O słoweńcach i słowianach w Italii.pdf

(1502 KB) Pobierz
Odbitka
z miesięcznika
Warszawa,
„Wiedza
i Życie'
Nr. 6. 1929
r.
Ccmielna
33 — 5.
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001005392297
J. B a u d o u i n de Courtenay.
Ze wspomnień i rozmyślań
o Słoweńcach i Słowianach w Italjf).
Słoweńcami i Słowianami we Wło­
szech zajmowałem się dosyć długo,
odwiedzałem niektóre części tego
obszaru etnograficznego i politycz­
nego po kilka razy i posiadałem
szczegółowe notatki o moich wyciecz­
kach. Mógłbym więc napisać mniej
więcej gruntowne studjum o tej kwe-
stji, gdyby nie to, że moje w ciągu
wielu lat zbierane materjały nauko­
we zostały zrabowane i zniszczone
przez rozjuszoną czerń petersburską,
którą do podobnych czynów dosko-
*) Artykuł ten był przeznaczony do zamie­
rzonego w Zagrzebiu w y d a w n i c t w a „S v e-
slavenski
Z b o r n i k " (ZbiornikWszech-
słowiański), mającego się ukazać jako wy­
d a w n i c t w o jubileuszowe na pamiątkę tysią-
colecia państwa Chorwackiego. Z p o w o d u
jednak niepomyślnych w a r u n k ó w w państwie
S. H. S. Redakcja tego zbioropisma dotych­
czas nie mogła przystąpić do druku i nie
wiadomo, czy wogóle będzie mogła urzeczy­
wistnić swój zamiar. W o b e c tego, wyco­
fawszy rękopis z Zagrzebia, korzystam z
gościnności „Wiedzy i Ż y c i a " .
nale przygotowała wojna a utrzymy­
wały w nastroju niszczycielskim gło­
szone przez swoistych „ideowców"
hasła tępicielskie. Przepraszam więc,
że zamiast gruntownego studjum nau­
kowego daję czytelnikowi luźne
i
i powierzchowne ogólniki.
Ze Słoweńcami zapoznałem się
jeszcze w r. 1872, kiedy wyjechałem
z Petersburga zagranicę jako stypen­
dysta rosyjskiego Ministerstwa Oświa­
ty. Rozpocząłem od Goricy, która
była przez jakiś czas centrem moich
badań
gwaroznawczych
(dialekto-
logicznych) na terytorjum słoweń-
skiem. Później, w r. 1872 i 1873,
zapoznawałem się z gwarami słoweń-
skiemi w okolicach Bledu i Bohinja,
a przekroczywszy granicę państwo­
wą Austrji ówczesnej i przeniósłszy
swą działalność do ówczesnych Włoch
wschodnio-północnych, spędziłem pe­
wien czas w Rezji oraz w słowiań­
skich osadach powiatów Gemona,
2
Ze wspomnień i rozmyślań
uprawiałem swoisty sport i kolekcjo­
nerstwo.
Przytem, jako zbieracz materjału,
chciałem
być nietylko dialektolo­
giem i językoznawcą
wogóle, ale
także badaczem twórczości ludowej
folklorystą, etnografem i t. d. Zapi­
sywałem całe pieśni, bajki, legendy,
całe opowiadania, przysłowia i t. d.,
t, j . brałem na siebie zadania całych
ekspedycji naukowych, złożonych z
różnych specjalistów. Jednem sło­
wem, zamiast być solistą, usiłowałem
śpiewać chórem. Zmarnowałem więc
mnóstwo czasu na próżno, nagroma­
dziłem całe masy zeszytów, kartek
i szpargałów, z których nietylko in­
nym trudno byłoby korzystać, ale
których ja sam nie byłbym w stanie
wykorzystać, nawet gdybym rozporzą­
dzał całkiem wolnym czasem w cią­
gu kilkudziesięciu lat.
Na szczęście czy nieszczęście po­
starano się mi „ulżyć", zniszczywszy
więcej niż połowę tych materjałów;
ich szczątki odesłano mi w stanie
zupełnego chaosu tak, że na samo
przyprowadzenie do porządku roz­
proszonych, rozrzuconych i podar­
tych kartek musiałbym zużyć kilka
miesięcy bezustannej „katorżnej" ro­
boty.
Całkiem inaczej pracowali i pra­
cują prawdziwi dialektologowie w
rodzaju Bełića, Nitscha i tylu innych.
To też, zużywszy nierównie mniej
czasu, aniżeli ja, dają nam, jako owo­
ce swych badań, syntezy i uogólnie­
nia, wielokrotnie przewyższające co
do wartości moje nieudolne próby.
Zapatrując się tak pesymistycznie
na swe usiłowania dialektologiczne,
muszę jednak zaznaczyć, że moje
materjały dały mi pochop do pew-
Ogólny widok na jezioro Bledzkie (Bied, Veldes) z wyspą i kościołem
niej,
obecnie letnia rezydencja króla Jugosławji (S, H. S.).
na
Tarcento, San Piętro i Cividale. Póź­
niej, już jako profesor uniwersytetów
Kazańskiego, Dorpackiego, Krakow­
skiego, Petersburskiego, kilkoma na­
wrotami kontynuowałem te swoje
badania dialektologiczne na terenie
Słoweńców austryjackich i we Wło­
szech wschodnio-północnych. P r ó c z
tego z Krakowa i z Petersburga ro­
biłem wycieczki do Słowian Serbo-
Chorwatów we Włoszech południo­
wych w okolicy miasta Termoli nad
morzem Adrjatyckiem w prowincji
Campobasso. Ostatni raz towarzy­
szyłem profesorowi A. Belićowi w
jego wycieczce do Istrji w r. 1912
dla badania gwar czakawskich.
Mój własny sposób gromadzenia
materjałów i korzystania z nich stał
niżej wszelkiej krytyki. Można go
uważać za przykład odstraszający
(warnendes Exempel), jak nie należy
pracować: zamiast, uzbroiwszy się w
dokładną i wyczerpującą znajomość
wszystkich prac poprzedników, za­
bierać się do ich kontynuowania,
rzucałem się naoślep i na chybił
trafił na gromadzenie dolatujących
do mego ucha szczegółów. Zamiast
uważnego wsłuchiwania się w gwarę
miejscową bez kuszenia się o noto­
wanie odrazu wszystkiego, co się
słyszy, posiłkowałem się metodą ki­
nematograficzną i starałem się być
lichym fonografem, mającym odbić
na papierze przemijające brzmienia,
wychodzące z ust miejscowych mie­
szkańców. Zamiast niezwłocznie opra­
cowywać materjał, odnoszący się do
danej gwary, odkładałem to na póź­
niej i przeskakiwałem do gromadze­
nia oderwanych i niesystematycznych
zapisek z innych gwar. Zamiast
świadomego i metodycznego badania
Ze wspomnień i rozmyślań
nych uogólnień i przypuszczeń ogólno-
językoznawczych, a oprócz tego do
opisu właściwości gwarowych nie­
których z odwiedzonych przeze mnie
terytoriów. Ogłosiłem drukiem prace
o gwarach bohińsko-posawskich, rez-
jańskich, cirklańskich, terskich, serbo-
ohorwackich we Włoszech południo­
wych i innych. Są to przeważnie
wydania tekstów, nietylko zebranych
3
lud a przez ludzi narodowo uświa­
domionych i piszących. Tak np. za­
miast Krajnców, Sztajerców, Korosz-
ców, Goriczan i t. p. zjawili się
Slovenci jedynie dzięki piśmiennictwu,
szkole i uświadomieniu polityczno-
narodowemu.
Według terminologii
literackiej i publicystycznej w Istrji
mieszkają Chorwaci, ale sam lud sło­
wiański tej prowincji, dziś wcielo­
przeze mnie samego, ale także za­
wartych w znalezionych przeze mnie
rękopisach (niestety w znacznej czę­
ści później zniszczonych). O Rezji
i Rezjanach ogłosiłem też studjum
opisowe
geograficzno-etnograficzno-
•statystyczne.
Zwracam przy tej sposobności
uwagę na chwiejność nazw plemien­
nych i ich rozmaite użycie przez sam
nej do Włoch, nazywał siebie
vencami.
Slo-
U 3
H3.
Obok niedołężnej metody przy
zbieraniu materjałów gwarowych, wy­
dajności moich badań wogóle prze­
szkadzało moje niefortunne zaintere­
sowanie się życiem społecznem i po-
litycznem badanego przeze mnie ludu.
Zaraz po przyjeździe do Goricy na
4
Ze wspomnień i rozmyślań
do wcielania w życie wyznawanych*
przez siebie wzniosłych zasad przez,
podniesienie godności narodowej na­
rodu, do którego należał. Można p o ­
wiedzieć, że pod wpływem jego wy­
mowy i wogóle podniosłej agitacji
Słoweńcy w prowincji Goricy stali
wówczas najwyżej
pod względem
uświadomienia narodowego i zdolno­
ści do obrony swych praw narodo­
wych w walce z dążącymi do ich
ujarzmienia centralistami niemieckimi
i o wiele groźniejszymi irredenty-
stami włoskimi. Kiedy go poznałem,,.
Lavricz miał 52 lata. W kilka lat
potem, w r. 1877, czując, że traci
wzrok, a nie chcąc być nikomu cię­
żarem, zapomocą rewolweru skoń­
czył samobójstwem. Ten znakomity
człowiek, zajmujący jedną z najpięk­
niejszych kart w historji życia umy­
słowego i społecznego Słoweńców*
zasługuje na to, ażeby mu poświęcić
obszerną, wszechstronnie go charak­
teryzującą monografję.
Rozmyślania o życiu politycznem
Słoweńców naprowadzają mię na
uwagi o warunkach, umożliwiających
rozkwit tego życia dawniej w Austro-
Węgrzech, a dziś w Jugosławji i we
Włoszech czyli w Italji.
Austrja mogła była odegrać rolę
podłoża do spokojnego współżycia
różnych narodów w ramach tego
samego państwa, rolę rozszerzonej
Szwajcarji. Istotnie mogła była, gdy­
by nie fatalności, tkwiące, z jednej
strony, w przeszłości tej monarchji
z pretensjami imperjalistycznemi, z
drugiej zaś strony w ustroju duali­
stycznym czasów nowszych. Austrja
musiała dać równouprawnienie języ­
kowe i narodowe swym narodom,
Ze wspomnień i rozmyślań
ale związane z nią Węgry grały na­
dal samobójczą dla siebie samych i
dla całego państwa rolę ciemięży-
ciela i tępiciela wszystkich swych
narodów z wyjątkiem „panującego"
madziarskiego. Następnie takie wie­
lonarodowe państwo, jak Austrja, mo­
że się utrzymać jedynie pod warun-
itiem przestrzegania bezwzględnego
pokoju i unikania wszelkiej zachłan­
ności, wszelkiej zaborczości, wszel­
kich wojen. Przy zachowaniu takiej
pokojowości i przy zapewnieniu swym
narodom prawdziwego równoupraw­
nienia Austrja mogła działać przy-
ciągająco na ościenne państewka, w
rodzaju dawnej Serbji i Czarnogóry.
Słyszałem od niektórych uczonych
i polityków serbskich, że, ze wzglę­
dów ekonomiczno-gospodarskich, dla
oszczędzenia sobie kosztów utrzymy­
wania osobnego rządu i osobnych
przedstawicielstw zagranicznych, Ser­
bowie chętnie weszliby w związek
federalistyczny z Austrja, gdyby im
tego nie uniemożliwiały zachcianki
imperjalistyczne monarchji dualistycz­
nej, a zwłaszcza zakusy ekstermina­
cyjne Translejtanji, czyli Węgier.
5
ku półwyspowi Apenińskiemu, które
to jednak żądło od r. 1866 zamarło,
a stroną zaczepną stała się od tego
czasu nowopowstała imperjalistycz-
na Italja ze swą „irredentą".
W zasadniczej sprzeczności między
koniecznością
przestrzegania
bez­
względnego pokoju, a zachciankami
imperjalistycznemi krył się zarodek
samobójstwa monarchji austro-węgier-
skiej, tembardziej, że zwłaszcza na
Bałkanach megalomanja habsburska
natrafiała na megalomanję carów rosyj­
skich, na megalomanję „Rzymu 3-go",
czyli Moskwy i narodu rosyjskiego,
t. j . oczywiście nie ludu rosyjskiego,
ale „patrijotów" rosyjskich, marzą­
cych bez przerwy o zaborze Galicji
i o zagospodarowaniu się na półwy-
S
Terfila(na lewo), handlowiec i Żepicz, nau-
czyciel gimnazjalny w Goricy (Gorizia,
Górz)
działacze polityczni słoweńscy
w 1872 r.
początku r. 1872 obserwowałem gor­
liwie ruch polityczny u tamtejszych
Słoweńców, a nawet do pewnego
stopnia brałem w nim udział. Podzi­
wiałem zwłaszcza działalność jednego
z najszlachetniejszych ludzi, adwo­
k a t a d-ra Karola Lavricza, głównego
rozbudziciela i krzewiciela świado­
mości narodowej słoweńskiej w pro­
wincji Goricy, oddanego całą duszą
i z całem poświęceniem się umiło­
wanej przez siebie idei uświadomie­
nia narodowego na tle równoupraw­
nienia narodów w państwie i w związ­
ku z obroną praw człowieka i oby­
watela. Ten niepospolity człowiek,
pierwotnie
wyznawca
szlachetne­
go ogólno-ludzkiego kosmopolityzmu
„wiosny ludów" z r. 1848, przeszedł
Potworna megalomanja dynastji
Habsburgów wytworzyła trzy jado­
wite żądła, zwrócone ku południowi,
ku wschodowi i ku północo-wschodo­
wi, t. j , stałe dążenie: 1) do opano­
wania półwyspu Bałkańskiego, czego
pierwszym nieoględnym krokiem była
okupacja Bosnji i Hercegowiny po
wojnie rosyjsko-tureckiej w r. 1878,
2) do oderwania od Rosji i zagarnię­
cia pod swe skrzydła całej Wielkiej
Ukrainy aż do morza Czarnego, a
prócz tego 3) całej Polski rosyjskiej.
Karol Lavricz, adwokat w Goricy, najznako­
mitszy działacz polityczny i społeczny sło­
Dawniej istniało jeszcze czwarte żądło,
weński, rozbudziciel patrjotyzmu słoweńskie­
zwrócone ku południo-zachodowi, t. j .
go miedzy 1866 a 1877 r.
Ze wspomnień i rozmyślań
spie Bałkańskim, a przedewszystkiem
o zawładnięciu Konstantynopolem i
cieśninami. Stąd nieunikniony kon­
flikt.
Ostatecznie zgrzybiały Franz Jo­
seph, ulegając podszeptom swych
doradców, zamiast zapewnić pokój
i pomyślność
ukochanym „meine
Vólker", rzucił je na rzeź i popro­
wadził swe państwo ku ostatecznemu
upadkowi. Podobnie jak Polacy armji
rosyjskiej musieli tępić Polaków w
armjach austrjackiej i niemieckiej,
i odwrotnie, w takiej samej tragicz­
nej sytuacji znaleźli się Serbowie,
Rumunowie, Słoweńcy, Niemcy i inni.
Była to więc wojna „bratobójcza",
choć, właściwie
mówiąc, wszelka
wojna jest „bratobójczą", gdyż czło­
wiek morduje swego „bliźniego" i
„brata" katechizmowego, który mu
nic a nic nie zawinił.
Ze wspomnień i rozmyślań
Inaczej stoi sprawa ze Słowiana­
mi w Italji przedwojennej. Chociaż
przeważnie, nawet we Włoszech po­
łudniowych, zachowali oni poczucie
wspólności plemiennej z innymi Sło­
wianami, to jednak byli zawsze lojal­
nymi obywatelami państwa włoskie­
go, a nawet niektórzy z nich walczyli
dobrowolnie za oswobodzenie Italji
z pod „jarzma" austrjackiego i bur-
bońsko-neapolitańskiego (w dawnem
królestwie Obojga Sycylji). Pomimo
to i państwo włoskie i patrjoci wło­
scy prześladowali ich za wszelkie
objawy „słowiańskości". Słowianin
włoski, nie wypierający się swego
pochodzenia słowiańskiego, podtrzy­
mujący stosunki literackie i kultural­
ne ze Słowianami poza granicami
Włoch, czytujący np. książki słoweń­
skie lub serbsko-chorwackie, prenu­
merujący czasopisma słoweńskie i
t. p,, uchodził w oczach władz i na­
cjonalistów włoskich (a prawie każdy
Włoch inteligentny był nacjonalistą
i szowinistą) za panslawistę i był
wyraźnie prześladowany. Nawet ka­
zania, wygłaszane przez księży do
ich parafjan słowiańskich w języku
słoweńskim lub w jednem z narzeczy
miejscowych, uważano nieomal że za
zdradę stanu.
Na ten wybujały nacjonalizm i im-
perjalizm Włoch dzisiejszych złożyły
się głównie dwa czynniki. Najprzód
nie ustająca ani na chwilę tradycja
dawnego Rzymu rozbójniczego, pod­
bijającego stopniowo wszystkie na­
rody z nim sąsiadujące. Ten Rzym
napastniczy i zachłanny wcielił się
zczasem, z jednej strony, w papie­
stwo z dążnością do ujarzmienia dusz
całej ludzkości, z drugiej zaś strony
w rozmaite cesarstwa: zachodnie,
7
Słoweńcy należeli do narodów
najwierniejszych cesarzowi i najbar­
dziej przywiązanych do „nasze stare
Avstrije". Potrafili oni godzić to
z poczuciem wspólności słowiańskiej,
a nawet z wyraźnem rusofilstwem.
W r. 1877, podczas wojny turecko-
rosyjskiej, triumfowali po każdem
zwycięstwie rosyjskiem, a odczu­
wali boleśnie niepowodzenia Ro­
sjan. W czasie ostatniej wojny
światowej byli najwierniejszymi
Austrjakami: nie mówiąc już o
Włochach, będących w ich oczach
głównymi wrogami, także w Ro­
sji walczyli do upadłego i nigdy
nie dopuszczali się „zdrady".
Rozumieli bowiem, a choćby
tylko odczuwali, że jedynie w
Austrji mogą się rozwijać swo­
bodnie jako osobny, niczem nie
krępowany naród.
Przegrana
Austrji oznaczała dla nich wcie­
lenie częściowe do najbardziej
wrogiego im państwa, do Italji,
patrzącej na nich z pogardą jak
na bydło niewolnicze i jak na
pozbawiony praw materjał et­
nograficzny do zwiększania licz­
by narodu włoskiego. Sam mia­
łem nieraz sposobność obserwo­
wania wzajemnej nienawiści ple­
miennej i narodowej między Sło­
weńcami i Słowianami w Istrji
Profesor J. Baudouin de Courtenay (na prawo)
z jednej strony, a między Fur-
i Stanisław Czekanowski w czasie wycieczki ełno-
lanami-Lahami i Italjanami z
graficzno-lingwistycznej do Włoch Północnych
drugiej strony.
w 1892 r.
wschodnie,
środkowo - europejskie,
dwugłowe i jednogłowe, w rozmaite
„Rzymy", „Rzym drugi"
(Byzan-
cjum), „Rzym trzeci" (Moskwę), ale już
chyba bez czwartego. Drugim czynni­
kiem, potęgującym potworne rozdęcie
nowoczesnego nacjonalizmu i imperja-
lizmu włoskiego, było uchwalone na
Kongresie Wiedeńskim rozbicie i roz­
kawałkowanie zarówno Niemiec, jak i
Włoch na kilkadziesiąt państw i pań­
stewek, wbrew gorącemu pragnieniu
samych narodów do zlania się i zjed­
noczenia w jedną całość państwową.
Stąd potworny nacjonalizm, imper-
jalizm i militaryzm zarówno Niemiec,
jak i Włoch, dochodzące we Wło­
szech aż do nieuznawania w pań­
stwie żadnej innej narodowości oprócz
włoskiej (italijskiej). Stąd dążenie
do zdobycia jak najdalej posuniętej
„naturalnej" granicy wojskowej (f r on-
t i e r a m i l i t a r e ) , skutkiem czego
było wchłonięcie nietylko Triestu,
nietylko Istrji, nietylko Rieki (Fiume)
z całem sąsiedniem wybrzeżem, nie­
tylko części niemieckiej Tyrolu i
części Karyntji, nietylko całej pro­
wincji Goricy z Krasem i z częścią
Chorwacji, ale także sporego kawała
Krajny z Postojną (Adelsbergiem).
Przytem na życzenia samej ludności
tych ziem nie zwracano najmniejszej
uwagi i traktowano ją bez żadnej
ceremonji jak bydło dwunogie. Stąd
hasło panowania nad całem morzem
Adrjatyckiem, a, o ile się da, nad
całem morzem Śródziemnem; stąd
słynny wiersz D'Anunzia, zwrócony
do Italji, „ T u r e g i n a s e i
del
m a r " (ty królową jesteś morza),
stąd, w
związku
z
uważaniem
Adrjatyku za i i m a r ę n o s t r o ,
zuchwałe dążenie do zawładnięcia
8
Ze wspomnień i rozmyślań
lub więcej zgodnie w jednej całości
państwowej trzy osobne narody: serb­
ski, chorwacki i słoweński. Zjawiają
się już wprawdzie pojedyncze jed­
nostki z poczuciem nietylko państwo-
wem, ale także narodowem czesko-
słowackiem i jugosłowiańskiem, ale
do ostatecznego zatarcia różnic i wy­
tworzenia się jednolitych narodowości
czeskosłowackiej i jugosłowiańskiej
chyba jeszcze dosyć daleko.
Boć trzeba pamiętać, że wyodręb­
niania i różnice narodowościowe zależą
nietylko od różnic językowo-plemien-
nych. Na wytworzenie się odrębnej
świadomości narodowej składają się,
dzięki poczęści pomieszaniu pojęć,
oprócz odrębności językowej w dzie­
dzinie wymawianiowo-słuchowej, tak­
że różnice językowe w dziedzinie pisa-
niowo-wzrokowej (różne alfabety i
różne tradycje piśmiennicze), różnice
wyznaniowe, geograficzne, historycz­
ne, kulturalne i inne. A to nam objaśnia
istnienie obok siebie dwóch narodów,
czeskiego i słowackiego, oraz trzech,
serbskiego, chorwackiego i słoweń­
skiego.
Zarówno istniejące obecnie grani­
ce międzypaństwowe, jak i sposób
traktowania Słowian w Italji mogą
działać drażniąco i prowokująco. Ale,
ze względu na dobro własne i ogólno­
ludzkie, dla zapobieżenia stoczeniu
się Europy w otchłań ostatecznej nę­
dzy, zdziczenia i upadku kultury, na­
leży nie poddawać się emocjom wo­
jowniczym, nie domagać się w danej
chwili rewizji granic ani między Ju-
gosławją a Bułgarją, ani między Ju-
gosławją a Italją, ani między żadne-
mi innemi państwami. Przy dzisiej­
szych nastrojach wszelka dziś doko-
Ze wspomnień i rozmyślań
tiywana rewizja granic prowadziłaby
niechybnie do wojny. Należy z tem
poczekać do czasu, kiedy ludzie się
uspokoją i porozumieją, kiedy będą
9
_A«t„
całą Dalmacją, całą Albanją i t, d.
i t. d. Stąd spalenie w Trieście
domu ludowego słoweńskiego i cały
szereg gwałtów, dokonywanych przez
„patrjotów" włoskich na wcielonej
do Włoch ludności innoplemiennej,
Mickiewicz i inni marzyciele, co
walczyli za wolność Włoch i Węgier,
nie przeczuwali,że pomagali powstaniu
. .nowych gniazd eaborcEych, zagraża-
jących pokojowi świata i pomnażają­
cych liczbę bestyj apokaliptycznych
w menażerji wszechświatowej. Jedno
z tych gniazd zmiażdżyła wojna świa­
towa; ale zato drugie gniazdo tem
zuchwałej wyszczerza zęby krwio­
żercze i każe myśleć o nowym krwi
przelewie. To, co wybudowano na nie­
nawiści i żądzy panowania, musi stale
przeszkadzać uspokojeniu świata i
zgodnemu współżyciu państw i naro­
dów,
A jakież są warunki istnienia i roz­
woju tej części ziem słoweńskich, któ­
r e ocalały od zaboru włoskiego i wraz
z Chorwatami i Serbami utworzyły
jedną całość państwową pod nazwą
Jugosławji lub też Królestwa S. H. S.?
W różnicy od Austrji przedwo­
jennej, która z natury rzeczy musiała
się opierać na równouprawnieniu
wszystkich narodów, w skład jej
wchodzących, nowopowstała Jugosła-
wja musi dążyć do zlania wcielonych
do niej narodów w jeden naród pod
względem nietylko państwowym, ale
także narodowym w ścisłem znacze­
niu tego wyrazu. J a k w nowopowsta­
łej Czechosłowacji niema jednego naro­
du czechosłowackiego, ale istnieją po
dawnemu dwa narody, czeski i sło­
wacki, tak też w Jugosławji niema
dotychczas jednego narodu jugosło­
wiańskiego, ale tylko współżyją mniej
się kierować nie namiętnościami, ale
rozsądkiem i dobrze zrozumianym
interesem własnym i cudzym. Wte­
dy co innego.
- - • ; - • - -
,
f
.'••
Zgłoś jeśli naruszono regulamin