Lokatorka Wildfell Hall.pdf

(1755 KB) Pobierz
Plik jest zabezpieczony znakiem wodnym
ANNE
BRONTË
LOKATORKA
WILDFELL HALL
przekład:
Magdalena Hume
===LUIgTCVLIA5tAm9PdkN3RXBQPVw4WXcdXTVaLkMiSycJagVo
Tytuł oryginału: The Tenant of Wildfell Hall
Copyright © 2012, MG
Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kopiowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie w
jakiejkolwiek formie oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych – również częściowe – tylko za wyłącznym
zezwoleniem właściciela praw.
ISBN: 978-83-7779-116-5
Projekt okładki: Elżbieta Chojna
Korekta: Michał Borun
Skład: Jacek Antoniuk
www.wydawnictwomg.pl
kontakt@wydawnictwomg.pl
Konwersja do formatu EPUB:
Legimi Sp. z o.o.
===LUIgTCVLIA5tAm9PdkN3RXBQPVw4WXcdXTVaLkMiSycJagVo
Do Wielmożnego J. Halforda
Drogi Halfordzie,
Kiedy widzieliśmy się po raz ostatni, w wielce szczegółowy i zajmujący sposób opisałeś
mi najbardziej znaczące wydarzenia ze swej młodości, potem żądając ode mnie, bym
zrewanżował się tym samym. Nie będąc wówczas w nastroju do zwierzeń, odmówiłem,
twierdząc, iż przeszłość moja pozbawiona jest wypadków wartych uwagi. Ty jednakże, choć
temat rozmowy natychmiast zmieniłeś, mym wykrętom nie dałeś wiary, czego dowodami
były dosłyszalny w Twym głosie ton głębokiej urazy oraz cień, który zasnuwał Twoje
oblicze przez pozostałą część naszego spotkania. I który – wnioskując z żalu
i powściągliwości, jakimi od tamtej pory zdają się być podszyte Twoje listy – wciąż musi
być na nim obecny.
Jakże Ci nie wstyd, stary druhu? Czyż nie powinieneś wspomnieć na tę długą i bliską
zażyłość, która nas łączy i wszystkie te dowody przyjaźni i zaufania, którymi Cię
obdarzałem, nie skarżąc się nigdy na swego rodzaju dystans i małomówność z Twej strony?
Lecz być może w tym właśnie tkwi sedno – nie będąc z natury człowiekiem wylewnym,
zwierzenia swe uznałeś za niebywałe świadectwo przyjaźni i przyznając sobie prawo do
mojej wdzięczności, założyłeś, że bez chwili wahania pójdę za Twym przykładem.
Tak czy inaczej, nie chwyciłem za pióro po to, ażeby rzucać gromy na Twą głowę lub
przepraszać za swe przewiny, ale – jeśli to możliwe – by za nie zadośćuczynić.
Mamy dziś nader deszczowy dzień. Rodzina moja bawi z wizytą poza domem i jestem
sam w mej bibliotece, gdzie przeglądałem pożółkłe, stare listy i dokumenty, dumając nad
minionymi dniami. Tym sposobem znalazłem się w nastroju odpowiednim ku temu, by
zająć Cię opowieścią o mej przeszłości. Zdjąwszy dobrze ogrzane stopy z półki przy
kominku, przysunąwszy się do stołu i nakreśliwszy powyższe słowa do mego oschłego,
starego przyjaciela, za chwilę przedstawię mu zarys… nie, nie zarys – pełny i wierny obraz
najważniejszych wydarzeń w mym życiu. Tych, które wyprzedziły w czasie moją znajomość
z niejakim Jackiem Halfordem. Dopiero poznawszy je, będzie mógł on zarzucać mi
niewdzięczność i chłód.
Wiem, jak bardzo cenisz sobie długie historie i jak wielką wagę przywiązujesz do
szczegółów. Tych ostatnich nie będę Ci więc szczędził, jedyne ograniczenia natomiast
stanowić będą moja cierpliwość i czas.
Pośród wspomnianych przeze mnie listów i dokumentów znajduje się mój wyblakły,
stary dziennik, co odnotowuję tylko po to, aby uspokoić Cię, iż nie będę polegał wyłącznie
na swej pamięci – choć tę mam dobrą. Zatem, od razu przystępując do rzeczy, oto Rozdział
Pierwszy – jeden z wielu w mojej opowieści.
===LUIgTCVLIA5tAm9PdkN3RXBQPVw4WXcdXTVaLkMiSycJagVo
Zgłoś jeśli naruszono regulamin