Rudolfowi_Gantenbrinkowi_udał_się_majstersztyk.pdf

(408 KB) Pobierz
Rudolfowi Gantenbrinkowi udał się majstersztyk
Jak nisko niektórzy naukowcy oceniają opinię publiczną i w jak wielkim stopniu manipuluje się opinią
mediów, okazało się w ciągu ostatnich dwóch lat na przykładzie piramidy Cheopsa. Tam właśnie, 22
marca 1993 r., dokładnie o godzinie 11/05 , doszło do sensacji najwyższej rangi. Zdarzyło się coś
nieoczekiwanego, niepojętego, niemożliwego i nie do pomyślenia dla przedstawicieli klasycznej
egiptologii. Nawet wybuch bomby nie poczyniłby większych zniszczeń w egiptologicznym obrazie
świata. A jednak nawet tak wielki wstrząs wyciszono, skanalizowano, zbagatelizowano, sensację zaś
przypuszczalnie jeszcze większą – wydarzenie tysiąclecia, porównywalne z odkryciem pozaziemskiej
cywilizacji – zablokowano. Co takiego właściwie zaszło?
Ufo-za-piramida
Niemieckiemu inżynierowi Rudolfowi Gantenbrinkowi, urodzonemu 24 grudnia 1950 r. w
Menden, udał się majstersztyk. Niewielki, nader wyrafinowany technicznie robocik,
pokonawszy 60-metrową trasę przez nie znany dotąd szyb wewnątrz piramidy, natrafił na
drzwi z dwoma metalowymi okuciami. Przez dwa tygodnie robot przeciskał się przez wąski
szyb, co chwila trzeba było pokonywać nowe przeszkody. Wielokrotnie specjalnymi
kablami elektrycznymi przekazywano robotowi rozkaz powrotu do punktu wyjścia. Tam
dokonywano drobnych zmian w tym cudzie techniki i minimaszyna ponownie ruszała w
głąb liczącego tysiące lat szybu. Robot Gantenbrinka to ważący 6,7¦kg pojazd
gąsienicowy długości zaledwie 37,7¦cm. Napędza go siedem niezależnych silniczków
elektrycznych sterowanych mikroprocesorami. Z przodu pojazdu znajdują się dwa małe
reflektorki halogenowe oraz ruchoma wideokamera CCD firmy Sony. Mimo lekkiej
aluminiowej konstrukcji robot ma siłę uciągu 40,7kg, a to dzięki specjalnie
zaprojektowanym gumowym gąsienicom, które opierają się zarówno na podłożu szybu, jak
i na jego suficie. Wszystkie najważniejsze rozwiązania tego jedynego w swoim rodzaju
aparatu pochodzą od Rudolfa Gantenbrinka. Ten wyspecjalizowany pojazd zbudował
własnoręcznie, przez wiele miesięcy wykonując prace z zakresu mechaniki precyzyjnej.
Zainwestował w konstrukcję tego cudeńka niewiarygodnie dużo pracy i potu oraz ponad
400 tysięcy marek.
Wsparcie techniczne otrzymał od szwajcarskiej firmy
ESCAP
(silniki
specjalistyczne),
od
HILTI AG
z Vaduz (narzędzia
wiertnicze)
oraz od firmy
GORE
z
Strona 1/15
Rudolfowi Gantenbrinkowi udał się majstersztyk
Monachium (specjalizowane
kable).
Robot inżyniera Gantenbrinka to modelowy przykład
dla tych wszystkich wiecznie niezadowolonych, którzy bez ustanku jęczą: “To się nie może
udać!” Udaje się – wystarczy połączyć ze sobą inteligencję, technikę i jasno określone
chęci. Co w ogóle naprowadziło Rudolfa Gantenbrinka na pomysł wyprawy w głąb
Wielkiej Piramidy? Przecież wszyscy od dawna wiedzą, że nic tam już więcej nie da się
znaleźć! Dziennikarz radiowo-telewizyjny
Torsten Sasse z Berlina
przeprowadził z
Rudolfem
Gantenbrinkiem
wywiad (124 ): “Cała historia zaczęła się od tego, że w czasie wojny w
Zatoce Perskiej przebywałem w Egipcie. Zaproponowałem profesorowi
Stadelmannowi
z
DAI
(Deutsches
Archäologischer Institut)
w Kairze bliższe przyjrzenie się szybom
wentylacyjnym – wtedy jeszcze mówiło się o szybach wentylacyjnych – ponieważ
dysponujemy już technologią, która to umożliwia, a w dodatku chodzi przecież o
naprawdę ostatnie nie zbadane fragmenty piramidy Cheopsa. W 1992 r. zamontowaliśmy
w tej piramidzie urządzenia wentylacyjne, przebadaliśmy górne szyby za pomocą kamer
wideo, szukaliśmy też wszelkich możliwych wylotów szybów dolnych. Przy tej okazji, już w
1992 r., ustaliliśmy definitywnie, że szyby te mają gdzieś swoje ujście. Oczywiście, nadal
otwarte pozostawało pytanie, gdzie i jak kończą się dolne szyby? Stanowiło to punkt
wyjścia całego przedsięwzięcia. Nasz projekt nazwaliśmy
UPUAUT-2,
i muszę w tym miejscu
wyjaśnić tę nazwę. Otóż naszego robota ochrzciliśmy imieniem
UPUAUT,
co było pomysłem
profesora Stadelmanna.
Upuaut
mianowicie to egipski bóg, którego imię w przekładzie
znaczy mniej więcej tyle, co “otwierający
drogi”.
Jedynym celem prac nad
skonstruowanie robota
UPUAUT-2
było przebadanie obydwu dolnych szybów.” O jakich to
“górnych” i “dolnych” szybach tu mowa? Otóż w Wielkiej Piramidzie są trzy komory i, jak
uważa profesor Rainer Stadelmann, jest to cecha charakterystyczna wszystkich egipskich
piramid. Profesor Stadelmann uważany jest za “wynalazcę”
|teorii |trzech |komór.
Każdy
turysta, który w pocie czoła wczołguje się do piramidy Cheopsa, ma okazję obejrzeć dwie
z tych komór:
górną, nazywaną szumnie “komorą królewską”,
chociaż nigdy nie znaleziono
w niej żadnej mumii, oraz
dolną, nieco mniejszą, nazywaną “komorą królowej”.
Z górnej komory prowadzą w górę pod ostrym kątem dwa szyby. W literaturze nazywane są
one “szybami
wentylacyjnymi”.
Dokładnie tam właśnie Rudolf Gantenbrink zamontował
swoje urządzenie wentylacyjne. Nie mający o niczym pojęcia turyści dowiedzieli się o tym,
czując świeże powietrze, które wreszcie zaczęło docierać do “komory królewskiej”.
Niestety, tylko przez krótki czas. Obecnie system już nie działa.
Nie jest to wina Rudolfa Gantenbrinka,
lecz strażników piramid, którzy z nieodgadnionych
powodów ciągle zapominają włączyć prąd. Dolna komora jest nieco mniejsza od “komory
królewskiej”: ma długość 5,76¬7¦m i szerokość 5,23¬7¦m. Jej wysokość wynosi 6,26¬7¦m.
Także z tej komory prowadzą dwa szyby: jeden dokładnie w kierunku południowym, drugi
na północ. Otwory tych szybów leżą zatem naprzeciwko siebie – i to na tej samej
wysokości, co wylot prowadzącej do komory sztolni. Robot Rudolfa Gantenbrinka wspiął
się do |południowego szybu. Trzecia komora znajduje się w skale pod piramidą. Nazywa
się ją “niedokończoną
komorą”.
Co mówią fachowcy na temat szybów w “komorze królowej”. Zdania uczonych są
podzielone. Raz dopatrywano się w nich “szybów, którymi ulatywały dusze zmarłych”
potem “modelowych korytarzy”, wreszcie “wylotów kanałów napowietrzających” (125 )
lub zwyczajnie “szybów wentylacyjnych”. To ostatnie było zupełnie pozbawione sensu już
choćby dlatego, że wyloty tych “szybów wentylacyjnych” wykuto w ścianach dopiero w
zeszłym stuleciu. W roku 1872 niejaki Brite W. Dixon opukiwał ściany komory. Miał nadzieję,
Strona 2/15
Rudolfowi Gantenbrinkowi udał się majstersztyk
że w ten sposób uda mu się zlokalizować inne ukryte komory. Kiedy odgłos stał się głuchy,
mister Dixon sięgnął po kilof. Po przebiciu kilkucentymetrowej warstwy kamienia natrafił na
otwory “szybów wentylacyjnych”. Notabene, obydwa te szyby mają przekrój kwadratu o
boku 20
¬
7¦cm. W tej sytuacji jasne są dwie rzeczy: po pierwsze, nie może być mowy o
szybach wentylacyjnych, ponieważ te musiałyby mieć wyloty w komorze, po drugie zaś,
kanały te musiały być od samego początku zaplanowane przez budowniczych piramidy.
Nikt nie mógł ich wykuć czy wywiercić w czasie budowy ani tym bardziej po jej
zakończeniu. Proszę sobie narysować kwadratowy otwór o boku długości 20
¬
7¦cm:
przecież nie przeciśnie się nim nawet dziecko! I jeszcze coś: obydwa szyby prowadzące z
komory królowej nie biegną ukosem w górę, jak to jest w przypadku szybów z komory
królewskiej. Najpierw wchodzą poziomo w głąb ściany, a dopiero potem zaczynają się
wznosić pod kątem 39 stopni, 36 minut i 28 sekund. Większość egiptologów była zgodna co
do tego, że szyby te “kończą się ślepo po niewielkim odcinku” (126 ). Aż do czasu, kiedy
UPUAUT, robot inżyniera Rudolfa Gantenbrinka, w jednej chwili obalił wszystkie te poglądy.
“Otwierający drogi” 22 marca 1993 r. na płaskowzgórzu w Gizie, gdzie stoją piramidy, było
gorąco jak zwykle, we wnętrzu zaś Wielkiej Piramidy panowała dokładnie taka sama
duchota jak każdego innego dnia. Rudolf Gantenbrink zaimprowizował w komorze
królowej stół z desek opartych na drewnianych kozłach. Stały na nim elektroniczne
urządzenia sterujące oraz monitor przekazujący krystalicznie czysty obraz z wideokamery
robota. Wszystkie obrazy rejestrowano jednocześnie na taśmie magnetowidu. Jeden ze
współpracowników delikatnie wprowadzał do szybu wyjątkowo cienki i lekki specjalny
kabel, egiptolog zaś z Egipskiego Zarządu Starożytności z wzrastającym zdumieniem
wpatrywał się w ekran monitora. Rudolf Gantenbrink z pełną napięcia koncentracją
kierował robotem, poruszając niewielkimi dźwigienkami zdalnego sterowania. Cały zespół
pracował pod dużą presją, ponieważ Egipski Zarząd Starożytności właśnie tego dnia
zamierzał przerwać badania. Zbyt wiele biur podróży składało reklamacje, gdyż nie wolno
im było oprowadzać turystów po Wielkiej Piramidzie. Ponadto Zarządowi Starożytności
zmniejszyły się wpływy gotówki: wejście do piramidy Cheopsa nie jest przecież gratis. Metr
po metrze miniaturowy robot inżyniera Gantenbrinka wspina się stromym korytarzem w
górę. Zamocowane z przodu reflektorki oświetlają zakamarki, których oko ludzkie nie
widziało od co najmniej czterech i pół tysiąca lat. Cheops, budowniczy (rzekomy) Wielkiej
Piramidy, panował w latach 2551-2528 przed Chrystusem. Mozolna wędrówka wiedzie
wzdłuż gładko wypolerowanych ścianek, następnie robot pokonuje niewielkie pagórki
nawianego piasku i zręcznie przeciska się przez okruchy kamienia, które odpadły od
powały. Wreszcie, po pokonaniu 60¬7¦m we wnętrzu piramidy, pierwsza niespodzianka: na
drodze pojazdu leży odłamany kawałek metalu. Wkrótce potem wielka sensacja: kamera
robota ukazuje element zamykający, coś w rodzaju przesuwanych drzwiczek
zasłaniających całkowicie prześwit szybu. W górnej części drzwiczek widać dwa niewielkie
metalowe uchwyty, z których lewy jest częściowo odłamany. Rudolf Gantenbrink
doprowadza robota bliżej drzwiczek, celuje promieniem lasera w dolną ich krawędź.
Pięciomilimetrowej średnicy czerwony promień lasera znika w szparze u dołu drzwi.
Dowodzi to, że drzwi nie dotykają do samego podłoża. W prawym dolnym rogu brakuje
kawałeczka kamienia. Kamera robota ukazuje ciemny pył, wywiany pewnie w ciągu
tysiącleci przez ten maleńki otworek. Na tym musiała się zakończyć wyprawa robota.
Michael Haase, matematyk z Berlina, dokładnie wyliczył, w którym miejscu piramidy
znajdują się tajemnicze drzwiczki (127 ). Otóż jest to w południowej części piramidy, na
wysokości około 59¬7¦m nad poziomem gruntu, między 74 i 75 warstwą kamieni. Gdyby
Strona 3/15
Rudolfowi Gantenbrinkowi udał się majstersztyk
przegrodzony drzwiczkami szyb ciągnął się dalej pod tym samym kątem, musiałby dotrzeć
do zewnętrznej ściany piramidy mniej więcej na wysokości 68¬7¦m. Odległość od
zewnętrznej powierzchni piramidy mierzona w poziomie wynosi 18¬7¦m. Oczywiście, Rudolf
Gantenbrink wdrapał się na południową stronę piramidy i dokładnie ją przeszukał. Nie
widać tam jednak żadnego wylotu szybu. Zatajona sensacja Odkrycie 60-metrowego
szybu w piramidzie to jedna sensacja, przegradzające go drzwiczki zaś to sensacja druga.
Można by sądzić, że wkład Gantenbrinka i jego osobiste osiągnięcia zostaną przez
egiptologów odpowiednio uhonorowane i – jak przystało na odkrycie stulecia – uroczyście
uczczone. Kiedy dzisiaj jakiś astronom odkryje nową gwiazdę czy kometę, nierzadko takie
ciało niebieskie zostaje nazwane imieniem swego odkrywcy. Dlatego od tej chwili będę
nazywał ten nowy szyb “szybem Gantenbrinka”. I dziękuję moim kolegom, którzy uważają
tak samo. Zadufanie i zawiść egiptologów nakazuje im widzieć to zupełnie inaczej. W ich
mniemaniu szyb istniał tam od zawsze i inni fachowcy także przypuszczali, że tam się
znajduje. Jest to tylko ćwierć prawdy. Wprawdzie znano otwory szybów przebiegających
poziomo, prowadzących z komory królowej na północ i na południe, ale żaden z
egiptologów nie miał pojęcia, że biegną one 60¬7¦m we wnętrzu piramidy. Wprost
przeciwnie: bredzono coś o “ślepo kończących się tuż za wylotem szybach, którymi
ulatywały dusze zmarłych” (128 ). Ponadto przypuszczenia to nie odkrycia. Przypuszcza się
wiele różnych rzeczy, ale 60-metrowej długości szyb z zamykającymi go drzwiczkami odkrył
nie kto inny, jak właśnie niemiecki inżynier Rudolf Gantenbrink. Sam Gantenbrink nie goni
za sensacją. Jego główną troską jest konserwacja starożytnych zabytków. Ponadto
chciałby dostarczyć archeologii świeżych impulsów, chciałby ją uatrakcyjnić poprzez
zastosowanie nowoczesnej technologii. Jest to pilny i z gruntu uczciwy pracuś, który oddaje
swoje doświadczenie i geniusz w służbę fascynującej nauki. Druga strona widocznie sobie
tego jednak nie życzyła, bo Gantenbrink poszedł w odstawkę. Po odkryciu szybu przez
Gantenbrinka najpierw nie działo się w ogóle nic. Chociaż sensacja z 22 marca 1993 r. była
absolutna i zarówno specjaliści w Kairze, jak i niemieccy uczeni z DAI dokładnie o wszystkim
wiedzieli, zapanowało nieprzeniknione milczenie. Nie opublikowano żadnego komunikatu.
Nikomu nie wolno było wydać żadnego oświadczenia. I pewnie do dziś opinia publiczna o
niczym by się nie dowiedziała – albo w najlepszym razie skończyłoby się na nic nie
mówiącej notatce prasowej – gdyby nie przypadek i sam Rudolf Gantenbrink. Otóż inżynier
Gantenbrink pokazał kilku fachowcom kopię fenomenalnego filmu nakręconego kamerą
robota. Wiadomość dotarła do prasy brytyjskiej i w dwa tygodnie (!) po odkryciu pojawił
się mikroskopijny artykulik zatytułowany Portcullis Blocks Robot in Pyramid (Robot
zablokowany w piramidzie)
(129 ). Drogą faksową doniesienie to dotarło do Kairu. Jaka
była reakcja? DAI w Kairze zdementowało brytyjskie doniesienie. “To kompletna bzdura!”
oświadczyła Agencji Reutera pani rzecznik Instytutu, Christel Egorov (130 ), mówiąc jeszcze,
że szyby o których mowa, to zwykłe szyby odpowietrzające, minirobot zaś miał za zadanie
tylko zmierzyć wilgotność, ponieważ wiadomo, że w Wielkiej Piramidzie nie ma żadnych
dodatkowych komór. Można nie tylko poczuć się oszukanym, nas się |naprawdę oszukuje!
Archeolodzy z DAI w Kairze doskonale wiedzieli, że ta wypowiedź to zwykłe kłamstwo. Poza
tym wędrujący szybem Gantenbrinka robot w ogóle nie miał żadnego przyrządu do
pomiarów wilgotności. To jeszcze nie wszystko! Profesor Rainer Stadelmann, wielka
znakomitość niemieckiej archeologii i dyrektor DAI, absolutnie wykluczył możliwość istnienia
za drzwiczkami szybu jakiejś ukrytej komory. Dziennikarzom oświadczył: “Wszyscy doskonale
wiedzą, że wszystkie skarby tej piramidy dawno już zostały zrabowane” (131 ).
Współpracownik profesora, egiptolog
dr Günter Dreyer,
dorzucił jeszcze dobitniej: “Za tymi
Strona 4/15
Rudolfowi Gantenbrinkowi udał się majstersztyk
drzwiami nic nie ma. To wszystko urojenia” (132 ). Zanim pokażę moim Czytelnikom, w jaki
sposób krąg szanownych panów egiptologów z Kairu wyślizgał Rudolfa Gantenbrinka,
muszę nieco naświetlić poglądy na temat wnętrza piramid.
Twierdzenie, że w piramidzie mogą być tylko znane już trzy komory i że za nowo odkrytymi
drzwiczkami nie może się nic znajdować, jest kompletnie pozbawione sensu. Archeolodzy z
DAI
niewątpliwie mieliby rację, gdyby stwierdzili, że |nie |wiadomo, czy za tajemniczymi
drzwiczkami coś jest, czy też nie. Jednakże kategoryczne twierdzenie, że za nimi na pewno
nic nie ma, to nie tylko przejaw dogmatyzmu i nienaukowości, ale też – by posłużyć się
słowami
DAI
– “kompletna
bzdura”.
Wiedza starożytnych Co nieco na temat historii. W XIV
w. w Bibliotece Kairskiej znajdowały się jeszcze fragmenty staroarabskich i koptyjskich
tekstów, które geograf i historyk Tahi ad-Din Ahmad ben’Ali ben’Abd al-Kadir ben
Muhammad al-Makrizi zebrał w swoim dziele Chitat. Czytamy tam m.in.:
“Następnie kazał [twórca piramidy - E.v.D.] wybudować w piramidzie zachodniej
trzydzieści skarbców z barwnego granitu i wypełniono je bogatymi skarbami, różnymi
przyrządami i pokrytymi mnogością rysunków kolumnami z kosztownych kamieni
szlachetnych, z przyrządami ze znakomitego żelaza, takimi jak broń, która nigdy nie
rdzewieje, ze szkłem, które daje się składać i nie pęka, z dziwnymi talizmanami, z
różnego rodzaju prostymi i złożonymi lekami i śmiertelnymi truciznami. We wschodniej
piramidzie kazał umieścić przedstawienia różnych sklepień niebieskich i planet, a
także wizerunki, jakie kazali sporządzić przodkowie; do tego doszło kadzidło, które
poświęcono gwiazdom i |księgi |o |tychże. Są tam również gwiazdy stałe i to, co się
z nimi od czasu do czasu dzieje [...]. Wreszcie do kolorowej piramidy kazał wnieść
ciała proroków w trumnach z czarnego granitu; obok każdego proroka leżała księga,
w której opisane były jego cudowne czyny, dzieje jego życia oraz dzieła, których za
życia dokonał [...].”
któż to miał wznieść tę potężną budowlę?
Cheops, jak twierdzą egiptolodzy?
Cytowana powyżej księga Chitat tak o tym mówi:
“Pierwszy Hermes, którego zwano Trzykroć Wielkim w jego właściwościach jako
proroka, króla i mędrca (|on |jest |tym, którego Hebrajczycy zwą Henochem, synem
Jareda, syna Mahalaleela, syna Kenana, syna Enosza, syna Seta, syna Adama –
niech mu Allah błogosławi – to jest Idrysem), wyczytał w gwiazdach, że przyjdzie
potop. |Wtedy |kazał |zbudować |piramidy i pomieścić w nich skarby, uczone
pisma i wszystko, czym się martwił, że przepaść i zginąć może, aby było ochronione i
zachowane.” Nie tylko w księdze Chitat wymienia się Henocha jako budowniczego
Wielkiej Piramidy. To samo czyni w Xiv w. arabski badacz, podróżnik i pisarz Ibn
Battuta (134 ): “Dowodzą oni, że wszelkie znane przed potopem nauki pochodzą od
Hermesa [...], który zwał się także Chunuch albo Idris [...]. To on zaprawdę
przepowiedział ludziom potop, a powodowany troską, aby nie zaginęły nauki i nie
przepadły dzieła sztuki, wzniósł piramidy [...].”
Nie muszę chyba dodawać, że egiptolodzy za nic mają te staroarabskie przekazy. Dla nich
budowniczy Wielkiej Piramidy będzie nazywał się “Cheops”, żeby nie wiedzieć ile
przekonujących argumentów przeciwko temu przemawiało. Dokładniej omówiłem tę
sprawę w mojej książce
Oczy Sfinksa
(135 ). Tak się składa, że egiptolodzy zachowują się w
tym momencie dokładnie tak, jak słynne małpie trio:
Strona 5/15
Zgłoś jeśli naruszono regulamin