Antologia opowiadań
fantastyczno–naukowych
Kryształowy Sześcian Wenus
Wybór Juliana Stawińskiego
Spis treści
Isaac Asimov NASTANIE NOCY
Stephen Barr JĄDRO KRYSTALIZACJI
Alfred Bester OSTATECZNE ZNIKNIĘCIE
Fredric Brown KOPUŁA
Raymond Z. Gallun POSIEW ZMIERZCHU
Maurice A. Hugi MECHANICZNE MYSZY
Fritz Leiber MUTANCI
Matheson Richard CZŁOWIEK–ENCYKLOPEDIA
Finn O’Donnevan BEZGŁOŚNY PISTOLET
Robert Sheckley ZWIADOWCA–MINIMUM
A. E. Van Vogt KRYSZTAŁOWY SZEŚCIAN WENUS
F. L. Wallace FELIKSA
Isaac Asimov
Gdyby gwiazdy świeciły przez jedną noc na tysiąc lat, jakie ludzie czciliby je i wielbili, jak zachowywaliby przez pokolenia pamięć o Grodzie Bożym!
Aton 77, dyrektor uniwersytetu w Saro, zrobił wojowniczą minę i z furią spojrzał na młodego dziennikarza.
Teremon 762 potraktował tę furię po stoicku. W dawniejszych czasach, kiedy jego poczytna dziś kolumna codzienna była szalonym pomysłem początkującego reportera, specjalizował się w „nieosiągalnych” wywiadach. Kosztowało go to guzy, podbite oczy, połamane kości, w zamian jednak przyniosło znaczny zasób chłodu i pewności siebie.
Teraz opuścił rękę wyciągniętą i ostentacyjnie nie dostrzeganą. Czekał cierpliwie, aż minie najgorszy humor sędziwego dyrektora. Astronomowie to na ogół dziwacy, a jeżeli wziąć pod uwagę akcję, którą Aton prowadzi od dwóch miesięcy, jest on największym chyba wśród nich dziwakiem.
Starzec odzyskał mowę i chociaż jego głos drżał od tłumionego gniewu, nie zapomniał o wysławianiu się starannym, nieco nawet pedantycznym, z czego słynął.
— Mój panie — rozpoczął. — Zdradza pan niecodzienną czelność przychodząc do mnie z tak bezwstydnymi propozycjami.
Barczysty telefotograf obserwatorium, młody astronom Binej 25, oblizał suche wargi końcem języka i zaoponował nerwowo:
— W gruncie rzeczy, panie profesorze…
Aton 77 spojrzał nań i zmarszczył brwi.
— Nie wtrącaj się, Binej — przerwał. — Rozumiem, że w dobrych intencjach sprowadziłeś do mnie tego człowieka, nie myślę jednakże tolerować niesubordynacji.
Teremon osądził, że przyszła na niego kolej.
— Panie profesorze, jeżeli, pozwoli mi pan dokończyć to, co zacząłem mówić, mam wrażenie…
— Mój panie — przerwał znów Aton — nie wierzę, by cokolwiek, co pan powie obecnie, mogło się liczyć wobec tego, co pan pisał w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Prowadził pan szeroką kampanię prasową przeciw staraniom moim i moich kolegów, zmierzającym do tego, by przygotować jakoś świat w obliczu groźby, której nie zdoł...
WilkCzerwony