Socci o pontyfikacie Franciszka.docx

(171 KB) Pobierz

Socci o pontyfikacie Franciszka

Socci on the Francis Pontificate

socci_prfezia_finale_francis
 

Historyczne oskarżenie

Recenzja najnowszej książki Antonio Socci La Profezia Finale [Finałowe proroctwo]
Christopher A Ferrara

Wprowadzenie
 

Wielokrotnie włoski katolik i intelektualista Antonio Socci szokował "główny nurt" katolicki ostrymi wypowiedziami potwierdzającymi diagnozę obecnego kryzysu w Kościele w kręgach "tradycjonalistów" i "fatimistów". Odwrotnie do wielu swoich kolegów komentujących katolików, Socci nie wycofuje się z publikacji tego czego wymaga uczciwośc intelektualna w tej sytuacji. Dlatego nie chce zniknąć jego Czwarta Tajemnica Fatimska, zawierająca masę dowodów na fiasko Watykanu w ujawnieniu opinii publicznej całej Trzeciej Tajemnicy. Podobnie z jego  To nie Franciszek [Non é Francesco, gra słów w tytule włoskiej piosenki] nieustraszenie skonfrontował katastrofę obecnego pontyfikatu, nawet jeśli ma się obiekcje co do wątpliwych argumentów Socciego wobec ważności wyboru  kard. Bergoglio.

 

Teraz pojawia się Finałowe proroctwo, książka która przede wszystkim jest listem otwartym do Franciszka po wprowadzeniu przeglądu uznanych objawień Maryjnych i innych proroctw, zwłaszcza Orędzia Fatimskiego i integralnej Trzeciej Tajemnicy, które są ze sobą zgodne i "wskazują na nasze czasy jako okres niemal apokaliptycznego punktu zwrotnego".

 

Ponieważ książka ta pojawiła się jak dotąd tylko w języku włoskim, a może nigdy nie będzie miała wydania angielskiego - tłumaczenia tu są moje - co wydaje się właściwe. Oto recenzja książki, która jest bardziej przeglądem tekstu, a nie zwykłym jej podsumowaniem. Co podnosi tę pracę do statusu dokumentu historycznego jest otwarty list do Franciszka. Tu mamy do czynienia z tekstem pod którym wrze ledwie ukrywana, ale w pełni uzasadniona furia z powodu zgubnych skutków tego, co Socci nazwał "bergoglianizmem" - mieszanka pobożności ludowej, lewicowej ideologii, pogardy dla ścisłego przestrzegania tradycyjnej doktryny i dyscypliny Kościoła, i kultu osobowości wywołanego i podtrzymywanego przez masmedia zachwycone papieżem, który, jak pisze Socci, wydaje się, "przystąpił do ataku na Kościół", zamiast bronić go przed atakami.

 

Tytuł listu otwartego – "Przerażająca odpowiedzialność przed Bogiem" - nadaje ton zjadliwemu oskarżeniu całego pontyfikatu, który, właśnie z powodu jego wrogości do Tradycji, cieszy się "nieznośnym ogólnym podziwem mediów, a przede wszystkim laicystów i wrogów Chrystusa, którzy propagują prawdziwy kult osobowości" (s. 92).

                      
Franciszek, mówi Socci, promuje błąd "czystego" chrześcijaństwa (cytując Andreasa Hoffera), "rodzaj 'superchrześcijaństwa, co ma oznaczać, że "jest dużo lepsze od samego Jezusa Chrystusa", bo uważa, że "nie wystarcza już miłować grzesznika… Trzeba nawet kochać grzech" (s. 98). Nie bez powodu ironicznie zatytułowany "Synod o rodzinie" szeroko degradowano jako "Sin-Nod" i "Synod przeciwko rodzinie". Faktycznie, kiedy to piszę, świat katolicki ze strachem czeka na 200-stronicową "Ekshortację apostolską", która może zrealizować to czego Synodowi nie udało się przyjąć, pomimo jawnej manipulacji Franciszka i jego wściekłego potępienia "rygorystów" i "faryzeuszy" wśród ojców synodu: dopuszczenie publicznych cudzołożców w drugich a nawet trzecich "małżeństwach" do Komunii Świętej i większa "akceptacja" kohabitantów, a nawet "związków homoseksualnych".

 

W sumie, Socci twierdzi, Franciszek zaangażował się w "unieważnienie ekstremalnego wroga i fabrykację wewnętrznego wroga" – nie modernistów, a obrońców Wiary w całej integralności, z których Franciszek zwyczajowo szydzi i kpi jako z "rygorystów i fundamentalistów" (s. 99)".  Socci żąda, żeby w "dyktaturze relatywizmu" opłakiwanej przez Benedykta XVI, która "teraz skonsolidowała się na Zachodzie", katolików którzy jej się sprzeciwiają, "chłostano rózgami i marginalizowano na najważniejszym spotkaniu Koscioła: a to mamy robić my".

 

Ale, kiedy przed Kościołem stoi apokaliptyczny punkt zwrotny wydarzeń w kwestii duchowej, Franciszek wydał encyklikę o ekologii, zajmując się "segregacją odpadów i nadużywaniem plastykowych butelek i klimatyzatorów". Socci pyta: "Czy jesteś pewien, że taka jest reakcja Namiestnika Chrystusa, jaką powinien wykazywać wobec prawdziwego apokaliptycznego kryzysu duchowego…?"

 

Socci przedstawia listę szczegółów dotyczących tego oskarżenia pod serią nagłówków przedstawiających różne aspekty Bergogliańskiego programu.


Bergogliański chaos
 

Pod nagłówkiem "Chaos" Socci opisuje bezprecedensowy charakter "Jubileuszu Miłosierdzia", pierwszego jubileuszu w historii Kościoła, który "nie uwzględnia pamięci o ziemskim życiu Jezusa… [i] celebruje tylko wydarzenie kościelne: 50 lat od II Soboru Watykańskiego" (s. 108).

 

"Miłosierdzia" - pisze Socci - "nie wymyślono w 2013", ale to wydarzenie – z tysiącami "drzwi miłosierdzia" i żadnymi wyrażnymi wymogami zdobycia odpustu zupełnego, wydaje się sugerować (cytując Sandro Magister) całkowite unieważnienie grzechu, bez żadnej podpowiedzi umorzenia późniejszej kary. Słowo 'kara' to kolejne ze słów które zniknęły (s. 113). Nawet wezwanie do pokuty i nawrócenia "odkłada się na bok bo Ty – jak powiedziałeś publicznie – nie życzysz sobie nikogo nawracać, a prozelityzm uważasz za bzdurę".

 

Socci powołuje się na homilię Franciszka z 8 grudnia 2015, kiedy zadeklarował jak złe jest

twierdzenie o Bogu, "że grzesznicy są karani Jego sądem, a zamiast tego iż mają wybaczenie dzieki Jego miłosierdziu". Wrażenie, że Bóg "ułaskawił wszystko 'a priori', i że nie jest konieczna nawet zmiana swojego życia". Socci pisze, że sam nasz Pan ubolewał nad tym "strasznym oszukiwaniem siebie" w objawieniu zapisanym przez św. Brygidę Szwedzką, kiedy powiedział jej, że fundament Kościoła na Wierze został osłabiony, "bo każdy kto wierzy we mnie i głosi miłosierdzie, a nikt nie głosi i nie wierzy w to iż to ja jestem sprawiedliwym sędzią… Nie pozostawię bezkarnym najmniejszego grzechu, ani najmniejszego dobra bez nagrody ".

 

Socci pyta: "Ale dlaczego Twój pontyfikat przybrał taki obrót?" Pozostała część listu otwartego przedstawia dowody na to co według niego jest odpowiedzią na to pytanie, i odpowiedź nie może być bardziej wybuchowa:

 

"…Zamiast zwalczać błędy (i niektórych błądzących), ty postanowiłeś zwalczać Kościół… Chciałbym Ci przypomnieć, że Kościół jest oblubienicą Chrystusa, za którą został ukrzyżowany, i sługą który od Króla otrzymał zadanie obrony pro tempore. Jego oblubienica nie może poniżać go na placu publicznym, traktując go jak niesforne dziecko… Konieczne jest klękanie przez Panem, a nie przed gazetami" (s. 119-120).

 

Wywrotowy synod

Pod nagłówkiem "Dezorientacja" Socci przygląda się burzliwemu Synodowi, który słusznie nazywa "śmiertelnym atakiem na rodzinę i na sakrament Eucharystii, który systematycznie… przenoszono przez watykańskie spotkanie", któremu "pomagano przez dwa lata obalać wieczne Magisterium Kościoła", i który "promował ten kto powinien być kustoszem i obrońcą tej nauki". (s. 126)


Socci cytuje opinię kard. Pella, że Synod był "wojną teologiczną", w której nierozwiązalność małżeństwa była jak flaga do zdobycia w "bitwie między tym co zostaje z chrześcijaństwa w Europie i agresywnym neopogaństwem. Wszyscy adwersarze  chrześcijaństwa chcą by Kościół skapitulował w tej kwestii".

 

Ale, pisze Socci, mimo że Franciszek "powinien stanąć na czele oporu wobec sił chcących kapitulacji Kościoła, to każdy – z jeszcze większymi dowodami i siłą – widział Cię szefującego frakcji rewolucyjnej" (s. 126-127). Dlatego Ross Douthat z New York Times

mógł napisać: "w tej chwili pierwszym spiskowcem jest sam papież". Nic dziwnego, zauważa Socci z niesmakiem, nawet Newsweek zamieścił główny artykuł zatytułowany "Czy papież jest katolikiem?" – pytanie którego nigdy nie stawiano Twoim poprzednikom, i nigdy żaden katolik by go nie postawił, ale w Tobie mamy papieża, który, jak poinformował znany świecki dziennik [La Repubblica], zadeklarował dosłownie: 'Katolicki Bóg nie istnieje'". W tym samym duchu The American Spectator pokazał Franciszka "siedzącego na demolującej kuli, która zamieniła w pył budynek [wieżę kościoła]" (s. 124).


Meteorologiczny papież?  

Pod nagłówkiem "Obsesja o klimacie" Socci przeciwstawia apokaliptyczny upadek wiary i moralności na całym Zachodzie niewytłumaczalnej obsesji papieża na punkcie rzekomej "apokalipsy klimatycznej". Pytanie Socciego jest dewastujące: "Czy Kościół naprawdę potrzebuje klimatycznego i meteorologicznego papieża?" (s. 131) Zauważając, że "nie ma pewności naukowej, by bezspornie dowieść, że obecna katastrofalna zmiana klimatu jest i że przypisuje się działalności człowieka" Socci mówi do Franciszka:

 

Ale Ty, Ojcze Święty, który zawsze jesteś daleko od dogmatów Kościoła, bezkrytycznie zajmujesz się absurdalnymi dogmatami ekologicznymi... wygłaszając nieczułe wyznanie wiary o tej absurdalnej ideologii klimatycznej… [To] jest niewłaściwe i śmieszne, żeby papież czynił klimat i środowisko (którym poświęcił pierwszą napisaną przez siebie encyklikę) istotą jego nauki... Pan nie powiedział: "Nawracajcie się i wierzcie w globalne ocieplenie", a raczej: 'Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię', i nigdy nie nakazał: 'Segregujcie swoje śmieci', a raczej "Idźcie i chrzcijcie wszystkie narody'" (s. 134).

 

Palącym wnioskiem Socciego (cytując artykuł Riccardo Cascioli) jest to, że "Odnosi się wrażenie, że fundamentalny przekaz Kościoła uległ zmianie: 'od zbawiciela ludzi do zbawiciela planety'".

 

Lwy, tygrysy i niedźwiedzie

Pod nagłówkiem "Niepokojący pokaz" Socci krytykuje  niedorzeczny i skandaliczny ekologiczny pokaz świetlny rzucony na fasadę św. Piotra nie w innym dniu jak w Święto Niepokalanego Poczęcia. Zatytułowany Fiat Lux (Niechaj się stanie światłość), pokaz był "szyderczym wyzwaniem i parodią Ewangelii, w której wyrażenie to pokazuje akt Twórcy, a potem utożsamia Światło którym jest Chrystus, który przyszedł by oświetlić ciemności".

 

Wypełniony obrazkami zwierząt a pozbawiony nawet słowa o chrześcijańskim symbolizmie, ten pokaz przedstawia całkowite odwrócenie przekazu Ewangelii: "świat rzuca swoje światło na zanurzony w ciemności Kościół. I dzieki temu pokazowi Kościół dostaje światło świata" (s. 138). I kiedy ten obraz świata rzucono na bazylikę, która stoi w sercu Kościoła, światło w szopce na Placu św. Piotra wyłączono, bo "światło Dzieciątka Jezus nigdy nie może przeszkadzać przedstawianiu nowej ekologicznej religii" (s. 139).

 

Tu Socci wskazuje na zdumiewający fragment w Piśmie, z Listu do Rzymian: "Podając się za mądrych stali się głupimi. I zamienili chwałę niezniszczalnego Boga na podobizny i obrazy śmiertelnego człowieka, ptaków, czworonożnych zwierząt i płazów" (Rzym 1:22-23).

 

A tu jeszcze jedna dewastująca ocena rzucona pod nogi Franciszka:

 

"Ale przede wszystkim, Ojcze Bergoglio [nawiązanie do skłonności papieża w przedstawianiu się w ten sposób], jak to możliwe, że nie zauważasz i nie wskazujesz innych zagrożeń niż klimat, albo przynajmniej z równym naciskiem? Apostazja całych narodów od wiary w prawdziwego Boga nie jest dramatem, który zasługuje na Twoje najbardziej zagorzałe apele? Wojna z rodziną i przeciwko życiu? Zaniedbywanie Chrystusa i rzeź wspólnot chrześcijańskich? Wydaje się, że tylko środowisko i inne tematy religii politycznej poprawności zasługują na Twoją pasję.

 

"Wielki francuski intelektualista,  Alain Finkielkraut, nazwał Cię "papieżem świata ideologii dziennikarskiej". Czy nie ma racji? Czy przesadza?          

"W konsekwencji, w 'Twoim' Kościele wydaje się iż tematy segregowania śmieci i recykling są ważniejsze od tragedii całych narodów, które, na przestrzeni kilku lat, porzuciły wiarę. Bijesz na alarm z powodu 'ocieplenia klimatu', zaś Kościół przez dwa millenia bił na alarm w kwestii ognia piekielnego" (s. 142).           

W tym miejscu Socci rozpoczyna dyskusję o Orędziu Fatimskim i dokładnie o jego ostrzeżeniach o utracie dusz w piekle na wieczność. "Madonna Fatimska" - pisze – "nie przedstawiła wyliczeń ekologów o klimacie na planecie, ale pokazała dzieciom wieczny ogień piekła, i powiedziała im ze smutkiem: 'Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Żeby je ratować, Bóg pragnie ustanowić na świecie nabożeństwo do mojego Niepokalanego Serca. Wiele dusz idzie do piekła dlatego, że nie mają nikogo kto by się za nie modlił i składał ofiary".

 

"To" - mówi dalej Socci, "jest prawdziwą tragedią, Ojcze Święty, wieczne zatracenie tłumów. Nie – jeśli mi pozwolisz – utrata bioróżnorodności, a przynajmniej nie dla nas chrześcijan. Ty nigdy o tym nie mówisz. Raczej niekiedy prawie nakłaniasz do uwierzenia, że każdy będzie zbawiony, bo "Bóg nie potępia" (s. 142-143).

 

Podsumowując swoją nieukrywaną pogardę wobec angażowania się papieża w globalne ocieplenie, a nie wieczny ogień, przed którym Matka Boża przyszła ostrzec świat w Fatimie, Socci pisze:

 

"Przed katastrofą duchową wiecznego zatracenia tłumów, która skłoniła Matkę Bożą do przyjścia na ziemię, dla mnie, mówiąc szczerze, niezroumiałe jest że Ty zajmujesz się w większości – jak to zrobiłeś w encyklice Laudato si – bioróżnorodnością, losem robaków i małych gadów, jezior, nadużywaniem plastikowych butelek i klimatyzacją" (s. 148).

 

Papież który nie lubi katolików?

Następne oskarżenia Socci zamieszcza pod nagłówkiem "Atak na wiarę", odniesienie do wrogów wewnątrz Kościoła od czasu II Soboru, których działalność wywrotową opłakiwał (zbyt mało i zbyt późno) każdy papież od czasu Soboru, łącznie z Benedyktem XVI. To Benedykt (podczas Mszy inaugurającej konklawe które go wybrało) zadeklarował, że dzisiaj posiadanie "jasnej i pewnej wiary" potępia się jako "fundamentalizm". Cytując to świadectwo, Socci rzuca pod nogi Franciszka serię rękawic:

 

"Zapraszam Cię, Ojcze Bergoglio, do uważnego przeczytania jeszcze raz tych...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin