Józef Cieśla -Topór-.pdf

(7267 KB) Pobierz
Józef Cieśla Topór"
"
do konspiracji przystąpił już w
1
940 r.
Związany przed wojną z ruchem ludowym
,
trafił dwa lata później w szeregi
Batalionów Chłopskich. Jego oddział
zasłynął skutecznymi atakami
na niemieckie transporty wojskowe
,
a po wojnie obroną ludności przed
stalinowcami. Aresztowany w
1
955 r.
,
otrzymał siedmiokrotną karę śmierci,
ale na fali odwilży" wyrok
"
złagodzono do
1
5 lat więzienia.
Józef Cieśla zmarł za kratami w
1
969 r.
Aleksander Szycht
Józef Cieśla „Topór”
Józef Cieśla przyszedł na świat 9 czerwca 1917 r. w Bajdach (pow. krośnień-
ski) jako trzecie dziecko Szymona i Balbiny Cieślów. Matka zmarła 29 kwietnia 1921 r.
w wieku zaledwie 31 lat, ojciec – który w czasie wojny (był żołnierzem armii austro-wę-
gierskiej) został wzięty do rosyjskiej niewoli – został zwolniony do domu dopiero jakiś
czas po podpisaniu pokoju w Rydze. Niedługo po śmierci Balbiny chłopca oddano na
wychowanie krewnej matki, mieszkającej w Łączkach Jagiellońskich, Salomei Jaworskiej.
Żeby zarobić na swoje utrzymanie, mały Józek pomagał w gospodarstwie. Później, jako
nastolatek zaczął również ciężko pracować u mieszkającej niedaleko Jaworskich innej
kuzynki Balbiny Kunegundy Trznadel. Ponieważ jej mąż jako sędzia Sądu Powiatowego
w Katowicach rzadko bywał w domu, Józef musiał podjąć się wszystkich obowiązków
ciążących na gospodarzu. Wydaje się, że te trudne warunki uodporniły fizycznie i psy-
chicznie młodego chłopaka na wszelkie przeciwności losu. Opiekunowie bardzo się z nim
związali, a Salomea Jaworska zdecydowała się opłacać mu szkołę. Dzięki temu wsparciu,
ukończywszy wcześniej cztery klasy szkoły powszechnej w Łączkach Jagiellońskich, Jó-
zef zyskał możliwość kontynuowania nauki. 18 sierpnia 1933 r. zdał egzamin wstępny
do Publicznej Szkoły Dokształcającej Zawodowej w Krośnie, gdzie wraz ze swoim przy-
rodnim bratem Stanisławem przygotowywał się do zawodu stolarza. Taka praca go jed-
nak nie pociągała. Próbował o tym bezskutecznie przekonać swoich opiekunów, marząc
o szkole dla oficerów lotnictwa. Cieśla ukończył naukę 21 czerwca 1936 r., zdobywając
uprawnienia w niechcianej profesji.
To był ważny moment w życiu młodego mężczyzny o ukształtowanym już w dużej
mierze charakterze. Był bardzo wesołym chłopakiem, lubił śpiewać, często żartował. Był
pracowity, ambitny, przede wszystkim jednak cechowała go wrażliwość na ludzką krzyw-
dę. To wszystko uzupełniała odwaga idąca w parze ze skłonnością do ryzyka, czasem
wręcz porywczością.
Po ukończeniu szkoły Józef usamodzielnił się. Postanowił opuścić dom opiekunów
i za zarobkiem wyjechał do Zakopanego. Tam jednak udało mu się znaleźć jedynie pracę
dorywczą przy budowie stacji kolejowej. W górach zastała go wojna. W Nowym Sączu
próbował bez skutku dostać się w szeregi strzelców podhalańskich. Powrócił więc do Łą-
czek Jagiellońskich. Stamtąd, odpowiadając na apel wzywający mężczyzn zdolnych do
noszenia broni do udania się na Kresy RP, ruszył na wschód. Wraz z wujkiem Władysła-
wem Trznadlem i kuzynem Jerzym Jaworskim dotarli do Brzeżan, gdzie zatrzymali się
u dawnych znajomych z ich rodzinnych stron – osadników wojskowych, którzy kupili
w tym miasteczku dom. Tam Józefa i jego towarzyszy zastała wieść o wkroczeniu Armii
Czerwonej w granice Rzeczypospolitej. Na dodatek wzrosło zagrożenie ze strony nacjo-
nalistów ukraińskich, którzy coraz śmielej atakowali Polaków. Józef Cieśla wrócił więc
w rodzinne strony.
Sposobność walki o wolną Polskę zyskał dopiero rok później. Na jesieni 1940 r.
Władysław Grec, miejscowy listonosz wyznaczony na dowódcę plutonu Związku Walki
Zbrojnej przez Bolesława Prokopa (organizatora ZWZ na północy gminy Odrzykoń), za-
proponował Józefowi Cieśli wstąpienie do organizacji. Kilka tygodni później w umówio-
nym miejscu na cmentarzu złożył przysięgę w obecności Greca oraz Mieczysława Urbana
81
i czterech innych osób. Przyjął pseudonim „Sokół”. Rwał się do walki, tymczasem w jego
organizacji póki co ograniczano się tylko do szkoleń. Gdy więc jesienią 1942 r. członek
Batalionów Chłopskich Władysław Żelazo zaproponował mu przejście do tej organizacji,
Cieśla nie wahał się. Na taką decyzję nie bez wpływu pozostawał fakt, iż ze Stronnictwem
Ludowym Józef był już związany przed wojną. Żelazo był też zaufanym człowiekiem lu-
dowego działacza Tadeusza Kozika, którego Cieśla znał, lubił i darzył ogromnym szacun-
kiem. Kiedy Józef Cieśla poinformował swojego dowódcę w ZWZ-AK Anatola Demczuka
o decyzji, jaką podjął – ten nie stwarzał problemów.
W BCh Cieśla zdobył szybko zaufanie wspomnianego Kozika. Ten działacz ludo-
wy widział w swoim młodym ambitnym podopiecznym przyszłego dowódcę oddzia-
łu partyzanckiego, następcę schorowanego Juliana Ogrzałka „Lisa”. W styczniu 1944 r.
Cieśla dostał broń. To wtedy, gdy kwaterował u gospodarzy w Niewodnej, Szafranowej
i Pstrągowce (do kwietnia 1944 r.), pojawił się jego słynny pseudonim – „Topór”.
Początkowo Cieśla „dyscyplinował” (ostrzeżenia, a gdy nie skutkowały – chłosta)
nadgorliwych sołtysów, którzy zbyt aktywnie współpracowali z okupantem i wysyłali
ludzi na roboty do Niemiec. Pierwsze poważne bojowe zadanie dostał pod koniec maja
1944 r. Chodziło o zniszczenie niemieckiej radiostacji w Korczynie koło Krosna oraz
rozbrojenie jej obsady i wartowników. „Topór” wraz z Andrzejem Świeradem „Burzą”
i Tadeuszem Faberem „Patokiem” wyruszyli z Wojaszówki; maszerując brzegiem Wisłoka,
dotarli do Korczyna. Akcja została przeprowadzona wzorowo – radiostację zniszczono,
a Niemcy pozostali w samej bieliźnie. Józef Cieśla i jego towarzysze zdobyli osiem kara-
binów, pewną ilość amunicji, granatów oraz sprzętu polowego. Raport z akcji partyzanci
złożyli w domu gminnego komendanta BCh Kazimierza Dudka „Ciupagi” w Wojkówce.
Tam Tadeusz Kozik oficjalnie mianował Cieślę dowódcą powstającej grupy. Zniszczenie
radiostacji w Korczynie nie było jedyną tego typu akcją przeprowadzoną w tym okresie
przez Cieślę. Później „Topór” rozbroił dwóch Niemców przy magazynie w Wiśniowej,
gdy w tym samym czasie inny członek organizacji Wilhelm Stanisz rozbrajał następną
dwójkę w okolicach drogi Iwonicz Zdrój – Klimkówka. Tak arsenał organizacji wzbogacił
się o kolejne cztery sztuki broni.
Jeszcze tej samej wiosny przez przypadek omal nie doszło do tragedii. Na kursie
dywersyjnym w Kobylanach, w którym uczestniczył również „Topór”, jednemu z party-
zantów znajdujących się w stodole wypalił karabin, a kula trafiła w dachówkę. Wystrzał
zaalarmował stacjonujących w pobliżu Niemców. Sytuację uratował gospodarz, u którego
szkolili się partyzanci BCh. Stanisław Makoś w sposób bezczelny i arogancki narobił krzy-
ku, oskarżając o strzał i zniszczenie dachówki… interweniujących. To zagranie va banque
przyniosło niespodziewany rezultat – skonfundowani Niemcy nie zdecydowali się już na
dalsze działania.
Kiedy niedługo później dowództwo postanowiło połączyć oddziały specjalne, na
miejsce zbiórki w Starym Żmigrodzie bez przeszkód dotarła jedynie grupa dowodzo-
na przez „Topora”. Jego oddział otrzymał nazwę Klon 22. Podlegał dowódcy obwo-
du krośnieńskiego Antoniemu Głowie „Krukowi”. „Topór”, dowodząc partyzantami,
jednocześnie opierał się w dużym stopniu na wiedzy i doświadczeniu swojego poli-
tycznego mentora Tadeusza Kozika, w wielu kwestiach był mu wręcz bezwzględnie
posłuszny.
W czerwcu 1944 r. „Klon 22” przystąpił do intensywnych akcji przeciwko okupan-
towi. Oddział działał w południowej części pogranicza powiatów krośnieńskiego i jasiel-
skiego, gdzie pagórkowaty teren ułatwiał zastawianie zasadzek. Stacjonowanie partyzan-
82
tów w okolicach Makowisk i Łysej Góry wraz z czatą na szosie Nowy Żmigród – Dukla
sprzyjało obfitym „łowom” na liczne niemieckie konwoje w strefie przyfrontowej.
Z początkiem lipca w zasadzkę ludzi „Topora” wpadają Niemcy przewożący pa-
liwo dwiema ciężarówkami. Bilans ataku: zniszczenie samochodów oraz straty ludzkie
po stronie niemieckiej (1 zabity, 2 rannych). Niebawem w podobnej akcji zostają ostrze-
lane pod wsią Łysa Góra cztery niemieckie ciężarówki. Jedna staje w ogniu, drugie auto
zostaje poważnie uszkodzone, a uciekający w popłochu Niemcy oprócz pięciu zabitych
zostawiają broń i amunicję. Z kolei wydzielony przez Cieślę oddział (dowódca Tadeusz
Faber „Patok”) stoczył potyczkę między Starym a Nowym Żmigrodem z pięcioosobo-
wym niemieckim patrolem, który wykrył grupę ukrywających się Żydów. W strzelaninie
ranny został jeden żydowski partyzant oraz dwóch Niemców. Zdobytą broń przekazano
Żydom. Ostrzelano też niemiecki patrol na motocyklu. Jednego Niemca raniono, drugiego
zabito. W tym samym miesiącu partyzanci „Topora” skonfiskowali znaczne sumy pienię-
dzy poborcom podatkowym.
Na wieść o wybuchu powstania warszawskiego „Topór” podzielił 15-osobową gru-
pę na dwie części, sam stanął na czele jednej z nich, dowodzenie drugą przekazał Wil-
helmowi Staniszowi „Pogodzie”, będącemu jednocześnie kronikarzem całego oddziału.
Obie grupy skoncentrowały się na atakowaniu niemieckich transportów i przerywaniu
niemieckiej komunikacji na zapleczu frontu. Partyzanci urządzili dużą zasadzkę na ko-
lumnę samochodów między Kątami a Krępną w rejonie Hałdowa. W jej wyniku zginęło
9 Niemców, kilku zaś wraz z kapitanem Wehrmachtu dostało się do niewoli. Ciężarówki
jadące na czele konwoju zostały zniszczone, inne uszkodzone, zdobyto samochód oso-
bowy, motocykl i broń, po czym odskoczono w góry, by uniknąć starcia z nadciągającą
odsieczą niemiecką. 4 sierpnia „Topór” stoczył walkę we wsi Dusznica z przebywają-
cymi tam u greckokatolickiego księdza dwoma Ukraińcami w służbie niemieckiej oraz
dwoma własowcami. Zginął także greckokatolicki duchowny Mikołaj Liśkiewicz, już
wcześniej ostrzegany przez polskie podziemie przed wspieraniem ukraińskich nacjona-
listów.
Niebawem szosę w Iwli zatarasowano ściętymi pniami, by zaatakować kolejną nad-
jeżdżającą kolumnę samochodów. W trakcie potyczki zabito lub raniono kilku Niemców.
Nadchodząca noc ułatwiła zgubienie pościgu. Kolejną akcją ludzi „Topora” było ostrzela-
nie niemieckiego patrolu w rejonie Wietrzna i uszkodzenie tamtejszego mostu, co utrud-
niło ruch niemieckich transportów. Po trzech dniach Józef Cieśla i jego żołnierze, uszko-
dziwszy tym razem most w rejonie Starego Żmigrodu, zaatakowali samochody jadące
z Nowego Żmigrodu na Duklę. Jeszcze w tym samym miesiącu dowódca oddziału otrzy-
mał ważne zadanie – miał zabrać pieniądze oraz dokumenty z Krosna, żeby nie dostały się
w ręce Niemców. Udał się tam wraz z „Patokiem” oraz „Pogodą”. Ten ostatni uzbrojony był
w stena, pozostali dwaj mieli tylko broń krótką. Zadanie było o tyle niebezpieczne, że krą-
żyła tam spora ilość patroli przeciwnika ze względu na bliskość frontu. Nie udało się unik-
nąć potyczki z jednym z nich w rejonie wsi Piętówka-Łubno. Zginęło trzech Niemców.
Ciała pośpiesznie ukryto w zaroślach. Zdejmując z trupów nieprzemakalne płaszcze, za-
winięto w nie broń i schowano w innym miejscu, by zabrać w drodze powrotnej. Już wra-
cając z Krosna, partyzanci natknęli się na wartownika na moście na Jasiołce koło Jedlicza.
Józef Cieśla poprosił go o ogień, a następnie obezwładnił. Rozbrojonego uprowadzono, by
wypuścić w innym miejscu. Niedługo później grupa „Topora”, przewożąc furmankami
broń z Osieka Jasielskiego do Wojaszówki, natknęła się na patrol Wehrmachtu. Partyzanci
błyskawicznie rozbroili żołnierzy. Uwolnili ich później w okolicy Bajd. Blokowanie drogi
83
rozrzuconymi pniami drzew było jedną z często stosowanych przez ludzi Cieśli metod.
Tak było choćby 22 sierpnia na drodze Nowy Żmigród – Krępna, gdy partyzanci spalili
jeden samochód, inne uszkodzili, zabijając i raniąc wielu Niemców.
„Topór” walczył z okupantem także w inny sposób. Jego podkomendni karali chło-
stą Polaków wysługujących się Niemcom, w tym nadgorliwych wójtów czy konfidentów.
Interweniowali w rozmaitych przypadkach, choćby wtedy, gdy okupanci sprezentowali
volksdeutschowi z Nowego Żmigrodu radio odebrane wcześniej Polakowi. Nowy wła-
ściciel nie nacieszył się nim długo. Interweniujący partyzanci wymierzyli mu dodatkowo
karę pobicia. Nadal rekwirowano pieniądze zbierane na podatek dla Niemców, rozkręca-
no tory kolejowe, atakowano pojedyncze niemieckie ciężarówki, jak tę na drodze leśnej
Mszana – Polany, którą partyzanci spalili, zabiwszy dwóch przeciwników.
Pod koniec sierpnia 1944 r. na terenie działania „Topora” pojawiła się kawaleria
Wehrmachtu, rekwirując bydło i konie. Kawalerzyści chcieli skorzystać z przysiółku „Pod
górami” w Starym Żmigrodzie. Dla Niemców omal nie skończyło się to tragicznie, po-
nieważ ktoś z mieszkańców poinformował partyzantów o obecności Wehrmachtu. By za-
pobiec represjom wobec mieszkańców, partyzanci zaatakowali przebrani w niemieckie
mundury. W wyniku wymiany strzałów ciężko ranny został podoficer niemiecki. Zdobyto
dwa konie z siodłami i broń, bydło zaś zwrócono właścicielom. Co ciekawe, Niemcy nie
zorientowali się, że atak był dziełem Polaków, byli przekonani, iż to dezerterzy.
Zachęcony sukcesami „Topór” wpadł na pomysł uczczenia kolejnej rocznicy agre-
sji niemieckiej spektakularną akcją. Zebrał 19 ludzi, organizując zasadzkę na szosie
w okolicy Krępnej. Atak na kolumnę samochodów zaczął się od eksplozji jednego z
nadjeżdżających pojazdów trafionego przez partyzantów pociskiem z panzerfausta.
Żołnierze zdobyli znaczną ilość broni i sprzętu wojskowego. Dzień później podwładny
„Topora” – „Patok” zaatakował na szosie Nowy Żmigród – Dukla kolumnę wozów ta-
borowych. Niemców kosztowało to trzech zabitych, kilku rannych, broń, granaty, amu-
nicję oraz zapasy żywności. Po wydzieleniu części prowiantu na potrzeby oddziału,
resztę rozdano ludności.
Gdy nadciągnął front, „Topór”, który miał polecenie unikać walki z Sowietami,
otrzymał rozkaz przerzucenia oddziału „Klon 22” na zachód, na obszar wciąż opanowany
przez Niemców. Skierował się więc w połowie września na południowy zachód w rejon
Mrukowej i Huty Pielgrzymskiej, gdzie grupa założyła bazę. W tym rejonie partyzanci
kontynuowali walkę z Niemcami, atakując transporty i patrole rekwirujące bydło lokalnej
ludności. Niestety przydarzyło się nieszczęście. Mieszkańcy Huty Pielgrzymskiej wyko-
nali wprowadzaną w życie przez podległych komendzie BCh, a w tym wypadku „Topo-
rowi”, żołnierzy instrukcję z kwietnia 1944 o organizowaniu samoobrony wiejskiej lud-
ności cywilnej, przewidującą w ramach ochrony inwentarza żywego chowanie go przed
Niemcami. Pilnujący ukrytego bydła Tadeusz Barański „Sokół” został schwytany przez
Niemców, poddany torturom i rozstrzelany.
We wrześniu „Topór” stracił łączność z dowództwem. Polecił więc Wilhelmowi
Staniszowi „Pogodzie” i Mieczysławowi Biskupowi „Brzozie” udać się do Osieka Ja-
sielskiego w celu nawiązania kontaktu z dowództwem BCh – Jasło. Doszło jednak do
tragedii – emisariusze rozpoznani zostali przez konfidentkę niemiecką. „Pogoda”, po-
siadając fałszywą kennkartę, uniknął śmierci, drugi – mając do dyspozycji tylko wyciąg
z metryki, został rozstrzelany. Po tym wypadku „Topór”, wiedząc, że tylko kilku z jego
ludzi posiadało mocne dokumenty, udał się do księdza w Samoklęskach – wysiedlonego
z Nienaszowa, by wydał oświadczenie, że i reszta jego ludzi jest wysiedlona tak jak du-
84
Zgłoś jeśli naruszono regulamin