1087. Laurence Andrea - Seks, miłość i sekrety.pdf

(601 KB) Pobierz
Andrea Laurence
Seks, miłość i sekrety
Tłumaczenie:
Adela Drakowska
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Truskawki. Główną wiadomością w dzienniku telewizyjnym są truskawki.
Żadnych morderstw, napadów rabunkowych czy politycznych skandali.
Na Boga, Xander, nie jesteś w Waszyngtonie!
Przez trzy minione wieczory Xander Langston siedział przyklejony do
telewizora, nerwowo oczekując na wybuch skandalu. Przyjechał do Cornwall,
aby zażegnać nieprzyjemną sytuację, ale do tej pory lokalne media żyły
sukcesami tutejszej drużyny bejsbolowej oraz nadchodzącym Festiwalem
Truskawki.
Wyłączył stary telewizor w salonie. Zamówi nowy z płaskim ekranem do
drewnianego domku i głównego domu, gdy tylko zasiądzie do laptopa. Nie miał
czasu jechać do Canton, by kupić go w galerii.
Jeśli największe emocje w mieście budzi Festiwal Truskawki, życie nie jest
takie złe. Brak wiadomości to dobra wiadomość, zwłaszcza że jego pierwsza
książka pojawi się na półkach księgarskich w przyszłym tygodniu oraz nadchodzi
rok wyborczy.
Krytycy lubili podkreślać, że został wybrany po raz pierwszy tylko dlatego, że
jego poprzednik i mentor, powszechnie lubiany długoletni kongresmen Walt
Kimball, namaścił go na następcę. Xander odniósł miażdżące zwycięstwo nad
przeciwnikiem. W wieku dwudziestu pięciu lat został jednym z najmłodszych
kongresmenów w Izbie Reprezentantów.
Tej jesieni rozpocznie kolejną kampanię wyborczą. Xander dbał o swoją
nieposzlakowaną opinię. Brał czynny udział w głosowaniach, unikał
nierozważnych wypowiedzi oraz, naturalnie, skandali. To ostatnie przychodziło
mu z łatwością; nie będąc żonaty, nie obawiał się ujawnienia jakichś romansów,
a nie zadawał się z prostytutkami. Nigdy nie usiłowano go przekupić, a nawet
jeśli, zawsze odrzucał podejrzane propozycje.
Ale, by tak rzec, każdy ma w szafie jakiś szkielet. Dlatego właśnie przyjechał
do Connecticut na plantację choinek swoich przybranych rodziców, nazywaną
„Ogrodem Edenów”, i oglądał tę beznadziejną telewizję, zamiast pracować na
Kapitolu.
Westchnąwszy, wstał z kanapy i podszedł do okna. Słońce już schowało się za
pofałdowanymi wzgórzami, ale farmę nadal oblewało światło. Jak okiem sięgnąć
jodły i jodły, w rozmaitych ozdobnych odmianach.
Oszałamiający widok, od dawna nieoglądany, zrobił na nim wrażenie. Ze
swojego biura w Longworth House widział budynek Kapitolu oraz morze
turystów i autokarów na Independence Avenue. Ludzie podróżowali setki
kilometrów, by zobaczyć to, czego on na co dzień nie zauważał. Był zbyt
zapracowany, by podziwiać klasyczną architekturę czy rozmyślać nad
historycznym znaczeniem tego miejsca. Na ogół zresztą korzystał
z podziemnych tuneli prowadzących do Kapitolu.
Miał luksusowo urządzony dom w mieście, w mieszkalnej dzielnicy Capitol Hill,
położony zaledwie kilka przecznic od biura, ale dopiero tu, w otoczeniu starych
mebli i hektarów drzew, czuł się u siebie. W tym domu dorastał. Od czasu gdy go
opuścił i udał się do Georgetown, gdzie rozpoczął błyskawiczną karierę
polityczną, nigdzie nie znajdował takiego spokoju. W otoczeniu pięknej natury
wreszcie oddychał.
Wiedział jednak, że spokój nie potrwa długo. Prawdziwym szkieletem w szafie
Xandera był Tommy Wilder, którego szczątki w ostatnie Boże Narodzenie
zostały odkopane przez ekipę budowlaną pracującą na terenie należącym kiedyś
do farmy. Jeszcze nie zidentyfikowano ciała, ale wkrótce to nastąpi. Brody, jego
przyrodni brat – geniusz komputerowy i jeden z czterech „chłopaków Edenów” –
tydzień temu przysłał mu mejla z wiadomością, że policja zleciła wykonanie
podobizny twarzy zmarłego, ale jeszcze nie pokazano jej publicznie. Xander był
wdzięczny bratu za te informacje.
Gdy podobizna ukaże się w telewizji, ludzie zaczną węszyć. Początkowo, gdy
odnaleziono ciało, nikt nie podejrzewał, że może mieć ono coś wspólnego
z przybranymi rodzicami Xandera, Kenem i Molly Edenami. Ale gdy Tommy
zostanie zidentyfikowany i okaże się, że pozostawał pod ich opieką, wybuchnie
skandal. Rodzice nie poradzą sobie z dziennikarzami i policją. Ken dochodził do
siebie po zawale serca, a Molly na pewno załamie się z rozpaczy. Potrzebowali
na farmie kogoś, kto udźwignie te problemy. A Xander w takich sprawach
wydawał się niezastąpiony.
Od najmłodszych lat był niezwykle komunikatywny. Potrafił każdego
przekonać. Matka mawiała, że jest urodzonym politykiem. Kobiety twierdziły, że
ma dużo wdzięku, jego wyborcy zaś pokładali w nim zaufanie. Wykorzysta
wszystkie swe atuty, by odeprzeć atak prasy i ochronić rodzinę.
Przebywał w Cornwall już od dwóch dni, ale dotąd nic się nie wydarzyło. Może
powinien skorzystać z chwilowego spokoju i załatwić wreszcie sprawę, z którą
nosił się od dawna? Ze stolika podniósł książkę w twardej okładce i przez chwilę
podziwiał swoje dzieło.
– „Obudzić wiarę”, Xander Langston – przeczytał głośno.
Nigdy nie planował napisania książki, szczególnie wspomnień. Nie uważał, by
jego życie było wyjątkowo fascynujące, ale wydawnictwo, które złożyło mu taką
propozycję, wyraziło odmienną opinię. Był młodym i obiecującym
kongresmanem, który tragicznie stracił rodziców i trafił do rodziny zastępczej.
Doprawdy, materiał na bestseller.
Pisanie książki zajęło mu rok. Dzielił czas pomiędzy oficjalnymi obowiązkami
a pracą charytatywną w waszyngtońskim Stowarzyszeniu Rodzin Zastępczych.
Świadomość, że część dochodów przeznaczy na szlachetny cel, motywowała go
do dalszej pracy, gdy utkwił w środku siódmego rozdziału. Nie bez znaczenia
była również pokaźna zaliczka, którą musiałby zwrócić, gdyby zmienił zdanie.
Książka ukaże się w przyszłym tygodniu, a za dwa tygodnie w Waszyngtonie
odbędzie się gala charytatywna na rzecz Stowarzyszenia, połączona z promocją.
Miał nadzieję, że powód jego przyjazdu do domu nie zniweczy tych planów.
Podczas pobytu w Cornwall chciał ofiarować egzemplarz autorski pewnej
osobie. Oczywiście obdarował już przybranych rodziców, braci i siostrę, ale
przywiózł również egzemplarz dla Rose Pierce, swojej szkolnej miłości.
W książce poświęcił jej wiele miejsca. Uważał młodzieńcze uczucie do Rose za
jedną z najlepszych rzeczy, jaka mu się przytrafiła.
Zerknął na zegarek. Po siódmej. Jego przybrany brat, Wade, który mieszkał
w Cornwall, powiedział mu, że Rose nadal pracuje wieczorami w jadłodajni „U
Daisy” przy wjeździe na autostradę.
Zawiezie jej książkę, a przy okazji zje coś dobrego. Dawniej często odwiedzał
tę knajpkę, Rose wtedy dorabiała w niej po szkole. Wiele godzin spędził przy
barze, popijając mleczne koktajle i zagadując swą dziewczynę.
Wsiadł do czarnego lexusa. Ze względu na stare wspomnienia poprosi dziś
o koktajl. Kiedy pił go po raz ostatni? Może latem tego roku, gdy wyjechał do
Georgetown? Sierpniowy upał oraz tęsknota serca przyciągały go wtedy do
restauracji prawie codziennie. Wypijał morze koktajli, łapiąc ostatnie chwile
Zgłoś jeśli naruszono regulamin