Kobiety_jego_zycia_-_Taylor__Barbara_Bradford.pdf

(2057 KB) Pobierz
Bradford Barbara Taylor
Kobiety jego życia
Maximilian West osiągnął sukces zawodowy, jest nieprzyzwoicie bogaty, a jego pozycja
budzi respekt na całym świecie. Jednak milioner przeżywa kryzys wartości: prowadzenie
interesów nie przynosi mu już tyle satysfakcji, co kiedyś, czuje pustkę i samotność.
Punktem zwrotnym w jego życiu okazuje się dzień, w którym zostaje postrzelony przez
włamywacza i trafia do szpitala. Tam odwiedzają go kobiety, które odegrały znaczącą
rolę w jego życiu. Otarłszy się o śmierć, Maxim uświadamia sobie, jakie błędy popełnił, i
porządkuje skomplikowane relacje z płcią piękną.
Część I
Maximilian
Londyn - Nowy Jork 1989
Człowiek, który szturmował i zdobył tak wiele twierdz, uznawanych z pewnością w czasach jego
dzieciństwa i
młodości za tak fantastyczne i nieosiągalne jak jaskinia Ali Baby. Człowiek o wielu życiach.
-
Melvyn Bragg:
„Richard Burton: Życie"
1
Wyszedł z okazałego domu przy rogu Chesterfield Hill i Charles Street, po czym przystanął na stopniu.
Jeszcze
niedawno padał deszcz i powietrze w ten chłodny, styczniowy wieczór czwartkowy przesycone było
wilgocią.
Zazwyczaj nieczuły na kaprysy pogody, mężczyzna uświadomił sobie teraz, że drży z zimna, podniósł
więc kołnierz
swego czarnego trencza. Plucha pogłębiła i tak już dotkliwy nastrój przygnębienia i poczucie samotności.
Od
dłuższego czasu trawił go smutek; dziś, nie wiadomo czemu, dokuczał mu jeszcze bardziej.
Kryjąc ręce głęboko w kieszeniach zmusił się, aby wyjść na ulicę, i skierował kroki w stronę Berkeley
Square. Szedł
szybko opustoszałą Charles Street, wyprostowany, z głową podniesioną mimo zimna. Miał ciemne włosy
i
ciemnobrązowe oczy, był wysoki, szczupły, dobrze zbudowany, o ciele sportowca i pociągłej, nieco
kanciastej
twarzy, której ostro zarysowane kości policzkowe sprawiały, dzięki opaleniźnie, wrażenie nieco bardziej
łagodnych.
Ów wyjątkowo przystojny mężczyzna, liczący sobie około pięćdziesięciu kilku lat, nazywał się
Maximilian West.
Zastanawiał się nad powodem swego przygnębienia i rozeźlony mruknął coś pod nosem, żałując, że
zgodził się na
spotkanie o tak późnej porze. Uczynił to pod wpływem impulsu - on, który zazwyczaj działał szczególnie
rozważnie
- przez sentyment dla starego przyjaciela z lat szkolnych, Alana Trentona. Alan stwierdził, że obecność
Maxima tego wieczoru będzie miała szczególne znaczenie. Ale ósma czterdzieści pięć była późną
godziną, nawet jak na Maxima
Westa, znanego z tego, że w sprawach interesów może rozmawiać o każdej porze dnia i nocy. Tym
bardziej że
dzisiejszego wieczoru miał już umówione inne spotkanie. Na szczęście
biuro Alana oddalone było zaledwie o krok od otwartego do późna klubu, gdzie na dziewiątą trzydzieści
Maximilian
zamówił stolik.
Obszedł dokoła Berkeley Square, zastanawiając się, dlaczego Alan chciał się z nim zobaczyć i o co tu
właściwie
chodzi. Kiedy Alan zatelefonował do niego, jego głos był naglący, sugerował sprawę nie cierpiącą
zwłoki, on sam
jednak mówił zdumiewająco powściągliwie. Maxim, zaintrygowany, obiecał, że wstąpi do niego, teraz
jednak
rozmyślał z niepokojem o upływającym czasie, przypomniał też sobie, że Alan jest niepoprawnym gadułą.
Trzeba
będzie pilnować godziny i starać się skrócić to spotkanie.
Och, do diabła, pomyślał dochodząc do skrzyżowania z Bruton Street. Alan znaczył dla mnie tak dużo
przez większą
część życia, jestem mu coś winien... znamy się od tak dawna, wie tyle - i jest moim najlepszym
przyjacielem.
Przechodząc przez ulicę, utkwił wzrok w salonie wystawowym Jacka Barclaya na przeciwległym rogu, a
kiedy
znalazł się na wysokości witryny z jej taflowym szkłem, przystanął, aby nacieszyć oczy widokiem
błyszczących w
świetle reflektorów rolls-royce'ów i bentleyów. Już od dawna przyrzekał sobie, że kupi jeden z tych
superluksusowych modeli, ale jakoś nie zdobył się na to do tej pory. Zresztą nie odczuwał specjalnej
potrzeby
posiadania samochodu na własność. Bardziej odpowiadały mu odrzutowce docierające do
najprzeróżniejszych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin