Plantacja - Chomik marekXXXXX.pdf

(240 KB) Pobierz
Gdyby pięć lat temu ktoś powiedział, że rzucę zarządzanie
dużym funduszem hedgingowy, dla plantacji kawy w Angoli,
uznałbym go za niespełna rozumu.
Otrzeźwienie przyszło wraz ze śmiercią wspólnika. Praca
wciągała jak narkotyk. Podobnie też wykańczała. Miałem
czterdzieści lat i poza pieniędzmi nic więcej. Nawet stałej
partnerki, której musiałbym poświęcić czas, którego nie miałem,
pracując po dwanaście – szesnaście godzin na dobę.
Decyzję podjąłem pod wpływem impulsu, jednak przez kolejne
miesiące pracowałem nad jej realizacją. Ulokowane w bankach,
funduszach i akcjach pieniądze zapewniały mi spokojną
przyszłość mimo małej fortuny, jaką wydałem na zakup kilku
małych, zaniedbanych plantacji kawy. Po pięciu latach nie
żałowałem niczego. Plantacja przynosiła niewielki zysk, a w
niedalekiej przyszłości miała zacząć być naprawdę dochodowa.
Nie chodziło tu jednak o pieniądze. Tych miałem sporo.
Podobało mi się życie, jakie sobie wybrałem.
Rozmyślając nad przeszłością, rozkoszowałem się kąpielą po
poranku spędzonym w siodle. Wokół mnie kręciła się
bezszelestnie trójka półnagich dziewcząt. Skinąłem na
najmłodszą. Nieporadnie ukrywając zadowolenie z
wyróżnienia, rozsupłała opasujący biodra zawój, po czym
weszła do wanny. Jej świeżutkie ciało i delikatny dotyk
podziałały jak najlepszy afrodyzjak. Finezja, z jaką pieściła
członek, świadczyła, że odebrała dobrą szkołę od Ooli. Gdybym
był odrobinę bardziej zmęczony, pewnie zadowoliłbym się jej
paluszkami. Podniecenie wzięło jednak górę nad
rozleniwieniem. Wstałem. Gdy dwie pozostałe dziewczęta myły
mi plecy i ramiona, moja dzisiejsza wybranka z prawdziwym
kunsztem ssała kutasa. Upojony doznaniami nie zauważyłem
wejścia Ooli.
– Mam nadzieję, że nie przeszkadzam, Jaka.
Otworzyłem oczy.
– Ależ skąd Ooli, właśnie doceniam twoje doświadczenie w
doborze dziewcząt.
– Wstań Mami.
Zwróciłem się do ssącej mnie dziewczyny. Kontynuując
rozmowę z Ooli, poleciłem dziewczęciu, by stanęła w rozkroku,
tyłem do mnie. Posłusznie wypiła się, łapiąc dłońmi za brzeg
wanny. Miała kształtne pośladki. Przytrzymując kutasa
dłonią, wsunęłam główkę między drobne wargi. Jęknęła, gdy
wbiłem się w nią po jądra. Była przyjemnie świeża i ciasna.
Poruszając zmysłowo biodrami, wychodziła naprzeciw moim
pchnięciom. Eksplodowałem, wypełniając pochwę nasieniem.
Gdy wysunąłem się z niej, nasienie pociekło po kształtnych
udach. Mami z uśmiechem na twarzy, wyssała mnie do ostatniej
kropelki, po czym umyła członek wodą. Ubierając się w
jedwabny szlafrok, rzuciłem do Nattat, starszej z dwójki
pozostałych dziewcząt, by przygotowały Mami na wieczór.
Spodobał mi się jej zapał i miałem ochotę spędzić z nią
dzisiejszą noc. Wychodząc z Ooli na werandę, uśmiechnąłem się
do Mami. Odwzajemniła uśmiech.
Ooli towarzyszyła mi podczas lekkiego lunchu. Była to okazja,
by omówić sprawy związane z prowadzeniem domu i
dziewczętami. Ooli sprawowała pieczę nad domem,
zaopatrzeniem i służbą, która niemal wyłącznie składała się z
rdzennych dziewcząt. Była moją prawą ręką i zaufaną
powiernicą sekretów. To, że czasami ze sobą spaliśmy, nie
czyniło nas jeszcze kochankami. Ooli wolała zresztą
dziewczęta, co było poniekąd przyczyną tego, że pracowała
teraz dla mnie.
Poznałem ją, pracując jeszcze w funduszu. Była moją
tłumaczką, gdy osobiście sprawdzałem możliwości
inwestowania w dość ryzykowne, aczkolwiek obiecujące spore
zyski tutejsze kopalnie i pola naftowe. Ostatecznie wycofaliśmy
się z tego projektu, ale znajomość z Oolą zdecydowała później,
że to właśnie w Angoli nabyłem posiadłość. Ooli miała
trzydzieści lat. Była wysoka, zgrabna i prawdę mówiąc,
niesamowicie pociągająca. Jak na tutejsze warunki, gdzie
dziewczęta uważa się za kobiety w wieku dwunastu lat, a
piętnastolatki mają już własne dzieci, Ooli była starą panną.
Kobiety w jej wieku przeważnie były babciami, chowającymi
całkiem podrośnięte wnuki. Wykształcona, niezależna i
biseksualna wbrew rodzinie nie wyszła za mąż tuż po szkole.
Była outsiderem, bez możliwości awansu społecznego czy
zawodowego. Gdy zaproponowałem jej posadę, bez wahania
przyjęła ofertę. Lubiłem jej towarzystwo. Jako jedyna kobieta
w domu chodziła w europejskich strojach lub pełnym zawoju.
Lubiłem, gdy nosiła rozpiętą o dwa guziki za dużo białą bluzkę
i szorty. Nigdy nie widziałem, by używała biustonosza. Nie
musiała! Średnie, jędrne piersi budziły zachwyt. Nawet wśród
dziewcząt pracujących w domu. Pozostałe kobiet chodziły po
domu półnagie, z odsłoniętymi piersiami.
Ooli prowadziła dom i dziewczęta żelazną ręką. Dobierała je
starannie z okolicznych wiosek. Młodziutkie, zdrowe i bardzo
oddane. Po lunchu Ooli wybrała sobie jedną z usługujących nam
dziewcząt. Zaproponowała, bym się do nich przyłączył. Z
żalem odmówiłem. Miałem za godzinę zaplanowaną
telekonferencję, a poza tym chciałem oszczędzać siły na Mami.
Nie przyjęła mojego tłumaczenia. Śmiejąc się, ujęła mnie za
dłoń.
– Uszczęśliwisz May i mnie, a konferencje zawsze możesz
odbyć z mojej sypialni. Poza tym mam dla ciebie prezent. Stojąca
obok Ooli drobniutka May była świeżym nabytkiem.
Szczuplutka, drobna, z małym biustem i dziewczęcymi biodrami
była warta grzechu. Uległem. May, choć nie rozumiała słowa
po angielsku, uśmiechnęła się, gdy przystałem na propozycję
Leżąc, u wezgłowia łóżka obserwowałem, jak u moich stóp
kochają się ze sobą dwie dziewczyny o skórze w kolorze kawy z
mlekiem. Obie piękne, a jednak zupełnie różne od siebie.
Dojrzała, wysoka Ooli i młodziutka, filigranowa wręcz May.
Czułem podniecenie, patrząc, jak leżąca na Ooli May wypina w
moim kierunku pośladki. Jej drobne, bezwłose wargi
kontrastowały z mięsistą wydepilowaną cipką Ooli, a kształtna
gwiazdka odbytu kusił równie ponętnie, jak ociekająca sokami
dziurka. Patrząc, jak May doprowadza Ooli do orgazmu, a
później sama wije się w ekstazie, obudziło we mnie zwierzę.
Klęcząc, między ciężko dyszącymi kobietami całowałem na
przemian ich piersi. May dotykała mojego pulsującego kutasa, a
Zgłoś jeśli naruszono regulamin