Wielki przekręt na majtkach. Windykatorzy gnębią tysiące kobiet.docx

(70 KB) Pobierz

http://wyborcza.pl/1,87648,19636061,wielki-przekret-na-majtkach-windykatorzy-gnebia-tysiace-kobiet.html

Wielki przekręt na majtkach. Windykatorzy gnębią tysiące kobiet

Karolina, której dane oszuści zdobyli na porodówce, pokazuje wezwanie do zapłaty, tym razem od firmy z

 

Bielizna miała być królewska, a była najtańsza i "nie weszłaby nawet na yorka". Majtkowy król najpierw chce za nią 20 zł, ale szybko żąda dziesięć razy więcej. Nie zapłacisz? Spodziewaj się telefonów co godzina od godz. 7 do 23 albo najścia w domu.

Wiedzą, że oszukał tysiące dziewczyn i kobiet, a teraz straszy je windykatorami. I robi to bezkarnie. Ale do czasu... bo jest ich już - skrzykniętych przeciw majtkowemu królowi - prawie półtora tysiąca.

Jedną z grup na Facebooku założyła Paulina. "Jestem oszukana przez firmę prowadzoną przez Tomasza O." - napisała w listopadzie ubiegłego roku. Opisała swoją historię i zapoczątkowała lawinę. Teraz jej grupa na FB to biuro doradcze i prawne.

"Dziewczyny, żeby było jasne, co macie robić, gdybyście nic jeszcze w temacie nie zrobiły. Idziemy na policję, pod którą podlegamy, aby złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa oszustwa. Żaden policjant nie ma prawa odmówić przyjęcia zgłoszenia (info z KWP Katowice). Gdybyście spotkały się z odmową, żądajcie jej na piśmie!!! Nie dajcie się spławić" - brzmi jedna z instrukcji.

Oszukane kobiety podają sygnatury spraw prowadzonych przez policję i prokuraturę, zamieszczają wzory pism - zażalenie na odmowę wszczęcia postępowania, skargi do rzecznika praw konsumenta, porady prawne znalezione w sieci. Powtarzają, by nie reagować na wezwanie kancelarii windykacyjnej, bo to oszustwo. Instruują, co mówić, gdy dzwonią windykatorzy, wreszcie dzielą się numerami ich telefonów i radzą, jak je blokować. I podtrzymują się wzajemnie na duchu. "Dziewczyny, nie bójcie się, nie jesteście same" "Idzie dobrze, powoli, ale dobrze... działamy!!!!".

Wysoka cena tanich majtek

- Jak to się zaczęło? Od telefonu, że wygrałam w konkursie zestaw ekskluzywnej bielizny. Zgodziłam się na wysyłkę, przystając na koszt 19,90 zł - wspomina Paulina. - Po kilku dniach otrzymałam paczkę ze zwykłymi bazarowymi majtkami, taniej produkcji, z tandetnego materiału. Zgodnie z fakturą dołączoną do przesyłki opłaciłam koszt nadania. Po kilku tygodniach nadeszła kolejna paczka. W kopercie znajdowały się ponownie majtki i faktura za bieliznę oraz przesyłkę, którą już opłaciłam. Odesłałam towar. Po kolejnych tygodniach otrzymałam następną przesyłkę, z tym samym towarem i fakturą za trzy przesyłki. Nieotwartą przesyłkę kolejny raz odesłałam. W październiku dostałam list, a w nim informację o przekazaniu mojej wierzytelności do firmy windykacyjnej. Zaczęły się telefony i straszenie sprawą sądową. Kolejne wezwanie opiewało już na ponad 200 zł. Sprawę zgłosiłam policji.

Dla Karoliny z Radomia sprawa zaczęła się na porodówce. Jako młoda mama dostała paczkę z próbkami produktów dla niemowląt, a przy okazji ankietę do wypełnienia. To tam, jak przypuszcza, była klauzula zgody na wykorzystanie danych do celów marketingowych. I stamtąd firma Tomasza O. wzięła jej telefon.

- Minął prawie rok od pobytu w szpitalu, gdy zadzwonili. Usłyszałam, że zostałam wylosowana do przetestowania ekskluzywnej bielizny, którą na polski rynek miał wprowadzać amerykański producent. Pytałam, czy koszty przesyłki to jedyne koszty i czy wiąże mnie to jakąś umową. Usłyszałam, że chodzi o zgodę na przysłanie tylko tej jednej przesyłki, a po przetestowaniu bielizny mam zadzwonić i zdecydować, czy chcę kolejne paczki czy nie - wspomina Karolina. Paczka przyszła, w środku faktura na 19,90 zł. Zapłaciła w terminie i tego samego dnia oddzwoniła do firmy, że więcej paczek nie chce.

- Pan, z którym rozmawiałam, powiedział, że wykreśla mnie z bazy danych. Pytałam, czy dostanę pisemne potwierdzenie decyzji, ale stwierdził, że to niepotrzebne, bo nic nie podpisywałam, nie muszę więc niczego dostawać na piśmie. Uznałam, że to kończy sprawę - wspomina Karolina. Minęło kilka miesięcy, gdy ze skrzynki wyjęła list od firmy windykacyjnej z ponagleniem zapłaty. Należność: - 86,90 zł - mogła być rozłożona na raty.

Poszła do rzecznika praw konsumentów i do komisariatu policji. Usłyszała, żeby dała sobie spokój i nie płaciła, bo nikt jej nic nie zrobi.

- Tylko że kilka dni temu przyszło kolejne pismo z Kancelarii Windykacji Sądowej z wezwaniem do zapłaty.

Figi za małe na yorka

Magda z Kielc do dzisiaj nie wie, w jaki sposób firma wysyłkowa zdobyła jej dane. Też dostała telefon z propozycją przetestowania bielizny, darmową paczkę miała otrzymać po pokryciu kosztów przesyłki. W czasie rozmowy nie padło słowo "umowa".

- Miały być piękne figi, a tymczasem Chińczyk, jakby je zobaczył, toby się popłakał ze śmiechu. Tandetne, rozmiar na lalkę, bo nawet nie na szczupłą kobietę. Na mojego yorka by nie weszły. Do paczki dołączono "Warunki umowy" - pismo niepoparte żadną pieczątką czy podpisem, bez żadnej wartości prawnej. Akurat na tym się znam - mówi Magda.

Odesłała majtki wraz z pismem, że towar nie spełnia warunków umowy. Zadzwoniła na podany numer i poinformowała, że nie zapłaci ani grosza. I też dostała wezwania z Kancelarii Windykacji Sądowej. Windykatorzy zaczęli dzwonić. - Czasami mam telefony z zastrzeżonego numeru, z którego odtwarzany jest automatyczny komunikat, że mam uregulować dług. Czasem dzwoni ktoś żywy i sprytnie naciska, abym zapłaciła. Nękają też głuchymi telefonami, dzwonili nawet, gdy byłam w komisariacie i składałam na nich zawiadomienie - mówi Karolina.

Telefon dzwoni co godzinę, nawet w niedzielę. W pismach windykatorzy, czyli prywatna firma niczym się nieróżniąca od zakładu naprawy taczek, straszy "uruchomieniem procedur sądowych celem skierowania sprawy do kancelarii komorniczej", ostrzegają, że brak płatności spowoduje "upublicznienie danych w publicznych rejestrach dłużników i w sieci".

A z majtkami zostaje listonosz

Kilka dni temu na Facebooku pojawiło się ostrzeżenie, że windykatorzy zaczynają nachodzić kobiety w domach.

"Jeśli do kogoś przyjdzie ich fałszywa firma, nie wpuszczajcie do domu! Dzwońcie na policję! Oto porada od prawnika: firma windykacyjna nie jest komornikiem. Może wysyłać pisma z żądaniem spłaty długu, ale nie ma prawa wejść do mieszkania ani zająć jakichkolwiek rzeczy".

- Ja sama się windykatorów nie boję, ale wiem, że dziewczyny są bardzo przestraszone - mówi Karolina. - Słyszałam, że dla dwóch z nich skończyło się to pobytem w szpitalu. A oszust wymyka się wymiarowi sprawiedliwości. Podaje adresy firmy w Szwajcarii albo w Nevadzie.

Paulina: - Wezwania do zapłaty przychodzą z Radomia, ale pieczątki poczty są z Krakowa. Każda z nas dostaje inny numer konta, na które ma wpłacić. Telefony infolinii podawane na wezwaniach i fakturach są wyłączone lub nikt ich nie odbiera. Podany adres głównej firmy w Radomiu nie istnieje. Przy wskazanej ulicy nie ma takiego numeru. Sąsiedzi ze znajdujących się tam firm mówią, że wciąż ktoś pyta o firmę wysyłkową od bielizny, a listonosz ma problem z doręczeniem odsyłanych majtek.

RSD 43/15

Adresy firm windykacyjnych są też fikcyjne. Przy próbie wejścia na stronę internetową www.kancelariawindykacjisadowej.pl pojawia się komunikat: "403 Forbidden. Dostęp zabroniony". Dziewczyny skrzyknięte na FB ustaliły jednak swymi sposobami dane personalne Tomasza O. Jak się okazało, stoi zarówno za działalnością wysyłkową, jak i windykacyjną. Po doniesieniach oszukanych prokuratura w Katowicach wszczęła śledztwo w sprawie oszustwa.

- Zbieramy pokrzywdzone, do tej pory zgłosiło się kilkadziesiąt pań, ale krąg pokrzywdzonych się powiększa - mówi Marta Zawada-Dybek, rzeczniczka okręgówki. Apeluje do kobiet, by się zgłaszały albo za pośrednictwem miejscowych prokuratur przysyłały zawiadomienia. Należy powołać się na śledztwo o sygnaturze VDs 530/15.

- Śledztwo jest prowadzone pod kątem oszustwa, na razie "w sprawie" - informuje rzeczniczka. Tak zwane czynności śledcze na zlecenie prokuratury prowadzi Komenda Wojewódzka w Katowicach. Sygnatura sprawy: RSD 43/15 - należy ją podać, zgłaszając sprawę w dowolnym komisariacie.

- I nie kasować połączeń od firm windykacyjnych, nie wyrzucać przysyłanych przez nie dokumentów. To wszystko pomoże w śledztwie - radzi podinspektor Aleksandra Nowara z Katowic. - Każdorazowo zgłaszać też policji, że windykatorzy nachodzą w domu.

UOKiK: nie znamy adresu

Majtkowego króla zna już doskonale Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Postępowanie dało podstawy do postawienia zarzutów, ale mimo współpracy z organami ścigania nie udało się ustalić fizycznie adresu firmy - mówi Ernest Makowski z UOKiK. - Tej spółki nigdzie nie ma i to jest główny problem.

Magda: - Wiemy, że pan O. na otwartych grupach czyta wpisy dziewczyn, a do zamkniętych grup przemycił osoby z nim powiązane. Nie szkodzi. Pewne rzeczy piszemy tam specjalnie, bo wiemy, że to do niego dociera. Niech wie, że mu nie odpuścimy.

 

Małgorzata Rusek

17.02.2016

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin