Bacigalupi Paolo_Zlomiarz.rtf

(15203 KB) Pobierz


 

PAOLO BACIGALUPI

 

OMIARZ


Rozdział I

 

 

Nailer gramolił się kanałem technicznym, szarpiąc miedziane przewody i odrywając je. Kolejne pociągnięcia wzbijały w powietrze chmury włókien starożytnego azbestu i mysich odchodów. Wszedł głębiej, zrywając z aluminiowych zacisków dalsze odcinki przewodów. Zaciski brzęczały w ciasnej metalowej rurze jak monety rzucane na ofiarę Bogu omiarzy Nailer wymacywał je pilnie, wypatrując niewyraźnych odblasków, i zbierał do przywiązanego w pasie skórzanego woreczka. Szarpnął jeszcze raz. W oniach został mu jeszcze metr cennej miedzi, wokół zakłębiła się chmura pyłu.

LEDowa farba, któ miał maźnięte czoło, wietlała abym, fosforescencyjnym, zielonkawym blaskiem kanały techniczne, z których składał się jego świat. Oczy piekły od brudu i onego potu, który spływał wzdł brzegów maseczki filtracyjnej. Pobliźnioną onią otarł one strużki, uważając, by nie zetrzeć tej farby. Swędziało od niej tak, że można było zwariować, ale wcale nie miał ochoty szukać powrotnej drogi przez labirynt kanałów całkowicie na ślepo, przebolał więc świerzbiące czoło i zastanowił się nad swoją pozycją.

Przed nim biegły pordzewiałe rury, znikając w ciemności. Niektóre żelazne, inne stalowe tym zajmie się ciężka ekipa. Nailera obchodziły tylko ejsze materiały miedziane okablowanie, aluminium, nikiel, stalowe spinki, które można wsadzić do woreczka i wyczołgać się kanałami do czekającej na zewnątrz lekkiej ekipy.

Odwrócił się, żeby jść dalej kanałem, lecz przy tym walnął ową o jego strop. Łomot roznió się echem, jakby siedział w środku chrześcijańskiego dzwonu kościelnego. Na osy posypał się pył. Mimo maski rozkaszlał się pył wcisnął się pod kiepsko uszczelnione krawędzie. Kichnął raz, drugi, oczy zaszły mu łzami. Ściągnął maskę, otarł twarz, wcisnął z powrotem na usta i nos, agając uszczelkę, by przyległa, choć bez specjalnej nadziei.

Maska była ywana, dostał od ojca. Uwierała i nigdy szczelnie nie przylegała, bo była za duża, ale innej nie miał. Wytarte litery na boku wiły: Wyrzucić po 40 godzinach ytkowania. Ale drugiej nie miał, podobnie jak nikt inny. Miał szczęście, że w ogóle ma maskę, choć filtry z mikrofibry ukał w oceanie już tyle razy, że zaczynały się łuszczyć.

Leserka, dziewczyna z ekipy, nabijała się z ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin