Hans-Joachim Zillmer - Największe pomyłki w dziejach Ziemi.pdf

(12197 KB) Pobierz
‒1‒
NAJWIĘKSZE
POMYŁKI
W DZIEJACH ZIEMI
HANS-JOACHIM ZILLMER
Przekład
Roman Kosiński
‒2‒
Tytuł oryginału
IRRTÜMER DER ERDGESCHICHTE
Redaktor serii
ZBIGNIEW FONIOK
Redakcja stylistyczna
KATARZYNA MAKARUK
Redakcja techniczna
ANDRZEJ WITKOWSKI
Korekta
RENATA KUK
MAGDALENA KWIATKOWSKA
DOROTA PIEKARSKA
MONIKA SZWABOWICZ
Ilustracja na okładce
TIME LIFE
Opracowanie graficzne okładki
STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER
Skład
WYDAWNICTWO AMBER
KSIĘGARNIA INTERNETOWA WYDAWNICTWA AMBER
Tu znajdziesz informacje o nowościach i wszystkich naszych książkach!
Tu kupisz wszystkie nasze książki!
http://www.amber.sm.pl
Copyright © 2001 by Langen Müller in der F.A. Herbig Verlagsbuchhandlung GmbH München
All rights reserved.
For the Polish edition
Copyright © 2002 by Wydawnictwo Amber Sp. z
ISBN 83-241-0104-7
‒3‒
Spis treści
Przedmowa
Wstęp
Rozdział 1:
Ludzie z dinozaurami na wspólnym portrecie
Rozdział 2:
Galapagos: cmentarzysko ewolucji
Rozdział 3:
Porozrywana tektonika
Rozdział 4:
Kosmiczny chaos
Rozdział 5:
Zmyślona epoka kamienna?
Rozdział 6:
Chwiejna Ziemia
Rozdział 7:
Ziemia przecieka
Rozdział 8:
Elektryczny Układ Słoneczny?
Epilog
Fotografie
Wykaz terminów
Bibliografia
Wykaz skrótów
‒4‒
Przedmowa
W naturze nie ma przeskoków? A w ludzkim myśleniu są!
O eksperymentalnym opisie dziejów Ziemi H.-J. Zillmera
„Sześć milionów czytelników
Bildu
nie może się mylić” ‒ stwierdziła redakcja gazety. Miało to
chyba znaczyć, że ci, którzy kupują
Bild,
zgadzają się z jego doniesieniami, przypuszczeniami i
światopoglądem.
Zdaje się, że w oficjalnej nauce panuje podobne przekonanie. Trzydzieści tysięcy geologów,
paleontologów, fizyków, biologów i innych uczonych, którzy od czasów Lyella i Darwina starali
się poznać dzieje naszej planety i życie na niej, nie może się mylić. Przecież to oni tworzą nasz
obraz świata, my zaś powszechnie go akceptujemy.
Ciekawe jednak, że czytelnicy
Bildu
zachowują się ‒ np. podczas wyborów ‒ zupełnie
inaczej, niżby to wynikało z lansowanego przez gazetę światopoglądu. Również „klientom”
oficjalnej nauki przedstawiany przez nią obraz świata jest potrzebny po to, żeby się od niego
odciąć. Jest to zupełnie zrozumiałe, bo odciąć można się tylko od czegoś, co się zna. Chodzi o
to, by wyciągać wnioski z niepodważalnych faktów ‒ wnioski, dzięki którym fakty nabierają
nowego znaczenia.
Podobne wnioski wyciągali tacy „klienci” oficjalnej nauki, jak Velikovsky (którego Einstein
pod koniec życia czytał z fascynacją i irytacją) czy Tollmann. Ten ostatni śmiałości swoich
przemyśleń nie był wręcz w stanie znieść. Do grupy takich alternatywnych myślicieli należy H.-
J. Zillmer, trzeźwo zapatrujący się na rzeczy inżynier budownictwa. Zarówno Zillmer, jak i wielu
jemu podobnych nie stworzyli żadnej nowej nauki, prywatnej mitologii, którą można by
zlekceważyć jak spirytyzm spod znaku New Age. Alternatywni myśliciele, tacy jak Zillmer, z
dużym szacunkiem odnoszą się do odkryć naukowych przedstawicieli różnych dyscyplin. Nie
zaprzeczają ‒ jak to czynią spirytyści ‒ ich ustaleniom ani zebranym faktom, ale na nich
właśnie opierają swoją argumentację.
Dlaczego jesteśmy skazani na takich autorów, jak Velikovsky, Tollmann czy Zillmer, kiedy
szukamy alternatywnych interpretacji? Dlaczego oficjalna nauka sama ich nie tworzy, skoro jej
ustalenia stanowią dla tych autorów punkt wyjścia?
Problem ten obszernie i systematycznie opisał m.in. Edward de Bono. Powszechnie znane
jest jego studium
*
na temat „myślenia kombinatorycznego”, w którym de Bono porównuje
myślenie pionowe i poziome. Myślenie pionowe to logiczne wywodzenie interpretacji poje-
dynczych zjawisk z nadrzędnych pojęć albo podstawowych hipotez. Myślenie poziome zaś
oznacza drogę okrężną, myślenie „przeskokami”, na pozór nieusystematyzowane. Dziś termin
„myślenie poziome” zastąpiły terminy
fuzzy logie
lub
strange revelations.
Trzeba jednak
pamiętać, że myślenie pionowe i poziome nie wykluczają się nawzajem, lecz się uzupełniają i
warunkują. Na poparcie swojej tezy de Bono podaje liczne przykłady:
Kiedy Marconi zwiększył moc i wydajność swojej aparatury, stwierdził, że bez przewodów
może wysyłać fale na coraz większe odległości. W końcu ośmielił się nawet pomyśleć o tym,
żeby przesłać sygnał przez Atlantyk. Uważał, że wystarczy mieć tylko odpowiednio silny
nadajnik i czuły odbiornik. Specjaliści, którzy wiedzieli lepiej, wyśmiali jego pomysł. Zapew-
nili go, że fale elektryczne, które tak jak światło rozchodzą się prostoliniowo, nie pobiegną
wzdłuż krzywizny Ziemi, tylko ulecą w kosmos. Z logicznego punktu widzenia mieli rację,
Marconi jednak był uparty, eksperymentował dalej i odniósł sukces. Ani on, ani ówcześni
specjaliści nie wiedzieli, że istnieje naładowana elektrycznie górna warstwa atmosfery,
jonosfera. Odbija ona wysłane fale, które w innym wypadku -jak to przewidzieli specjaliści ‒
uleciałyby z Ziemi.
Zatem ani specjaliści, którzy swoje wnioski wyprowadzali logicznie z podstawowych założeń,
__________________
* Edward de Bono „Myślenie równoległe”, Warszawa 1998.
‒5‒
Zgłoś jeśli naruszono regulamin