Wasserpolacken.. Relacja Polaka - Joachim Ceraficki.pdf
(
1064 KB
)
Pobierz
Od wydawcy
„Dziwne i zarazem śmieszne wydawały nam się «honorowe» i jakże «polskie» zachowania
przybyłych z Kresów adeptów grudziądzkiej szkoły podchorążych. Na Pomorzu ważny był sta-
tus majątkowy lub zajmowane stanowisko, a nie «klejnot». Tacy «szlachcice», zapraszani
przez moje siostry na tańce organizowane w naszym domu, często stawali się obiektem dys-
kretnych kpin reszty towarzystwa” – pisze Joachim Ceraficki, wspominając atmosferę przed-
wojennego Grudziądza. Etos polskiego szlachcica z właściwą sobie symboliką, kodeksem ho-
norowym – śmieszne? Wyobrażenia współczesnego czytelnika o Polakach w międzywojniu
kształtowane są zazwyczaj na podstawie owego „kresowego” wzorca, który – w odniesieniu
do tamtych czasów – wydaje się tak powszechny, że trudno wyobrazić sobie popularność in-
nych postaw. Bo przecież tragiczna historia ojczyzny, honor, konie, dworki, polowania… Tym-
czasem dla wielu Polaków z zachodniej części kraju naturalnym okazywał się dystans do
„szlacheckich” zachowań, a wartościami – odpowiedzialny handel, przestrzeganie prawa, pra-
ca.
Uświadomienie sobie tych odmienności pomocne jest przy odpowiedzi na pytanie: „jak
polscy chłopcy z Pomorza czy Śląska mogli sobie psychicznie poradzić z sytuacją przymuso-
wego wcielenia do nieprzyjacielskiego wojska?”. Szli do niemieckiej armii z poczucia odpo-
wiedzialności – za życie swojej rodziny i – za Polskę, bo „Polska bez Polaków nic nie będzie
znaczyła”. Byli patriotami, podobnie jak ich rówieśnicy z Kresów, czytali Sienkiewicza i ro-
mantyków, ale w swoim otoczeniu z reguły obserwowali postawy oparte na pragmatyzmie.
Autor wspomnień kilkakrotnie powraca do tego wątku, pisząc, że przede wszystkim starał
się przeżyć i swoim zachowaniem nie narazić rodziny na represje. Pomagały w tym koncentra-
cja, ostrożność, dbałość o zdrowie, ubranie, wyposażenie. Joachim Ceraficki starał się też być
dobrym żołnierzem, bo w ten sposób minimalizował ryzyko śmierci. W okopach jego patrio-
tyczna postawa nie miałaby znaczenia – tam najważniejsze okazywało się koleżeństwo.
Książka pokazuje sytuacje zaskakujące lub takie, które nie powinny dziwić, ale tak dalece
odbiegają od stereotypowego wyobrażenia losu Polaka w czasie II wojny, że wywołują kon-
sternację. Armia niemiecka działała zgodnie z regulaminem, żołnierze mieli prawo do dni
wolnych, trudno jednak przyzwyczaić się do obrazu Polaka, który w środku zawieruchy wo-
jennej jedzie do domu na urlop lub odzyskuje zdrowie w wojskowym sanatorium w Spale,
pływając kajakiem i opalając się nad rzeką.
Wspomnienia frontowe są tymczasem podobne u wszystkich żołnierzy, niezależnie od tego
po której stronie konfliktu się znaleźli. Przepełnia je strach, desperacja, czasem rozpacz, cza-
sem ulga. U Joachima Cerafickiego opisy – czy to szkoleń w Niemczech, czy warunków na
froncie wschodnim – pełne są szczegółów dotyczących spraw bytowych. Dzięki temu zapis nie
tylko okazuje się ciekawszy, ale też staje się istotnym źródłem historycznym.
Książka powstawała kilkanaście lat, Autor powoli wydobywał z pamięci obrazy, które
wcześniej wolał raczej spychać w niepamięć. Jest zapisem wspomnień, a pamięć ma naturę
selektywną, w niektórych miejscach dodaliśmy więc przypisy – opisaliśmy w nich szerszy
kontekst przywoływanych wydarzeń oraz staraliśmy się wyjaśniać ewentualne wątpliwości.
Kiedy Joachim Ceraficki miał 20 lat i przyszło mu walczyć w niemieckim mundurze, nie
czuł się ani bohaterem, ani ofiarą sytuacji. Po prostu próbował jej sprostać. Po latach, jako au-
tor wspomnień, nie próbuje ani bronić żadnej tezy, ani z niczego się tłumaczyć. Po prostu opi-
suje, jak było.
Aleksandra Janiszewska
Od autora
W MOJEJ OPOWIEŚCI NICZEGO NIE ZMYŚLIŁEM. FAKTY, KTÓRE MOGŁYBY WY-
DAWAĆ SIĘ NIEWIARYGODNE - POMINĄŁEM. JEŻELI CZYTELNIK ODNIESIE WRA-
ŻENIE, ŻE BYŁEM CZŁOWIEKIEM ODWAŻNYM, TO OŚWIADCZAM, ŻE SIĘ MYLI.
Zabory podzieliły Polaków na obywateli różnych mocarstw. Do roku 1918 na Pomorzu bycie
Polakiem nie zawsze oznaczało potrzebę manifestowania niechęci wobec zaborcy, ale – przy
poszanowaniu tradycji narodowych – dawało szansę wykorzystywania możliwości, jakie ofe-
rowało uporządkowane państwo niemieckie. Miało też oczywiście swoje bolesne konsekwen-
cje – w szkołach obowiązywał język niemiecki, a polscy mężczyźni, jako obywatele Rzeszy,
podlegali obowiązkowi służenia w armii. Jednak nikt się temu wówczas nie dziwił.
*
Mój ojciec, Józef, urodził się w 1890 roku w Bydgoszczy. Od trzynastego roku życia przeby-
wał w Berlinie, gdzie szkolił się w zawodzie kupieckim. Po ukończeniu nauki pracował w
różnych przedsiębiorstwach berlińskich. W wieku dwudziestu dwóch lat został właścicielem
hotelu. W 1914 roku, jako obywatel Rzeszy Niemieckiej, został zmobilizowany. Zakończył
swój udział w działaniach wojennych po czterech latach w stopniu starszego sierżanta (Obe-
rfeldwebla). Pełnił funkcję szefa baterii, a z czasem dowódcy oddziału artylerii ciężkiej; zo-
stał odznaczony Krzyżem Żelaznym drugiej klasy. W 1919 roku otrzymał obywatelstwo pol-
skie. W lutym tego roku został powołany do Wojska Polskiego. Przez całą wojnę z bolszewi-
kami brał udział w bitwach jako dowódca jednostek artylerii ciężkiej. Po demobilizacji wró-
cił do Bydgoszczy, po roku przeniósł się do Grudziądza i założył firmę handlową. Klientami
firmy ojca byli zarówno Polacy jak i Niemcy. W 1937 roku przyjął propozycję kierowania fa-
bryką maszyn rolniczych Ventzki-Unia.
Moja matka, Marianna, urodziła się w 1889 roku we wsi Kuczwały w powiecie suskim na
Warmii. W latach 1901–02, kiedy we Wrześni uczniowie i ich rodzice protestowali przeciw
germanizacji szkoły, moja mama i jej koledzy odmawiali recytowania modlitw przed lekcjami
w języku niemieckim. Opowiadała, że często wracała ze szkoły z dłońmi opuchniętymi tak, że
nie mogła utrzymać ołówka. Była to kara za uparte używanie języka polskiego. Mama ukończy-
ła tak zwaną szkołę wydziałową
{1}
, potem pracowała w administracji majątku ziemskiego von
Bismarcka w Górnej Grupie koło Grudziądza. Po zamążpójściu przeniosła się do Bydgoszczy.
W latach 1919–20, wraz ze swoim bratem, brała udział w pracach Warmińskiego Komitetu
Plebiscytowego
{2}
. Po przegranej cała rodzina matki, jako rodzina optantów
{3}
, przeniosła się
do Grudziądza.
Dziadek przez całe życie marzył o odrodzeniu Polski. Zmarł na zawał serca w 1918 roku w
chwili, w której listonosz przekazał mu wiadomość, że prezydent USA Thomas Woodrow Wil-
son opowiedział się za utworzeniem niepodległej Polski z dostępem do morza.
*
Plik z chomika:
Milutek1609
Inne pliki z tego folderu:
Wasserpolacken.. Relacja Polaka w s.zip
(3130 KB)
Wasserpolacken.. Relacja Polaka w służbie Wehrmachtu - Joachim Ceraficki.epub
(1071 KB)
Wasserpolacken.. Relacja Polaka - Joachim Ceraficki.mobi
(462 KB)
Wasserpolacken.. Relacja Polaka - Joachim Ceraficki.pdf
(1064 KB)
Wasserpolacken.. Relacja Polaka - Joachim Ceraficki.azw3
(503 KB)
Inne foldery tego chomika:
13 wojen i jedna - Krzysztof Miller
Berlingowcy - Dominik Czapigo
Bombowce nad Europą 1939-1945 - Richard J. Overy
Bron Pancerna w LWP 1943-1945 - Zbigniew Lalak
Cienie w dzungli-Alexander Larry
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin