Anatomia Huraganu.pdf
(
654 KB
)
Pobierz
WYPRAWY
Anatomia
huraganu
POCZÑTEK
MISJI
KONIEC
MISJI
Naukowcy,
którzy dotarli
do oka cyklonu,
zebrali nowe
informacje
na temat
powstawania
i rozwoju
huraganów
Tim Beardsley,
dziennikarz
Scientific American
Zdj´cia Andrew Itkoff,
Silver Image
PLANOWANA TRASA misji badawczej z 29 sierpnia 1999 roku do huraganu
Dennis poprzecina∏a go we wszystkich mo˝liwych kierunkach. Celem by∏o zba-
danie, w jaki sposób wiatr i fale wzajemnie na siebie dzia∏ajà. NOAA wys∏a∏a
swój badawczy samolot WP3D Miss Piggy, poniewa˝ istnia∏a groêba, ˝e Dennis
niebezpiecznie si´ nasili. Rzeczywista trasa ró˝ni∏a si´ nieco od planowanej.
Czerwone kwadraty (g) pokazujà, gdzie za∏oga zrzuci∏a sondy GPS dokonujà-
ce pomiaru wiatru; niebieskie kó∏ka (n) – gdzie wystrzelono batytermografy,
które mierzà temperatur´ oceanu.
Â
WIAT
N
AUKI
Czerwiec 2000
65
NOAA UNIVERSITY OF WISCONSIN-MADISON SPACE SCIENCE
AND ENGINEERING CENTER
(zdj´cie),
BRYAN CHRISTIE
(kompozycja graficzna)
aza si∏ powietrznych MacDill na Florydzie, 29 sierpnia 1999 roku, go-
dzina 13.52. W∏aÊnie zakoƒczono instrukta˝ na temat bezpieczeƒstwa
na pok∏adzie. Wszyscy uczestnicy szkolenia siedzà zapi´ci pasami
w czterosilnikowym turboodrzutowym samolocie WP3D nazwanym czule
Miss Piggy. Maszyna pe∏na komputerów, wyposa˝ona w cztery ró˝ne rada-
ry i wiele innych instrumentów wreszcie zaczyna sunàç po pasie startowym.
Kilka ostatnich godzin by∏o niczym tràba powietrzna: szybko zorganizowa-
na podró˝, o 6.00 rano lot z Baltimore, potem sesje instrukta˝owe z za∏ogà
samolotu, urozmaicone pospiesznymi wyjaÊnieniami kierownika naukowe-
go lotu Franka D. Marksa.
Nasz cel to prawdziwy cyklon: huragan Dennis wirujàcy teraz 290 km na
wschód od Jacksonville na Florydzie, który wieje z pr´dkoÊcià 145 km/h i za-
gra˝a Karolinie Pó∏nocnej i Karolinie Po∏udniowej. Tam na dole wystraszeni urlo-
powicze oraz mieszkaƒcy mierzei oraz wysp u wybrze˝y Karoliny Pó∏nocnej
zabijajà okna deskami, wrzucajà baga˝e do samochodów i uciekajà przed nad-
ciàgajàcà nawa∏nicà. Ale Marks wraz z naukowcami z National Oceanic and At-
mospheric Administration (NOAA) patrzà na Dennisa raczej z nadziejà ni˝ ze
strachem. JeÊli nasz lot przecinajàcy koliste ramiona huraganu odb´dzie si´
zgodnie z planem, to poczynione obserwacje pewnie rzucà Êwiat∏o na g∏ównà
tajemnic´ cyklonów tropikalnych: czy ocean z do∏u, czy wiatr z góry majà wi´k-
szy wp∏yw na intensywnoÊç lub s∏abni´cie zjawiska w rejonach niskiego ci-
Ênienia atmosferycznego. Marks popiera teori´, ˝e to ocean steruje rozwojem
huraganów, dodajàc lub usuwajàc energi´ w postaci ciep∏a. Wspó∏czesne mo-
dele prognostyczne traktujà ocean inaczej – jako pasywny element wydarzeƒ.
Modele te wyraênie zawodzà przy przewidywaniu nasilania si´ cyklonu.
W 1992 roku huragan Andrew zaskoczy∏ synoptyków, gdy nagle nasili∏ si´,
przechodzàc nad ciep∏ymi wodami Golfstromu, a nast´pnie spowodowa∏ Êmierç
15 osób i zniszczy∏ mienie o wartoÊci 25 mld dolarów w po∏udniowej Flory-
dzie. W 1995 roku w Zatoce Meksykaƒskiej podczas jednej nocy huragan Opal
zwi´kszy∏ swojà intensywnoÊç z kategorii 2 na 4 (wg skali intesywnoÊci), czy-
li gro˝àcà skrajnymi zniszczeniami; tymczasem w wiadomoÊciach telewizyjnych
nadanych po godzinie 23.00 zapewniano mieszkaƒców Niziny Zatokowej, ˝e
nie ma powodów do niepokoju. Opal przedtem przeszed∏ ponad wirem ciep∏ej
wody o du˝ej g∏´bokoÊci. Chocia˝ zanim dotar∏ do làdu, nieco os∏ab∏, spowo-
dowa∏ Êmierç 28 osób. Przebieg huraganu Bret w 1999 roku, który po przejÊciu
nad ciep∏ymi wodami tak˝e zwi´kszy∏ intensywnoÊç z kategorii 2 na 4, Êwiad-
czy o istnieniu pewnego modelu rozwoju cyklonu. Na szcz´Êcie szala∏ on nad
s∏abo zaludnionymi obszarami rolniczymi w Teksasie.
JeÊli Marks i jego koledzy majà racj´, to dzi´ki szczegó∏owej analizie wn´-
trza cyklonu b´dà mogli rozwik∏aç splot czynników, które sterujà powsta-
waniem, rozwojem i zamieraniem zjawiska. Podczas przechodzenia trzeba
zdobyç wyniki pomiarów temperatury morza na ró˝nych g∏´bokoÊciach,
a tak˝e jak najwi´cej informacji o sile i kierunkach wiatru oraz falach.
Dennis, który jest teraz silnym huraganem o intensywnoÊci 2, charaktery-
zuje si´ tym samym potencja∏em zwi´kszania pr´dkoÊci co huragany Andrew
i Opal. Dla Marksa frustrujàce by∏o to, ˝e z powodu braku narz´dzi nie móg∏
zbadaç, dlaczego w 1998 roku mimo przejÊcia nad Golfstromem nie wzros∏a
si∏a huraganu Bonnie. A wi´c kiedy pod koniec sierpnia ub.r. obserwowa∏ kie-
runek przemieszczenia huraganu Dennis, uzna∏, ˝e teraz nadarza si´ okazja.
Dysponowa∏ sprz´tem, a ponadto dzi´ki szcz´Êliwemu zbiegowi okolicznoÊci
Eric D’Asaro z University of Washington w∏aÊnie zakotwiczy∏ trzy p∏ywaki
wyposa˝one w najnowszà aparatur´ wzd∏u˝ linii wschód-zachód biegnàcej
w poprzek trasy huraganu. P∏ywaki poruszajà si´ pionowo, monitorujàc tem-
peratur´ oraz zasolenie w warstwie mieszania wód do g∏´bokoÊci oko∏o
200 m p.p.m. Dane te mogà si´ wzajemnie uzupe∏niaç z wynikami obserwa-
cji dokonanych z pok∏adu Miss Piggy. Marks szybko skompletowa∏ powietrz-
ny zespó∏, którego zadaniem by∏o szczegó∏owe zbadanie huraganu Dennis.
B
TECHNIK James Barr za∏adowuje batytermo-
grafy do wyrzutni. Podczas lotu sondy zosta-
nà wystrzelone za pomocà ∏adunków wybu-
chowych bezpoÊrednio z samolotu.
Nasza grupa przeszuka go na wylot,
penetrujàc za pomocà opadajàcych sond,
które zmierzà jego temperatur´ oraz si-
∏´ i kierunki wiatru. W ciàgu kilku ostat-
nich dni odrzutowiec Gulfstream IV, na-
le˝àcy do NOAA, rejestrowa∏ warunki
atmosferyczne panujàce w tym regionie
na ró˝nych wysokoÊciach. Cztery bez-
poÊrednie przejÊcia przez oko cyklonu
podczas naszego lotu majà byç kluczo-
we do oceny zjawiska.
Marks uczestniczy∏ w dziesiàtkach
rutynowych lotów przez huragany i lu-
bi ˝artowaç, ˝e najniebezpieczniejszà
cz´Êcià zadania jest dojazd na lotnisko.
Ale w rzeczywistoÊci zdaje sobie spra-
w´, ˝e piloci stojà przed prawdzi-
wym wyzwaniem, zw∏aszcza w pobli-
˝u pot´˝nych cumulonimbusów, czyli
deszczowych chmur k∏´biastych wyzna-
czajàcych czo∏o huraganu. Wiatry zmie-
niajà tu pr´dkoÊç i kierunek w nieprze-
widywalny sposób; nagle mogà si´
pojawiç silne wiry podobne do tornada.
Dziesi´ç lat temu Marks lecia∏ samolo-
tem Kermit, podobnym do naszego,
przez huragan Hugo. Nagle jego inten-
sywnoÊç wzros∏a do kategorii 5. Silnik
zgas∏ w momencie, gdy samolot nie by∏
wysoko wewnàtrz oka cyklonu, i wir
omal nie rzuci∏ maszyny do morza.
„Mam szcz´Êcie, ˝e prze˝y∏em” – opo-
wiada Marks.
Tego ranka za∏oga zachowuje si´ ze
szczególnà fantazjà podczas odprawy
przed lotem. Kilku asów paraduje z od-
znakami na niebieskich lotniczych uni-
formach, Êwiadczàcymi o liczbie lotów
przez oko cyklonu. Jednak mam wra˝e-
nie, gdy opuszczamy wschodnie wy-
brze˝e Florydy, ˝e mechanik pok∏ado-
wy znajduje przyjemnoÊç w przypo-
minaniu mi o zmiennym charakterze hu-
raganu w ciàgu kilku godzin. Nasz lot
mo˝e potrwaç nawet ponad dziewi´ç
godzin. Na pok∏adzie jest 19 osób, w tym
szeÊciu naukowców, oraz obserwatorzy,
technicy przyrzàdowi i za∏oga.
Przewo˝ony sprz´t jest wyjàtkowo
delikatny. A wi´c nikt si´ nie dziwi, gdy
technik James Barr og∏asza, ˝e radar
Dopplera umieszczony na ogonie samo-
lotu podaje niezrozumia∏e dane. Przy-
rzàd ten wraz z drugim radarem za-
montowanym na brzuchu kad∏uba
mo˝e ujawniç pr´dkoÊci wiatru wsz´-
CHMURY DESZCZOWE pi´trzà si´ na
skraju oka huraganu Dennis. PrzejÊcie
do oka to najbardziej ryzykowna cz´Êç
lotu, gdy˝ wiatr mo˝e zmieniaç si∏´ i kie-
runek zupe∏nie nieprzewidywalnie. Jed-
nak w oku jest ca∏kiem spokojnie.
66 Â
WIAT
N
AUKI
Czerwiec 2000
W BAZIE SI¸ POWIETRZNYCH MACDILL,
samolot Miss Piggy, bogato wyposa˝ony
w przyrzàdy, zaopatrywany jest w paliwo i ∏a-
dunki. Naukowcy wolà turboodrzutowce, gdy˝
maszyny te uzyskujà bardziej godnà zaufania
ni˝ odrzutowce si∏´ noÊnà. Owalny pojemnik
pod kad∏ubem zawiera jeden z kilku radarów.
Naklejki na kad∏ubie
(powy˝ej)
upami´tnia-
jà huragany, które przetrwa∏ samolot – od Ani-
ty w 1977 roku do Mitcha w 1998 roku.
dzie tam, gdzie pada deszcz. Marks mó-
wi, ˝e te informacje sà niezb´dne. Kie-
rownik lotu zgadza si´ na latanie po
okr´gu, aby Barr i g∏ówny technik elek-
tronik Terry Lynch mogli naprawiç urzà-
dzenie. Wyciàgajà stela˝e z wyposa˝e-
niem i wymieniajà nadajnik.
Mija 10 min, nadal coÊ jest nie tak.
Lynch mamrocze pod nosem i wyglàda
na zmartwionego. Po dalszych pi´ciu
minutach niepokoju og∏asza zwyci´-
stwo. Wszyscy wracajà do pracy.
Na samym poczàtku misji – w pobli˝u
wybrze˝a, kilka kilometrów na pó∏noc od
granicy mi´dzy stanami Floryda i Georgia
– in˝ynier elektryk Richard McNamara
odwija z metalizowanego plastiku radio-
sond´ wyposa˝onà w Globalny System
Lokalizacji (GPS). Urzàdzenie to zostanie
zrzucone z samolotu i po rozwini´ciu si´
spadochronu b´dzie swobodnie spadaç;
wówczas przeka˝e swoje po∏o˝enie dro-
gà radiowà do samolotu. McNamara pro-
gramuje je, pod∏àczajàc na kilka sekund
do oprzyrzàdowania, nast´pnie od∏àcza
i umieszcza w przezroczystej tubie za-
montowanej w pod∏odze. Kierownik lotu
odlicza: 3, 2, 1..., i McNamara naciska
spust. CiÊnienie powietrza w kabinie wy-
rzuca z g∏oÊnym Êwistem metrowy cylin-
der poza kad∏ub samolotu. McNamara
potwierdza czas wystrzelenia.
Po kilku sekundach jego stacja robo-
cza odbiera sygna∏: spadochron sondy
otworzy∏ si´. Huragan Dennis porywa
sond´ spod samolotu, a McNamara Êle-
dzi jej po∏o˝enie podczas opadania do
oceanu, co zdradza kierunek i si∏´ wia-
trów. W czasie misji powtórzy to post´-
Â
WIAT
N
AUKI
Czerwiec 2000
67
KIEROWNIK NAUKOWY LOTU Frank D. Marks
(na pierwszym planie)
naradza si´ z na-
wigatorem Davem Rathbunem. Marks jest jednym z grona badaczy, którzy twierdzà, ˝e
wi´kszoÊç prognostyków lekcewa˝y wp∏yw oceanów na huragany.
powanie wielokrotnie, budujàc stopnio-
wo trójwymiarowy obraz zjawiska.
Kierujemy si´ teraz na wschód na wy-
sokoÊci 4300 m. Usta∏o weso∏e przeko-
marzanie si´, wzrasta napi´cie. Wybrze-
˝e zostawiamy za sobà, a przed nami
wy∏aniajà si´ ciemnoszare chmury. Za-
∏oga skupia si´ przed pulpitami steru-
jàcymi i Êledzi wskazania zespo∏u przy-
rzàdów. Dzi´ki pomiarom Dennis b´-
dzie najbardziej drobiazgowo przeana-
lizowanym huraganem w historii.
O godzinie 15.15 niewzruszony pilot
Ron Phillipsborn informuje nas przez
intercom o pogodzie panujàcej przed na-
mi. G´sty deszcz sp∏ywa teraz po oknach
i nigdzie nie widaç b∏´kitnego nieba: do-
oko∏a tylko biel. Po osiàgni´ciu wysoko-
Êci przelotowej ludzie chodzili po pok∏a-
dzie, lecz teraz wszyscy siadajà w fotelach
i zapinajà pasy.
Podró˝ przebiega jednak doÊç spokoj-
nie i wkrótce ruch w przejÊciu rozpoczy-
na si´ na nowo. Spiralna forma wijàca si´
na ekranie radaru jest dobrze znana
z telewizyjnych prognoz pogody. Teraz
wr´cz przykuwa naszà uwag´. Operato-
rzy co pó∏ godziny zestawiajà mapy
i przesy∏ajà je przez powolne ∏àcze sate-
litarne do National Hurricane Center we
Florida International University w Miami.
Pracownik naukowy Christopher W.
Landsea szybko opracowuje dane przy
jednym z pulpitów i ocenia Êrednic´ oka
huraganu Dennis na 80 km – d∏u˝szà ni˝
w wi´kszoÊci przypadków. Cyklon prze-
suwa si´ wolno na pó∏noc, zahaczajàc
o wybrze˝e. Wywo∏ane przez niego fale
uderzajà teraz w falochrony, a wiatr zry-
wa dachówki.
Gdy osiàgamy punkt, z którego ma-
my wystrzeliç sond´ zwanà Airborne
Expendable Bathythermograph (AXBT),
McNamara uruchamia prze∏àcznik na
swym pulpicie. ¸adunek wybuchowy
wyrzuca w otaczajàcà nas nawa∏nic´
pierwszy z batytermografów przymoco-
wanych do kad∏uba samolotu. Batyter-
mografy nie dokonujà ˝adnych pomia-
rów w powietrzu, ale kiedy ju˝ wpadnà
do oceanu, wypuszczajà termometry
umocowane na przewodach, które do-
cierajà na g∏´bokoÊç 300 m i drogà radio-
wà przekazujà odczyty temperatury.
Lecàc z pr´dkoÊcià oko∏o 500 km/h,
osiàgamy czo∏o huraganu. Po drodze wy-
strzeliwujemy sondy GPS i batytermo-
grafy. Przez pojawiajàce si´ na chwil´
dziury w g´stych chmurach mog´ zoba-
czyç powierzchni´ rozko∏ysanego oce-
anu, g´sto pokrytego bia∏ymi plamami.
Te bia∏e fragmenty utworzone podczas
uderzeƒ wiatru w wierzcho∏ki fal mo˝-
na uznaç za zbyt nik∏e w porównaniu
z kilometrami szeÊciennymi powietrza
i wody dooko∏a, aby mog∏y byç istotne
w naszych badaniach. Naukowcy przy-
puszczajà jednak, ˝e pe∏nià one kluczo-
wà rol´ w okreÊlaniu zmian rozwoju hu-
raganów, gdy˝ efektywnie przekazujà
energi´ mi´dzy morzem i powietrzem.
Radiometr – jeden z przyrzàdów na po-
k∏adzie – mo˝e mierzyç spienienie, okre-
Êlajàc energi´ promieniowania mikrofalo-
wego odbijajàcego si´ od powierzchni
morza na szeÊciu ró˝nych cz´stotliwo-
Êciach. W zasadzie wydaje si´ to wiary-
godne, w praktyce jednak wady oprogra-
mowania komputerowego powodowa∏y
dotàd zawieszanie si´ urzàdzenia pod-
czas wszystkich poprzednich lotów.
Marks ma nadziej´, ˝e Peterowi Blacko-
wi z NOAA, który pozosta∏ na Florydzie
z powodu przezi´bienia, uda∏a si´ ostat-
nia próba usuni´cia usterek z programu.
Kad∏ub dr˝y i znowu si´ wznosi, a mo-
ja kawa próbuje uciec z plastikowej fili-
˝anki. Phillipsborn ponownie nakazuje
nam powrót na swoje miejsca, lecz pod-
∏oga i oparcia foteli sà teraz ruchomymi
obiektami. Mamy k∏opoty z ˝o∏àdkiem.
Zaczynam si´ zastanawiaç, kiedy ∏opo-
czàce skrzyd∏a si´ z∏amià. Siedzàcy po
drugiej stronie przejÊcia McNamara spo-
kojnie wystrzeliwuje raz po raz sondy
GPS oraz batytermografy. Jest chyba zbyt
zaj´ty, aby zajmowaç si´ jakimiÊ ja∏owy-
mi rozwa˝aniami.
UÊwiadamiam sobie, ˝e skoƒczy∏y si´
gwa∏towne, powodujàce md∏oÊci nur-
kowania samolotu: przebiliÊmy si´ do
oka huraganu Dennis. Nad nami zno-
wu jest b∏´kitne niebo. Pr´dkoÊç wiatru
na zewnàtrz wynosi prawie trzy w´z∏y
(oko∏o 5.5 km/h) – to nie poruszy na-
wet flagi. W celu wyznaczenia centrum
oka poszukujemy punktu, w którym
pr´dkoÊç wiatru i ciÊnienie sà najni˝sze.
W odleg∏oÊci kilku kilometrów widaç
pot´˝ne wa∏y chmur deszczowych roz-
poÊcierajàcych si´ w kszta∏cie rozleg∏e-
go ∏uku. Zanurzamy si´ w Êcianie chmur
na wschód od oka, zrzucajàc coraz wi´-
cej sond do olbrzymiego „silnika ciepl-
nego” wirujàcego wokó∏ samolotu.
Po jakimÊ czasie stwierdzamy, ˝e ró˝a
wiatrów kompasu ustawi∏a si´ w oku bu-
rzy. Z wra˝enia zapomnia∏em o g∏odzie,
lecz póênym popo∏udniem ostro˝nie ma-
newruj´ po kanapk´ do pomieszczenia
kuchennego, w którym spotykam jedne-
go z cz∏onków za∏ogi czytajàcego gazet´.
Przyzwyczajam si´ do nieprzewidzia-
nych spadków samolotu, ale gorzej jest
z powolnym wznoszeniem si´ pod wiatr.
Naprawiony radar Dopplera nie pracu-
je dobrze – Marks nie zdob´dzie wszyst-
kich potrzebnych danych. Landsea in-
formuje, ˝e wed∏ug wskazaƒ przyrzàdu
wiatr przy powierzchni oceanu osiàgnà∏
pr´dkoÊç oko∏o 160 km/h. Huragan istot-
nie przybiera na sile, a to powoduje wy-
dobywanie si´ ch∏odniejszej wody z g∏´-
bin. Dowiaduj´ si´ póêniej, ˝e Dennis
och∏odzi∏ wody u wybrze˝y Georgii i Ka-
roliny Po∏udniowej o 3°C i podwoi∏
w przybli˝eniu g∏´bokoÊç warstwy mie-
szania wód poni˝ej swego centrum. To
z kolei przyczyni∏o si´ do os∏abienia fu-
rii huraganu Floyd, który przeszed∏ tà
samà drogà kilka dni póêniej.
Odczyty radiometru przekazujemy do
National Hurricane Center. Marks nadal
jest zaniepokojony stanem urzàdzenia.
Dziwi si´, gdy podczas lotu radioopera-
tor pok∏adowy ∏àczy rozmow´ telefo-
68 Â
WIAT
N
AUKI
Czerwiec 2000
Plik z chomika:
parys90
Inne pliki z tego folderu:
Środki Myjące.pdf
(1584 KB)
Ściśle Jawne - Nauka I Wywiad.pdf
(258 KB)
Ściśle Tajne Życie Lwa Landaua.pdf
(248 KB)
Śmiercionośne Tajemnice.pdf
(112 KB)
Tajemnica Damasceńskiej Stali.pdf
(895 KB)
Inne foldery tego chomika:
Pliki dostępne do 21.01.2024
! Filmy przed 2010r
! Literatura
!!! XXX NAJLEPSZE PORNO STREFA XXX
# CUDA ARCHITEKTURY #
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin