George Gordon Byron - Oblężenie Koryntu.pdf

(139 KB) Pobierz
I
Tysiączne lata i wojny, i burze
Przeszły ryjące po korynckim murze,
A przecież dotąd mimo tylu wieków
Stoi ta twierdza, dzieło wolnych Greków.
Wśród trzęsień ziemi, wśród szturmów nawały
Nie zadrżał nawet gmach tej wzniosłej skały,
Klucz tej Grecyi, którą jarzmo tłoczy,
Przecież wzrok dumny po tej górze toczy
Dwóch mórz granicy. Przy niej to gotowe,
Z dwóch stron się zetrzeć fale purpurowe,
Jakby tej groźnej zlękły się przegrody,
U stóp jej kornie gniewne ścielą wody.
Gdyby od krwawej śmierci Tymofana[1]
Aż do ucieczki perskiego tyrana,
Wszystka krew, która kraj ten zalewała,
Z głębi tych lądów znów wytrysnąć miała,
I wszystkie kości w jeden stos się zbiegły
Co w tylu wojnach ziemię tę zaległy,
Całe to sławne Grecyi przestworze
Nowe i krwawe zalałoby morze,
I wyższy kolos przebódłby lazury
Niźli ten ogrom Akropolis góry
Której wierzch, w groźnej tylu baszt koronie,
Piętrzy się dumnie i w obłokach tonie.
II
Na ciemnym szczycie Cyteronu lśniące
Wznoszą się, sterczą liczne lanc tysiące.
Niżej oparte o mórz obu brzegi
Bielą się różnych namiotów szeregi.
Wojska szykami stanęły długimi,
Mnogie księżyce jaśnieją nad nimi,
Czernią się Spahy — ciągną — a na przedzie
Każdego z hufców basza brodacz jedzie,
I jak daleko oko sięgnąć zdoła
Same turbany wszystkie kryją czoła.
Tu wielbłąd pod swym przyklęka ciężarem,
Tam koń pod zwinnym pieni się Tatarem,
Turkoman rzucił swoje trzody, stada[2],
W broń się uzbroił i znów szablą włada.
Ciągle grzmiącymi zagłuszane strzały
Gładzą się morza uciszone wały.
Przykop gotowy. W szybkim jak błysk locie
Śmiercią brzemiennych kręgów świszczą krocie,
Liczne od murów odpadają łomy
Ciągle ciężkiemi wybijane gromy:
Ale i twierdza odpowiadać umie
Wyzywającej muzułmanów dumie,
I śmierć im za śmierć odsyła bez zwłoki
Przez gęste kurzu i dymu obłoki.
III
Któż to w tych trudach najśmielszym przywodzi?
Kto co dzień bliżej pod ten wał podchodzi?
Nikt nie ma z wszystkich tam synów proroka
Jego wśród boju zręczności i oka;
Żaden wódz wyższem nie słynie tam męstwem
Ani też krwawszem pyszni się zwycięstwem.
Z czynu do czynu i z pola na pole
Pędzi i konia spienionego kole,
A gdy wróg nagle na przykop uderzy
I najcelniejszych wytnie mu żołnierzy,
Lub gdy obrońce groźnej działobitni
Szturmowi jego stawią opór zbytni,
Zsiada z rumaka, stawa na wojsk przedzie,
Krzepi zachwianych i sam na bój wiedzie.
On wśród tych wodzów pierwsze miejsce trzyma,
Którymi dumny Sułtan się nadyma,
On to najzręczniej prowadzi żołnierza
I lancą włada i działo wymierza,
Miecz jego w boju głów tysiące zmiata,
Alp mu na imię — z wiary, apostata.
IV
Z świetnego niegdyś szczepu on pochodził,
W swej się Ojczyźnie — w Wenecyi zrodził,
Lecz gdy go za jej wygnano granice
Podniósł przeciw niej tę samą prawicę
Którą do boju wprawiali ziomkowie,
I odtąd turban na swej nosi głowie.
Po licznych zmianach całe państwo greckie,
Przeszło z Koryntem pod prawo weneckie,
I teraz widzą tu pod mury tymi
Wspólnych swych wrogów — widzą Alpa z nimi,
Alpa, co w takim zaciął się zapale,
Młodych zaprzańców gorejącem szale,
Że ciągle w swojej obrażonej dumie
I mścić się tylko i w krwi broczyć umie.
Nie — już tej, co się dumnie wolną mniema,
Nie — już dlań starej Wenecyi nie ma!
Miał on w niej wrogów swego szczęścia, chwały,
Co bezimienną skargę nań podały,
Skargę — wśród nocy — w Lwiej paszczy złożoną
A której nie mógł swoją zbić obroną.
Uciekł on wcześnie i z życiem się schronił,
Lecz na to, by je później w wojnach trwonił
I swej Ojczyznie dowiódł straty męża,
Co wszystkich zwalczył, co sam krzyż zwycięża,
Świetne księżyca stwierdza panowanie
I lub się zemści, lub też żyć przestanie.
V
Ten sam — co później w Karłowickiej klęsce
Padłszy, własnego uwiecznił zwycięzcę,
Co poległ na tych polach krwią okrytych
Pierwszy z walczących, ostatni z zabitych,
Bez żalu życia, przecież w wściekłym szale,
Klnąc i złorzecząc chrześciańskiej chwale,
Ten sam Kumurgi nieprzepomnej sławy
Ostatni Greków ujarzmiciel krwawy[3],
Dzisiaj to całe wojsko Turków sprawia
Alpa na czele przednich hufców stawia,
Alpa, co stał się godnym tej nagrody
Z ziemią zrównawszy liczne miasta, grody,
I co dzień krwawszym dowodząc mu czynem
Jak dzielnym, wiernym jest proroka synem.
VI
Słabiał mur twierdzy kulami poryty,
Szybko, potężnie i bez przerwy bity:
Podobnym burzy grzmotem wciąż ryczały
Działa częstymi rozpalone strzały.
Były dni, w których bomby muzułmańskie
Pękłszy, świątynie zapalały pańskie,
A gdy się który z owych gmachów walił,
Co go ten lotny wulkan wstrząsł i palił,
Grzmiał łom po łomie z dachów, ścian zwęglonych,
A ogień w słupach wybuchał czerwonych,
Lub też w potężne iskry się rozpryskał
I jak gwiazdami ziemi, w niebo ciskał.
Grubą na słońce rzuciły osłonę
Obłoki, dymów kłębami sczernione;
Ciężko siarczyste wzbijając się chmury,
Szeroko niebios powlekły lazury.
VII
Lecz nie dla zemsty, choć jej zdawna wzywał,
Nie dla niej tylko Alp twierdzy dobywał
I uczył Turków jak zręcznemi strzały
I łamać mury i rozwalać wały.
Była w tej twierdzy uroczego wdzięku
Dziewica, którą chciał on z ojca ręku
Wydrzeć, zaślubić. Starzec ten niezgięty
W gniewie swym opór stawia mu zacięty.
Choć przez lat tyle o jej rękę prosił
I jeszcze imię chrześciańskie nosił.
Niegdyś z szczęśliwszą dni weselszych wiosną
Nie jak dziś. zbrodnią obarczony sprosną,
W lśniących on salach lub też lotnej nawie
W zapust weneckich tak rozgłośnej wrzawie
Jaśniał nad wszystkich — a w nocach miesięcznych
Tak w serenadach smętnych, słodko dźwięcznych,
Grał jej i nucił swe miłośne żale,
że nigdy morskie Wenecyi fale,
Żadne dziewice w całej Włoch przestrzeni
Tak wzruszających nie słyszały pieni.
VIII
Wszyscy jej serce za podbite mieli,
Nikt jej nie zajął z śród tylu czcicieli,
Nikt ręki Anny nie mógł zyskać w darze
Aby przed święte powiódł ją ołtarze.
Zważano nawet, że gdy Alp odpłynął
I gdzieś do brzegów pogańskich zawinął,
Zwykły jej uśmiech z ust jej znikł niezwrotnie
Zbladła i często dumała samotnie.
Częściej ją w pośród świątyń spotykano,
Rzadziej na ucztach, na balach widziano,
W których spuszczała oczy obojętne
Nowym już swoim zdobyczom niechętne.
Zimnem na wszystko było oko Anny
Zgłoś jeśli naruszono regulamin