Michel_Houellbecq_-_Czastki_Elementarne.pdf

(971 KB) Pobierz
CZĄSTKI ELEMENTARNE Michel Houellebecq
Przełożyła Agnieszka Daniłowicz-Grudzińska
Prolog
Zwierzę omega
Wszystkiemu winna Caroline Yessayan
Standardowa forma
14 Lato 75
Trzynaście godzin lotu
Sczepieni w przyczepie
Julian i Aldous
Hipoteza Macmillana
O estetykę dobrej woli
Spotkanie po latach
Saorge - stacja końcowa
Epilog
Prolog
Ta książka jest przede wszystkim historią mężczyzny, który większą część życia przeżył w Europie
Zachodniej w drugiej połowie XX wieku. W zasadzie samotny, od czasu do czasu utrzymywał jednak
stosunki z innymi ludźmi. Żył w nieszczęśliwych i skomplikowanych czasach. Kraj, w którym się
urodził, przechylał się powoli, lecz nieuchronnie ku strefie ekonomicznej krajów średnio
zamożnych; na ludzi z jego pokolenia często czyhała nędza, poza tym spędzali życie w samotności i
goryczy. Uczucia miłości, czułości i braterstwa właściwie przestały istnieć; we wzajemnych
kontaktach jego rówieśnicy najczęściej przejawiali obojętność na los drugiego człowieka, a
nawet okazywali okrucieństwo.
Michel Dzierżyński zniknął w momencie, gdy uchodził za bardzo wybitnego biologa; myślano o nim
poważnie jako kandydacie do Nagrody Nobla; jego prawdziwa wielkość miała wyjść na jaw dopiero
nieco później.
W czasach, w których żył Dzierżyński, filozofię uważano na ogół za naukę pozbawioną
jakiejkolwiek praktycznej, a nawet obiektywnej wartości. W istocie wizja świata, jaka w konkretnym
momencie przeważa wśród większości członków danego społeczeństwa, determinuje jego
gospodarkę, politykę oraz obyczaje.
Mutacje metafizyczne - to znaczy radykalne i całościowe przemiany przyjętej powszechnie wizji
świata - występują w historii ludzkości jedynie sporadycznie. Jako przykład tego zjawiska można
podać pojawienie się chrześcijaństwa.
Mutacja metafizyczna rozwija się od razu, nie napotykając żadnych przeszkód, aż osiągnie ostateczny
cel, jaki sobie założyła. Wymiata bez pardonu systemy ekonomiczne i polityczne, sądy estetyczne i
hierarchie społeczne. Jej biegu nie zdoła zatrzymać żadna ludzka siła - żadna inna siła niż pojawienie
się kolejnej mutacji metafizycznej.
Nie sposób stwierdzić z całą pewnością, że mutacje metafizyczne zachodzą wyłącznie w
społeczeństwach osłabionych czy schyłkowych. Kiedy pojawiło się chrześcijaństwo. Cesarstwo
Rzymskie znajdowało się u szczytu swej potęgi; jego organizacja osiągnęła najwyższy stopień i
panowało ono nad całym światem; nikt nie dorównywał mu w rozwoju technicznym i militarnym; a
mimo to nie miało ono żadnych szans przetrwania. Gdy pojawiła się nowoczesna nauka,
średniowieczne chrześcijaństwo stanowiło gotowy system pojmowania człowieka i wszechświata;
służyło za podstawę do rządzenia narodami, tworzyło uczone dzieła, decydowało zarówno o pokoju,
jak i o wojnie, organizowało produkcję i podział wszelkich dóbr. Nic jednak nie powstrzymało jego
upadku.
Michel Dzierżyński nie był ani pierwszym, ani głównym twórcą tej trzeciej mutacji metafizycznej -
pod wieloma względami najbardziej radykalnej - która miała otworzyć nowy okres w historii świata,
lecz wskutek pewnych bardzo szczególnych okoliczności, jakie nastąpiły w jego życiu, stał się
jednym z najbardziej świadomych i przenikliwych jej twórców.
6
Dzisiaj żyjemy pod całkiem nowym panowaniem I splatanie się okoliczności spowija nasze dała.
Obmywa nasze ciała Otoczką radości.
To, co dawniej ludzie przeczuwali poprzez swoją muzykę. My urzeczywistniamy co dzień w praktycznej
rzeczywistości. To, co dla nich było domeną niedostępności i absolutu.
My uważamy za rzecz całkiem prostą i dobrze znaną.
A jednak szanujemy tych ludzi;
Przecież tyle zawdzięczamy ich marzeniom.
Wiemy, że bylibyśmy niczym bez splatania się bólu i radości, które stanowiło ich historię.
Wiemy, że przebijając się przez nienawiść i strach, zderzając się w mroku.
Pisząc swoją historię.
Nosili w sobie nasz obraz.
Wiemy, że nie byłoby ich, że nie mogłoby ich być, gdyby nie mieli wgłębi tej nadziei.
Nie mogliby istnieć bez swojego marzenia.
Teraz, kiedy żyjemy w świetle.
Teraz, kiedy żyjemy tak blisko światła Igdy światło obmywa nasze ciała.
Spowija nasze ciała
1
Otoczką radości.
Teraz, gdy zamieszkaliśmy tak blisko rzeki,
Wpopołudniach bez końca.
Teraz, kiedy światło wokół naszych ciał stało się wyczuwalne. Teraz, kiedy dotarliśmy do
celu Izostawiliśmy za sobą świat rozstań.
Rozstań mentalny świat,
Ipławimy się w niezmiennej i płodnej radości Nowych praw.
Dzisiaj
Po raz pierwszy
Możemy opisać kres dawnego panowania.
Część pierwsza
UTRACONE KRÓLESTWO
1
Pierwszy lipca 1998 roku wypadał w środę. Zgodnie zatem z logiką, chociaż wyjątkowo, Dzierżyński
urządził pożegnalny koktajl we wtorek wieczorem. Przytłoczona masą pojemników z zamrożonymi
embrionami, lodówka marki Brandt użyczyła miejsca butelkom szampana; zazwyczaj służyła do
przechowywania używanych na co dzień do badań produktów chemicznych.
Cztery butelki na piętnaście osób to trochę za mało. Wszystkiego zresztą było trochę za mało:
motywy tego spotkania okazały się czysto formalne; jedno niezręczne słowo, jedno krzywe
spojrzenie i grupa mogła się rozejść; każdy udałby się pośpiesznie do swego samochodu. Goście
zajmowali klimatyzowany pokój w suterenie, wyłożony białymi kafelkami, udekorowany plakatem
przedstawiającym jeziora. Nikt nie zaproponował, żeby zrobić zdjęcia. Młody naukowiec, który
dołączył do nich na początku roku, brodacz o głupawym wyglądzie, ulotnił się po kilku
minutach, wymawiając się problemami z garażem. Coraz wyraźniej było widać, że biesiadnicy czują
się nieswojo. Zbliżały się wakacje, niektórzy wybierali się do rodzinnych domów, inni na łono
natury. Słowa, które wymieniali między sobą, rozbrzmiewały spokojnie wpowietrzu. Rozstali się
szybko.
11
O dziewiętnastej trzydzieści było już po wszystkim. Dzierżyński przemierzył parking w towarzystwie
koleżanki o długich czarnych włosach, bardzo jasnej cerze i wydatnym biuście. Była trochę starsza
od niego; prawdopodobnie miała objąć jego stanowisko na czele zespołu naukowego. Większość jej
publikacji dotyczyła genu drozofili DAF3; nie miała męża.
Stojąc przed swoją toyotą, uśmiechnął się i wyciągnął rękę do badaczki (wykonanie tego gestu i
podkreślenie go uśmiechem przewidywał już od kilku sekund, przygotowywał się do niego w myśli).
Dłonie splotły się w łagodnym uścisku. Za późno pomyślał, że temu uściskowi brakuje ciepła; w tych
okolicznościach mogliby się ucałować, tak jak ministrowie czy niektórzy piosenkarze z
programów rozrywkowych.
Kiedy się pożegnali, przez pięć minut, które wydały mu się długie, siedział w samochodzie.
Dlaczego ona nie odjeżdża? Masturbuje się, słuchając Brahmsa? Czy też rozmyśla o swojej karierze,
o nowych obowiązkach, a jeśli tak, czy jest zadowolona z tej sytuacji? W końcu golf
genetyczki opuścił parking; Dzierżyński znowu został sam. Dzień był wspaniały, jeszcze wieczorem
czuło się ciepło. W pierwszych tygodniach lata wszystko wydawało się zastygłe w promiennym
bezruchu; choć - Dzierżyński zdawał sobie z tego sprawę - dni stawały się coraz krótsze.
Pracowałem w wyjątkowym otoczeniu, pomyślał, kiedy sam z kolei ruszał. Na pytanie: „Czy jako
mieszkańcy Palai-seau czujecie się uprzywilejowani?”, sześćdziesiąt trzy procent osób odpowiadało:
„Tak”. To można zrozumieć
Zgłoś jeśli naruszono regulamin