Lalka -cała -streszczenie szczegółowe.odt

(75 KB) Pobierz

Lalka – streszczenie szczegółowe (dokładne) lektury

TOM I

Rozdział I – Jak wyglądała firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelki?

W pierwszym rozdziale pokrótce poznajemy historię głównego bohatera – Stanisława Wokulskiego. Wyłania się ona ze słów warszawskich handlarzy, kupców i fabrykantów zgromadzonych w jadłodajni

W jadłodajni warszawscy fabrykanci, kupcy i handlarze rozmawiają o Wokulskim, który wyjechał do Bułgarii. Opuścił kraj w celu pomnożenia majątku na wojnie turecko-rosyjskiej, zarabiając na dostarczaniu broni. Poznajemy głównego bohatera z perspektywy warszawskich fabrykantów, którzy uważają go za wariata, szaleńca i awanturnika. Przepowiadają mu ruinę, są sceptyczni wobec jego przyszłości i ostro go krytykują. Z rozmowy pomiędzy fabrykantami dowiadujemy się, że w wieku dwudziestu paru lat Wokulski pracował jako subiekt u Hopfera. W tym czasie zaczął też uczęszczać do Szkoły Przygotowawczej, a następnie do Szkoły Głównej, łącząc pracę z nauką. Po roku nauki został jednak wyrzucony ze Szkoły Głównej za wzięcie udziału w powstaniu styczniowym, za co zesłano go na Syberię do Irkucka. W 1870 wrócił z zesłania i przez pół roku szukał pracy, aż w końcu dzięki wsparciu Rzeckiego znalazł zatrudnienie w sklepie u Minclów. Po roku ożenił się z Minclową, która wcześniej została wdową. Po czterech latach nieznośnego małżeństwa Minclowa zmarła, a Wokulski odziedziczył po niej sklep galanteryjny i trzydzieści tysięcy rubli. Wbrew sceptycyzmowi kupców i handlarzy zgromadzonych w jadłodajni, Wokulski po śmierci Minclowej szybko pomnożył majątek – nie tylko rozwinął sklep, ale też zarobił wiele pieniędzy na wojnie tureckiej i dostawach dla wojska. Sklep funkcjonował dobrze przede wszystkim za sprawą Ignacego Rzeckiego – najbliższego przyjaciela Wokulskiego.

Rozdział II – Rządy starego subiekta

Rozdział drugi traktuje o funkcjonowaniu sklepu galanteryjno-kolonialnego, który należy do Wokulskiego i w którym pracuje Ignacy.

Ze słów narratora dowiadujemy się, że Ignacy od 25 lat mieszka w pokoju przy sklepie. Pomimo wielu modyfikacji, jakie zaszły w sklepie i jego otoczeniu, ciemny i zagracony pokój Ignacego nie zmienił się w najmniejszym stopniu. Ignacy to samotnik, który posiada psa i od lat prowadzi jednostajne, powtarzalne życie. Opisuje przeciętny poranek Rzeckiego, który zawsze wyglądał tak samo: budzi się o szóstej rano i w pół godziny szykuje się do wyjścia do pracy, a następnie o 6.30 wraz ze służącym otwiera sklep. Poznajemy go jako siwego i podstarzałego człowieka zaangażowanego w pracę, pilnie wykonującego swoje obowiązki, dla którego sklep jest całym życiem. Akcja przenosi się z mieszkania Ignacego do sklepu galanteryjnego, gdzie wraz z nim na stanowisku subiekta zatrudnione są jeszcze 3 osoby: Klejn, Lisiecki i Mraczewski. Klejn i Rzecki rozmawiają na tematy polityczne. Klejn daje się poznać jako socjalista, a Rzecki to zatwardziały bonapartysta. Do sklepu wchodzi trzeci subiekt – Lisiecki, a chwilę później spóźniony jak zawsze Mraczewski. Zostaje opisany sposób pracy subiektów oraz relacje pomiędzy nimi. Sklep działa od 7 rano do 8 wieczorem, a ostatni wychodzi Rzecki, który robi dzienny rachunek, sprawdza kasę i planuje kolejny dzień. Narrator po raz kolejny przedstawia życie, zwyczaje i charakter Ignacego, który jest dziwakiem i samotnikiem żyjącym jeśli nie pracą, to niespełnionymi marzeniami i politycznymi ideałami bonapartyzmu. Ludzie wytykają go palcami, a on od nich stroni i spędza czas w sklepie lub w swoim ciemnym pokoju, rzadko kiedy wychodząc na dwór. Ubiera się przedziwnie i za sprawą swojego stroju wzbudza zainteresowanie wśród innych. Swoje emocje i uczucia wyraża w pamiętniku.

Rozdział III – Pamiętnik starego subiekta

Pamiętnik Rzeckiego, w którym ukazuje swoje przemyślenia, emocje i uczucia.

Rozdział trzeci jest zapiskiem Pamiętnika starego subiekta, czyli dziennikiem Ignacego Rzeckiego, który w pierwszej osobie opowiada o pracy w sklepie, swoim życiu, codziennych zwyczajach i bliskich mu osobach, w tym przede wszystkim o Wokulskim. Ignacy jest zawiedziony współczesnym mu światem i nie potrafi odnaleźć w nim swojego miejsca. Rozmyślania polityczne, w których idealizuje Napoleona i ślepo wierzy w ideały bonapartyzmu, przerywane są opowieścią Rzeckiego na temat jego młodości i wychowania przez ojca. Ojciec Ignacego był za młodu żołnierzem, a na starość woźnym w Komisji Spraw Wewnętrznych. W dzieciństwie mieszkali na Starym Mieście wraz z ciotką. Byli biedni, ale szczęśliwi. Ignacy wspomina, że cały pokój ojca był wyklejony portretami Napoleona, a ciotki – postaciami świętych. Ojciec Rzeckiego zostaje opisany zaślepiony bonapartysta, który widział w Napoleonie niemal Boga. Uważał, że nawet jeśli Napoleon I i Napoleon III poniosą klęskę, to przyjdzie ich następca i uporządkuje świat. Ojciec wychowywał i uczył Ignacego, wpajając mu miłość do Napoleona. Nawet w godzinie śmierci czekał na Napoleona, który uratowałby Europę, a jego ostatnie słowa w życiu dotyczyły Bonapartego. Ojciec umarł w 1840 roku, a ciotka i pan Raczek zdecydowali, że młody Ignacy będzie pracował w znajdującym się na Podwalu sklepie u Mincla, czego zresztą bardzo pragnął. Następnie Rzecki opisuje wygląd i działalność sklepu i przedstawia jego właściciela – Jana Mincla. Mincel był surowy dla swoich pracowników, ale przy tym obrotny, pilny, oszczędny i bardzo pracowity. W sklepie oprócz Ignacego pracowało jeszcze dwóch synów Mincla – Jan młodszy i Franc. Czwartym pracownikiem był August Katz. Za każde przewinienie właściciel sklepu rozdawał kary cielesne, przy czym najczęściej otrzymywał je Franc, bo był najmniej pilny. Franc zajmował się towarami kolonialnymi, Jan galanterią, a August Katz mydłem. Wraz z Minclami i Katzem Ignacy pracował przez 8 lat, w trakcie których każdy dzień był niemal identyczny. Sklep cieszył się dużą popularnością i był często odwiedzany przez klientów. Ignacy zdobył pełne zaufanie ze strony Mincla, który oprowadzał go po sklepie i pokazywał towary, a także zlecał mu dodatkowe prace związane z księgowością. Przez parę lat pracy Mincel bardzo przyzwyczaił się do Ignacego, a ich relacje stały się bardziej rodzinne aniżeli pracownicze. Mincel nienawidził jednak Napoleona, co w oczach Ignacego było jego jedyną wadą. W międzyczasie dowiadujemy się, że pan Raczek ożenił się z ciotką Ignacego. Z kolei w 1846 roku Ignacy został subiektem, a niedługo potem Jan Mincel umarł. Po śmierci Mincla najpierw jego synowcy prowadzili dalej sklep, a w 1850 roku doszło do podziału – Franc został na Podwalu i handlował towarami kolonialnymi, zaś Jan z galanterią i mydłem przeniósł się na Krakowskie Przedmieście. Rozdział kończy informacja o ożenku młodego Jana Mincla z Małgorzatą Pfeifer, która po jego śmierci wyszła za Stanisława Wokulskiego. Dzięki temu Wokulski odziedziczył majątek Minclów.

 

Rozdział IV – Powrót

Wokulski powraca do Polski z Bułgarii.

Niedziela, brzydka pogoda, puste ulice, ale mimo tego Ignacy jest w znakomitym humorze, bo interesy idą dobrze, plany na przyszły tydzień do przodu są przygotowane, a lada dzień do Polski ma wrócić Wokulski. Ignacy marzy o wakacjach, których nie miał przez 25 lat pracy. Zaczyna grać na gitarze i śpiewa romantyczną pieśń w zaciszu swojego ciemnego pokoju. Do mieszkania wchodzi Wokulski, który właśnie wrócił z Bułgarii, co napawa Ignacego szczerą radością. Witają się serdecznie, obściskując i całując się w policzki. Rozmawiają o interesach i polityce, piją wino i jedzą szynkę oraz kawior. Wokulski zdradza Rzeckiemu, że przywiózł z wojny dwieście pięćdziesiąt tysięcy rubli i dużo złota, podczas gdy wyjeżdżał z trzydziestoma tysiącami rubli. Udało mu się zatem pomnożyć majątek dziesięciokrotnie. Na wojnie Wokulski ryzykował majątek i życie, ale szczęśliwie udało mu się powrócić cało i z ogromną ilością pieniędzy. Swój sukces zawdzięcza wsparciu bogatego wspólnika. Stanisław zdradza przyjacielowi, że źle się czuł w Warszawie jako kupiec, dlatego pomimo ryzyka utraty życia i majątku wyjechał na wojnę. W Warszawie nie mógł znieść ostracyzmu ze strony społeczeństwa, które wytykało go palcami za to, że odziedziczył majątek po Minclach. Nikt nie był w stanie zauważyć, że za sprawą własnej energii i pracy podwoił odziedziczoną fortunę. Wokulski zdradza Ignacemu, że nie lubi pracy w sklepie i uważa, że jest ona niewiele warta. Przyjaciele rozmawiają o Tomaszu Łęckim, który jest bankrutem i w sklepie Wokulskiego kupuje na kredyt. Wokulski wypytuje również się o córkę Łęckiego – Izabelę. Następnie szczerze mówi przyjacielowi o tęsknocie i samotności, która dotykała go zarówno w Bułgarii, jak i w Polsce, gdzie pośród rodaków czuje się obcy i odepchnięty. Z pokoju Ignacego przenoszą się do sklepu, gdzie Wokulski przegląda listę dłużników i odnajduje na niej nazwisko Łęckich.

Rozdział V – Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa

W rozdziale V bliżej poznajemy Tomasza i Izabelę Łęckich. Czytelnik otrzymuje również obraz życia arystokracji, do której zaliczają się Łęccy.

Tomasz wraz z jedyną, piękną córką Izabelą i kuzynką Florentyną żyje w wynajmowanym, luksusowo urządzonym lokalu w Alejach Ujazdowskich. Posiada również kamienicę, w której mieszkają lokatorzy. Narrator przedstawia go jako eleganckiego i wytwornego arystokratę pochodzącego z bogatego rodu, który jednak utracił majątek swój i rodziny z powodu wydarzeń politycznych i własnej rozrzutności. W efekcie kłopotów finansowych Łęckich dochodzi do licytacji należącej do nich kamienicy, w konsekwencji czego przepada posag Izabeli. Z powodu utraty majątku Tomasz Łęcki zrywa kontakty z arystokracją, a jednocześnie plotkujące o jego bankructwie towarzystwo się od niego odwraca. Następnie pojawia opis wyglądu Izabeli, za sprawą którego jest obiektem pożądania wielu mężczyzn. Traktuje jednak zalotników w sposób oschły i obojętny, bawi się nimi, niekiedy wręcz ich ośmiesza i kpi z ich uczuć. Narrator ukazuje ją jako salonową lalkę – kobietę, która uważa się za księżniczkę, a świat postrzega jak zaczarowany ogród. Izabelę została wychowana w luksusach i rozpuszczona przez ojca. W konsekwencji nie zna trudów pracy ani jakichkolwiek trosk i problemów, jest pusta intelektualnie i emocjonalnie oraz rozkapryszona. Całe życie obraca się w towarzystwie bogatych arystokratów, dlatego nie ma pojęcia o innym świecie. Izabela jest zamknięta w kręgu blichtru i przepychu oraz pojmuje rzeczywistość w sposób ograniczony i uproszczony. Odgrodzono ją od normalnej rzeczywistości murem zbudowanym przez pełne zbytków, arystokratyczne życie, w którym na każdym kroku jej usługiwano, rozpieszczano i zaspokajano jej zachcianki. Do czasu, kiedy ojciec nie stracił majątku, jej życie upływało na bywaniu na bankietach, koncertach, przyjęciach, ucztach i spektaklach. Łęcka postrzega przeciętnych ludzi, którzy pracują i muszą zarabiać na utrzymanie, jak marionetki w teatrze, a zwyczajne życie dziejące się na ulicach, w fabrykach, gospodarstwach i na jarmarkach jest dla niej teatrem, któremu lubi się przyglądać z boku. Samą siebie postrzega jak boginię i księżniczkę, a praca i wysiłek fizyczny to dla niej coś niezrozumiałego i niepojętego, czego dowodzi fakt, że traktuje ją jak karę za grzechy. W całej swojej infantylności Izabela potrafi wykazać dobre serce, bo zawsze, kiedy widzi biedaka, stara się ofiarować mu parę groszy. W poszukiwaniach mężczyzny jest bardzo kapryśna, gdyż bierze pod uwagę wyłącznie idealnego kandydata na męża. Nic więc dziwnego, że nikt nie potrafi jej dogodzić i zawsze coś jej nie pasuje w danym mężczyźnie. Kiedy dowiaduje się, że jej ojciec ma poważne kłopoty finansowe, obniża swoje wymagania i jest gotowa, aby wyjść za mąż za bogacza. Z dawnych zalotników ostali się jednak tylko marszałek i baron, którzy są starzy i brzydcy, toteż pod żadnym względem nie może się związać z żadnym z nich. Łęcka nie zna uczuć i nigdy nie była zakochana, a w poszukiwaniu mężczyzny nie kieruje się miłością, lecz chłodną kalkulacją. O jej oderwaniu od przyziemnej rzeczywistości i życiu z głową w chmurach świadczy kupno rzeźby Apollina, marzenie o tym, żeby odżył i obdarowywanie go pocałunkami. W rozdziale piątym pojawia się informacja, że rok przed opisywanymi wydarzeniami Wokulski pierwszy raz ujrzał Izabelę i zakochał się w niej bez pamięci. Dowiadujemy się również, że po tym, jak w towarzystwie zaczęto plotkować, że Tomasz Łęcki utracił swój majątek, wszyscy opuścili Izabelę i została całkowicie sama. Rozdział kończy rozmowa Beli z ciotką Florentyną, która mówi jej, że przez nieodpowiedzialność ojca rodzina znajduje się w tarapatach finansowych. Z tego względu Florentyna delikatnie sugeruje Izabeli, żeby wyszła za mąż za starszych, ale bogatych panów – marszałka lub barona. Łęcka nie godzi się jednak na to, po czym Florentyna podaje informacje, że ktoś skupił długi jej ojca. W rozdziale piątym pojawia się również szeroki opis zblazowanej arystokracji jako warstwy społecznej, w obrębie której wartość człowieka określa urodzenie i majątek, a małżeństwo jest przedmiotem negocjacji handlowych i sposobem na zdobycie bogactwa.

Rozdział VI – W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami

Rozdział o trudnej sytuacji finansowej Łęckich i podchodach Wokulskiego do Izabeli.

Zbliża się licytacja serwisu Izabeli, z której pieniądze mają pójść na pokrycie długów Łęckich. Izabela w swoim pokoju myśli o nadchodzącej kweście w kościele i martwi się, że nikt jej jeszcze nie zaprosił. Łęcka traktuje kwestę w kościele nie jako sposób na pomoc potrzebującym, lecz jako okazję do pokazania się ludziom i wzbudzenia zachwytu za sprawą swojego wyglądu. Do gabinetu wchodzi Florentyna i przynosi list od pani Karolowej, która składa Izabeli propozycję pożyczki w wysokości trzech tysięcy rubli pod zastaw serwisu wystawionego na licytację. W liście mimochodem pojawia się informacja, że Wokulski wykazał się wielką hojnością i ofiarował pani Karolowej tysiąc rubli na pomoc dla sierot. Florentyna zwierza się Izabeli, że zauważyła, iż Tomasz ma jakieś przypływy pieniężne, ale nie wie skąd. Izabela zastanawia się nad tym i rozważa finansową sytuację rodziny. Tomasz wchodzi do pokoju i zdradza, że zbliżył się do mieszczaństwa, gdyż arystokraci – nawet z najbliższej rodziny – pragną jego zguby. Wspomina córce o Wokulskim, z którym nawiązał kontakty handlowe i planuje otwarcie wspólnej spółki robiącej interesy na wschodzie. Izabela niemiło wspomina swoje spotkanie z Wokulskim w sklepie, kiedy mocno ją do siebie zniechęcił. Tomasz natomiast go zachwala i podczas obiadu opisuje go jako człowieka powszechnie znanego, energicznego i nietuzinkowego. Przychodzi kolejny list od Karolowej, w którym ciotka prosi, aby z Izabela nią kwestowała, a także wspomina, że Wokulski po raz kolejny jej przekazał bardzo hojne dary. Bela zaczyna myśleć o Wokulskim – jego związki z ciotką i ojcem oraz pochlebne opinie o nim mocno ją intrygują i wydają się dość podejrzane. Stanisław zupełnie jej nie przekonuje, jego intencje są dla niej niezrozumiałe, boi się, że jest aferzystą lub oszustem. W międzyczasie Izabela ma niepokojącą wizję, w której widzi zanurzonego w mgle, odrażającego człowieka. Koszmar przerywa wejście Florentyny do pokoju i informacja, że Wokulski wykupił jej serwis za sumę większą, niż jest on warty. Wówczas Izabela przeczuwa, że to również Wokulski wykupił weksle ojca. W jej mniemaniu, zachowanie Wokulskiego sugeruje, iż chce się do niej jak najbardziej zbliżyć. Uświadamia sobie, że od roku ją prześladuje i na każdy możliwy sposób pragnie pogłębiać z nią kontakty. Ona jest jednak do niego uprzedzona, a jego osoba wzbudza w niej odrazę. Łęcka uważa Wokulskiego za strasznego człowieka i za nic w świecie nie chce dopuścić, aby ojciec robił z nim interesy. Izabela przejrzała jego plany i zorientowała się, że jego operacje finansowe mają na celu kupienie jej uczuć. Odżegnuje się Florentynie, że nie da mu się złapać i pod żadnym pozorem mu nie ulegnie. Wyraża opinię, że hańbą i upadkiem byłoby dla niej związanie się z mieszczańskim kupcem.

Rozdział VII – Gołąb wychodzi na spotkanie węża

W Wielką Środę ciotka Karolowa pożycza Izabeli powóz na cały dzień. Panna Łęcka postanawia, że wraz z Florentyną pojedzie do sklepu Wokulskiego, aby spotkać się ze swoim prześladowcą. Tuż przed wejściem okazuje się, że Wokulski buduje drugi sklep i podwyższa pensje pracownikom. Już w sklepie Izabela na oczach Wokulskiego flirtuje z premedytacją z Mraczewski, a jego spojrzenia ignoruje. Następnie podchodzi do robiącego rachunki Wokulskiego i nawiązuje z nim rozmowę. Traktując go w sposób oschły i wyniosły, zapytuje, czy to on kupił jej serwis. Po skończeniu rozmowy i wyjściu Izabeli ze sklepu Wokulski odczuwa obojętność, a nawet niechęć wobec niej. Zauważa jej arogancję i dziwi się sam sobie, jak to możliwe, że przez ostatni rok nie potrafił przestać o niej myśleć. Mimo tych negatywnych emocji w stosunku do Izabeli Wokulski nie może słuchać przechwałek Mraczewskiego na temat jego flirtu z nią. Zdenerwowany wychodzi ze sklepu. Uzmysławia sobie, że Izabela nie jest mu jednak obojętna – wszak nie pogodzić się z tym tym, że flirtuje z innymi mężczyznami. Ponadto zawdzięcza jej swój majątek, bo wypracował go z myślą o zdobyciu jej serca. Pod koniec rozdziału Rzecki i Lisiecki rozmawiają o tym, że Żydzi nie pozwolą Wokulskiemu realizować jego interesów.

Rozdział VIII – Medytacje

Wokulski opuszcza sklep i udaje się bez celu na spacer na Powiśle. Odczuwa wstręt do pracy kupca, nie może patrzeć na swój sklep. Nie obchodzi go los pracowników ani dostawców. Przez głowę przechodzą mu myśli o odstąpieniu komuś swojego interesu i wyjeździe zagranicę. Po drodze prowadzi monolog wewnętrzny, odczuwa poczucie wewnętrznej pustki i braku sensu życia. Prowadzi rozważania egzystencjalne na temat celowości i nieprzewidywalności ludzkiego losu oraz myśli o Izabeli. W trakcie przechadzki po Powiślu Wokulski obserwuje powszechną biedę, zalegający wszędzie brud i nieestetyczny nieład krajobrazowy. Ma plan wybudowania w tym miejscu bulwarów, aby pomóc okolicznym nędzarzom i upiększyć nadwiślańskie tereny. W międzyczasie prowadzi rozważania na temat polskiego społeczeństwa, którego odbicie widzi w Powiślu. Zauważa ogromne nierówności majątkowe i powszechną biedotą, która żyje tuż obok nielicznych krezusów. Wokulski przypomina sobie własną historię: kiedy chciał się uczyć, wysłano go do pracy w sklepie, gdzie do późnych godzin nocnych wykonywał swoje obowiązki, a mimo to szydzono z niego. Naigrywano się z niego również, gdy zaczął naukę na uniwersytecie. Dopiero podczas zsyłki na Syberię poczuł się wolny i spełniony, bo w spokoju mógł zajmować się nauką. Kiedy już prawie oficjalnie został uczonym i chciał znaleźć zatrudnienie w tym kierunku, uniemożliwiono mu to, przez co wylądował w handlu. Prześladowano go jednak także jako kupca, wytykając mu ożenek dla posagu z Minclową. Po śmierci żony nieco odsunął się od pracy w sklepie i ponownie skupił się na nauce. Wówczas, kiedy już chciał zostać uczonym, poznał Izabelę i postanowił, że rzuci karierę naukowca, aby wypracować majątek i przy jego pomocy zdobyć jej serce. Następnie pojawia się wspomnienie pierwszego spotkania z Izabelą, w której zakochał się od pierwszego wejrzenia, a myśli o niej całkowicie zawładnęły jego umysłem. Miłość do Izabeli kompletnie go zaślepiła, stała się sensem i celem jego życia. Oszalał na jej punkcie; kiedy było to możliwe, szukał pretekstu, aby móc ją zobaczyć: zaczął chodzić na koncerty, spektakle i bankiety. Poznaniu Izabeli i możliwości skutecznego starania się o jej względy podporządkował całe życie. Założył sobie, że aby zdobyć jej serce, musi być bardzo bogaty, obracać się w towarzystwie arystokratów i być co najmniej szlachcicem. W tym momencie zostaje przytoczona historia zdobycia majątku przez Wokulskiego na dostawach broni dla wojska podczas wojny wschodniej. Udało mu się osiągnąć sukces dzięki wstawiennictwu dawnego przyjaciela poznanego na Syberii – Suzina. Przed wyjazdem, aby wyznać komuś swoje uczucia do Izabeli, Wokulski udał się do Michała Szumana – znajomego żydowskiego lekarza i naukowca, który pomimo pokaźnego majątku leczy za darmo i tylko w celach badawczych. Tymczasem na Powiślu Stanisław spotyka Wysockiego – dawnego pracownika, który wraz z żoną i dziećmi mieszka w lepiance i przymiera głodem. Wysocki żali się na swój los, po czym Wokulski pomaga mu finansowo: ofiarowuje 10 rubli, obiecuje, że kupi mu konia i nakazuje przyjść do pracy u siebie w sklepie. Stanisław powraca do sklepu, gdzie baron Krzeszowski kupuje drogie spinki, a następnie jego żona pyta, ile one kosztowały. Nie uzyskawszy odpowiedzi, kobieta wychodzi ze sklepu, po czym powraca jej mąż i stara się dowiedzieć od Wokulskiego, co mówiła jego żona, na co on niezgodnie z prawdą stwierdza, że nic. Wychodząc ze sklepu, baron Krzewski otrzymuje jednak od Mraczewskiego znak, że było inaczej. W reakcji na to zachowanie Wokulski wyrzuca Mraczewskiego z pracy, a kolejnego dnia zatrudnia w jego miejsce pana Ziębe, który przypada do gustu wszystkim pozostałym pracownikom.

Rozdział IX – Kładki, na których spotykają się ludzie różnych światów

Rozdział dziewiąty obejmuje wydarzenia z kwesty w kościele i arystokratycznego przyjęcia u hrabiny Karolowej, na które wybrał się Wokulski.

W Wielki Piątek i Wielką Sobotę odbywa się kwesta na grobach, w której udział biorą Izabela i hrabina Karolowa. Wokulski zastanawia się, czy zanieść im jakieś datki. Po długich wahaniach rezygnuje z tego pomysłu w Wielki Piątek, ale w Wielką Sobotę udaje się do kościoła, aby zobaczyć Izabelę. W kościele Wokulski podchodzi do hrabiny Karolowej i Izabeli i hojnie ofiarowuje 25 półimperiałów. Izabeli kpi z niego po angielsku w przekonaniu, że nie rozumie jej słów. Aby jej zaimponować, Wokulski na prośbę hrabiny zgadza się, aby zatrudnić Mraczewskiego, a nawet znacznie podwyższa mu pensję, mimo że szczerze go nie lubi i wcześniej pozostawał wobec niego nieugięty. Tymczasem hrabina Karolowa zaprasza Wokulskiego na święcone, a on żegna się żegna się z paniami i postanawia, że musi kupić sobie powóz i nauczyć się angielskiego, aby zbliżyć się do Izabeli. W międzyczasie Wokulski zauważa, że pewien młody mężczyzna pojawił się w jej pobliżu i sprawił jej dużą radość. Mimo pożegnania Stanisław nie wychodzi z kościoła, tylko chowa się w konfesjonale, żeby z ukrycia patrzeć na Izabelę. W kościele Wokulski zauważa pewną kobietę wraz z małą córką. Obie wywierają na nim bardzo pozytywne wrażenie swoim zachowaniem i pięknem, dlatego decyduje się pomóc im w przyszłości, widząc ich nieszczęście i biedę. Po wyjściu z kościoła Wokulski zapoznaje prostytutkę, udaje się z nią do pokoju Rzeckiego i oferuje jej pomoc: obiecuje, że spłaci jej dług, a także załatwi pobyt u sióstr magdalenek, pod warunkiem, że pójdzie do pracy i nauczy się szyć. W Wielkanoc Stanisław wynajmuje powóz i przyjeżdża do hrabiny Karolowej na arystokratyczne przyjęcie. Wita go Tomasz Łęcki i od progu wzbudza zainteresowanie wśród zgromadzonych gości. Większość jest do niego pozytywnie nastawiona, jednak mała grupka ma wobec niego uprzedzenia. Humor psuje mu widok Izabeli radującej się na spotkanie z młodym mężczyzną, do którego uśmiechała się w kościele. Podczas przyjęcia Wokulski poznaje wielu arystokratów, w tym m.in. prezesową Zasławską. Na wieść o tym, że jest bratankiem dawnej miłości prezesowej Zasławskiej – stryja Wokulskiego – zaczyna ona płakać ze wzruszania, co wywołuje poruszenie wśród gości. Stanisław chce opuścić przyjęcie, jednak zagaduje go książę, z którym rozmawia o interesach. Następnie prezesowa Zasławska zaprasza Wokulskiego do pokoju, gdzie na osobności zwierza mu się z dawnej miłości do jego stryja, prosi o wykupienie mu nagrobka i zachęca do częstszych odwiedzin. Z przyjęcia Wokulski idzie na samotny spacer po Ujazdowie, podczas którego zastanawia się, czy wypadki nie dzieją się zbyt szybko. W międzyczasie Florentyna rozmawia z Izabelą, która stwierdza, że boi się Wokulskiego.

Rozdział IX – Pamiętnik starego subiekta

Dalszy ciąg zapisków z osobistego pamiętnika Ignacego Rzeckiego.

Na początku pojawia się informacja, że Wokulski otworzył nowy, duży i bogato wyposażony sklep, w którym zatrudniono siedmiu subiektów i odźwiernego. Stanisław sprawił sobie również powóz, konie, furmana i lokaja. Rzecki jednak dobrze zna Wokulskiego i nie rozumie, po co to wszystko. Nie wie, w jakim celu potrzebny mu tak ogromny majątek. Następnie pojawiają się wspomnienia z końca lat 40., kiedy umarł mu ojciec, a on wraz z Augustem Katzem wyjechał walczyć w powstaniu węgierskim. Kilka stron zajmuje opis jednej z bitew, w której obaj brali udział. Po dezercji z wojska, snując się po lasach i wiejskich chatach, Katz popełnił samobójstwo, zaś Rzecki udał się w samotną podróż po Europie. Odwiedził Włochy, Francję, Niemcy i Anglię, ale męczyła go bieda i tęsknota za ojczyzną, do której nie mógł wrócić z uwagi na udział w powstaniu węgierskim. Ostatecznie jednak w 1851 roku został zamknięty w więzieniu Zamościu, gdzie spędził rok, po czym dzięki wstawiennictwu Jana Mincla uzyskał możliwość osiedlenia się w Warszawie. W międzyczasie umarła ciotka Rzeckiego i pan Raczek, którzy opiekowali się nim po śmierci ojca. Po powrocie do Warszawy Rzecki ponownie znajduje zatrudnienie w sklepie u Mincla i przedstawia jego trudne relacje z bratem. Kończąc wspomnienia, autor pamiętnika przechodzi do czasów mu współczesnych i skupia się przede wszystkim na Wokulskim. Po raz kolejny zastanawia się, po co mu tak duży majątek i dlaczego tworzy kolejny sklep oraz zakłada spółkę, skoro jest tak bardzo bogaty. Zauważa dziwne zachowanie Wokulskiego i stara się odnaleźć jego przyczynę. Widzi jego rozdrażnienie, wyobcowanie i brak zainteresowania sklepem; zdumiewa się, że Stach większość czasu spędza w gronie arystokracji lub jeżdżąc powozem do Łazienek. Rzecki wspomina o przeprowadzce związanej z pracą w nowym sklepie, kiedy Wokulski wynajął mu pokój i urządził go w sposób identyczny jak poprzednie mieszkanie, do którego Ignacy tak bardzo się przyzwyczaił. Stary subiekt podkreśla, że klienci dziwią się, iż Wokulski się nie żeni. Stwierdza, że wielu mężczyzn chce wydać swoje córki za niego za mąż, a zainteresowane nim klientki wypytują, czy jeszcze się nie ożenił. Rzecki mówi jednak, że reszta społeczeństwa nie darzy Wokulskiego sympatią. Obmawiają go przede wszystkim fabrykanci i kupcy, którzy uważają go za złodzieja, zdrajcę i krętacza. Rzecki uważa takie opinie za niegodziwość, bo zna Wokulskiego i jego dobre serce. Ignacy martwi się o przyjaciela, bo widzi, że coś z nim jest nie tak i zachowuje się nieswojo, o czym świadczą jego nietypowe znajomości z arystokratami oraz fakt, że postanowił nauczyć się angielskiego. Następnie Rzecki opisuje złą atmosferę w sklepie i przedstawia jednego z subiektów – Żyda Szlangbauma. Prezentuje go jako człowieka porządnego i prawego, ale nielubianego i szykowanego przez wszystkich subiektów z powodu ich antysemityzmu. Rzecki wskazuje na antysemickie nastroje w społeczeństwie oraz opowiada historię Henryka Szlangbauma. Szlangbaum kiedyś chciał być Polakiem, dlatego przeszedł na katolicyzm, przyjął nazwisko Szlangowski i ciężko pracował u Polaków, ale mimo tego nie znalazł akceptacji ze strony społeczeństwa. Zrezygnował więc z asymilacji, widząc, że Polacy nie są w stanie go zaakceptować w swoim gronie. Rozdział kończy się opisem przyjęcia zorganizowanego z okazji poświęcenia nowego sklepu przez księdza. W trakcie uroczystości Wokulski najczęściej przebywa w towarzystwie Tomasza Łęckiego, a Mraczewski wyjaśnia Rzeckiemu, że wszystko, co robi Stach, jest podporządkowane zdobyciu serca Izabeli. Po przyjęciu Rzecki wraz z doktorem Szumanem udaje się do swojego pokoju. Rozmawiają o Wokulskim: Ignacy zamartwia się o niego, a Szuman przepowiada mu tragedię.

Rozdział IX – Stare marzenia i nowe znajomości

W rozdziale dwunastym zostaje przedstawiona pani Meliton, a chwilę później obserwujemy sesję u księcia i poznajemy Juliana Ochockiego.

Rozdział rozpoczyna się od historii pani Meliton, która jest dobra i ładna, ale nie wyszła za mąż, mimo że przez całą młodość do tego dążyła. Dopiero po trzydziestce znalazła męża w osobie podstarzałego guwernera, ale on pił alkohol i ją bił. Po jego śmierci przygarnęła psa, a ten pogryzł jej służącą, co wpędziło panią Meliton w ciężką chorobę. Pół roku leżała samotnie w szpitalu, a po powrocie do zdrowia przestała myśleć o zamążpójściu i postanowiła zarabiać na życie jako swatka. Jednym z klientów jej zostaje Wokulski, który płaci duże sumy za informacje o Izabeli i jej rodziny oraz porady mające ułatwić zdobycie jej serca. Okazuje się, że to dzięki pani Meliton udało się Wokulskiemu wykupić długi pana Łęckiego i nabyć serwis Izabeli. Pani Meliton regularnie informuje Stacha, kiedy Izabela udaje się na spacer do Łazienek. W trakcie jednej z wizyt w Łazienkach, gdy przybywa do parku w tym samym czasie co Izabela i hrabina Karolowa, Wokulski mija je podczas spaceru, ale oprócz krótkiego przywitania nie zamieniają ani słowa. Mija jakiś czas i Wokulski ponownie otrzymuje od pani Meliton wiadomość, że za kilka dni Izabela pojawi się w Łazienkach wraz z hrabiną Karolową i prezesową Zasławską. Korzystając z okazji, że prezesowa darzy go szczerą sympatią, Wokulski wybiera się do Łazienek w tym dniu. Kiedy już ma wychodzić, w drzwiach staje książę, który proponuje mu założenie spółki. Narrator przytacza krótką historię księcia, który jest patriotą i przykładem jednego z niewielu arystokratów mających poczucie obowiązku wobec narodu i szanujących niższe klasy społeczne. Książę to romantyk użalający się nad krajem i mówiący o nim w podniosłych słowach, ale nie robiący nic, co mogłoby poprawić los społeczeństwa. Książę zaprasza Wokulskiego do swojego pałacu na sesję poświęconą sprawom publicznym, gdzie ujawnia zebranym plan założenia spółki handlującej ze wschodem. Na jej czele ma stanąć Wokulski. Wokulski prezentuje arystokracji, magnatom i szlachcie szczegóły swojego planu, jednak początkowo są oni wobec niego sceptyczni i nie ufają Wokulskiemu. Kiedy Wokulski zauważa słabość polskiego handlu i przemysłu, który znajduje się w rękach niemieckich oraz kiedy podkreśla, że Polacy są wyzyskiwani i zbyt słabo zorganizowani, aby walczyć z bogatszymi Niemcami, zyskuje przychylność ze strony publiki. Ostatecznie, pomimo początkowej niechęci, Wokulskiemu udaje się przekonać większość zgromadzonych gości do pomysłu założenia spółki. Swoim wystąpieniem wywiera bardzo dobre wrażenie na wyższych warstwach społecznych. Po sesji podchodzi do Wokulskiego pan Łęcki, który zapoznaje go z Julianem Ochockim – kuzynem Łęckich. Ochocki okazuje się tym mężczyzną, którym w kościele i na święconym u hrabiny Karolowej tak bardzo zainteresowana była Izabela. Wokulski udaje się z Ochockim na spacer po Łazienkach, gdzie ten drugi daje się poznać jako wynalazca, którego głowę zaprząta nauka. Pomimo możliwości Ochocki nie chce się żenić z Izabelą, bo jest pochłonięty pracą naukową. Z jednej strony Wokulski zachwyca i inspiruje się jego idealizmem oraz umiłowaniem nauki, a z drugiej traktuje go jak konkurenta o serce Izabeli. Po rozstaniu z Ochockim Wokulski ma pesymistyczne myśli i przechodzi mu przez głowę nawet pomysł samobójstwa, dlatego kiedy zaczepiają go bandyci, namawia ich, żeby go zabili. Oni jednak uciekają w przekonaniu, że mają do czynienia z szaleńcem. Po powrocie do domu służący przekazuje mu dwa listy od pani Meliton.

 

Rozdział XII: wędrówki za cudzymi interesami

Rozdział XII traktuje o zakupie kamienicy i klacz przez Wokulskiego.

W liście do Wokulskiego pani Meliton informuje, że kamienica Łęckich zostaje wystawiona na sprzedaż, lecz poza baronową Krzeszowską, która oferuje małą sumę, nie ma chętnych na jej kupno. Pani Meliton widzi w tym szanse dla Wokulskiego i nakłania go, żeby nabył nieruchomość Łęckich, a także sugeruje, żeby kupił od Maruszewicza klacz należącą do znienawidzonych przez Łęckich państwa Krzeszowskich. Kiedy bowiem klacz wygra wyścig, Izabela będzie szczęśliwa z powodu złej inwestycji poczynionej przez Krzeszowską, co w mniemaniu Wokulskiego zbliży ją do niego. Następnego dnia nad ranem Wokulskiego odwiedza Maruszewicz, który – zgodnie z informacjami pani Meliton – oferuje kupno klacz wyścigowej należącej do baronowej Krzeszowskiej. Wokulski się zgadza i nabywa zwierzę w cenie 800 rubli. Okazuje się jednak, że w rzeczywistości baronowa oczekiwała za klacz tylko 600 rubli, zaś pozostałe 200 rubli bezprawnie przejął Maruszewicz. Stach jedzie obejrzeć kamienicę Łęckich znajdującą się przy Alejach Jerozolimskich, jednak nieruchomość nie przypada mu do gustu. W pewnym momencie z kamienicy wraz z córką wychodzi piękna kobieta, którą Wokulski widział podczas kwesty w kościele w Wielką Sobotę. W związku z chęcią nabycia kamienicy Łęckich Wokulski udaje się z wizytą do prawnika, z którym rozmawia na ten temat. Choć na jej kupno wystarczy sześćdziesiąt rubli, Wokulski chce dać dziewięćdziesiąt tysięcy, aby wesprzeć finansowo rodzinę Łęckich. Adwokat rozsądnie go namawia, aby nie płacił za kamienicę więcej, aniżeli jest ona warta. Stanisław mimo wszystko prosi, żeby adwokat w jego imieniu stanął do licytacji kamienicy i nabył kamienicę za 90 tysięcy rubli. Adwokat się na to zgadza, ale pod warunkiem, będzie trzeci licytator, ponieważ nie zamierza licytować się z samym sobą. Pod koniec spotkania adwokat przekonuje Wokulskiego, że popełnia błąd i nazywa go romantykiem. Daje mu do zrozumienia, że serce kobiety zdobywa się nie łaską i szczodrością, ale siłą i pewnością siebie. Następnie Wokulski jedzie do sklepu starego Szlangbauma (ojca Henryka), który żali mu się, że z powodu swojej żydowskiej narodowości jest szykanowany. Stanisław prosi go, aby licytował kamienicę Łęckich do wysokości 90 tys. rubli, a on pomimo zdziwienia i niezrozumienia intencji Wokulskiego godzi się na tę propozycję. Wokulski wraca do domu, a tam czeka na niego Maruszewicz, z którym jadą obejrzeć kupioną klacz. Stanisław prosi dyrektora stajni, aby dochował tajemnicy i anonimowo wprowadził klacz do wyścigu. Wokulski co kilka dni jeździ do stajni, aby opiekować się klacz, ponieważ powiedział sobie, że jeśli jego koń wygra wyścig, Izabela na pewno go pokocha. Parę dni przed wyścigiem odwiedza go poznany na sesji u księcia angielski hrabia i w imieniu barona Krzeszowskiego prosi, aby odsprzedał mu klacz nawet za 1200 rubli, ale on się na to nie zgadza.

Rozdział XIII: Wielkopańskie zabawy

Wyścig, pojedynek z baronem Krzeszowskim.

W dzień wyścigu zdenerwowany Wokulski udaje się do swojej klacz. Obiecuje dżokejowi, że jeśli wygra, oprócz podstawowego wynagrodzenie dostatnie od niego dodatkowo 100 rubli. Kiedy bezpośrednio przed gonitwą wśród tłumnie zgromadzonej publiczności pojawia Izabela wraz z prezesową Zasławską, ojcem i hrabiną Karolową, Wokulski natychmiast udaje się w ich stronę. Ku swojemu zdumieniu, bardzo serdecznie rozmawia z Izabelą, która jest pełna nadziei na jego zwycięstwo i życzy mu wszystkiego dobrego. Tę krótką wymianę zdań Stanisław postrzega niczym spełnienie marzeń. Ostatecznie klacz Wokulskiego zwycięża, a zdobytą nagrodę Wokulski od razu przekazuje Izabeli na cele charytatywne. Izabela szczerze raduje się ze zwycięstwa Stanisława, podobnie jak warszawska publiczność, która cieszy się, że kupiec utarł nosa hrabiom. Wtem do powozu hrabiny i Izabeli podchodzi wściekły baron Krzeszowski, który wyrzuca Łęckiej, że jej wielbiciele osiągają sukcesy jego kosztem. Zdenerwowany Wokulski odchodzi z baronem na bok i umawia się na pojedynek pod pretekstem, że go popchnął, choć tak naprawdę Stanisławowi chodzi o niegrzeczne zachowanie Krzeszowskiego wobec Izabeli. Po skończeniu gonitwy Wokulski jedzie do doktora Szumana, który kończy pracę naukową na temat koloru i formy włosów Polaków. Prosi go, aby był sekundantem podczas pojedynku, na co Szuman się zgadza. Następnie Rzecki z Szumanem jadą do hrabiego-Anglika, który ma być sekundantem Krzeszowskiego, i ustalają warunki pojedynku. Hrabia oświadcza, że Krzeszowski nie potrącił Wokulskiego specjalnie i jest gotów go przeprosić, jednak Rzecki i Szuman odrzucają propozycję ugody. Wieczorem Rzecki udaje się do Wokulskiego, z którym rozmawia na temat pojedynku. Wokulski jest pewny siebie i nie chce słyszeć o żadnej ugodzie. Krzeszowski zdecydowanie bardziej wolałby nawet przeprosić Stanisława aniżeli ryzykować życie w pojedynku. Ostatecznie pojedynek wygrywa Wokulski, strzelając w pistolet barona i wybijając mu ząb. Po pojedynku obaj szczerze ze sobą rozmawiają: Stanisław wyjaśnia Krzeszowskiemu, że wyzwał go na pojedynek, ponieważ obraził Izabelę. Mężczyźni nie gniewają się na siebie, są wobec siebie uprzejmi i przepraszają się wzajemnie. Trzy dni później podczas lekcji angielskiego lokaj wpuszcza do domu Maruszewicza, a ten oświadcza, że nie pomoże Wokulskiemu w licytacji kamienicy Łęckich, po czym szybko wychodzi, wyczuwając złość rozmówcy. Następnego dnia Maruszewicz przyjeżdża do sklepu i w imieniu barona Krzeszowskiego prosi Wokulskiego o pożyczkę w wysokości 1000 rubli. Wokulski pożycza 400 rubli, mimo że ma świadomość, iż Maruszewicz to oszust, który sfałszował podpis barona, aby wyłudzić pieniądze. Woli jednak dać mu te 400 rubli aniżeli ryzykować, że Maruszewicz zacznie wszem i wobec rozgadywać o jego interesach, o których wie bardzo dużo za sprawą Szlangbauma. Chwilę później do Wokulskiego przychodzi adwokat z informacją, że hrabiowie i magnaci chcą wycofać się z jego spółki, bo widzą, że trwoni majątek na zbytki, takie jak wyścigi konne czy kamienica Łęckich. W związku z tym adwokat odradza Wokulskiemu zakup kamienicy Łęckich, argumentując, że w ten sposób zrazi do siebie potencjalnych wspólników. Zdenerwowany Wokulski odpiera, że nikomu nie robi łaski i jeśli ktoś nie chce, to nie musi robić z nim interesów. Oświadcza, że mimo wszystko kupi kamienicę, jednak za chwilę zgadza się na propozycję adwokata, żeby zrobić to anonimowo. Pod koniec rozdziału Wokulski dowiaduje się od Rzeckiego, że ludzie mówią, iż zaczyna wariować lub zrobić jakiś szwindel. Wszyscy przeczuwają, że już niedługo straci cały majątek, dlatego Rzecki enigmatycznie radzi, żeby wycofał się z „awantury, w którą się wklepał”. Wokulski odrzuca tę radę i oświadcza, że się nie cofnie się przed niczym w swoich postanowieniach, choć nie precyzuje dokładnie, co ma na myśli. Następnie służący Mikołaj przynosi Wokulskiemu list, w którym Tomasz Łęcki pisze, że Izabela pragnie go bliżej poznać. Łęcki zaprasza go na kolejny dzień na obiad, co wprawia go w prawdziwą ekstazę.

 

Rozdział XIV: Dziewicze marzenia

Rozdział czternasty w większości poświęcony jest rozmyślaniom Izabeli na temat Wokulskiego.

Od czasu Wielkanocy Izabela coraz częściej myśli o Wokulskim, a jej wyobrażenie na jego temat ulega stopniowej zmianie. Stanisław jest dla niej zagadką, której nie potrafi zaszufladkować jednym słowem, tak jak robi...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin