Żona dla Śmierciojada 1.5.pdf

(4512 KB) Pobierz
Meadager Galla Szalona
Żona
dla
Śmierciojada
Projekt okładki:
Oleńska
Mad Books
2005 – 2015
P
ROLOG
S
POSÓB NA
S
NAPE
A
Let it go, let it go
Can't hold it back anymore
Let it go, let it go
Turn away and slam the door
I don't care
what they're going to say
Let the storm rage on
(FROZEN:
Let It Go)
– Nie.
– Ależ Severusie!
– Powiedziałem NIE, dyrektorze! – wrzasnął nagle profesor Snape,
a ostrzegawcza nuta w jego głosie zamknęła usta nawet samemu Albusowi
Dumbledore’owi. – Podjąłem decyzję – dokończył spokojniej i odwrócił się
w stronę drzwi.
– Mój chłopcze, powinieneś to dobrze przemyśleć.
– Do ciężkiej cholery! – zaklął młodszy mężczyzna, zwracając się ponownie
ku przełożonemu, a jego oczy błysnęły niebezpiecznie. – Odkąd pamiętam, nic
innego nie robię i wie pan, do jakich wniosków doszedłem? Że mam zwyczajnie
3
dosyć – uciął gwałtownie i dla nich obu było całkowicie jasne, że niezupełnie to
chciał powiedzieć.
– Sev...
– Tak, dosyć! Jako Śmierciożerca mordowałem i torturowałem... Niech
pan się przestanie krzywić, doskonale pan o tym wie! Zmieniłem strony i co?
I moim głównym zadaniem nadal jest mordowanie i torturowanie! Nie tak miało
być. Nie. To. Mi. Obiecałeś!
– Severusie...
– Nie. Między tobą i Mrocznym nie ma żadnej różnicy. Żegnam.
– Ależ...
– NIE! Do cholery, NIE! Odchodzę. Mam gdzieś ten zasrany Zakon i ciebie
też. Odchodzę.
– Nie możesz. Jak...
– Mam to gdzieś! Nie rozumiesz? Nie zatrzymasz mnie. Jestem wolnym
człowiekiem, na pieprzonego Salazara!
Severus Snape jednym płynnym ruchem zerwał z siebie wierzchnią szatę
i cisnął ją z rozmachem pod nogi dyrektora. Stanął tak przed nim,
prawdopodobnie najpotężniejszym czarodziejem współczesnego świata,
rozczochrany, w zwykłych mugolskich spodniach i wystającej z nich wymiętej
koszuli.
– Udław się, Dumbel – wydyszał mu prosto w twarz, po czym szybko
wyszedł, trzaskając zamaszyście drzwiami.
***
Kolejne, zwołane naprędce, zebranie Zakonu Feniksa w gabinecie
dyrektora Hogwartu było wyjątkowo burzliwe.
– I on tak po prostu... – Nie mógł uwierzyć Remus Lupin.
– Wyszedł. – Wzruszyła ramionami Minerwa McGonagall. – Trzasnął
drzwiami i zniknął.
– Jak to zniknął? Opuścił szkołę? – dopytywał Syriusz Black.
– Nie. Tego nie mógł zrobić.
– Jasne, przecież nie ma
dokąd
iść – zakpił.
– Syriuszu! – syknęła dawna nauczycielka mężczyzny, marszcząc groźnie
brwi. – To są poważne sprawy, mógłbyś sobie chociaż raz darować. Nie jesteś
już małym chłopcem!
– Właśnie dlatego nie muszę już słuchać morałów, pani profesor – odgryzł
się naburmuszony pan Black.
4
– Łapa! – rzucił ostrzegawczo Lupin.
– Przestańcie się kłócić, na miecz Godryka! – odezwał się po raz pierwszy
Dumbledore i zmęczonym ruchem potarł czoło. – Severus może się jeszcze nie
wyprowadził, ale złożył rezygnację, zaszył się w lochach i poszukuje mieszkania
przez ogłoszenie. Argus mi doniósł, że zaczął się pakować.
Pomiędzy kilkunastoma członkami Zakonu zapanowała niemal
namacalna cisza. Mundungus Fletcher czkał rytmicznie przez sen.
– Czyli on tak na poważnie? – niespodziewanie zabrała głos Tonks,
otwierając szeroko oczy i czochrając w zamyśleniu swą wściekle różową
czuprynę. Przeżywający egzystencjalne bóle buntownik absolutnie nie zgadzał
się z obrazem wrednego Nietoperza, którego zapamiętała ze szkoły.
– Ale o co mu właściwie chodzi? – zastanawiał się głośno Kingsley
Shacklebolt. – To znaczy... Przecież on zawsze właściwie robił to samo. Chyba to
lubił, prawda?
– Może właśnie o TO chodzi – szepnął filozoficznie Lupin.
– Za coś się zostaje tym Śmierciożercą, nie? – kończył w tym czasie
Kingsley. – I co? Dlaczego teraz nagle mu się odmieniło?
– Okres.
– Słucham? – Nie dosłyszał auror.
– Powiedziałem, że pewnie ma okres – parsknął Syriusz.
– Black! – fuknęła na niego dziko profesor transmutacji, a siedzący obok
Lunatyk westchnął teatralnie. Jemu też stary kumpel powoli zaczynał działać
na nerwy.
– Jednym słowem – wtrącił Alastor „Szalonooki” Moody, zgrzytając
z wściekłości zębami – właśnie zostaliśmy bez szpiega w szeregach wroga, bo ta
twoja lewa ręka ma humory. Tak, Albusie! Akurat teraz! Czy to nie dziwne?
Prawdopodobnie najpotężniejszy czarodziej współczesności po raz nie
wiadomo który tego wieczoru ciężko westchnął i rozmasował sobie skronie.
– A może on wrócił do... – zasugerowała nieśmiało Molly Weasley.
– Moim zdaniem, bezsprzecznie – przytaknął szybko stary auror. –
Przeklęty, przewrotny...
– Nie, w takim wypadku najpierw by nas pozabijał, zamiast robić sceny. –
Pokręcił głową Dumbledore.
– Może to taka zmyła...
– Syriuszu, teraz to ja cię proszę!
– Już dobrze, dyrektorze.
– Naprawdę, Harry tak bardzo cię w tym przypomina, że gdybym nie
wiedział, że Lily...
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin