RowerTour NR32011.pdf

(31923 KB) Pobierz
W NUMERZE
»
BEŁCHATÓW
I
BIAŁOGARD
I OKOLICE
I
PODJAZD NA
MAGURKĘ WILKOWICKĄ
Nagroda
rowertouro
Relacja
scan-lesiojot
Z rowerem
.
na
wyciąg
s.
60
Kolarska
gwara
s.
65
Afryka Nowaka
-Angola
li
s.
74
BIESZCZADY
Tarnica
s.48
na
wstępie
można
Na dwóch
kołach całkiem
wyg od nie
wieźć
nie tylko siebie i komplet sakw,
ale
także ideę,
dobre
słowo
Drodzy Czytelnicy
Nie
wiem,
czy
zgodzicie
się
ze
mną,
ale
zauważyłam pewn ą
tendencję
w
podróżach
rowerowych i
w
podejściu
samych
bikerów
do nich.
Otóż
coraz
częśc
iej
celem jest
nie
tylko
przejechanie
jakiegoś
odcinka,
objechanie danego kraju,
ale
misja, która takiej
podróży
towarzyszy. W
numerze
marcowym
przedstawiamy Brytyjczyka i Polaka, Petera
Gostelowa
i Dominika
Dobrowolskiego. Pierwszy przemierza
Afrykę,
a
z honorariów
za
zdjęcia
i
reportaże
zasila
fundację
walczącą
z
malarią, jednocześnie angażując
si ę
po drodze
w
pogadanki na temat profilaktyki antymalarycznej.
Drugi
ma
za
sobą
podróż wokół
Morza
Bałtyckiego, dziesiątki
spotkań
i prelekcji
na
temat
;ag
rożeń
Bałtyku
oraz
sposobów
ich
ograniczania.
W numerze
styczniowym z
kolei
rozmawialiśmy
z
Alvaro Neilem, Hiszpanem
podróżującym
przez
najuboższe
kraje
świata,
odwiedzającym
szkoły
i
sierocińce
w przebraniu
klauna.
Jeśli ktoś
nie ma
pod
ręką
numeru
styczniowego,
polecam oba
marcowe
materiały,
bo
skłaniają
do
głębszej
refleksji
nad sensem rowerowych
podróży.
W pierwszym
skojarzeniu
ich
celem
jest
przyjemność, jaką
t
a
aktywność
ma
sprawić
rowerzyście
poprzez poznawanie
świata,
ludzi,
wysił ek
fizyczny, oderwanie
s
od
szarej
rzeczywi
stości .
Rowerzysta
zat apia
się
w
inną
kulturę, chłonąc ją,
ale
tylko
przez
jakiś
czas,
bo
wie,
że może
wrócić
do
miejsca,
w
którym
rozpoczął
podróż.
Wraca
do domu, pracy,
znajomych
i planuje
kolejną,
sza
l
oną
podróż
w nieznane. Trudno
temu
skojarzeniu cokolwiek
zarzucić,
wszak wszyscy
pedałujemy
na
zd
rowie,
niejako
z
za
łożenia
- swoje
własne.
Tym
mocniej
trzymam
kciuki
za wszystkich,
którzy
wyprawy
rowerowe
traktują
nie
tylko jako
cel sam
w sobie, ale sposób na czynienie
świata
lepszym.
Okazuje
się,
że
na
dwóch
kołach
ca
łkiem
wygodnie
można
wieźć
nie
tylko
siebie i
komplet
sakw, ale
także
id
eę,
dobre
słowo
czy
choćby
-
jak
Hiszpan
Alvaro -
maskę
klauna.
Ciężej
przez to
nie
będzie,
bo
ten
nadbagaż
waży
przecież
niewiele.
Ża
łuję
tylko,
że
pomysły
wspierania
potrzebujących,
ratowania przyrody
czy zabytków
dotyczą
przede wszystkim
dalekich
podróży
i
bardzo
odleg
łych
miejsc,
częściej
też
podejmowane
przez
cudzoziemców,
wśród
których
wyjątkiem
jest Dominik
Dobrowolski. Jakby
w naszym
kraju podobne
przedsięwzięcia
nikomu nie
były
potrzebne.
A
i u
nas jest
przecież
wiele
do naprawienia,
uśmiechów
do
wywołania.
Zapraszam do lektury marcowego numeru,
obiecując, że
zgodnie z kalendarzem
także
my na
lamach
żegnamy się
z
zimą.
Czekając
z
niecierpliwością
na pierwsze oznaki wiosny,
życzę
udanego, bogatego nie tylko we
wrażenia,
ale
i
doświadczenia
sezonu rowerowego.
Izabela
Dachtera-Walędziak
redaktor
naczelna
marzec 2011
I
rowertour
I
3
do redakcji
»
redakcja@rowertour.pl
Nabici w TLK, czyli
Wprawdzie
nie
dobija
się leżącego,
a
o
podróżo­
waniu
polskimi
pociągami
powiedziano
już
prawie
wszystko,
jednak
nie
mogę się oprzeć
pokusie,
aby
w kilku zdaniach
opowiedzieć
Czytelnikom
o
przygo-
dzie, jaka
spotka/a
mnie i
moją
ma/żonkę
w drodze
do
Kołobrzegu.
Wprawdzie
historia
wydarzy/a
się
ubiegłego
lata, ale w
związku
z tym,
że
kolejny sezon
już
blisko,
niech list mój
będzie
ku
przestrodze lub
ku
pamięci zarządcom
polskich kolei. Od
niedawna
je-
stem
czytelnikiem „Rowertouru". Szczególnie
cenię
sobie
opisy
i
praktyczne aspekty
rowerowych
wypraw
w
Andy, do Wenezueli, Meksyku
czy na
Ukrainę.
Jed-
nak
każda podróż,
nawet najbardziej egzotyczna,
rozpoczyna
się
od
pierwszego kroku.
W
ubiegłym
roku
postanowiliśmy
z
ma/żonką
sko-
rzystać
z
usług
Tanich
Linii
Kolejowych. Nie spodzie·
waliśmy się,
jak wiele emocji
może
przynieść
nud-
na
z
pozoru
podróż
na odcinku Lublin
-
Kołobrzeg.
Już
na
Dworcu Zachodnim w
Warszawie
zrzedfy nam
miny, gdy w drodze na
peron
musieliśmy
pokonać
kilkunastostopniowe
schody z
roweram
i
i
ciężkimi
plecakami
-
ani
śladu
podjazdów
lub
pochylni. Jed-
nak prawdziwe wyzwania byfy jeszcze przed nami.
Na peronie zebra/
się
tlum ludzi
z
bagażami
i
oko·
Io 15 rowerzystów. Gdy
nadjechał pociąg, okazało
się,
że
mimo
zapewnień
na dworcu i informacji in·
ternetowej:
wagonu do przewozu rowerów nie ma!
Poganiani przez konduktorów,
biegaliśmy
z
rowera·
mi
i
plecakami
wzdłuż
peronu,
szukając
miejsca,
gdzie
można
by nasze rowery
wcisnąć.
Wszystkie
wagony byly
przepełnione,
a
w
ich
przedsionkach
stafy
ogromne paki lub rowery
pasażerów jadących
z
Lublina. Wgramolenie
się
z
rowerem
i
ciężkim
ple·
podróż
z rowerami po Polsce
fender,
idealny
skład
TLK.
W
tym
mitycznym
składzie
wagony
czyste,
gaśnice przeciwpożarowe
na
miejscu, toalety
pachną
świeżością,
a rowery po·
dróżują
w
luksusowych
stojakach. Blogoslawieni,
którzy nie
zobaczyli, a uwierzyli!
Nasza
sytuacja
nie
okazała
się
jednak
taka zla, po·
wiedziałbym
nawet
-
byla luksusowa.
Ponieważ
konduktorka nie zabroni/a
leżenia, rozłożyliśmy
ka·
rimaty na
podłodze
i
podróż
spędziliśmy
w
bardzo
wygodnych
pozycjach,
wspominając
studenckie cza·
sy.
Do
snu
utuli/
nas rytmiczny
stukot
kól i zapach
z pobliskiej
toalety.
Budziliśmy
tym
zazdrość
innych
pasażerów,
którzy
zapłacili
za miejsca
siedzące,
a
teraz
siedzieli lub stali niczym
jogini
w
pozycji
.powitanie
słońca·
w korytarzu. Zablokowanie toa·
Jety przez
nasze rowery
spotka/o
się
z
pełnym
zro·
zumieniem
podróżnych.
Niestety,
i tak prawie
na
każdej
stacji
musieliśmy
przestawiać
lub
wysta·
wiać
je
na
zewnątrz wago~u,
aby
wsiadający
lub
kończący podróż pasażerowie
mogli
skorzystać
z drzwi.
Z warunków,
w jakich
podróżowaliśmy,
fatwo
wy-
wnioskować,
że
do
zarządu
Intercity SA nie
dotarty
oczywiste na pozór fakty,
że
po
zimie
nastaje wio·
sna,
po
wiośnie
lato, a latem
więcej
obywateli
jedzie
nad
morze,
a
wielu
z
nich chce
się
tam
dostać
z ro·
werem.
Nie
trzeba
zatem
zatrudniać
analityka z Pen·
tagonu,
żeby przewidzieć:
w okresie wakacyjnym
do
składu
Lublin
-
Kołobrzeg należy
dołączyć
więcej
wagonów, w tym
choć
jeden z miejscami dla rowe·
rów.
Piotr Wróblewski
Warszawa
cakiem
po wysokich schodach i
do
wąskich
drzwi
wagonu bylo
zadaniem
trudnym, ale
pokonaliśmy
i
przeszkodę.
Rowerki
i plecaki
ustawiliśmy
w
przedsionku
wagonu, czyli
przy
toalecie, i
szczęśfi·
wi
ruszyliśmy
w
podróż.
Po chwili zjawi/a
się
konduktorka, która poinformo-
wała
nas,
że
w
pierwszej
klasie
możemy
tylko
stać
na korytarzu i
niech
nas
ręka
boska
broni przed
sia·
daniem
w przedziale. Uprzejmie zapyta/em,
dlacze-
go
w
pociągu
nie ma wydzielonego miejsca
dla ro-
werów. Z
rozbrajającą pewnością
radzieckiej celnicz·
ki
odpowiedziała:
„Wagon
z miejscami dla rowerów
został dołączony
do
innego
składu
".
Nie
wiedziałem,
czy mam
się
teraz
przesiąść?
Czy
skład,
do którego
został dolączony
wagon z miejsca-
mi dla rowerów, jedzie do
Kołobrzegu?
Niestety,
nie
zdąży/em zadać
tych
pytań,
ponieważ
konduktorka
już
odpowiada/a
na równie
interesujące
pytania in-
nych
pasażerów.
Okazało się, że przedsiębiorcza
PKP
Intercity SA sprzeda/a
jedną miejscówkę
w
pierwszej
klasie dwóm osobom. Bardzo nas
to
zdziwi/o, ponie-
waż
w kasie
otrzymaliśmy informację, że
miejscówek
w TLK
się
nie sprzedaje.
Przypadków podwójnych
miejscówek bylo kilka, a w dodatku
miejscówki
sprzedano
również
w
przedziale
zarezerwowanym
dla matek
z
dziećmi.
Nieliczni
dbający
o
zdrowie dzi·
wacy zostali zaskoczeni tym,
że
przedziafy dla niepa-
lących znajdują się
w tym samym wagonie, co
prze·
działy
dla
palących,
i jedynym sposobem
na
skorzy-
stanie z czystego powietrza jest
wystawienie
głowy
za
okno.
Z
opowieści
obsługi wywnioskowałem, że krąży
po·
noć gdzieś
po polskich torach,
niczym
Latający
Ho·
galeria
rowertour
Latem
wzdłuż
Dunaju
Katowicki rynek
i
„rowerowa" reklama galerii
Chciałbym
pogratulować
Andrzejowi Kaleniewiczowi
i
jego przyja·
ciolom wyprawy
wzdłuż
Dunaju
l,Rowertour"
nr 2
{36)
2011).
Do·
dam,
że
od kiedy
przeczyta/em
relację
z
tego
szlaku,
nie
potrafię
o
ni·
czym innym
myśleć,
jak tylko
o
dniu, w
którym
sam
stanę
na starcie,
u
źródeł
rzeki w Donaueschingen. Panie
Andrzeju,
planuję powtórzyć
Pana wyczyn w
najbliższe
wakacje
-
na
szczęście
w moim zawodzie
długi
urlop
to
nie problem.
Dziękuję
za
inspirację,
a
także
wiele
prak·
tycznych informacji,
dzięki
którym
poczułem, że
i
ja dam
radę.
To
b~
dzie moja
najdłuższa podróż
rowerowa, ale mam
nadzieję, że
nie
ostatnia. Trzymajcie
kciuki.
Jednocześnie gratuluję wspaniałego
pisma.
Mańusz
Taciak,
Łódź
41
rowertour
I
marzec 2011
3
I
Na
wstępie
Izabela
Dachtera
-Walędziak
rowerowa baza podjazdów
l·'·'E'·łfi11
60
28
I
Beskid
Mały
-
Magurka Wilkowicka
Patrzcie nie tylko na licznik
Michał
Książkiewicz
I
Gdzie z rowerem
na
wyciąg
Podjazd inaczej
Tomasz
Dębiec
niż
r:t.114.mw
4
I
redakcja@rowertour.pl
I
Najlepsi
podróżnicy
nagrodzeni
zwykle
nagroda
Rowertouru"
6
il,ll:1ł§iłl.tłpj
30
I
Peter Gostelow
Bycie
wrażliwym
w
Afryce jest
s
łabością
Paweł
65
I
Jak
zrozumieć
kolarzy
Wyjdzie
z
i
ogra
ci
ę
Opaska
koła
8
I
Kalendarium, informacje
na kresce
wyprawa numeru
Piotr Ejsmont
•·Fł!J!Ob
1O
I
Bełchatów
i okolice
Widok nie
z
tej
ziemi
Tomasz
Dębiec
36
I
Litwa
-
Maciej
Łotwa
-
Estonia
70
I
„Cycling-Recycling"
Posłaniec
Z Sienkiewiczem
na
daleką północ
Czapliński
matki
natury
Jakub Terakowski
14
I
Kotlina
Grażyna
Kłodzka
mało
l1fi(fJE1:tTI
46
I
Trydent - Valle di Ledro
Ciclismo
paradiso!
Jakub Biernacki
Afryka Nowaka. Etap XV
Weekend to
za
Pastuszka
74
I
Angola
li
W Kraju
Czarnej
Antylopy
Piotr
Sudoł
20
I
Lubuskie
Na
kołach wolności
Gaweł
54
I
Kupujemy nowy rower
Czy wiesz,
za co
Łukasz Wiśniowski
Marta
płacisz?
24
I
Koszalin,
Białogard
i okolice
Nad
Bałtyk
81
81
I
Gdy wabi tyle smaków.•.
Marek
Zgaiński
1
,
1. 11.:1
.ęn1
tylko na
chwilę
59
I
Sprzęt
i akcesoria
Jakub Biernacki
I
Max
Siodełko kręci
Witold
Tkaczyk
Micha/
Książkiewicz
marzec
2011
I
rowertour
I
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin