Położna.pdf

(978 KB) Pobierz
Dedykuję tę książkę MOIM DZIECIOM
WPROWADZENIE
T
o bardzo osobista książka. Napisałam ją w cztery
miesiące, ale tak naprawdę powstawała przez
dwadzieścia pięć lat mojego zawodowego życia.
Uczestnicy zajęć w szkołach rodzenia, słuchając moich
wykładów, niejednokrotnie prosili mnie, bym napisała
poradnik o ciąży i porodzie. Jedno wiedziałam na pewno:
poradnika nie napiszę. Właściwie nie czułam potrzeby
napisania czegokolwiek, najważniejsze było dla mnie, że
jestem „tu i teraz” z rodzącą. Mijały lata, dojrzałam,
okrzepłam zawodowo i znalazłam w sobie odwagę, by
podzielić się z głębi serca moim spojrzeniem na moment
narodzin. Z ponad trzech tysięcy przyjętych przeze mnie
porodów wybrałam te, które z różnych powodów okazały
się dla mnie przełomowe. Opowiedziałam też o ludziach,
których los postawił na mojej drodze, o zdobywaniu
dzięki nim doświadczenia, a także o tym, jaki to miało
wpływ na moje nieustanne poszukiwania i odkrywanie
samej siebie.
Zdaję sobie sprawę, że niektóre historie mogą być dla
Czytelników szokujące, wręcz niewiarygodne. Wiele z
nich do dziś wywołuje we mnie silne emocje. Tak
wygląda nasze życie, wszystkiego po trochu, jest radość,
ból, czasem łzy. Jednakże wszystkie opisane przeze mnie
zdarzenia są prawdziwe, oczywiście poza imionami
pacjentów. Imiona moich przyjaciół, za ich zgodą, z
radością pozostawiłam autentyczne. Osoby, które
odnajdą w tej książce swoją historię porodową, będą
mogły spojrzeć na nią oczami położnej.
Jak się przekonałam, powstawanie książki jest
bolesnym procesem niczym poród (od porównań z
porodem chyba nigdy nie uda mi się uciec).
Przeżywałam skurcze autorskie, dające duży postęp w
pracy, i przerwy pomiędzy nimi, z przerażającą ciszą w
mózgu. Zasypiałam i budziłam się, mając przed oczami
klawiaturę mojego komputera. Bywało, że wstawałam w
środku nocy z wewnętrzną potrzebą zapisania ciekawego
wątku lub historii, która nieoczekiwanie mi się
przypomniała (chciałabym w tym miejscu wyrazić
wielki szacunek dla zawodowych pisarzy). Moje
pisarskie zrywy były przeplatane codziennym życiem i
pracą przy porodach, co nie było łatwe do pogodzenia,
ale udało się – jak wszystkie moje „eksperymenty”. A
tak naprawdę wygląda na to, że miałam i mam w życiu
dużo szczęścia.
Żałuję, że nie mogłam opisać wszystkich porodów i
wspaniałych rodzin, z którymi przez te wszystkie lata
było mi dane się spotkać (książka musiałaby liczyć co
najmniej trzy tysiące stron). Wielu historii nie udało się
w niej opowiedzieć, choć do dzisiaj doskonale pamiętam
Zgłoś jeśli naruszono regulamin