyjąć, le»cz jeżeli pominięto tę czynność, nie uważano tego za przestępstwo. O ile ciało palono, to po zebraniu szczątków ze stosu do urny i przy składaniu jej do grobu urządzano ponowny pogrzeb, co pociągało za sobą nowe wydatki: wobec tego ustawa zniosła i ten zwyczaj.

Jednak ustawy niewiele mogły zdziałać, pogrzeby pochłaniały wielkie sumy, zwłaszcza w okresie cesarstwa, kiedy i w tej dziedzinie, jak w każdej innej, przepych i wystawność nie malały lecz wzrastały. Poświadczony jest wypadek, kiedy ojciec całą sumę, jaką miał wydać na stroje, perły, drogie kamienie dla młodziutkiej córki, która miała wyjść za mąż, przeznaczył na pogrzebowe „kadzidło, olejki, wonności" n.

Orszak pogrzebowy otwierali muzykanci, auliści — tibicines oraz niewolnicy niosący płonące pochodnie; za nimi szły wynajęte płaczki, zawodząc żałobne pieśni — neniae: o ile zmarły piastował za życia urzędy, asystowali także liktorzy, w strojach czarnych, niosąc pęki rózeg liktorskich na znak żałoby skierowane ku ziemi. Charakterystycznym zjawiskiem w pogrzebach rzymskich był udział aktorów, teatralnych i mimów; pierwsi wygłaszali fragmenty czy sentencje z tragedii, odpowiadające treścią życiu i czynom zmarłego, a mim w masce przypominającej twarz zmarłego, przybrany w strój odpowiadający jego strojowi, odtwarzał scenki z jego życia, nie ograniczając się do pochwał, lecz także wytykając wady i słabostki. Według Swetoniusza. podczas pogrzebu cesarza Wespazjana, który za życia znany był z chciwości i skąpstwa, aktor Fawor, w masce odtwarzającej rysy cesarza, wypytywał głośno, ile też wynoszą koszty pogrzebu; kiedy usłyszał, że sto tysięcy sesterców, zawołał — odtwarzając niejako Wespazjana: „dajcie mi sto sesterców i rzućcie mnie chociażby do Tybru"18.

Dalej szli klienci albo wynajęci ludzie w nałożonych na twarze maskach przodków zmarłego, każdy w ubraniu, jakie przysługiwało z racji zajmowanych za życia stanowisk: jeżeli przedstawiał ktoś obywatela, który za życia był konsulem, nakładał togę z przetykanym pasem purpurowym, jeżeli odtwarzał imperatora — nakładał togę przetykaną czy haftowaną złotem itp. Przed tymi osobami odgrywającymi przodków rodu niesiono oznaki władzy, liktorskie rózgi i topory, które odpowiadały ich stanowiskom, jakie piastowali zaszycia. Za tymi ludźmi grającymi rolę zmar-

łych członków rodu niesiono łupy wojenne zdobyte ongiś przez zmarłego, insygnia jego władzy, bliskie mu przedmioty. Za1 nimi dopiero ludzie wynajęci lub wyzwoleńcy nieśli nosze — mary z ciałem zmarłego, któremu towarzyszyła rodzina, przyjaciele, wyzwoleńcy, znajomi, dalej urzędnicy, senat, o ile był to człowiek sprawujący urzędy, a zamykał kondukt tłum; symbolem żałoby był kolor czarny lub szary, kobiety, które na znak żałoby, rozpuszczały włosy, w czasach cesarstwa występowały podczas ur...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin