Wakacje z Sherlockiem Holmesem - Jaroslav Tafel.pdf

(2317 KB) Pobierz
Tytuł oryginału czeskiego
»PRÁZDNINY SE SHERLOCKEM HOLMESEM«
Drodzy chłopcy i dziewczęta!
Miałem fajne wakacje, ponieważ doktor Watson wyje-
chał do Australii, a Sherlock Holmes napisał do mnie, bym
natychmiast przyjechał do Londynu pomagać mu w roz-
wiązywaniu detektywistycznych problemów.
No więc pojechałem, a przyjechawszy do Londynu,
stwierdziłem, że Londyn to dosyć duże miasto i nieustan-
nie panuje tam mgła. Poszedłem na Baker Street, gdzie
mieszka Sherlock Holmes. Kiedy lokaj mnie do niego
wprowadził, siedział właśnie przy kominku, palił fajką i
rozmyślał. I od razu zabraliśmy się do wykrywania ta-
jemnic rozmaitych przestępstw, a to było bardzo ciekawe.
Wykryliśmy, jak zniknął pewien lord, schwytaliśmy po-
twora z Chewing Gum, walczyliśmy z Niewidzialnym, wy-
tropiliśmy zbrodnię we mgle i wyjaśniliśmy sprawę podej-
rzanego czarodzieja. Aresztował zbrodniarzy i naprowa-
dzał nas na fałszywy trop inspektor Lestrade ze Scotland
Yardu, człowiek niskiego wzrostu, barczysty, żylasty,
przypominający buldoga.
Reszty dowiecie się już z książki.
Wasz Tomek Janda
detektyw i literat, klasa VI A
Zaproszenie do Sherlocka Holmesa
Wakacje to w ogóle najfajniejsza rzecz, wiadomo. Lepsza niż
wszystkie torty, lody czy guma do żucia. Gdyby nie wakacje, to
w ogóle szkoda gadać, bo szkoła byłaby stale. Wprawdzie w
szkole możemy zadzierać nosa na smarkaczy, bo chodzimy już
do VI klasy, ale z drugiej strony, mamy na przykład do historii
Widmo, a nasz dyrektor Jindrzich Skoczek każdego ucznia
musi ukarać, żeby tam nie wiem co.
Jak są wakacje, to nie siedzę w Pradze, tylko wyjeżdżam do
babci, co rodziców niewiele kosztuje, a ja zawsze bardzo się na
to cieszę. Ale jak już przyjadę, to zaraz koniec uciechy, bo bab-
cia ciągle na mnie zrzędzi i wiecznie chce mnie pieścić, a już
najgorzej się złości, kiedy nie chcę jej pocałować na dobranoc.
A bawić się muszę stale koło chałupy, żeby miała mnie na oku i
nie potrzebowała się martwić, że utopiłem się w rzece. Ale ja i
tak chodzę się kąpać z chłopakami i bawimy się pierwsza klasa.
Tylko że wieczorem jest awantura, babcia się piekli, tak że cała
zabawa na nic.
Kiedy deszcz pada, siedzę w domu i czytam książki, najcie-
kawsze dla mnie są kryminały i książki o Indianach. Strasznie
bym chciał zobaczyć prawdziwych, żywych Indian, takich Sjuk-
sów, Irokezów, Mohikanów, Apaczów czy jakichś innych praw-
dziwych Indian. Mamy co prawda także w szkole Apacza, ale to
tak się tylko mówi, bo to nie żaden Apacz, ale nauczyciel eme-
ryt z łysą głową i haczykowatym nosem. Cały dzień przesiaduje
razem z Szeryfem w kancelarii, gdzie wymierzają kary przywo-
łanym w tym celu uczniom, tym, co rozkradają części od rowe-
rów, rozpalają w mieście ogniska, naśladując w ten sposób
wiejskie dzieci, skaczą po skrzyniach należących do pewnego
przedsiębiorstwa obok szkoły, które sobie już upatrzyło paru
łobuziaków, mieszkających przeważnie na ulicy Bohaterów Ru-
chu Oporu, co to w kilku rzucają się na młodszych uczniów,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin