Errington Malcolm R. - Historia świata hellenistycznego.pdf

(2118 KB) Pobierz
PRZEDMOWA
Starożytni Hellenowie nigdy nie słyszeli o świecie
hellenistycznym. Gdyby przyszło im do głowy dziele-
nie ich własnej historii na jakieś okresy ‒ jak to dla
własnej wygody robią współcześni historycy ‒ za
czynnik epokowy, który fundamentalnie zmienił ich
świat, uznaliby zapewne serię klęsk od 197 roku zada-
wanych monarchiom macedońskim przez Rzymian,
a nie rolę odgrywaną przez te monarchie. Bez względu
na odmienność struktur państwowych, Macedończycy
ostatecznie byli dla Greków po prostu Hellenami.
Stworzone przez nich państwa liczyły się więc jako hel-
leńskie potęgi. W oczach wielu Greków byli zresztą
znacznie lepszymi przywódcami niż Ateńczycy czy
Spartanie nawet w swych najświetniejszych czasach.
W tej książce staram się podkreślać elementy cią-
głości. Próbuję opisać epokę hellenistyczną obejmującą
trzecie i drugie stulecie przed Chrystusem, w katego-
riach naturalnych konsekwencji wydarzeń okresu kla-
sycznego. Zwracam uwagę na różnice w kolejach losu
poszczególnych regionów świata hellenistycznego, któ-
re wynikają z odmienności ich dziejów we wcześniej-
szym okresie. Ukazuję ten świat jako złożoną wielopo-
ziomową i nieustannie rekonfigurującą się sieć stosun-
ków społeczno-politycznych. Pod tym względem świat
w epoce hellenistycznej nie różnił się zbytnio od świata
w okresie klasycznym. Z pewnością nie miał cech nie-
ruchomego kolosa na glinianych nogach, którego upa-
dek nastąpił tylko dlatego, że doszło do trzęsienia ziemi
wywołanego ingerencją Rzymian.
Na pierwszy plan wysunąłem tu historię spraw pu-
blicznych, działań podejmowanych przez państwa
i miasta, dzieje problemów, z jakimi borykały się po-
szczególne królestwa, miasta i ich federacje. Wzajemne
oddziaływanie tych elementów struktury świata helle-
nistycznego legło u podstaw najważniejszych uwarun-
kowań społeczno-politycznych i ekonomicznych, w ja-
kich przyszło żyć ludziom w okresie hellenizmu. Ta
książka jest zatem historią ważnych zdarzeń i procesów
zachodzących w sferze publicznej, a nie encyklopedią
zawierającą skrótowy przegląd wszystkich aspektów
życia i kultury w okresie tych trzystu lat, którymi zaj-
muję się na jej stronach.
Dziękuję Alowi Bertrandowi, który skłonił mnie
do napisania tak pomyślanej książki i okazał cierpli-
wość, czekając na znacznie opóźniające się jej ukoń-
czenie. Jestem także zobowiązany trzem anonimowym
recenzentom za ich niemałą, ale konstruktywną dozę
krytycyzmu ‒ ich uwagi na temat wcześniejszej wersji
zaowocowały znaczącymi poprawkami.
R. Malcolm Errington
Berlin, czerwiec 2007
WPROWADZENIE
W sierpniu 324 roku przed Chrystusem, podczas
igrzysk w Olimpii, wysłannik króla Macedonii przeka-
zał zebranym tam zawodnikom i widzom przesłanie,
które otworzyło nową epokę. Pochodzącym ze wszyst-
kich zakątków świata helleńskiego Grekom, pośród
których było wielu wygnańców z ojczystych miast,
oznajmił: „Nie byliśmy winni waszego wygnania, sta-
niemy się natomiast przyczyną waszego powrotu do oj-
czyzny (nie dotyczy to tych, którzy podlegają karze za
przestępstwa natury religijnej). Napisaliśmy w tej
sprawie do Antypatra, aby te poleis, które sprzeciwiają
się waszemu powrotowi, zmusił do posłuchu”.
Był to moment przełomowy z kilku względów.
Macedoński król Aleksander, znany potem jako „Wiel-
ki”, z dalekiego Iranu, jak echo powtarzając imperialne
tony niedawno przez siebie pokonanego i złożonego
z tronu perskiego jedynowładcy, zwracał się z tym
przesłaniem do wszystkich zgromadzonych podczas
najsławniejszego panhelleńskiego święta religijnego
spośród tych organizowanych przez niezależne greckie
państwa. Zamiast traktować greckie społeczności jako
autonomiczne i niezależne wspólnoty polityczne, za ja-
kie one uważały się zgodnie z tradycją i na miejscu
rozpoznawać sytuację każdego z nich, postrzegając
każdą jako odrębną kwestię, uogólnił on ‒ z pewnością
dość powszechny ‒ problem wygnańców. Choć lokalne
przyczyny wypędzeń, w zależności od miasta, były
bardzo różne, wszystkie te przypadki Aleksander po-
traktował globalnie. Jednocześnie wszystkim tym grec-
kim państwom, które śmiałyby nie okazać posłuchu,
zagroził użyciem przeważającej siły, przywołując imię
swego namiestnika w tym regionie. Nie silił się, żeby
do rozwiązania tego problemu wykorzystać istniejący
mechanizm, jakim był Związek Koryncki, czyli ligę
greckich państw utworzoną przez jego ojca po bitwie
pod Cheroneją w 338 roku. Nie okazał szacunku dla lo-
kalnych tradycji i okoliczności. Greckie państwa po-
traktował jak jednorodną masę. Oczekiwał, że zastosują
się do jego nakazu, mimo że przyjęcie na powrót poli-
tycznych wygnańców, jawnie osłanianych przez mace-
dońską armię, i zwrócenie im majątków, których zostali
pozbawieni, nie mogło nie wywołać zamieszania i nie-
pokojów. Nie najlepszy to był sposób, aby zyskać przy-
chylność serc i umysłów Greków, spośród których wie-
lu bez wątpienia żywiło nadzieję, że Aleksander nigdy
nie powróci ze swej wyprawy do Indii.
Nic nie wskazuje jednak na to, żeby przed śmiercią
Aleksandra w Babilonie, która miała nadejść za około
dziesięć miesięcy (10 czerwca 323 roku), Antypater,
pełniący wówczas funkcję wicekróla w Europie, był
gotów poprzeć czynem groźbę króla i rzeczywiście do-
konać zbrojnej interwencji w którymś z greckich pań-
stw. Wiedział lepiej od swego przebywającego w odda-
li władcy, jak wielką niezgodę i polityczną niestabil-
ność może wywołać ta akcja. Niemniej niektóre pań-
stwa, nie chcąc ryzykować, zastosowały się do poleceń
Aleksandra. Było wszakże oczywiste, że autorytarna
postawa macedońskiego króla, nacechowana zupełnym
lekceważeniem dyplomatycznej tradycji, wywoła opór
w tych miastach-państwach, gdzie problem wygnania
był szczególnie palący. Miały one nadzieję przynajm-
niej na opóźnienie wykonania rozkazu króla lub jego
złagodzenie.
Zwłaszcza dwa państwa, ważne z politycznego
punktu widzenia, poczuły się tym królewskim polece-
niem mocno zagrożone. Były nimi miasto-państwo
Ateny i federacyjny Związek Etolski obejmujący gó-
rzystą środkowo-zachodnią Grecję. Oba te państwa
poważnie naruszyły greckie zasady i tradycje, czerpiąc
z tego procederu wielkie korzyści. Ateńczycy w latach
sześćdziesiątych IV wieku odbili perskiemu satrapie
Mauzolosowi wyspę Samos. Zamiast związać ze sobą
Samijczyków wdzięcznością za wyzwolenie spod per-
skiego jarzma, bez cienia wahania postanowili wypę-
dzić ich z ojczyzny, a na wyspie osiedlili własnych
obywateli jako kolonistów. Pamięć o podobnym za-
chowaniu Etolów wobec ważnego akarnańskiego mia-
sta portowego Ojniadaj była jeszcze świeższa, choć do-
kładna data i okoliczności tej sprawy nie są znane.
I Ateny, i Związek Etolski czuły się teraz mocno zagro-
żone wezwaniem Aleksandra, nakazującym przyjęcie
wygnańców na powrót do ich ojczyzn. I jedni, i drudzy
zaczęli się przygotowywać do stawienia oporu, podczas
gdy przepełnieni wdzięcznością Samijczycy ‒ nic nam
nie wiadomo na temat wypędzonych Ojniadów ‒ zaczę-
li planować natychmiastowy powrót na swą wyspę.
W ciągu kilku następnych miesięcy między Atenami,
samijskimi wygnańcami i dworem Aleksandra kurso-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin