Henryk Kurta - Mors ultima ratio.pdf
(
726 KB
)
Pobierz
Henryk Kurta
Mors ultima ratio
Krajowa Agencja Wydawnicza
Układ typograficzny okładki i karty tytułowej
Jan i Waldyna Fleischmannowie
Projekt typograficzny serii
Teresa Cichowicz-Porada
Redaktor
Bożena Rytel
Redaktor techniczny
Grażyna Pielaszek
Korekta Zespół
© Copyright by Henryk Kurta, Warszawa 1978
KRAJOWA AGENCJA WYDAWNICZA
RSW „Prasa-Książka-Ruch” Warszawa 1979 r.
Wydanie I.
Objętość: ark, wyd. 7,01, ark, druk. 5,74
Papier offset, ki. V, 70 g, rola 96 cm
Nr prod.:XII-5/1464/77
Oddano do składu dn. 23 lutego 78 r.
podpisano do druku 20 marca 1979 r.
druk ukończono w kwietniu 1979 r.
Skład, druk i oprawa:
Zakłady Graficzne
„Dom Słowa Polskiego” Warszawa
ul. Miedziana 11
Zam. 2073/k S -9 8
Cena zł 25-
Upał
ciążył nad miasteczkiem od przeszło sześciu
tygodni. Nikt takiego żaru nie pamiętał. W orędziu skierowanym do mieszkańców
miasteczka w sprawie oszczędności wody, Peter E. Murphy, wielo-letni burmistrz i autor
comiesięcznych kronik w miejscowej gazecie, barw-nie określił sytuację stwierdzając, że
„od pierwszych dni maja zawisła nad nami ognista kula Słońca. I wszystko wskazuje na
to, że wbrew utartym poglądom astronomów i innych specjalistów opłacanych z kas
rządowych, ów środek naszego wszechświata postanowił się zatrzymać i odpoczywać
właśnie nad naszymi głowami”. Dla wielu, słowa burmistrza stanowiły aluzję do
opieszałości władz centralnych w kwestii przyznawania kredytów na rzecz modernizacji
sieci kanalizacyjnej i wodociągowej. Aluzje aluzjami, ale w wyniku zarządzenia władz
miejskich, od miesiąca nie wolno było używać wody bieżącej ani do mycia samochodów,
ani do zraszania chodników i ulic przed ich zamiataniem. Pojawienie się względnie
czystego auta na ulicach miasteczka stanowiło więc pewną sensację towarzyską i
oznaczało niemal ze stuprocentową pewnością, że do jedynego miejscowego motelu trafił
gość z innego świata.
Henry West, takie bowiem nazwisko wpisał on do księgi gości motelu, 3
został natychmiast rozszyfrowany przez stałych bywalców baru „Błękitny Anioł”
(kierownik lokalu był kiedyś zawodowym statystą w kilku wytwór-niach filmowych, a
nawet kaskaderem, o czym świadczyły złamana kość policzkowa i sztywne lewe ramię),
którzy bezbłędnie odgadli, że pochodzi ze stolicy. Z doniesień prasy i radia wynikało, że
upał nie był tam tak do-kuczliwy jak w miasteczku. Analiza barowych gości, opierająca
się na naj-lepszych wzorach logiki formalnej wykipianej w maturalnych klasach
miejscowego liceum, uwzględniła następujące elementy, czyli przesłanki: Henry West był
w miasteczku osobą nieznaną, po drugie - przybył w samochodzie porządnie umytym co
najmniej trzy dni wcześniej, po trzecie - nosił ciem-nobrązowy garnitur i tegoż koloru
miękki kapelusz, wreszcie - co było chyba rozstrzygające dla całokształtu analizy - tablica
rejestracyjna jego wozu nosiła litery i cyfry charakterystyczne dla samochodów
zarejestrowa-nych w stolicy kraju.
Po rozstrzygnięciu tej kwestii - i tu trzeba dodać, że znaczną rolę odegrał jedyny kelner,
który mimo spiekoty przeszedł przez cały plac, aby odczytać tablicę rejestracyjną, za co
goście postawili mu aż dwa cudownie zimne piwa - w barze rozgorzała dyskusja na temat;
kim jest ów gość z dalekiej stolicy. Niemal natychmiast wytworzyły się dwa obozy. Jedni
byli zdania, że w garniturze tego rodzaju może chodzić tylko komiwojażer. Co prawda,
przeciw takiemu wnioskowi przemawiał fakt, że pan West nie nosi ani teczki, ani
walizeczki, ale ponieważ dopiero co przyjechał, mógł zostawić narzędzia pracy w motelu
albo w bagażniku. Przedstawiciele drugiego obozu skłaniali się ku koncepcji, iż przybysz
jest agentem ubezpieczenio-wym, a to dlatego, że przy tym upale zwiększyło się dość
znacznie prawdopodobieństwo pożarów. Nie mówiąc już o tym, że zbliżał się sezon waka-
cyjny, co, jak wiadomo, łączy się ze zwiększoną aktywnością włamywaczy.
4
Ktoś wówczas nieśmiało zasugerował, co brzmiało dość kompromisowo, że ten pan West,
czy jak mu tam, mógłby być właśnie przedstawicielem biura podróży organizującego tanie
wycieczki do zamorskich krajów.
Trudno orzec jak długo trwałaby dyskusja - prawdopodobnie do chwili, kiedy głód
rozpędziłby towarzystwo do ich domów, gdzie po whisky z lodem lub szklance zimnego
piwa zasiadłoby do obiadu - ale faktem jest, że spór został przerwany wtargnięciem do
baru przybysza, który po dotknięciu ronda zapoconego kapelusza zapytał: - Czy panowie
Plik z chomika:
uzavrano
Inne pliki z tego folderu:
Henryk Kurta - Mors ultima ratio.mobi
(441 KB)
Henryk Kurta - Mors ultima ratio.pdf
(726 KB)
Inne foldery tego chomika:
H.S. Chandler
Hadzi-Murat Mugujew
Hakan Nesser
Håkan Nesser
Halina Rudnicka
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin