Mary Janice Davidson - Królowa Betsy 05 - Nieumarła i niepopularna (tłum.nieof).pdf

(658 KB) Pobierz
MARY JANICE
DAVIDSON
NIEUMARŁA I
NIEPOPULARNA
Tłumaczenie nieoficjalne: acme.pl
„I Królowa pozna umarłych i zaopiekuje się nimi”
– Księga Umarłych
„Trzymaj się blisko przyjaciół ale nieprzyjaciół trzymaj się
jeszcze bliżej”
– Sun Tzu „The Art of War” (Sztuka Wojen)
“Zwycięstwo jest moje!”
– Stewie Griffen “Chłopiec rodzinny”
ROZDZIAŁ 1
“Na strychu jest zombie”– poinformował mnie George Ogar , kiedy byłam w trakcie
śniadania. Jego głos był oceanem spokoju. Delikatnie odrzucił niesforny kosmyk włosów ze
swojej twarzy i uważnie spojrzał na swoją robótkę.
– Faktycznie jest – odpowiedziałam. Później doszłam do wniosku, że moja rzucona
mimochodem odpowiedź, była ogromnym błędem. Mam na myśli fakt, że ten oto chłopiec
wampir mieszka tu, w domu mojej najlepszej przyjaciółki, z dwójką ludzi i co najmniej trójką
wampirów. Mówiąc mi o problemie z zombie, dał mi znać, że czas coś z tym fantem zrobić i
rozwiązać ten problem. Jestem jak w horrorze na ekranie kina. Ja, Betsy Taylor, Królowa
Wampirów, zajmuję się takimi pierdołami a publiczność oglądająca ten podrzędny film, rzuca
w ekran popcornem i czapkami.
Ale to nie był film. A ja wszystko chrzaniłam na swojej drodze. Co więcej, zostałam
rozproszona, jak sroka, przez dużą błyszczącą rzecz na moim palcu – moje zaangażowanie i
zobowiązanie – pierścionek. Piękny dla mnie ale głupi dla kogoś kto już był ponoć w stanie
małżeńskim od jakiegoś czasu (dla przepowiedzianego Króla Wampirów na następnych tysiąc
lat) i oficjalnie zainteresowanego mną jako swoją żoną (jedyny Eric Sinclair). Ale mój Bóg,
mój Eric Sinclair, wielki Król Wampirów, chcąc mnie uszczęśliwić zdobył się na ten gest i
oficjalnie mi się oświadczył. Pomimo swej zatwardziałości w postanowieniach i działaniach,
wydusił z siebie propozycję zawarcia związku małżeńskiego na ludzkich zasadach. Wciąż
byłam ogłuszona tym, że wystarał się o ten pierścionek.
Tak naprawdę, to wciąż drżałam na wspomnienie naszego poprzedniego wspólnego
wieczoru. Zwariowany i stuknięty seks łącznie ze wzajemnym piciem swojej krwi, przerwany
wycieczką do Carribou Coffee na gorącą czekoladę. I Pierścień – zachwycająco błyszczące
złoto, okrągły pas obsypany diamentami i rubinami. Musiałam zrobić naprawdę herkulesowy
wysiłek, by nie zacząć kwiczeć z radości jak zarzynana świnia, gdy włożył mi ten pierścionek
na mój palec (ten natychmiast wpadł głęboko, bo mam dziwacznie małe palce). A skoro był
nadal na moim palcu, to dobę później, nie mogłam przestać się na niego gapić.
Co więcej, to nie było tak naprawdę śniadanie, bo odkąd zostałam wampirem (George
również), nie mogliśmy jeść ludzkiego posiłku bo musielibyśmy wszystko zwrócić a nie jest
to nic przyjemnego. Ale wciąż nazywaliśmy to śniadaniem, od tej pory, kiedy Marc (nasz
ludzki mieszkaniec chirurg dziecięcy) często wstawał i jadł bułeczkę przed jego całonocną
zmianą.
A George? Tak naprawdę, to dowiedzieliśmy się, że jego prawdziwe imię to Garrett
wkrótce potem jak zaczął mówić. Powrócił właśnie całą swoją uwagą do uroczej robótki, nad
którą pracował. Spod jego ręki wychodził właśnie afgański szal pasujący kolorystycznie do
wytwornego swetra, który nosiłam na sobie tego wieczoru.
Ja z kolei wróciłam myślami do listy gości. Nie na moje wesele ale na moje przyjęcie
urodzinowe, które miało być dla mnie niespodzianką. Ale nikomu nic nie mówiłam, że o nim
wiem. To była krótka lista. Moja mama, mój tata, moja (westchnęłam) macocha, Antonia, jej
malutki synek Jon (a mój przyrodni braciszek), moja przyjaciółka i właścicielka domu,
Jessica, mój narzeczony Eric Sinclair, Marc, moja siostra – Laura, przyjaciółka Garretta inna
Antonia, nasz przyjazny dzielnicowy – funkcjonariusz policji Nick, przyjaciółka Sinclaira –
Tina; dawny łowca wampirów – Jon i oczywiście Garrett. Prawie wszystkich tych ludzi
znałam zanim jeszcze umarłam. Oczywiście połowa z tych gości to byli apetyczni ludzie.
Nawet Marc, który często zastanawiał się jakby to było, gdyby był nieumartym lekarzem
mszczącym się na rodzicach krzywdzących swoje dzieci. Marc jest gejem i problem mamy ze
znalezieniem dla niego wśród byłych znajomych, chłopaka dla niego. Razem z Jessicą
próbowałyśmy zorganizować kogoś dla niego ale miałyśmy niewielu znajomych, którzy
byliby w typie Marca a do tego gejów. Nie to, żebyśmy miały pomysł jaki typ odpowiada
Marcowi. Na dodatek organizowanie ludzi na przyjęcia jest trudne. Podobnie trudne jest nie
picie ich krwi.
Stuknęłam moim ołówkiem w podkładkę, próbując wymyślić sposób w jaki powiem
Sinclairowi jeszcze przed ślubem, że zamierzam przestać całkowicie pić krew. Pomyślałam,
że bycie Królową Wampirów ma parę zalet. Każdy wampir, którego kiedykolwiek poznałam,
musi codziennie pić krew, nawet mój Sinclair. Ale ja mogłam się obyć bez najmniejszej
kropli krwi nawet do tygodnia. Nie mogłam pić też żadnych koktajli mlecznych, które zawsze
bardzo lubiłam. Ale za to herbatę piłam hektolitrami. Jako, że praca Królowej była moim
głównym zajęciem przez cały rok, postanowiłam, że wydam nakaz zabraniający picia krwi.
Byłabym w strefie bezkrwistej! Ale Eric byłby pewnie zbyt cwany, żeby się temu
podporządkować. Zwykle zawsze ignorował wszystko, cokolwiek zrobiłam. No i podczas
naszych intymnych chwil ktoś zawsze był pogryziony. Czasami niejednokrotnie! Trudno mi
to wyjaśnić, ale właśnie picie krwi podczas seksu, czyniło dla mnie ten fakt znośniejszym.
Brzydzę się pić krew. Fuj!
– Droga Betsy – powiedziała Jessica wchodząc do kuchni i rzucając okiem na listę
ponad moim ramieniem, ponieważ zmierzała w kierunku ekspresu do kawy – Nie mogę
uwierzyć, że spisujesz listę prezentów urodzinowych, które chcesz otrzymać. Panna Manners
na pewno poważnie to potraktuje.
– Panna Manners niech się cieszy, że nadal żyje – odwarknęłam – Poza tym to nie jest
lista urodzinowych prezentów, tylko lista osób, które zaprosisz na moje przyjęcie
niespodziankę.
Jessica, nieznośnie chuda chabeta, ze wspaniałą skórą koloru mlecznej czekolady
firmy Godiva, zaczęła się ze mnie śmiać.
– Skarbie, boli mnie gdy zaczynasz tak mówić. Jesteś jak odprysk w gałce ocznej. To
tak, jakbyśmy my nie potrafili zaplanować przyjęcia.
– Chociaż – dodałam – byłoby można zapomnieć zaprosić Ant na nie. Nie
zwracałabym uwagi na to, że jej nie ma. A w zasadzie to mogłaby odpuścić to przyjęcie,
nawet jeśli zostanie zaproszona.
– Cukiereczku – Jess odebrała kawę przygotowaną przez ekspres i w sposób, który był
dla niej rytuałem, dolała sobie mleka czekoladowego do szklanki – dwa miesiące temu
postawiłaś sprawę jasno, że nie chcesz żadnego przyjęcia. I my próbowaliśmy się temu
podporządkować. Przestań więc już układać listę gości i martwić się tym, że twoja macocha
zdecyduje się pojawić. To się nigdy nie zdarzy.
– Hej, rozmawiamy o nie istniejącym przyjęciu niespodziance? – zapytała Tina,
bezgłośnie wchodząc do kuchni. Zaskakiwanie mnie stało się jej nawykiem. Chciałabym,
żeby jej się noga powinęła i poślizgnęła się na kuchennych kafelkach koloru zielonej
koniczyny.
– Kiedyś założę dzwonki wokół twoich ładnych, drobnych kostek – warknęłam
zaskoczona jej wejściem. Tina tak wystraszyła Jessicę, że ta niemal nie zachłysnęła się swoim
napojem. Nabrała tchu i powiedziała:
– Ona mówi, że jej życie nie będzie nic warte jeśli zda się na nas. Dlatego układa listę
gości.
– Lojalność to moje drugie imię, Królowo Betsy – wymruczała Tina, ponieważ
poślizgnęła się na maleńkim kawałku śniadania Marca i wylądowała obok wysokiego stołka
barowego, na którym siedział George – cholera, miałam na myśli Garretta. Tina była ubrana
jak najbardziej kusząca studentka college. Zresztą jak zwykle. Była blondynką o długich
lokach, wielkich oczach koloru bratków. Miała na sobie czarną spódnicę do kolan od dobrego
projektanta, T–shirt, nagie nogi i czarne pompy. Jednak większość obecnych studentów nie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin