07 megre-wc582adimir-anastazja-2.txt

(18 KB) Pobierz
WISIENKA
Przypomnij sobie, Władimirze, wszystko, co jest związane z tym małym drzewkiem, zaczynając od mo­mentu zetknięcia z nim.
Spróbuję, jeżeli uważasz, że to jest ważne.
Tak, to jest ważne.
Jechałem samochodem, nie pamiętam dokąd. Zatrzymałem się obok targu. Poprosiłem kierowcę o ku­pienie owoców, a sam w tym czasie siedziałem i patrzyłem na ludzi, którzy z targu nieśli różne sadzonki.
Patrzyłeś na nich zdumiony. Dlaczego?
Wyobraź sobie, twarze mieli radosne i zadowolone. Na dworze pada deszcz, jest zimno, a oni wloką ja­kieś sadzonki, korzenie owinięte szmatkami. Jest im ciężko, ale twarze mają zadowolone. A ja siedzę w cie­płym samochodzie - i jest mi smutno. Kiedy kierowca wrócił, poszedłem na targ. Chodziłem, chodziłem wśród sprzedających, aż wreszcie kupiłem trzy małe sadzonki wiśni. Włożyłem je do bagażnika. Kierowca powie­dział, że jedna z nich nie przeżyje, ponieważ ma za krótko obcięte korzonki, najlepiej ją od razu wyrzucić, ale zostawiłem ją. Ona była najładniejsza, wysmukła. Przyjechałem na swoją podmiejską działkę, tam je posadzi­łem. Do dołka, w którym posadziłem wisienkę z mocno obciętymi korzonkami, dodałem więcej torfu, dobrej ziemi i jeszcze jakiegoś tam nawozu.
Swymi próbami pomocy dodatkowo spaliłeś nawozami dwa małe korzenie wisienki.
A jednak ona przeżyła! Wiosną, kiedy nastąpiła pora wegetacji i inne drzewka wypuściły pączki, jej gałąz­ki też ożyły, pojawiły się małe listki. Później wyjechałem w handlową ekspedycję.
Ale zanim wyjechałeś, codziennie, dłużej niż przez dwa miesiące, przyjeżdżałeś do domu za miastem i najpierw podchodziłeś do małej wisienki. Czasami głaskałeś delikatnie jej gałązki. Cieszyłeś się z jej listków i podlewałeś ją. Wbiłeś kołek w ziemię i przywiązałeś do niego pień drzewka, żeby nie złamał go wiatr. Jak są­dzisz, Władimirze, czy rośliny reagują na nastawienie do nich człowieka? Odróżniają dobre stosunki i złe?
Słyszałem, czy może gdzieś czytałem, że rośliny pokojowe i kwiaty reagują na człowieka. Mogą zwięd­nąć, kiedy ich opiekun wyjeżdża. Słyszałem też o badaniach naukowców polegających na podłączaniu do ro­śliny wskaźnika, którego strzałka odchylała się w jedną stronę, gdy podchodząca do niej osoba była agresyw­na, i w przeciwną - gdy podchodziła z miłością.
Wiesz, że rośliny reagują na uczucia człowieka. Zgodnie z zamysłem Wielkiego Stwórcy usiłują uczynić wszystko dla zabezpieczenia jego życia: jedne dają płody, inne swoimi pięknymi kwiatami dążą do wywołania pozytywnych emocji, a jeszcze inne troszczą się o równowagę powietrza, którym oddycha. Ale jest jeszcze jedno nie mniej ważne ich przeznaczenie: te rośliny, z którymi określony człowiek wchodzi w bezpośredni kon­takt, kształtują dla niego Przestrzeń Prawdziwej Miłości, tej Miłości, bez której życie na Ziemi jest niemożliwe.
Wielu ogrodników przybywa do swoich ogródków, dlatego że tam znajduje się uksztahowana dla nich Przestrzeń. Również maleńka syberyjska wiśnia, którą sam posadziłeś i troskliwie się nią opiekowałeś, stara­ła się spełnić to, co czynią inne rośliny, wykonując swoje przeznaczenie. Mogą one, jeżeli jest ich wiele i są różne, ukształtować dla człowieka znaczny Obszar Miłości, pod warunkiem że on obcuje z nimi, otacza je uczuciem. One wszystkie razem mogą stworzyć dla człowieka wielką Przestrzeń Miłości, błogo wpływającą na duszę i uzdrawiającą ciało. Rozumiesz, Władimirze? Pod warunkiem że jest ich dużo. Lecz ty pielęgnowałeś tylko jedną roślinę. Wtedy wisienka sama zaczęła się starać spełnić to, co może uczynić razem kilka różnych roślin. Jej dążenia zostały wywołane przez twoje niezwykłe zachowanie. Intuicyjnie rozumiałeś, że w twoim otoczeniu tylko to małe drzewko o nic ciebie nie prosi. Nie jest obłudne, lecz tylko usiłuje dawać. Dlatego przy­chodziłeś do wisienki zmęczony po ciężkim dniu i, stojąc obok, patrzyłeś na nią, a ona starała ci się pomóc. Rankiem, zanim jeszcze pojawił się pierwszy poranny promyczek słońca, jej listki starały się złapać jego odbi­
cie w rozjaśniającym się niebie. Wieczorem, kiedy słoneczko się chowało, ona próbowała wykorzystać światło gwiazdy ze skutkiem na tyle dobrym, że korzonki ominęły parzące nawozy i potrafiły czerpać z ziemi to, czego potrzebowały, co jest niezbędne. Soki ziemi płynęły w żyłkach wisienki trochę szybciej niż zwykle... Pewnego dnia ujrzałeś na jej cienkich gałązkach małe kwiaty. Na pozostałych sadzonkach kwiatów nie było, a ona roz­kwitła. Ucieszyłeś się. Poprawił się twój nastrój i wtedy... Przypomnij sobie, co zrobiłeś, ujrzawszy kwiaty?
Rzeczywiście, ucieszyłem się. Humor mi się poprawił i tkliwie pogłaskałem gałązki wisienki.
Pieszczotliwie pogłaskałeś jej gałązki i powiedziałeś: "Piękności moja, rozkwitłaś!".
Rolą drzew jest przynosić owoce. Ale poza tym mają kształtować Przestrzeń Miłości. Wisienka bardzo chciała, żebyś i ty ją miał, ale skąd wziąć taką siłę, żeby odwdzięczyć się człowiekowi za łaskę? Oddała już wszystko, co mogła, zakwitła dla ciebie i otrzymała niezwykle pieszczotliwe wobec siebie nastawienie... Wte­dy zapragnęła dokonać czegoś większego! Sama!
Wyjechałeś na długo w ekspedycję. Kiedy wróciłeś, poszedłeś odwiedzić wisienkę. Szedłeś ogrodem i ja­dłeś kupione na targu wiśnie. Doszedłeś do niej i... na twojej wisience też wisiały trzy czerwone owoce. Sta­łeś, patrzyłeś, jadłeś kupione na targu wiśnie i plułeś pestkami. Następnie zerwałeś jeden owoc ze swojej wi­sienki i spróbowałeś go. Był trochę kwaśniejszy od kupionych i dwóch pozostałych już nie tknąłeś.
Najadłem się innych wiśni, ajej owoce były faktycznie kwaśniejsze od kupionych.
O, gdybyś wiedział, Władimirze, ile pożytecznego dla ciebie było w tych małych owocach. Ile Energii i Mi­łości było w nich zawarte. Z głębi Ziemi i Bezkresu Wszechświata wisienka zebrała wszystko, co jest korzyst­ne dla ciebie, i włożyła w te trzy owoce. Nawet zasuszyła jedną swoją gałązkę, żeby mogły dojrzeć jej trzy owoce. Jednego spróbowałeś, dwóch zaś pozostałych nie tknąłeś.
Przecież nie wiedziałem. Ale rozczuliła mnie jej zdolność do rodzenia owoców.
Tak, przyjemnie ci było, i wtedy. .. Czy pamiętasz, co wtedy zrobiłeś?
Znowu pogłaskałem gałązki wisienki.
Nie tylko pogłaskałeś. Ukłoniłeś się i ucałowałeś listek wisienki z gałązki, którą trzymałeś w dłoni.
Tak, pocałowałem. Z wdzięczności za dobry nastrój.
Wisience zdarzyło się coś niewiarygodnego. Co jeszcze mogła zrobić dla ciebie, skoro nie wziąłeś wyho­dowanych z wielką miłością płodów? Co? Wzruszyła się pocałunkiem człowieka i wystrzeliły w jasną prze­strzeń Wszechświata obecne tylko człowiekowi, lecz stworzone przez maleńką syberyjską wisienkę myśli i uczucia, aby zrewanżować się człowiekowi za otrzymany od niego gest miłości. Pragnęła obdarzyć własnym pocałunkiem miłości, ogrzać go tymi jasnymi uczuciami. Wbrew wszystkim przepisom myśl miotała się we Wszechświecie i nie mogła znaleźć materialnego odzwierciedlenia swoich zmysłów. Uświadomienie sobie niemożności zrealizowania przemiany jest śmiercią. Jasne siły zwracały wisience stworzoną przez nią myśl, żeby mogła spalić ją w sobie i uniknąć śmierci. Ona jednak uparcie nie przyjmowała jej z powrotem! płomien­ne pragnienie maleńkiej syberyjskiej wisienki pozostawało niezmienne: niezwykle czyste, zmysłowe i delikat­ne. Jasne siły nie wiedziały, co zrobić. Wielki Stwórca nie zmieniał ustalonych przepisów harmonii. Ale wisien­ka nie zginęła. Nie zginęła dlatego, że jej myśl, żądania i uczucia były niezwykle czyste, a zgodnie z przepisa­mi budowy świata, czystej, prawdziwej miłości nikt nie jest w stanie zniszczyć. Myśl krążyła nad tobą i miotała się, starając się znaleźć możliwość przemiany uczuć w czyn.
Przyszłam na twój statek, aby pomóc w zrealizowaniu życzenia wisienki, nie wiedząc jeszcze, do kogo jest adresowane. - Czy to oznacza, że twój stosunek do mnie powstał z chęci pomocy wisience?
Mój stosunek do ciebie, Władimirze, to tylko moje własne uczucie. Trudno powiedzieć, kto komu pomaga: wisienka mi czy ja pomagam wisience? Wszystko we Wszechświecie jest ze sobą połączone. Percepcja rze­czywistości powinna odbywać się tylko przez siebie, a teraz pozwól, bym urzeczywistniła pragnienie wisienki. Pozwolisz, że pocałuję ciebie w jej imieniu?
-	Oczywiście, możesz, jeżeli jest to konieczne. Zjem też wszystkie jej owoce, gdy wrócę. Anastazja zamknęła oczy, ręce przytuliła do piersi i cicho szepnęła:
Wisienko, proszę, poczuj! Ty możesz to poczuć! Zaraz spełnię to, czego pragnęłaś. To będzie twój poca­łunek, wisienko! Następnie Anastazja szybko położyła ręce na moich ramionach i, nie otwierając oczu, zbliży­ła się, dotknęła ustami mojego policzka i tak zamarła.
Dziwny pocałunek, zwykłe dotknięcie ust. Ale on się różnił od wszystkich znanych mi wcześniej. Wywołał nieznane nigdy przedtem, niezwykłe, przyjemne uczucie. Pewnie nie technika jest przy tym ważna ani sposób poruszania ust, języka czy ciała. Na pewno najważniejsze jest to, co ukryte wewnątrz, i ujawnia się w momen­cie pocałunku.
Co nieznane kryje się wewnątrz tej pochodzącej z tajgi pustelnicy? Skąd ma tyle wiedzy, nadzwyczajnych
zdolności i uczuć? Czy wszystko, być może, o czym opowiada, jest tylko wytworem jej wyobraźni? W takim ra­zie skąd biorą się te niespotykane, niezwykle błogie, czarujące i ogrzewające moje wnętrze uczucia?
Być może ty, Czytelniku, razem ze mną rozwikłasz tę tajemnicę. Zapoznaj się z następną sytuacją, której byłem świadkiem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin