Funky #049.pdf

(309 KB) Pobierz
Funky #49 ­ Sajmon mówi: zagraj coś
"Funky"
Krzysztof Inglik
Wyobraźmy  sobie,  że  gramy  w  kapeli,  której  bębniarz  ma  na  imię
Sajmon.  Co  więcej,  pałker  ów  jest  liderem  kapeli  i  od  niego  zależy
być albo nie być w tym zespole.
Na jednej z prób gra prosty, czterotaktowy motyw, po czym wskazuje na gitarzystę i mówi: "Te, kudłaty, zagraj coś do tego". A
więc bierzemy wiosło i gramy...
PRZYKŁAD 1 wykorzystuje najbardziej rozpowszechniony funkowy 
patent
 polegający na mieszaniu akcentów trójkowych z
parzystym, szesnastkowym pulsem. Pierwszą ćwiartkę akcentujemy jeszcze równo i marszowo, aby nie kłócić się z perkusistą,
który marzył o zagraniu dwóch ósemek stopą. Jednakże od tej drugiej ósemki zaczynamy już liczyć trójkowo: 1­2­3­1­2­3 (akord ­
tłumienie ­ tłumienie). Na końcu drugiego taktu dostrzec możecie zagęszczenie ­ te cztery szybsze nuty mają nawiązać do
patentu, jaki bębniarz gra od czasu do czasu na hi­hatach.
Nie można załadować wtyczki.
Trzy siódemki na trzech najwyższych strunach, które widzicie w tabulaturze na stronie obok, to trójdźwięk B moll w pierwszym
przewrocie. Takie proste układy sprawdzają się najlepiej, ponieważ w zależności od tego, co zagra basista, nasz trójdźwięk może
stać się dowolnym akordem. Przykładowo, jeśli w basie pojawi się nutka G ­ mamy Gmaj7. Kiedy w basie usłyszymy E ­ mamy
część akordu E9 lub Em9. Jeśli kaprys basisty rzuci go w odmęty dźwięku Bb ­ nasz trójdźwięk można postrzegać jako część
dominanty Bb7#5b9. I tak dalej... Możliwości jest naprawdę wiele. W naszym przykładzie zadowolimy się przebiegiem basowym
opartym na nutkach B (a więc akord Bm) oraz E (akord E9), dzięki czemu otrzymamy klasyczny zwrot II­V. W drugiej połowie
ostatniej ćwiartki taktu pierwszego pojawia się jeszcze inny trójdźwięk ­ A dur w pierwszym przewrocie. Ów trójdźwięk A z nutkami
B i E w basie będzie częścią akordu zawieszonego (sus) ­ w obu przypadkach z różnymi rozszerzeniami.
Spoglądamy na naszego perkusistę z nadzieją, że nasz riff się mu spodobał. Po chwili zadumy Sajmon mówi: "Nie, mistrzu,
zagraj coś innego, coś bez tych kliszowatych, funkowych akordzików". Nie pozostaje nam nic innego, jak zaproponować kolejny
riff...
PRZYKŁAD 2 to próba wyrwania się z myślenia akordowego, która nawiązuje do tradycji single note riffs zapoczątkowanej przez
The Meters i kontynuowanej (choć w nieco innej stylistyce) przez zespół Extreme. Notabene, przykład ten zagrany jest na barwie
czystej, ale spróbujcie to samo wykonać na przesterze i dodać kilka tłumień, gdzie trzeba, i będziecie mieli rasowego
Bettencourta. Spójrzcie na stronę z nutami ­ jak rozmieszczone są akcenty. Najpierw cztery regularne szesnastki, a potem od
ostatniej z nich zaczyna się akcentowanie na "i". Do "raz" wracamy dopiero na trzeciej ćwiartce taktu drugiego.
Nie można załadować wtyczki.
Jeśli chodzi o materiał użyty do budowy tego riffu, to jest to głównie pentatonika molowa B (B, D, E, F#, A). Dla ułatwienia możecie
wziąć do ręki długopis lub flamaster i zakreślić kółkami te dźwięki. Wszystkie inne to po prostu nuty przejściowe pomiędzy nimi.
Tak więc kończymy grać riff numer 2 i znowu spoglądamy na naszego kapryśnego kolegę, którego ulubioną zabawą jest walenie
w nietłukące talerze i parę garów. Sajmon przeciąga się, kiwa głową i mówi: "Dobre, dobre..., ale nie najlepsze. Stać cię na
więcej". Drapiemy się w głowę i zarzucamy do menu kolejną gitarową frazę...
PRZYKŁAD 3 jest oparty również na dźwiękach pojedynczych. Tym razem riff ma być pretekstem do wyćwiczenia tłumienia
dźwięków lewą ręką. Jest to dość istotne, kiedy chcemy zagrać tego typu frazę z szerszym i bardziej dynamicznym biciem prawej
ręki, które da nam ów specyficzny, perkusyjny charakter riffu. Po opanowaniu przykładu spróbujcie podłożyć dowolnie wymyśloną
frazę po pentatonice B moll. Podobnie jak w ćwiczeniu numer 1 na końcu znalazły się cztery szybsze nuty nawiązujące do tego,
co wyczynia tu pałker na hi­hacie. Tym razem nie jest to akord, a typowe zejście po pentatonice z użyciem dwóch pull­offów.
Nie można załadować wtyczki.
Zanim jeszcze wybrzmiał ride uderzony na końcu wspólnie zagranego riffu, spoglądamy znów na naszego lidera i pałkera w
jednej osobie. Jego mina mówi sama za siebie, więc nie czekając na magiczne "Sajmon mówi", zaczynamy grać kolejny pomysł...
PRZYKŁAD 4 to już riff z kompletnie innej beczki. Pamiętam, jak lata temu czytałem w jakimś amerykańskim piśmie gitarowym
wywiad z Robbenem Fordem. Ten rewelacyjny gitarzysta zdradził tam pewien sekret, którego nauczył go Miles Davis. Otóż
trębacz ten miał pewien ciekawy patent, który nazywał "The Device" (z ang. urządzenie, przyrząd) i wykorzystywał często w
statycznych, modalnych grooves. Patent ów polega na tym, że na całej długości struny drugiej układamy sobie dźwięki
pentatoniki B moll będące od tej pory swoistymi punktami odniesienia. Są one jednocześnie najwyższym głosem akordów
(trójdźwięków), które zaraz zbudujemy. Jak? Po prostu dodajemy kwarty na strunie trzeciej i czwartej ­ najpierw o tercję wielką
niżej od owej górnej pentatonicznej nuty, a potem o kwartę. Brzmi to skomplikowanie, ale w rzeczywistości jest bajecznie proste ­
wystarczy spojrzeć na stronę obok i wszystko będzie jasne. W połowie taktu drugiego pojawia się pierwszy akord, którego górną
nutą jest tonika (B). Następnie przesuwamy dwa najniższe dźwięki o pół tonu w dół. Kolejną nutą pentatoniki B moll na drugiej
strunie będzie A na dziesiątym progu. Gramy więc jednym palcem nasz akord i znów jego dół przesuwamy o pół tonu w dół. I tak
dalej, i tak dalej... Oczywiście wszystko umieszczone w ramach określonego rytmu.
Nie można załadować wtyczki.
Posłuchajcie, nauczcie się przykładu 4, a następnie spróbujcie zagrać ten sam patent, ale oparty na dźwiękach pentatoniki w
innej kolejności. Pozostaje pytanie: jak to wygląda od strony analitycznej i jakie tu wychodzą harmonie w stosunku do toniki B w
basie? Hmm, jakby tu powiedzieć... A kogo to obchodzi? Skoro sam wielki Miles Davis nie wnikał w to, czym jest "The Device" i
jakie ma uzasadnienie teoretyczne, to nie wnikajmy i my. To po prostu bardzo fajnie brzmiący patent, i tyle. Pozdrawiamy
wszystkich perkusistów i do zobaczenia za miesiąc!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin