Jon Trace - Tom Shaman 01 - Spisek Wenecki.pdf

(1796 KB) Pobierz
Jon Trace
SPISEK
WENECKI
CZĘŚĆ PIERWSZA
ROZDZIAŁ 1
Czasy współczesne
Compton, Los Angeles
Północ.
Z opuszczonych szyb czarnego buicka po ostrym tuningu słychać hip-hop.
Ludzie idący po wciąż mokrym po burzy chodniku odwracają się. Ale Tom Shaman niczego
nie widzi i nie słyszy. Jest w transie. Zatopiony we własnych myślach. Tom ma metr
dziewięćdziesiąt wzrostu, pochmurne oczy i gęste, ciemne włosy. Dzięki pracy, która pozwala
mu spędzać dwie godziny dziennie na siłowni, ma również posturę boksera wagi ciężkiej. W
tej chwili jednak jest tak zamyślony, że nawet dziecko mogłoby powalić go na ziemię.
Przed chwilą wyszedł z obskurnej czynszówki przy West Alondra Boulevard, gdzie
patrzył, jak pewna wiekowa Włoszka umiera na raka. Ledwie kilka godzin wcześniej Rosanna
Romano skończyła równo sto lat. Nie dostała żadnej kartki ani prezentu. Nie było przy niej
żadnych przyjaciół i gości. Tylko lekarz, Tom i koroner. Raczej smutne zakończenie dla
kogoś, kto przeżył równo wiek.
Z melancholii wyrywa go rozpaczliwy krzyk po drugiej stronie ulicy.
Zza baru sprzedającego smażonego kurczaka na wynos dobiegają krzyki kilku osób.
Tom bez namysłu rusza biegiem w ich kierunku.
- Ej! Co tu się dzieje?!
W szarawym świetle pojawia się jakaś postać. Wielki facet w ubraniu typowym dla
ulicznych gangów.
- Odpierdol się, koleś! Nie twój interes. - Dla lepszego efektu bandzior zwija dłoń w pięść.
- Jak masz trochę oleju we łbie, to spieprzaj i więcej się, kurwa, nie wtrącaj.
Tom Shaman nie należy do ludzi, którzy dają się zastraszyć.
Facet znika za rogiem. Tom idzie za nim. W zaułku trzech bandziorów katuje jakiegoś
nieszczęśnika. Ten wielki, którego Tom zobaczył najpierw, ma nóż. Tom rusza do przodu i
celnie wymierzonym kopniakiem wytrąca napastnikowi nóż z ręki. Trzech mężczyzn na
chwilę nieruchomieje w zaskoczeniu. Po sekundzie rzucają się na Toma. Mocny cios trafia go
w potylicę. Czyjeś kolano boleśnie wbija się w jego udo. Ale to bez znaczenia - po chwili
znowu jest na nogach. Nakręca go adrenalina. Uchyla się przed potężnym prawym prostym i
zadaje nokautujące uderzenie w głowę bandziora, który miał nóż. Uderza z siłą, która
mogłaby zatrzymać rozpędzoną ciężarówkę.
Wytatuowana ręka łapie go za szyję, próbując założyć chwyt. Robi to o wiele za słabo.
Tom podrzuca bandytę w górę na ramieniu i ciska nim o ścianę zaułka.
Trzeci bandzior usiłuje go kopnąć w krocze. Ale robi to za słabo i niezdarnie. W rezultacie
trafia Toma w udo. Tom łapie but bandyty i uderza w wyprostowaną nogę. Słychać trzask
pękającego kolana. Mężczyzna pada na ziemię z wrzaskiem, ale jego kumpel, ten który
usiłował dusić Toma, staje znowu na nogach. Cały trzęsie się od nadmiaru adrenaliny. I w
dodatku ma nóż. Przerzuca go z ręki do ręki, jak to robią gangsterzy na filmach. Błąd.
Kardynalny błąd.
Tom robi krok naprzód. Przesuwa ciężar ciała do przodu. Kopnięcie z półobrotu trafia
bandziora w głowę.
Dwóch załatwionych. Został jeden. Ale ten najwyraźniej nie zamierza kontynuować
walki.
- Kurwa! - ryczy, kuśtykając i trzymając się za złamane kolano. - Wiem, kim jesteś, ty
pojebańcu! - Składa dłoń w pistolet i celuje do Toma. - Znajdę cię i, kurwa, zatłukę!
Tom nie zwraca uwagi na jego wrzaski. Pochyla się nad ofiarą, próbując ocenić obrażenia.
Ciało na ziemi należy do młodej dziewczyny - piętnasto-, może siedemnastoletniej. Jej
ubranie jest w strzępach. Tom nie musi zgadywać, co się stało. W słabym świetle dostrzega
krew i ranę na głowie. To dlatego dziewczyna jest nieprzytomna.
Dzwoni z telefonu komórkowego pod 911 i prosi dyspozytora o przysłanie karetki i
radiowozu. Kończy rozmowę i upewnia się, że dziewczyna oddycha. Jej oddech jest płytki.
Tom nie chce jej ruszać. Może mieć uraz kręgosłupa. Przykrywa ją kurtką i ma nadzieję, że
pogotowie zjawi się w miarę szybko.
Wielki bandzior wciąż jest nieprzytomny. Nic dziwnego. To był najlepszy cios, jaki Tom
kiedykolwiek wyprowadził. Perfekcyjna kombinacja siły i szczęścia. Kumpel wielkiego
bandziora także się nie rusza. Obaj mają po dwadzieścia kilka lat. Weterani życia na ulicy, w
spodniach z krokiem w kolanach, futbolowych bluzach i czerwonych chustkach - barwach
Bloods, jednego z gangów terroryzujących Compton.
Tom odwraca obu bandziorów na plecy. Są martwi. Przez jego ciało przebiega dreszcz.
Nie musi nawet sprawdzać pulsu. Ostrze noża tkwi głęboko w brzuchu wielkiego bandyty.
Połowa wnętrzności wylała się na chodnik. Jego kumpel nie ma widocznych obrażeń, ale jego
głowa jest dziwnie skręcona. Szeroko otwarte oczy są szkliste, bez życia.
Tom Shaman - ksiądz, ojciec Thomas Anthony Shaman - widział niejedno martwe ciało.
Tyle tylko, że do tej pory udzielał im ostatniego namaszczenia. Nie odbierał im życia.
W oddali rozlega się wycie sygnału radiowozu. Pulsuje czerwone i niebieskie światło.
Opony piszczą na mokrej nawierzchni. Tuż za radiowozem jedzie karetka. Jej sygnał jest
słabszy i przypomina trąbienie słonia.
Tom czuje, że zaczyna mu się kręcić w głowie. Niczego nie słyszy. Niczego nie czuje.
Przykuca na krawężniku i wymiotuje. W bladym świetle lampy jego dłonie są czarne. Jak
grzech.
Radiowóz zatrzymuje się gwałtownie. Trzask otwieranych i zamykanych drzwi.
Trzeszczenie radiostacji. Policjanci patrzą na krew i ciała i szepczą coś do siebie. W końcu
podjeżdża karetka. Po chodniku stukają kółka noszy.
Tom myślami jest gdzie indziej. Nie potrafi zrozumieć, co się stało. Martwa emerytka w
Alondra; dziewczyna, której nie zdołał uratować przed gwałtem; dwóch bandziorów, których
zabił, i ten, któremu udało się uciec. Wszystko to uderza go z siłą lawiny.
Obok niego pojawia się policjant. Coś mówi. Pomaga mu wstać.
Tom czuje się pusty. Samotny. Zagubiony w swoim własnym piekle. Zupełnie jakby Bóg
właśnie go opuścił.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin