Sylwia Janik - Latte.pdf

(974 KB) Pobierz
Spis treści
Prolog. Elegia o białej kawie
Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdiał XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Epilog. Ballada o białej kawie
Prolog Elegia o białej kawie
Na początku była ciemność. Gęsta, czarna i
mięsista niczym skrawek aksamitu. Miała
w sobie opiłki brązu, które bezlitośnie
wbijały się w jej wnętrze, jakby chciały
przeszyć ją na wylot. Jej zapach wypełniał
powietrze, tak jak mgła zasnuwa ziemię.
Wdzierał się w przestrzeń, podobnie jak
dźwięk bez przyzwolenia wpada w ucho.
Atak nadszedł niespodziewanie. Chłód
metalu przeszył ją jak pływak przecina fale
– szybko, zdecydowanie, bez wahania.
Zanurzył się w niej i przywłaszczył sobie jej
część bez śladu wyrzutów sumienia. Ta
cząstka odizolowana od reszty, oderwana
od całości, ożyła jednak. Uniosła się w
górę, a potem opadła i nagle została
rzucona na samo dno. Uderzyła o zimne
Zgłoś jeśli naruszono regulamin